Left ArrowWstecz

Jak sobie radzić z emocjami w trakcie rozwodu?

Jak sobie radzić z emocjami w trakcie rozwodu?
User Forum

Adrianna

2 lata temu
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Pani Adrianno,

Z rozwodem wiąże się szereg emocji, jest to niezwykle trudny czas w życiu każdego, kto przez takie wydarzenie przechodzi. Ten czas wymaga szczególnego przeorganizowania sobie dotychczasowego życia, skonfrontowania się z trudnymi emocjami takimi jak złość, lęk, poczucie beznadziejności czy straty. Skontaktowanie się z własnymi przeżyciami, własnym bólem jest niezbędnym elementem wychodzenia z kryzysu i pierwszym krokiem do ułożenia sobie życia na nowo. 

Z pewnością warto pozwolić sobie na łzy i dopuścić różne emocje, które pojawiają się w tym doświadczeniu straty, przeżyć żałobę po tej relacji. Warto sięgać po pomoc przyjaciół, rodziny. Zaczynając od małych zmian, małych kroków..

Polecam ten podcast, warto posłuchać:

Link
2 lata temu
Marek Dudek

Marek Dudek

Rozwód to jeden z większych stresorów w życiu. Nic dziwnego, że jest Pani trudno. Czy ma Pani wsparcie? Może potrzebuje Pani wsparcia psychologicznego w tak trudnym momencie. Nie powinna pani przechodzić przez to sama.

Marek Dudek

2 lata temu
Magdalena Chojnacka

Magdalena Chojnacka

Dzień dobry, Rozwód to bardzo stresująca sytuacja i zazwyczaj powoduje bardzo silne emocje. Najlepiej wsparcia szukać u najbliższych, w rodzinie, u przyjaciół - jeśli jednak to nie jest w pełni wystarczające, dobrym rozwiązaniem jest wsparcie terapeutyczne, które pomoże przejść przez ten trudny czas. 

Z emocjami dobrze jest  pracować przez oddech i ciało.Nawet kilka głębokich oddechów, kiedy emocje biorą górę czyni czasem cuda. Polecam tez zadbanie o siebie np wyciszenie się w naturze, pójście na spacer czy rozmowę z zaufaną osobą.  

Pozdrawiam, 

Magdalena Chojnacka

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

TW. Depresja, poczucie, że powoli umieram, halucynacje muzyczne.
Mam pytanie co o tym myślicie? Choruję na depresję od około 20 lat. Mam próbę samobójczą za sobą i psychiatryk. Ostatni rok jest jakąś kumulacją. Nie jem, bo biegunki i nie śpię po nawet 6-10 dni, jestem pobudzony i zmęczony, a potem jak zombi śpiący. Ostatni miesiąc doświadczyłem MES zespół ucha muzycznego i utraciłem wzrok na lewe oko, prawie całkiem z dnia na dzień. Wiem, na czym polega MES. Doświadczam halucynacji muzycznych, że słyszę w głowie piosenki kilka godzin jedna, potem inna, tak wyraźnie, że słowa słyszę i zapisuję je na kartce i szukam na YouTube i znajduję. Raz leci cicho, raz głośno, że w radio słyszę inny kawałek niż leci. Zapalnikiem są dźwięki z otoczenia, szumy, wibracje, które powodują, że słyszę muzykę. Jednego dnia maszyna w pracy dająca głośny dźwięk była tak irytująca, myślałem, że zwariuję, bo dźwięk zmienił się w słowa różne powtarzające się, a dzień później śpiewała mi ładnie i przyjemnie. Ogólnie szumy i wibracje powodowały, że piosenkarkę, co słyszałem np. 5 lat temu, nie znam tekstu, gra mi tak przejrzyście, że słowa mogę wpisać na kartce i znajduję ja. Teraz ledwo widzę na lewe oko. Mam wrażenie, że to moje ostatnie lata lub miesiące życia są.
Nagłe zmiany nastrojów: Czy to cyklotymia? Jak radzić sobie i poprawić relacje?

