
Jak pogodzić żałobę po śmierci bliskiego z pracą i codziennością?
Cześć, piszę tutaj, bo nie potrafię sobie poradzić z tym, co czuję. Mój dziadek niedawno zmarł. Odszedł w cierpieniu i mam wrażenie, że wszystko stało się zbyt szybko. Był dla mnie kimś bardzo bliskim - domem. Od jego śmierci czuję ogromny smutek i pustkę. Myśl o tym, że już go nie zobaczę, strasznie boli. Nie mogę się pogodzić z tym, że tak cierpiał przed odejściem — to mnie prześladuje. Staram się normalnie funkcjonować, ale wciąż wracam myślami do ostatnich chwil i łzy same napływają do oczu. Nie potrafię patrzeć na jego zdjęcia. Każde jedno przypomina mi, jak bardzo go brakuje - kiedy widzę jego uśmiech. To strasznie boli. Chciałabym cofnąć czas i zrobić wszystko aby był szybciej zdiagnozowany. Może to by go uratowało. Od tego czasu w ogóle nie potrafię się skupić. W pracy wszystko mi się sypie, trudno mi zebrać myśli i wykonywać nawet proste rzeczy. Mam wrażenie, że funkcjonuję jakby obok – niby jestem, ale nic do mnie nie dociera... :( Nie wiem, jak pogodzić życie w pracy z żałobą. Dochodzi do tego wiecznie niezadowolony szef, który był nawet zdziwiony i niezadowolony, że biorę cały dzień wolnego w dzień pogrzebu! Życie mi się sypie i to właśnie czuję!
N.
Justyna Bejmert
Droga N. Tak bardzo mi przykro z powodu tego, co przeżywasz. Strata bliskiej osoby to ogromny cios, a za nim idzie ból, złość, smutek czy wyrzuty sumienia, że mogliśmy zrobić więcej. To wszystko, co odczuwasz jest zupełnie naturalne, chociaż bardzo trudne. Pozwól sobie na łzy, nie walcz z tym uczuciem, bo na nie niestety nie ma złotej recepty, chociaż chciałabym taką dać, by choć trochę ulżyć Ci w cierpieniu. Jeśli masz obok kogoś bliskiego, zaufanego, spróbuj wyrazić wszystko, co czujesz. Rozważ też spotkanie z psychologiem, ktore może pomóc Ci przejść przez ten trudny czas. Jestem z Tobą myślami,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Daria Składanowska
Dzień dobry Pani,
bardzo mi przykro z powodu śmierci Pani Dziadka. Żałoba jest procesem, który wymaga czasu, cierpliwości i życzliwości wobec siebie.
Nie musi Pani przechodzić przez to sama. Zachęcam do skorzystania z bezpłatnego wsparcia psychologicznego, rozmowa z psychologiem może pomóc uporządkować emocje i stopniowo odzyskać równowagę:
-116 123 – Linia Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym (czynna codziennie 14:00–22:00)
-800 70 2222 – Centrum Wsparcia dla Osób w Kryzysie Psychicznym (czynne 24/7, również czat i e-mail)
-116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży (czynny 24/7, także czat online)
-800 108 108 – Linia ITAKA dla osób po stracie bliskich (czynna codziennie 14:00–17:00)
Może się Pani również zgłosić do najbliższego Ośrodka Interwencji Kryzysowej lub Poradni Zdrowia Psychicznego, gdzie wsparcie jest bezpłatne i nie wymaga skierowania.
Pozdrawiam,
Składanowska Daria
Psycholog, Doradca kariery
Sylwia Harbacz-Mbengue
Dzień dobry,
To co Pani czuje to głęboka i naturalna reakcja w żałobie.
Myślenie, że nie miała Pani kontroli nad jego diagnozą powoduje odczucie żalu, które jest normalne. Proszę spróbować myśleć " zrobiłam co mogłam, byłam przy Nim".
Bardzo mocno przeżywa Pani żałobę. Może byłoby możliwe wziąć kilka dni wolnego. Jeśli nie, proszę spróbować ograniczyć oczekiwania wobec siebie i robić tylko to, co jest konieczne.
Dobrze byłoby poszykać wsparcia, np. otaczać się bliskimi ludźmi, pozwolić sobie na łzy i smutek.
Żałoba nie ma wyznaczonych granic czasowych i każdy przeżywa ją inaczej.
