Jak radzić sobie z lękiem i brakiem wsparcia rodziny w podejmowaniu życiowych decyzji?
Boję się czegoś w życiu podjąć, bo nie mam bezpiecznego ,,zaplecza" w postaci domu i rodziny. Wiem, że gdyby coś mi się nie udało, to zostanę z tym sama, dlatego tak trudno od lat jest mi spróbować w życiu czegoś nowego. Zawsze towarzyszy mi lęk.(Mam 20 lat)
Ola

Magdalena Pardo
Dzień dobry Pani Olu,
Uczucie lęku przed podjęciem czegoś nowego w życiu jest całkowicie zrozumiały - znajduje się Pani w sytuacji, która z pewnością nie jest dla Pani łatwa, a to co nieznane może wydawać się również przerażające. Zalecałabym Pani rozmowę z kimś, kto pomoże rozpracować lęk, który się w Pani utrzymuje.
Lęk jako emocja sama w sobie może być trudna do poradzenia sobie z nią, kiedy nie mamy narzędzi by to zrobić. Nie jest jednak emocją złą. Ma za zadanie nas chronić przed niebezpieczeństwem a w Pani przypadku również przed ewentualną porażką i pozostaniem bez żadnego wsparcia, jeżeli plan rozpoczęcia czegoś nowego nie spotka się z sukcesem. Jest to jednak emocja, która w tym wypadku może Panią bardziej stopować, niż pchać do przodu, katastrofizując każdy scenariusz w Pani głowie i zasiewając w niej strach.
Nie oznacza to jednak, że Pani lęk jest nieważny. Mówi on coś bardzo ważnego o Pani w każdej sytuacji, która go uruchamia. Jednak pozostanie w stanie ciągłego lęku na myśl o zrobieniu kroku w stronę nowych aktywności musi być rzeczą wyczerpującą. Dziękuję, że podzieliła się Pani swoim stanem i tym, czego Pani doświadcza. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo do stawiania małych kroków w drodze do celu - wszystko w swoim własnym tempie. Podczas tej drogi zdarzą się potknięcia - jest to naturalny element rozwoju i nauki, również tej o samym sobie. Musi dać sobie Pani na to przyzwolenie. Zalecałabym konsultację ze specjalistą, np. psychologiem, który pomoże Pani w zrozumieniu skąd ten lęk się bierze i jak można z nim pracować, aby stał się Pani sprzymierzeńcem i ratownikiem - ale tylko wtedy, kiedy rzeczywiście zachodzi taka potrzeba. Bardzo proszę pomyśleć nad tym rozwiązaniem. Ma Pani prawo prosić o pomoc a w sytuacjach trudnych nikt z nas nie powinien być sam.
Serdecznie pozdrawiam,
Magdalena Pardo

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Olu,
co dokładnie masz na myśli pisząc o "o bezpiecznym zapleczu"? Chodzi o własne pieniądze / mieszkanie / wsparcie ze strony bliskich osób a może coś innego lub dodatkowego? Proszę opisz bardziej szczegółowo trudność, którą zgłaszasz :)
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Martyna Jarosz
To zupełnie naturalne, że brak poczucia bezpieczeństwa sprawia, że trudno jest podjąć ryzyko. Strach przed porażką i samotnością może paraliżować, ale warto pamiętać, że każdy krok, nawet najmniejszy, jest krokiem naprzód. Spróbuj zastanowić się, czy istnieją osoby lub miejsca, które mogą być dla Ciebie wsparciem, nawet jeśli nie masz tradycyjnego „zaplecza”. Budowanie własnej stabilności, krok po kroku, jest możliwe. Nie musisz mieć wszystkiego poukładanego od razu, ważne jest, aby znaleźć sposób na wzmacnianie swojej wewnętrznej siły. Może warto zacząć od małych, kontrolowanych zmian, które nie wydają się tak przerażające? Jeśli potrzebujesz wsparcia, warto rozważyć rozmowę z terapeutą, który pomoże Ci znaleźć strategie radzenia sobie z lękiem.
Jesteś ważna i zasługujesz na życie pełne możliwości.
Martyna Jarosz
psycholog

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry Ola,
To, co opisujesz, jest bardzo ważne i w pełni zrozumiałe. Brak bezpiecznego zaplecza w postaci domu czy wspierającej rodziny może sprawiać, że każda decyzja wydaje się ryzykowna i przytłaczająca. Lęk, który Ci towarzyszy, nie jest przesadą — to naturalna reakcja organizmu na brak poczucia oparcia.