Mam wrażenie, że moje nastroje skaczą jak szalone – raz jestem pełna energii i szczęśliwa, a zaraz potem czuję się totalnie przybita, i to bez powodu. Strasznie mi to przeszkadza, szczególnie w relacjach z bliskimi. Nie wiem, co się dzieje, i zaczynam się zastanawiać, czy to coś takiego jak cyklotymia, coś o tym czytałam. Jak mogę sobie z tym poradzić? 

Czy są jakieś sposoby, żeby lepiej kontrolować te zmiany nastrojów? I jak powiedzieć bliskim, że to nie jest coś, co robię specjalnie, tylko że naprawdę mnie to męczy? 

Przydałyby mi się jakieś praktyczne rady, które pomogą mi ogarnąć siebie i poprawić relacje z innymi, bo teraz to wszystko czuję, jakby się sypało.

Jak radzić sobie z brakiem radości i nerwowością w trudnej sytuacji domowej u nastolatka?

Mam 17 lat, raczej spiętą sytuację w domu, nie mogę poczuć dobrych emocji, jedynie tylko te złe, nie pamiętam, kiedy ostatnio poczułem naprawdę szczęście, mam odruchy nerwowe, nie mogę usiedzieć lub być za długo w miejscu, bo drgne, jem oraz obgryzam paznokcie z nerwów, każdy dzień jest taki sam, i ciężko mi zapamiętać co działo się wczoraj, od 2020-2023 nie pamiętam naprawdę niczego