Pozdrawiam
Sylwia Harbacz- Mbengue
Psycholog
Elza Grabińska
Szanowna Pani,
proszę dać sobie czas na żałobę. Najbliższy czas po stracie bliskiej osoby jest pełen bólu, smutku i poczucia pustki. To, co Pani czuje, jest częścią procesu pożegnania kogoś, kto był bardzo ważny. Warto pozwolić sobie na te emocje, nie tłumić ich i nie oczekiwać od siebie funkcjonowania jak przed tym wydarzeniem od razu.
Może Pani spróbować zapisać rzeczy, które lubiła robić z dziadkiem, wspomnienia, które budziły ciepło, a za jakiś czas, gdy emocje trochę opadną, w chwilach tęsknoty wracać do nich lub robić te rzeczy w jego pamięci. To pomaga zachować więź z nim w inny sposób. Spokojniejszy, ale wciąż bliski.
Wszystkiego dobrego,
Elza Grabińska, psycholog.
Linnea Rasmusson
Dzień dobry,
W takiej sytuacji proszę zobaczyć jakie Pani ma możliwości, żeby wziąć urlop chorobowy na jakiś czas, aby Pani mogła przejść żałobę w spokoju. Jeśli wpływa to na pracę, naprawdę nie widzę przeszkody, aby taki urlop został Pani przyznany. W trakcie urlopu proszę postarać się skupić na pozytywnych aspektach wspomnień, to co budziło ciepło i radość. Aspekty diagnozy, cierpienia i choroby już Pani tu nic nie zrobi i nie zmieni. Pielęgnacja pozytywnych wspomnień i pozwolenie sobie na płacz i łzy jest bardzo ważne i oczyszczające.
Pozdrawiam serdecznie,
Linnea Rasmusson
Psycholog

Fala Wsparcia
Droga N.,
Ogromnie współczujemy sytuacji, o której piszesz. Śmierć dziadka, niezrozumienie szefa - nie wyobrażamy sobie, jak trudny czas przeszłaś. W takim momencie tym bardziej zachęcamy do podjęcia terapii, która pomoże poradzić sobie z żałobą. Zasługujesz na życie warte przeżycia.
Pozdrawiamy ciepło,
Zespół Fali Wsparcia
Izabela Piórkowska
Witaj. Śmierć bliskiej osoby stanowi najczęściej bolesne doświadczenie. Zmagasz się z nieprzyjemnymi emocjami, trudnymi, które są ciężkie do zniesienia. Warto je zaakceptować, pobyć w nich, pozwolić sobie na płacz i jednocześnie poszukać na co możesz mieć wpływ, by sobie pomóc w tej sytuacji. Kto może Cię wesprzeć rozmową, by uporządkować myśli? Pozdrawiam serdecznie...
Michał Koliński
Bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego dziadka. To naturalne, że czujesz smutek, pustkę i trudność w skupieniu - żałoba potrafi całkowicie wyczerpać emocjonalnie. Myśli o jego cierpieniu i poczucie winy są częścią procesu po stracie, choć teraz mogą wydawać się nie do zniesienia. Daj sobie czas i prawo do przeżywania tego, co czujesz. Jeśli ból nie słabnie i trudno Ci funkcjonować, warto poszukać wsparcia terapeuty - spotkanie naprawdę pomaga uporządkować emocje i wrócić do równowagi. Pozdrawiam serdecznie
Piotr Jeliñski
Witam
Jestem psychologiem, ale również lekarzem. Przekonałem się sam, ze jakkolwiek bym się nie starał, czasami nie potrafię uratować życia. To jest bardzo przykre, ale prawdziwe. Napatrzyłem się na ludzi cierpiących w tym ostatnim okresie życia i mogłem jedynie podawać leki minimalizujące ból i lęk. I to było wszystko, co mogłem zrobić. Odejście bliskiego człowieka to straszne wydarzenie, szczególnie gdy towarzyszy temu cierpienie. To jest taka sytuacja graniczna, jak pisał Karl Jaspers. Z niej nie można się wycofać ani jaj obejść. Żałobę musimy przeżyć dla siebie i dla tej osoby która odeszła. Pani dziadek był z pewnością tym, który Panią kochał. On nie chciałby, aby jego odejście pozostawiło w Pani jedynie ból i żal po jego stracie. Jestem przekonany, że byłby z Pani dumny, gdy wróci Pani do normalnego życia, jednocześnie zawsze o nim pamiętając. Teraz patrzy na Panią tam z góry i martwi się Pani cierpieniem. I on już nic nie może z tym zrobić, ale Pani może i powinna. Żałoba jest naturalna, jednak gdy trwa zbyt długo i nie pozwala nam funkcjonować, trzeba coś z nią zrobić. Sama sobie Pani z nią chyba nie poradzi, Proponuję zatem kontakt z psychoterapeutą lub psychologiem najlepiej z takim, który w takich kwestiach ma doświadczenie.
