Jak radzić sobie z bólem po rozwodzie i brakiem wsparcia od bliskich?
Witam serdecznie, byłam szczęśliwą mężatką przez 34 lata. Proszę mi wierzyć, nasze życie było dobre, dzieci, wnuki to były nasze priorytety. Byliśmy przykładem dla wielu osób. Nagle mąż oznajmił mi, że nie czuje się szczęśliwy i chce odejść. Świat mi się zawalił i mimo że jesteśmy trzy lata po rozwodzie, zawalony jest dalej. Było bardzo ciężko, ale mamy, że sobą w miarę dobry kontakt. Pozwoliłam mu odejść, chociaż zanim to się stało, wymęczył mnie bardzo przez rok odchodzenia. Myślę, że się bał tej decyzji i cały czas mnie trzymał w zanadrzu. Domyśliłam się, że prawda jest bardzo prosta. Miał romans w pracy (w naszej firmie) i miałam rację, obecnie ta kobieta mieszka w moim domu, śpi w moim łóżku itd. Jak to często bywa w tej sytuacji, traci się też inne rzeczy. Dla wielu osób stałam się przezroczysta, ponieważ byliśmy bardzo zamożni, po rozwodzie mój status materialny bardzo się zmienił. Zostali tylko Ci szczerzy, prawdziwi przyjaciele i to jest jedyny plus tej tragedii. Mamy dzieci już dorosłe 30+, i tu mam problem. Proszę mi wierzyć, że ja przeżyłam prawdziwy dramat, to wszystko widziały moje dzieci. Dzieci mają dobry kontakt z mężem i jego partnerką. I to jest dla mnie ok. Jednak moja córka bardzo i na wyrost zaakceptowała tą sytuację. Nie ma w niej empatii, współczucia i zrozumienia dla moich uczuć. To cholernie boli. Nie mogę źle mówić o partnerce męża, nie mogę cierpieć, jej syn ma mówić do nowej partnerki babciu itd. Nowa kobieta niestety nie ma klasy i komentuje, że nie powinnam dostać pieniędzy w rozliczeniu od męża, bo to on zarabiał, że uratowała mój dom, bo jak ja w nim mieszkałam, to był syf itd. Cierpię w ciszy, bo co mam zrobić. Teraz ex bierze ślub i moja córka ma być świadkową i tego już nie dam rady znieść, jak ona może być świadkiem ich miłości i szczęścia, kiedy wie, z jaką premedytacją wysadzili mnie z mojego życia, jaka krzywda się za tym kryje. Jestem jej matką i znowu czuje się zdradzona. Ona nie chce ze mną o tym rozmawiać. Poważnie zastanawiam się nad zerwaniem z nią kontaktów. Kocham ją bardzo, ale tak nie może być. Jestem upokorzona, oszukana i brak minimum lojalności od corki bardzo mnie boli. Przecież może iść na ślub, nie musi być od razu świadkową. I zastanawiam, się czy mam moralne prawo porozmawiać z byłym o sprawach majątkowych, przecież to co on ma, wypracowaliśmy przez 34 lata bycia razem. Nie wyobrażam sobie, żeby to trafiło w ręce obcej osoby, a nie naszych dzieci.
Magda

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Magdo,
odnosząc się do Twojej wypowiedzi "Pozwoliłam mu odejść" choć to zabrzmi brutalnie - tutaj nie miało znaczenia, czy taką zgodę wyraziłaś, czy nie, ponieważ ta decyzja należała już tylko do męża.