Kiedy nie masz pewności, że ktoś Cię złapie, jeśli upadniesz, trudno jest spróbować. I to nie znaczy, że jesteś słaba — wręcz przeciwnie, to pokazuje, że jesteś świadoma i ostrożna, co jest oznaką dojrzałości.
Warto jednak wiedzieć, że poczucie bezpieczeństwa można budować krok po kroku – w sobie, w relacjach, w codziennych doświadczeniach. Nie musisz od razu robić wielkiego skoku. Czasem wystarczy jeden mały krok, by zobaczyć, że lęk nie musi rządzić Twoim życiem.
Zastanów się też nad rozmową z psychologiem –ponieważ nie musisz przechodzić przez to sama. Wsparcie może pomóc Ci zrozumieć swoje obawy i działać mimo nich. Masz prawo się bać — ale masz też prawo i możliwości, by zacząć budować życie po swojemu. I nie musisz tego robić w samotności. 💙
Pozdrawiam
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
W ostatnim czasie doszłam do wniosku, że pandemia mocno zwiększyła mój lęk społeczny. Każde wyjście z domu, nawet do sklepu, albo na spacer, stresuje mnie niesamowicie.
Czasem myślę o najgorszym scenariuszu, jakbym przy każdym kontakcie z inną osobą spodziewała się katastrofy.
Unikam miejsc z ludźmi, przez co jeszcze bardziej czuję się odizolowana i samotna.
Zastanawiam się, czy takie objawy są typowe dla zaburzeń lękowych? Chciałabym też wiedzieć, jak rozmawiać o tym z bliskimi, którzy nie zawsze rozumieją moje obawy.
Czasami mam wrażenie, że nie wyjdę z tego błędnego koła lęku i izolacji.
Będę naprawdę wdzięczna za wszelkie rady:)
Mamy problem, z którym widzę, że boryka się mój syn.
Chyba coraz bardziej unika sytuacji, które kiedyś go nie stresowały. Każde wyjście do szkoły czy spotkanie z rówieśnikami to dla niego spory spadek nastroju i nie do końca wiem, co mogę zrobić, żeby go wesprzeć.
Próbuję być dla niego wsparciem, ale czuję, że dotychczasowe metody nie są skuteczne. Czy ktoś mógłby doradzić, jakie podejścia są dobre w pracy z dzieckiem, które zmaga się z lękami? Próbowałem rozmawiać z synem o jego uczuciach, ale często ma problem z otworzeniem się, co nam to utrudnia.
Jakie kroki mogę podjąć, żeby stworzyć dla niego bezpieczne i wspierające środowisko? Wiem, że każdy młody człowiek jest inny, ale może istnieją sprawdzone strategie, które pomagają w takich sytuacjach.
Czy terapia rodzinna pomogłaby nam, jako rodzinie lepiej zrozumieć, jak wspierać syna? Jakie pytania powinienem zadać sobie i jemu, żeby zrozumieć źródło jego lęków?
Dziękujemy
Na wstępie Dzień dobry i mam za 1,5 miesiąca 17 lat, jeśli to potrzebne, jestem też zapisana do psychologa, ale jest bardzo długa kolejka, nawet może potrwać rok ten nabór, bardzo proszę o pomoc w tej sprawie, bo mam dziwne emocje, których nie mogę zrozumieć czy to przypomina jakieś zaburzenie?
Mam problem z bardzo intensywnymi emocjami. Kiedy ktoś zrobi coś, co mnie irytuje, czuję, jakby zalewała mnie fala agresji – od razu mam ochotę wybuchnąć, wydrzeć się albo nawet coś zrobić tej osobie. Szczególnie wkurzam się, gdy ktoś wydaje mi się mniej inteligentny albo nie rozumie rzeczy, które dla mnie są oczywiste. To mnie dosłownie rozsadza w środku. Kiedyś nawet groziłam każdemu, że popełnię S. bo na chwilę ktoś mnie zostawił/poszedł spać, jak moja dziewczyna chciała mnie zostawiać, to jej mówiłam, że to zrobię, nie wiem, czy żeby ją zatrzymać, bo ja się tak czułam nie, że bym to zrobiła, ale ona jest dla mnie po prostu wszystkim. Jeśli chodzi o moją dziewczynę – rok temu zdradziłam ją, pisząc z kimś innym, ale nie doszło do niczego więcej poza wiadomościami, których bardzo żałuję. Od tamtego czasu ona stała się chłodna i zdystansowana. Twierdzi, że raz mnie kocha, a raz nie. W kłótniach mówi, że nie ma do mnie empatii.