Chaos w głowie, chcę spokoju i zadowolenia z tego, co mam, ale nie mogę tego osiągnąć.
Chaos w głowie, chcę spokoju i zadowolenia z tego, co mam, ale nie mogę tego osiągnąć. Ciągle mi się wydaje, że jestem nie w tym miejscu, co powinnam. Czy to już początek depresji?
Mam takie dziwne uczucie w żołądku - czy to od stresu, czy depresji?
Mam takie dziwne uczucie w żołądku - czy to od stresu, czy depresji?
Jestem młodą kobietą po 20 roku życia i od jakiegoś czasu przechodzę transformację psychiczną, w zasadzie nie miałam wyjścia
Dzień dobry. Jestem młodą kobietą po 20 roku życia i od jakiegoś czasu przechodzę transformację psychiczną, w zasadzie nie miałam wyjścia, gdyż kilka lat temu zaczęłam mieć obsesyjne myśli i uczucia, które się nasilały i utrudniały mocno moje życie. Teraz jestem w znacznie lepszym miejscu emocjonalnie, mimo że moje życie wygląda źle. Jedynymi osobami, które mam to moi rodzice, nie mam koleżanek ani chłopaka. Po skończeniu w tym roku studiów wiem, że wyprowadzam się za granicę i mam dobre przeczucia, wiem, że jestem w stanie osiągnąć sukces. Jednak gdy próbuję się zrelaksować i skupić na moich celach, jest w mojej głowie coś, co mnie wytrąca z pozytywnych uczuć i emocji. Codziennie jestem w huśtawce emocjonalnej i dotyczy to konkretnej rzeczy: gdy czuję, że czuję się świetnie i chcę się skupić na sobie i swoich celach, pojawia się lęk przed moją matką i obawa, że znowu powtórzą się sytuacje z przeszłości. Dopiero ostatnio odkryłam, że to przez nią miałam te obsesje, i gdy dotarłam do wnętrza siebie, zrozumiałam przyczynę, obsesje zniknęły w 98%. Jest to duży sukces, natomiast nadal blokuje mnie ten lęk, ponieważ mojej mamie zdarzało się wyżywać na mnie, to znaczy drzeć, ale to strasznie głośno, tak że aż głowa mi pękała. Czułam się wtedy bardzo pokrzywdzona i ona wtedy zachowuje się jakby była po prostu opętana, czasem potrafiła rzucać przedmiotami, wzrok jakby chciała zabić, zaciśnięte zęby, czuć było od niej nienawiść. Brzmi to strasznie i takie było, natomiast druga jej strona jest łagodna i dobra. Jest to dla mnie strasznie trudne, nie umiem się z tym pogodzić i jak widać, siedzi to we mnie i dosłownie nie pozwala iść dalej. Jedynie jestem w stanie się zupełnie odprężyć, gdy powiem sobie, że nie będzie jej już w moim życiu, jednak nie jestem w stanie tego zrobić. Lubię spędzać z nią czas i nie mam nikogo innego niż moi rodzice. Gdy rozmawiałam z nią parę razy na temat tego, że jej zachowanie jest niedopuszczalne i przez nią miałam nerwicę natręctw, twierdzi, iż kobiety są emocjonalne i nawet Jezus, gdy się zdenerwował to potrafił rzucać przedmiotami. Co za tłumaczenie. Ojciec, gdy był przy tych rozmowach, pyta się mnie, o czym ja mówię, twierdzi, że przecież nic takiego nie miało miejsca. Ostatnio, gdy miałam mieć wyrywany ząb mądrości, bałam się przez kilka tygodni przed tym, czy ona na mnie nie nawrzeszczy, że rachunek był zbyt wysoki. Raz, gdy byłyśmy razem w samolocie i wylała na mnie herbatę to nic nie powiedziałą, ale gdy potem ja przez przypadek na nią wylałam, bo ona się wtedy wierciła to przeklnęła mówiąc przy tym moje imię. Gdy byliśmy razem z moim tatą na wycieczce, to darła się na niego wniebogłosy, bo nie było miejsca do parkowania. Albo nawet jak się nie drze, to jest bardzo ofochana bez powodu, za każdym razem, gdy gdzieś razem jechaliśmy, to wszczynała kłótnie z moim ojcem bez powodu. I tak dalej, jest jeszcze wiele innych przykładów. Nie da się jej uspokoić, gdy wpada w furię, potrafi drzeć się jak opętana osoba przez długi czas. Nigdy nie widziałam kogokolwiek zachowującego się bardziej agresywnie niż ona wtedy. Czuję wtedy straszny lęk i napięcie, to jest jakby stres pourazowy. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, na co dzień bardzo mi przeszkadza to, że czuję napięcie, mimo że mieszkam sama i chyba od 2 lat mojej matce nie zdarzyły się takie ataki furii, jednak ja wciąż je pamiętam. Jednak czuję je tylko wtedy gdy chcę się "otworzyć" na lepszą wersję siebie, którą mam w sobie i moja mama też potrafi być dobrą osobą, jednak życie w niepewności i z taką przeszłością, która jest ciężka do zaakceptowania.... Potrafię się od tego wszystkiego zdystansować, jednak czuję, że wtedy jestem trochę obok i nie mam do końca kontaktu ze sobą. Nie mogę żyć w takiej sytuacji, która wygląda jak bez wyjścia. Nie umiem jej zaufać, bo oczywiste jest, że takie sytuacje się powtórzą. Parę razy udało mi się ostatnio czuć zupełnie dobrze, ale wtedy gdy myślę o tym, że mam spędzić czas znowu z rodzicami, nie wiem, jak się zachowywać. Nie umiem udawać, że nic się nie stało. A z matką odbyłam już kilka rozmów i powiedziała z tego, co pamiętam, że się postara, jednak już nawet tego nie jestem pewna. Natomiast ojciec jest kompletnie zaślepiony i nigdy nie potrafił postawić granicy, był zupełnie bierny i nie bronił mnie. Nawet rozmawiając z nimi o tym, mam wrażenie, że wyolbrzymiam. Nie wiem, jak mam się rozwinąć i jednocześnie umieć z nimi żyć, bo nie chcę tracić z nimi kontaktu. Mam dosyć tych kontrastów, które mam w głowie i obrazów przeszłości - często matka kochająca, ale czasami diabeł. Moje emocjonalne życie przez to jest rozdarte. Kiedyś byłam długo w mrocznych miejscach w głowie, teraz jest znacznie lepiej, ale dalej emocje z przeszłości zostały w głowie. Nawet gdy ostatnio stwierdziłam, że nie mogę sobie najwidoczniej pozwolić na pełnię szczęścia, to najwidoczniej na razie sobie odpuszczę, nagle wszystko się emocjonalnie obniża: mam pesymistyczną wersją przyszłości. Potrzebuję porady.
Jak pomóc osobie z myślami samobójczymi, depresją i samookaleczeniem?

