
Jak poradzić sobie z partnerem, który obawia się zaangażowania po rozwodzie?
Lola
Wiktoria Pela
Cześć! To, co opisujesz, jest naprawdę złożone i wymaga sporo delikatności oraz zrozumienia.
Twój partner mówi o swoich obawach związanych z zaangażowaniem i raniącymi doświadczeniami, co może wynikać z trudnego przejścia po rozstaniu z poprzednią partnerką. Fakt, że jest to dla niego nadal świeży temat, może wpływać na to, jak funkcjonuje emocjonalnie i w relacji z Tobą.
Widzę, że z jednej strony on próbuje się angażować, a z drugiej momentami się wycofuje — to może świadczyć o jego wewnętrznym konflikcie i niepewności, co jest naturalne po bolesnych przejściach.
Jeśli znacie się od lat, to macie pewien fundament i historię, która może być wsparciem, ale jednocześnie to, co teraz przeżywacie, wymaga szczerej rozmowy o granicach, potrzebach i oczekiwaniach obu stron.
Kilka rzeczy, które warto rozważyć:
Daj sobie przestrzeń na obserwację i ocenę swoich potrzeb — jak długo jesteś gotowa czekać na jego pełne zaangażowanie i co dla Ciebie oznacza “staranie się” w tym związku?
Spróbujcie otwarcie porozmawiać o tym, co każdy z Was czuje i czego potrzebuje, bez presji na natychmiastowe rozwiązania. Warto, by Twój partner mógł mówić o swoich lękach i obawach, a Ty o swoich uczuciach i granicach.
Zastanów się, czy oboje jesteście gotowi na pracę nad tym związkiem, na wzajemne wsparcie i budowanie zaufania. Jeśli tak, terapia par może być pomocna.
Jeśli czujesz, że sytuacja Cię wyczerpuje, a jego wycofywanie się powoduje ból i niepewność, zadbaj o swoje emocje i granice. Czasem najlepszym rozwiązaniem jest dać sobie i partnerowi przestrzeń, by każdy mógł poukładać swoje sprawy.
Decyzja, czy odpuścić, czy starać się dalej, jest bardzo osobista. Ważne, byś słuchała siebie i nie traciła poczucia własnej wartości.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Katarzyna Organ
Szanowna Pani
Myślę, że nikt prócz Pani samej jednoznacznie nie odpowie na pytanie "co zrobić" natomiast warto zastanowić się, czy wchodzić w relacje z osobą, która wycofuje się przy bliższym kontakcie? Czy masz przestrzeń na jego "lęk i wahanie"? Co dla każdego z Was oznacza to "ranienie" o którym Pani pisze?
To, że znacie się od nastolatków, może dawać złudzenie, że "coś Was łączy", ale to niekoniecznie oznacza gotowość na wspólną przyszłość teraz. Być może znacie swoje przeszłe wersje, ale obecne potrzeby i rany są inne. Warto się zastanowić również, gdzie jest Pani granica na tego typu zachowania oraz czy ma Pani gotowość na podjęcie relacji gdzie jedna ze stron jest unikająca.
Z pozdrowieniami
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia
Natalia Ksiądz-Gołębiowska
Lola,
Wyobrażam sobie, że sytuacja, w której jesteś, może budzić wiele emocji - czasem skrajnych i niejednoznacznych - szczególnie przy zachowaniu partnera, który zbliża się do Ciebie, by za chwilę się oddalić.
W takich momentach warto przyjrzeć się swoim myślom: Co sobie wtedy myślę? Co czuję?
Odpowiedź na pytanie „odpuścić czy się starać” może przyjść tylko od Ciebie - to Ty najlepiej wiesz, co jest dla Ciebie ważne, na co jesteś gotowa, a czego już nie chcesz doświadczać. Bo ta odpowiedź nie leży tylko w tym, co on czuje i robi, ale też w tym, co Tobie służy, co daje Ci poczucie stabilności i spełnienia.
Warto zapytać siebie: Czego ja potrzebuję w relacji?
Ale też:
-Czy czuję się w tej relacji ważna i widziana?
-Czy ta relacja mnie wspiera, czy częściej pozostawia w niepewności i napięciu?
-Co sprawia, że chcę w niej trwać? A co mnie rani lub osłabia?
-Czy ta relacja przybliża mnie do życia, jakiego pragnę?
Zachęcam do zatrzymania się przy swoich potrzebach - one będą dobrym drogowskazem.