Życzę wszystkiego dobrego i dużo siły
Piotr Jeliński
psycholog i lekarz medycyny

Zobacz podobne
CD. Wiem, że ja też podczas rozmowy z jedną z tych córek powiedziałam wrednie: "mogłam go nie ratować to gdyby zdechł, to nie miałby kto mnie tak gnoić" ale ja już psychicznie nie wytrzymywałam. Niestety najpierw powiedziałam, później pomyślałam. W lipcu był u mnie w pracy powiedzieć, że trzeba składać znowu papiery do ZUS. Ja mu powiedziałam, że teraz mu nie pomogę, bo co zrobiłam, to zawsze było źle, i nie chce być już dalej posądzana, że znów źle zrobiłam, a do córek nagadał, że go wypaliłam ze sklepu. Niestety, one we wszystko mu wierzą. Gdy im mówiłam jakimi tekstami zwraca się do mnie to były odp że "taty nie wolno teraz denerwować, bo jest po zawale". Z teg,o co widać to On nietykalny a mnie można traktować z pogardą. Podczas pisania i rozmowy z córkami mówiłam jak One by się czuły będąc na moim miejscu, ale niestety one patrzą tylko z ich perspektywy. Za to znieważanie mnie na każdym kroku Jemu podziękowałam za wszystkie dobre i zle chwile a córkom powiedziałam żeby nie zwracały się do mnie słowem "mama" bo tak matki nie powinno się traktować.
Chciałabym się podzielić czymś, co rzekomo jest "dziwne" I "odrażające" co dla mnie jest niczym złym, a wręcz mi pomaga. Za niedługo kończę 18 lat, szykuje osiemnastkę, wielkimi krokami wkraczam w dorosłość i jest mi to mówione, żebym się nauczyła samodzielności. Ogólnie zanim zacznę, chce tylko wspomnieć, że jestem na leczeniu farmakologicznym i mam zdiagnozowany autyzm I Osobowość borderline. Głównie chodzi o to, że już od naprawdę długiego czasu mam regresje wieku, czyli mentalnie się cofam do wieku małego dziecka. Z tego, co czytałam, jest to pewien sposób na odreagowanie i tak w sumie to stosuje, a raczej nie stosuje, tylko automatycznie wpadam w ten stan regresji. Gdy jestem w swoim pokoju (sama), biorę smoczka i leżę w łóżku, oglądając jakieś kreskówki, czy inne tego typu rzeczy, staje się mniej komunikatywna i używam zdrobnień. Natomiast jak dostaje regresji w miejscu publicznym to się nie "obnoszę" takim zachowaniem. Jedynie wtedy jestem mniej komunikatywna, ale tak to nic poza tym zewnętrznie. Wiem, ze to może spowodować odrazę. W końcu po paru latach odważyłam się powiedzieć rodzicom o tym i mają mieszane uczucia. Ja nie wiem, czy mama żartuje, czy serio jest sfrustrowana, że mówi mi o spaleniu smoczka. Ja rozumiem, jakbym jeszcze chodziła i się tym chwaliła, ale nawet moi przyjaciele o tym nie wiedzą i nie było ani jednego momentu gdzie bym się tym obnosiła. W pełną regresję wchodzę tylko i wyłącznie w swoim pokoju, jeszcze w godzinach wieczornych, biorę do buzi swojego smoczka. Bardzo mi to pomagało i dalej pomaga, myślałam, ze jak powiem rodzicom, jeszcze jak mam już od dawna te diagnozy, to zrozumieją, ale tata czuje zakłopotanie, ale jeszcze to akceptuje, to mama jest wściekła. Bardzo mnie to smuci. Czy ten mój "przypadek" jest naprawdę nienormalny? Regresja wieku wcale mi nie szkodzi życiu, a wręcz pomaga, bo wtedy wchodzę mentalnie w takie dziecko, które żyje beztrosko. Jedynie kto to rozumie to mój chłopak (jesteśmy już razem 3 lata) on mnie akceptuje, jaka jestem, mimo moich przypadłości i zaburzeń.