Ja z kolei często wybucham, mówię, że jej nienawidzę, ale gdy tylko jest dla mnie miła, znów ją kocham. Mam wrażenie, że jej uczucia wobec mnie zmieniają się, a to sprawia, że jestem coraz bardziej niepewna. Od pewnego czasu ona ciągle groziła, że mnie zostawi, czego bardzo się bałam. Pogorszenie mojego stanu zauważyłam mniej więcej po odejściu mojej przyjaciółki cztery miesiące temu. Nie była dla mnie szczególnie ważna – w moim życiu liczy się tylko moja dziewczyna – ale mimo to ta sytuacja wpłynęła na mnie. Ta przyjaciółka odwróciła całą klasę przeciwko mnie i mojej dziewczynie, przez co nas wyzywali i źle traktowali. Myślę, że miałam w sobie te emocje cały czas, ale takie wydarzenia, jak jej odejście czy zachowanie mojej dziewczyny, znacznie je nasiliły. Mam też ogromne zmartwienia o swoje zdrowie. Każdy najmniejszy ból wywołuje u mnie panikę.
Często nachodzą mnie myśli, że muszę coś zrobić, bo inaczej stanie się coś złego. Mam problem z samotnością – nie umiem być sama, bo czuję pustkę i lęk. Czasami wydaje mi się, że bycie samej mi pomaga, ale szybko znów odczuwam pogorszenie i wraca poczucie, że nie dam rady. Doświadczam też derealizacji, co jest bardzo nieprzyjemne. Także często czuję, jakby ktoś mnie śledził, ktoś gdzieś był, jakbym kogoś widziała i coś się ruszało, co chyba jest przez stres. Mam epizody depresyjne, które przeplatają się z chwilami, gdy czuję się lepiej, a nawet szczęśliwie. Kiedy odczuwam mocne szczęście, jest ono tak intensywne, że aż mnie rozsadza w środku – cała się pocę, a emocje są przytłaczające. Zdarza mi się mieć ochotę robić coś ryzykownego, np. kraść albo wpakować się w jakieś problemy, mimo że wiem, że to może być nieodpowiednie. Z kolei wobec innych ludzi czasami zachowuję się naprawdę źle.
Przykładem jest moja koleżanka, Ola, z którą zdradziłam swoją dziewczynę. Ona próbuje dostosowywać się do mnie – np. pisze o tematach, które mnie interesują – ale to mnie niesamowicie irytuje. Zaczynam ją wyzywać, a nawet życzyć jej śmierci, co dzieje się niemal codziennie. Wcześniej miałam na jej punkcie obsesję, ale teraz już jej nie rozumiem i nie wiem, dlaczego tak ją traktuję.
Mój ojciec od zawsze mnie krytykuje. Gdy nie poszłam raz do szkoły, powiedział, że skończę w jakimś tanim zakładzie i nigdy niczego nie osiągnę. W przeszłości wspominał nawet o wydziedziczeniu mnie. Kiedy byłam mała, często dochodziło w domu do przemocy. Bił moją mamę i na nią krzyczał, a potem zachowywał się, jakby nic się nie stało – zabierał mnie na sanki albo robił coś miłego, jakby te okropne sytuacje nigdy nie miały miejsca. W wakacje doszło do sytuacji, w której rzucił się na mnie, więc uderzyłam go w obronie. Zaczął wtedy manipulować, mówiąc, że to przez nas obie tak się dzieje. Po wszystkim, jak zawsze, zachowywał się, jakby nic poważnego się nie wydarzyło. Teraz zauważam, że ja też zaczynam się tak zachowywać – wybucham złością z byle powodu, czasem o kompletnie błahe rzeczy. Nie lubię być w centrum uwagi ani czuć się obserwowana, ale mimo to co chwilę znajduję się w sytuacjach, które sprawiają, że to na mnie skupia się uwaga innych. Czuję się przez to przytłoczona.
Co mogę zrobić, jeśli obsesyjne myśli mnie meczą?