Pozdrawiam,
Natalia Ksiądz-Gołębiowska
Psycholog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny
Alina Wiśniewska
Dzień dobry
Zaangażowanie i ranienie to zupełnie różne sprawy. Być może słusznie Pani się zastanawia, czy jego poprzednia relacja jest zakończona. Trudno się zaangażować, kiedy nie odbyła się żałoba po poprzednim związku. Może odpowiedzi na te pytania można by szukać podczas konsultacji dla par.
Aleksandra Działo
Być może warto zdefiniować, jakie są Państwa potrzeb oraz jaki czas jest dla Państwa potrzebny, żeby zidentyfikować swoje emocje. Może dobrą opcją, byłoby umówienie się na wybrane warunki funkcjonowania w relacji przez jakiś czas, a potem po kilku miesiąc sprawdzenie, czy takie warunki dla Państwa są odpowiednie i czy chcą Państwo coś zmienić. Bliska relacja nie musi być czymś na stałych warunkach, ma prawo rozwijać się razem z nami. Proszę dać sobie i partnerowi czas na obserwację Państwa potrzeb i emocji.
Pozdrawiam ciepło,
Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Lolu,
temat zdecydowanie do przepracowania na terapii. W pierwszej kolejności zasugeruj, proszę swojemu partnerowi spotkania z psychologiem, jeśli będzie mu raźniej, to pomyślcie o terapii par. W przeciwnym razie istnieje prawdopodobieństwo, że ta trudność będzie mu towarzyszyć w wielu relacjach. Odsyłam również do poczytania sobie o stylach przywiązania (szczególnie styl unikowy i styl lękowy).
Trzymam kciuki!
Katarzyna Kania-Bzdyl
Martyna Jarosz
Dzień dobry,
Pani partner wydaje się być w wewnętrznym konflikcie—z jednej strony chce relacji, z drugiej obawia się konsekwencji swoich działań. Zaangażowanie wymaga gotowości, ale też wzajemnego bezpieczeństwa emocjonalnego.
Czy czuje Pani, że ta relacja przynosi więcej radości niż niepewności?
Czy partner wykazuje chęć pracy nad sobą i relacją, czy raczej unika rozmów o przyszłości?
Jak długo jest Pani gotowa czekać na jego decyzję? Czy ma Pani swoją granicę cierpliwości?
Co Pani potrzebuje od związku, aby czuć się bezpiecznie i kochana?
Może warto otwarcie zapytać partnera, czego tak naprawdę chce i czy jest gotowy na rozwój tej relacji.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz
Kacper Urbanek
Dzień dobry,
Twoja sytuacja jest bardzo delikatna i pełna emocji. Partner mówi o swoich lękach i wprost przyznaje, że boi się zaangażować, bo obawia się, że znów Cię zrani, a także, że może zbyt szybko wszedł w relację po rozwodzie. Dwa lata od zakończenia wieloletniego małżeństwa to czas, który dla niektórych wystarcza na odbudowanie siebie, ale dla innych nadal może być okresem, w którym emocje nie do końca się uporządkowały. To, że jesteście ze sobą już siedem miesięcy i znacie się od dawna, pokazuje, że coś Was przyciąga i buduje więź. Jednak to wycofywanie się, o którym piszesz, może wskazywać, że Twój partner jeszcze nie w pełni uporał się z przeszłością i nie jest gotowy na pełne, stabilne zaangażowanie. Takie wahania między bliskością a dystansem często pojawiają się u osób, które chcą być w związku, ale jednocześnie boją się zranienia, odpowiedzialności czy utraty kontroli nad własnymi emocjami.
Rozumiem, jak trudne musi być dla Ciebie balansowanie między nadzieją a poczuciem niepewności. To wyczerpujące emocjonalnie, zwłaszcza kiedy pojawia się myśl: czy czekać dalej, czy już teraz zadbać o siebie i zakończyć tę relację. Każde z tych rozwiązań ma swoją cenę i swoją trudność. Ważne jest, byś w tym wszystkim nie zagubiła siebie, swoich potrzeb, swojego poczucia bezpieczeństwa i godności. Nie chodzi o to, by zrezygnować z uczuć, ale o to, by nie zatracić się w ciągłym czekaniu na decyzje drugiej osoby. Masz prawo pragnąć bliskości, poczucia stabilności i jasności w relacji. Masz prawo oczekiwać, że partner, nawet jeśli się boi, podejmie też odpowiedzialność za pracę nad sobą, nad swoim lękiem i nad Waszą relacją.