3 lata od rozwodu to czas, kiedy powinna pojawić się akceptacja z Twojej strony wobec tej sytuacji. Wymagasz od swojej córki, aby stanęła po Twojej stronie, a tak nie powinno być. Córka darzy Was tą samą miłością, zarówno ojca, jak i matkę. Problemy małżeńskie nie powinny mieć wpływu na dzieci. Rodzice nie mogą wymagać od dzieci, aby wybierały pomiędzy nimi, słowo "lojalność" jest słowem przemocowym wobec dziecka. Twoja postawa względem byłego męża, jak i córki wynika z urazy, złości, poczucia niesprawiedliwości, smutku, nienawiści, gniewu. A to mówi jedno: masz nieprzepracowany kryzys, który nastąpił w Twoim życiu. Rozumiem, że jest to dla Ciebie trudne i w pewnym sensie przeżywasz stratę - żałobę po tamtym związku, niemniej jednak sugeruję, abyś podjęła konsultacje psychologiczne w celu zbudowania siebie na nowo. W tym momencie, czyli od 3 lat, wciąż Twoje myśli krążą wokół byłego męża i jego nowego związku. Czas, abyś zadbała o siebie i o swój dobrostan psychiczny.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Krzysztof Chojnacki
Rozumiem, że to, co Pani przeżywa, jest niezwykle bolesne. Trzydzieści cztery lata wspólnego życia, nagłe odejście, zdrada i utrata stabilności finansowej – to wszystko mogłoby sprawić, że "świat się zawalił", jak to Pani opisała. To naturalne, że pomimo upływu czasu nadal odczuwa Pani głęboki ból i być może nie do końca jeszcze odnalazła się w nowej rzeczywistości. Odnośnie relacji z córką, to poczucie braku empatii z jej strony, a także fakt, że miałaby być świadkiem na ślubie byłego męża, faktycznie może potęgować Pani poczucie upokorzenia i zdrady. Wiele osób w Pani sytuacji mogłoby poczuć się tak samo zranionymi i rozważać trudne decyzje o relacjach. Córka może być w skomplikowanej sytuacji, próbując znaleźć swoje miejsce w nowej rodzinnej dynamice (chęć zachowania dobrych relacji z każdym z rodziców), być może nieświadomie Panią raniąc. Proponuję rozważyć szczerą rozmowę z córką, w której opowie jej Pani o tym, co myśli i czuje w tej sytuacji, jednakże bez oceniania / krytykowania kogokolwiek. Co do kwestii majątkowych, naturalne jest, że po tak długim wspólnym życiu myśli Pani o dorobku. Ma Pani pełne prawo do podjęcia tej sprawy. W całym tym kryzysie myślę, że wsparcie psychologa mogłoby być w tej chwili wskazane. Taki specjalista pomógłby Pani uporać się z tym nawałem emocji, znaleźć sposoby na radzenie sobie z bólem i odzyskać wewnętrzną siłę, a także spojrzeć na relacje z córką z innej perspektywy.

Justyna Bejmert
Szanowna Pani,
Dziękuję za zaufanie i podzielenie się tą trudną historią. To, co Pani przeżyła i nadal przeżywa, to głęboka strata, zranienie i długotrwały proces żałoby po życiu, które – jak się wydawało – miało trwać niezmiennie. Ma Pani pełne prawo czuć się zraniona, zdradzona i osamotniona. Rozpad po 34 latach wspólnego życia, w cieniu zdrady i braku elementarnego szacunku ze strony nowej partnerki byłego męża, to ogromny cios.
Córka znajduje się w trudnej sytuacji lojalności podzielonej – być może próbuje „nie wybierać stron”, ale jej brak wrażliwości na Pani emocje jest bolesny i niezrozumiały. Rola świadkowej w ślubie ojca i jego nowej partnerki, zwłaszcza w kontekście takiej historii, to przekroczenie granic, które ma prawo Pani postrzegać jako zdradę. I nie jest to tylko emocjonalna reakcja – to realne naruszenie lojalności wobec matki, która przeszła tak wiele.
Ma Pani pełne prawo rozmawiać z byłym mężem o sprawach majątkowych – to nie jest zemsta ani roszczenie. To próba zadbania o to, by wspólny dorobek życia, który wypracowaliście razem, nie został przekazany osobie, która nie miała udziału w jego tworzeniu, a wręcz Panią poniża. To rozsądne i odpowiedzialne działanie, zwłaszcza jeśli chce Pani zabezpieczyć przyszłość dzieci i wnuków.
Zerwanie kontaktu z córką to bardzo poważna decyzja – zanim ją Pani podejmie, może warto spróbować jeszcze jednej, spokojnej rozmowy. Nie o ocenianiu, ale o emocjach. Powiedzieć jej, co Pani czuje – nie oczekując, że zmieni zdanie, ale żeby przynajmniej wiedziała, jak bardzo ją Pani kocha i jak bardzo to wszystko boli.
I najważniejsze: Pani życie się nie kończy. Choć teraz wszystko się rozsypało – z tych kawałków można zbudować coś nowego. Być może warto rozważyć spotkania z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże przejść przez żałobę po utraconym małżeństwie i obecnym odrzuceniu.
Nie jest Pani przezroczysta. I nie została Pani przegrana – tylko okrutnie zraniona.
Życzę Pani dużo siły i spokoju. Proszę zadbać o siebie, bo bardzo Pani na to zasługuje.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Bejmert
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jak mogę pomóc mojej bliskiej przyjaciółce, u której zauważyłam mocno niepokojące zachowania związane z odżywianiem? Coraz częściej unika wspólnych posiłków, narzeka na swoje ciało i obsesyjnie koncentruje się na kaloriach. Martwię się, że mogą to być oznaki zaburzeń odżywiania, ale nie wiem, jak delikatnie poruszyć ten temat, żeby nie poczuła się źle.