W takich trudnych emocjonalnie sytuacjach czasem pomocne jest wsparcie psychologa, by w bezpiecznej przestrzeni poukładać własne myśli, zrozumieć potrzeby i podjąć decyzje, które będą najlepsze dla Ciebie i Twojego spokoju psychicznego. Każda relacja ma swój rytm, ale żadna nie powinna opierać się wyłącznie na niepewności i czekaniu. Jesteś ważna i Twoje potrzeby także się liczą. Przesyłam dużo ciepła
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Zobacz podobne
Witam, Mam pewien problem od kilku miesięcy.
Przez ostatnie dwa lata tworzyłem relacje z koleżanką z pracy. Nie doszło między nami do zbliżenia, jednak zdarzały sie pocałunki w policzek i przytulanie, czułe słówka itd. W ostatnim czasie ta osoba wyjechała na kilka miesięcy i ten kontakt powoli wygasał. Ja nie mogłem sie z tym pogodzić i byłem zazdrosny, przerzucałem poczucie winy na nią i dochodziło między nami do kłótni. W pewnym momencie zrozumiałem, że to jest koniec tej relacji. Pomimo tego ciągle w głowie mam jej obraz, wcześniej analizowałem rozmowy, które odbywaliśmy i szukałem "drugiego dna" lub przeżywałem je. Poza tym w głowie odbywałem rozmowy, które nie miały miejsca, ale w moim wyobrażeniu mogłyby odbyć sie w przyszłości. Te rozmowy wytłumiłem i już tego nie robię, ale w trakcie dnia co bym nie robił i gdzie bym nie był, przypomina mi się ona. Doszło do tego, że na samą myśl o tym, że niedługo wróci zestresowałem sie bardzo i ten strach mnie sparaliżował. Jak pozbyć sie obrazu tej osoby z głowy mimo tego, że to "zauroczenie" dawno mi przeszło?
Cześć, pisałam tu jakiś miesiąc temu... Wątek: Jak pomóc ojcu zmanipulowanemu przez nową partnerkę po śmierci mamy? Prośba o rady. Od tamtego czasu wiele się zmieniło na gorsze... W poprzednim wątku nie napisałam wszystkiego. Mam 29 lat, choruję na MPD (orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym), ale jestem osobą samodzielną. Mieszkam jeszcze z ojcem, bratem, partnerką ojca i jej córką. Moja mama zmarła 5 lat temu. Po jej śmierci tata zapewniał, że „będziemy razem” i damy radę jako rodzina. Przez pewien czas tak było – do momentu, gdy dwa lata temu w jego życiu pojawiła się partnerka. Od tego czasu stopniowo się wycofywał, aż niedawno oświadczył, że się wyprowadza do niej. Zostawia mnie i młodszą siostrę (25 lat) (która ma dwoje małych dzieci), oraz dwóch braci, którzy mają znaczne MPD i wymagają całodobowej opieki z całą odpowiedzialnością, mimo że formalnie nadal jest prawnym opiekunem jednego z naszych braci. Deklaruje, że „będzie przyjeżdżał”, ale cała opieka spadła na mnie i moją siostrę. Ta kobieta twierdzi, że „jesteśmy już dorośli” i tata nie ma obowiązku się nami zajmować. A przecież nie chodzi tylko o wiek – chodzi o to, że nasi bracia są całkowicie zależni, potrzebują pomocy przy wszystkim, a my nie mamy żadnego wsparcia z zewnątrz. Najbardziej martwię się o moją siostrę. Całe życie pomagała mamie, teraz wychowuje swoje małe dzieci i jeszcze będzie musiała według ojca pomagać mi w opiece nad braćmi. Jest bardzo młoda, a już nosi na sobie ciężar, którego nie powinna musieć dźwigać. Nie takiego życia dla niej chciałam. Czuję się okropnie, że to wszystko na nią spadło. A przecież miała prawo do własnej rodziny, spokoju, planów... Ja z kolei szukam pracy, ale teraz nie chcę zostawiać siostry samej. Choć mówi, że da sobie radę, przed tym jak się dowiedzieliśmy, że ojciec nas zostawia, już było jej ciężko, płakała itd... Kocham rodzinę, ale czuję się przytłoczona, bezsilna i bardzo zawiedziona zachowaniem ojca. On wybrał partnerkę, która go całkowicie sobą pochłonęła, a my przestaliśmy się liczyć. Boję się, że ja i siostra nie damy rady psychicznie i fizycznie... Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