Czy ktoś mógłby podpowiedzieć, jak najlepiej rozmawiać w takiej sytuacji? Jak mogę ją wesprzeć w szukaniu pomocy?
Boję się, że bez wsparcia jej stan może się pogorszyć, a naprawdę mi na niej zależy.
Jestem z moim mężczyzną 4 lata w związku, ma on depresję i przechodziliśmy różne momenty, zawsze byłam przy nim i go wspierałam. Od jakiegoś czasu jest bardzo źle, on nie chce iść na terapię ani do psychiatry. A ja nie mam sił już, aby wspierać, czuję się odtrącana, nie są ważne moje odczucia ani mój nastrój. Plus nie sypiamy ze sobą już od roku. On jest bardzo egoistyczny i wiem, że to wynik też depresji, ale ja nie mam siły już. Nasz związek, od kiedy ja odpuszczam, zaczyna się sypać. Kocham go, ale ja nie mam sił już, jako kobieta, jako partnerka jestem zaniedbana i nie mówię tu o rzeczach materialnych, ale o zwykłym docenieniu i poczuciu, że to ma sens wszystko. Nie mogę z kim rozmawiać o tym, bo on mówi, że wszystko wiem co i dlaczego się dzieje z nim, że nic - nawet ja go nie cieszę. I ja w tym wszystkim jestem strasznie nieszczęśliwa, nie umiem dać z siebie więcej, bo sama ze sobą nie umiem sobie teraz poradzić. Jednocześnie wiem, że chyba na pewno mnie potrzebuje. Zarzuca, że się nie uśmiechnę, jak się widzimy, ale ja nie mam siły się śmiać. Chce uciec jak najdalej od niego, bo bycie z nim mnie rani strasznie. Nie wiem, co robić…
Mąż jest wybuchowy, mściwy dla mnie i ma cechy narcyza. Faworyzuje syna, a młodszą córeczkę pomija w wielu sytuacjach na przykład wyjazdach do miasta. Dom traktuje jak hotel rel i wypomina mi, że nie jest posprzątane, chociaż sam palcem nie kiwnie. Interesuje go tylko motoryzacja. Z ośmioletniego syna chce sobie zrobić męskiego kumpla i wszędzie z nim jeździ, byleby tylko synek nie siedział w domu, ze mną i córeczką. Przez to syn też nie szanuje siostry, wyśmiewa Ją, chociaż to jest cudowna, mała 5-letnia dziewczynka. Mąż pochodzi ze wsi a ja z miasta. Myślę, że jego nadrzędnym celem jest nie być w domu, tylko szukanie przygód poza nim. Jest furiatem, egoistą, który drze się z byle powodu na mnie i dzieci. Ciągnę ten związek, chociaż marzę, żeby odejść. Ale boję się reakcji. Jestem słaba, nie gotowa do walki rozwodowej Proszę o wsparcie.
Moja zazdrość w związku coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Każda wiadomość, którą mój partner dostaje, wywołuje we mnie niepokój, a czasem wręcz paniczną potrzebę kontroli – zdarza mi się przeglądać jego media społecznościowe, chociaż wiem, że to złe. Często czuję się zagrożona, gdy nie ma żadnych realnych podstaw. Jak odróżnić zwykłą zazdrość od tej toksycznej, która niszczy relację?
Mam wrażenie, że to wszystko wynika z jakiegoś głębszego problemu we mnie samej, ale nie wiem, jak to odkryć i zatrzymać. Mój facet nic mi nigdy nie zrobił, nic nie znajduje w tym telefonie, nie daje mi jakichś sygnałów zainteresowania innymi, a mimo to, to we mnie siedzi
Witam. Czwartego marca mąż odebrał sobie życie, nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, był osobą pełną życia, ciągle coś planował, chciał żyć. Teraz kiedy została taka pustka, szukam jakiegoś wyjaśnienia, wskazówki czy ja zawiodłam, czy mogłam zrobić więcej, żeby go uratować. Mąż już raz próbował, ale wtedy wydawało się, że on nie chciał tego zrobić, był pod wpływem alkoholu i tłumaczyłam sobie, że chciał w ten sposób uniknąć konsekwencji, żebym nie robiła mu wyrzutów, że pił, chciał mnie nastraszyć, czekał aż wrócę do domu napisał smsa itp.
Nie wzięłam tego na serio, teraz bardzo żałuję, może gdybym wtedy inaczej postąpiła, mąż dziś by żył. Pisał mi wiadomości, że musi żyć dla mnie i dla dzieci. Mąż brał leki od psychiatry, łączył je z alkoholem, mówił, że ma problem ze swoją głową, nie wiem czemu to robił i tak się zachowuje ,mimo wszystko czuję się strasznie winna, mogłam coś zrobić...
Nie mogę zrozumieć podejścia męża do danych spraw, mówię mu wielokrotnie, ze nie słucha mnie, co mam do powiedzenia o moich smutkach obawach zmartwieniach i potrzebach, za każdym razem jak do niego mówię, to na mnie nie patrzy a gra w telefonie czy coś przegląda sądząc ze słucha, dla mnie to taki brak szacunku lekceważenie. Potrafi mówić pisać, ze tęskni ze ma na mnie ochotę, co do czego, kiedy wróci ze mną z pracy jest zupełnie inaczej nie ma chęci powiedzieć czułego słowa dać gestu objąć wtulić co mówi za każdym razem ze uwielbia sie do mnie przytulać. Nie mogę zadać prostego pytania np,, a dlaczego nie zaczepiasz mnie nie tulisz nie mówisz ciepłych czułych slow,, mąż od razu popada w złość jak on to mówi cyt,, przy tobie człowiek boi sie spać oddychać nie odpocznie, nie dasz chwili dla siebie najlepiej jakbym ru..al cie pół dnia. Robi mi sie przykro bo nie chce rozumieć moich potrzeb jak kazde dni jestem sama tęsknie brakuje mi sexu czułości bliskości Niby uważa ze mnie rozumie ale niestety nie, sadzi ze ja jego nie rozumiem. Jak mam rozumieć skoro nie chce sie ze mna komunikować logicznie rozmawiać??? Owszem sa tematy zazwyczaj sexu ponieważ maz bardzo mnie podnieca a sex z nim jest poorostu magiczny i tłumaczę ze czuje się kochana przez niego porządana sexy czuje ze mnje kocha pragnie. Mąż ostatnio wydaje mi sie albo ma kłopoty w pracy albo cos dzieje sie z nim nie chce powiedzieć uwaza ze wszytko ok. Mamy wspólną zaufana koleżankę tylko ja mam jej moge sie wyglądać nikomu nic nie powie. Mąż byl zły ze rozmawiałam z nią na nasze tematy jak intymne tak prywatne ale nie zrozumiał ze poprostu chciałam sie wygadac porady. Przyjechał po mnie do koleżanki pocałował w drodze do domu opowiadam o swej frustracji jak jestem smutna zniesmaczona kiedy nie mówi do mnie czulo nie zaczepia nie tuli itp. Oczywiście usłyszałam że ku..aaa wiecznie pierd... sz o tym samym ja mam dosyć. Wkurw...s mnie ta sytuacja. Kiedy wróciliśmy do domu około 2 godz cos grzebał na telefonie grał itp nawet mnie nie chciał przytulić. Potrafi mówić podchodz do mnie kiedy chcesz zaczepiaj , niestety kiedy to robię odpycha mnie Potrafi powiedzieć cyt.. ,, nie wytrzymasz do wieczora,??? Robi mi sie przykro kiedy on chce ja nie odmawiam. Poszliśmy kompac sie razem sie zawsze kompiemy byl nie miły wręcz chamski. Wszystko było mily sex czule słowa Maz nad ranem teksty ze zachowywał sie tak bo byl na mnie zły zmęczony pogoda ciśnienie praca ale żeby az tak by odepchnac żonę oziębło nie przytulić sie pomimo zlego samopoczucia??? Nic z tego nje rozumiem. Uwaza ze uwielbia sie tulić sex ze mna ze bedac w pracy strasznie za mna tęskni nie doczeka sie kiedy ujrzysz przytuli co do czego całkiem jest inaczej. Uważa ze tylko ja żadna inna ze kocha tylko mnie lecz jego zachowania mówią co innego. Odrazu mówię terapię małżeńskie czy psycholo itp odpada Potrafi mi powiedzieć ze z nim wszystko ok ze ja jestem chora psychicznie powinnam sie leczyć lub ze jestem kretynka toksyczna..nie mam siły co myśleć na ten temat???. Uwaza ze ja nim manipuluje - tak chcąc ciepła dotyku pieszczot upominam sie maz uwaza to za manipulacje ..sądząc ze taki jest z powodu przesilenia pogody....uważam ze maz w cos gra nie fair mimo iz zaprzecza ...może ma kogoś choc zawsze razem wracamy z jego pracy do domu nie wychodzi nigdzie. Opadam z.sil