Jak mogę pomóc osobie z problemami (myśli samobójcze, depresja, samookaleczenie)

Witajcie. Mam 23 lata i od 5 lat leczę się z depresji
Witajcie. Mam 23 lata i od 5 lat leczę się z depresji, biorę leki (wenlafaksynę), rok temu zdiagnozowano też u mnie autyzm. Pół roku temu wyprowadziłem się na studia do innego miasta i od tego czasu nie mam praktycznie żadnych relacji społecznych, czuję silną samotność, w większych skupiskach ludzi czuję lęk, czasem zdarzają mi się ataki paniki. Oprócz tego na co dzień czuję przygnębienie, anhedonię i mam myśli samobójcze, a przez wyprowadzkę straciłem niestety kontakt z moją terapeutką. Mam bardzo silną blokadę przed szukaniem nowego terapeuty, samo zadzwonienie i umówienie się wydaje się dla mnie barierą nie do przeskoczenia. Zupełnie nie wiem, gdzie szukać pomocy.
Mam 26 lat i jestem alkoholikiem. Pije codziennie po kilka piw.
Mam 26 lat i jestem alkoholikiem. Pije codziennie po kilka piw. Przez kilka lat nie zdawałem sobie sprawy ze skali tego problemu i wszedłem w związek z chorą emocjonalnie dziewczyną. Zostawiła mnie kiedy zauważyła mój problem. Po kilku tygodniach od rozstania dostałem załamania nerwowego. Przechodziłem różne fazy nerwicy depresji. Teraz zmagam się z lękami, każdego ranka boję się że umrę. Musiałem wyjechać za granicę przez długi. Gdzie mogę szukać pomocy psychoterapeuty online?
Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie
Witam. Mam 24 lata i jestem facetem. Zacznę może od początku. Jestem wynikiem gwałtu, próbowano przeprowadzić aborcję, ale została przerwana, matka starała się mnie „wypłukać” alkoholem, ale jak widać bez skutku. Życie obdarzyło mnie wyjątkowo irytującą pamięcią, pamiętam leżenie w kołysce i darcie się aż do zmęczenia oraz minę i obojętność matki, gdy mnie karmiła. Do 10 roku wychowywałem się na zmianę raz u matki, raz u babci wraz z bratem, matka hobbystycznie zajmowała się usługami przyjemnościowymi w zamian za pieniądze. Dzieciństwo było pełne wrażeń, których nie będę tutaj opisywał z racji ich ilości. Borykam się z problemem - chorobą sierocą. Do 11 roku życia aż do informacji, że znalazła się dla mnie i brata rodzina zastępcza, moczyłem się w łóżko. Byłem z tego tytułu wyśmiewany, karany, karcony itp. Kołysałem się do snu, kręcąc głową z boku na bok, wyobrażałem sobie wtedy lepsze życie i tak usypiałem. Początkowo było to maksymalnie 15 minut przed snem. W wieku około 14 lat zacząłem robić to nieświadomie przez sen (obserwacja bliskich). Los chciał, że w wieku 16 lat zakochałem się po uszy w cudownej dziewczynie, ale przyciągała uwagę wielu osób. Byliśmy ze sobą 4 lata, ciągle jej nie ufałem i dawała ku temu powody, ale wybaczyłem. Weszła ze mną w związek dlatego, że przykuwałem uwagę swoją popularnością. W okresie gimnazjum każdy mnie znał i chciał ze mną rozmawiać- bardzo aktywnie zwracałem na siebie uwagę. Ale po przejściu do technikum zacząłem być trochę odludkiem - kołysałem się czasami już nie tylko do snu, ale z nudy. Wciąż wyobrażając sobie lepsze życie. W wieku 20 lat dziewczyna zerwała ze mną przez telefon, pokazując oziębłą i nie do poznania dla mnie postawę. Wybraliśmy się jeszcze na wspólne wakacje, ponieważ nie dało się odwołać. Na nich chcąc zaciągnąć mnie do łóżka powiedziała, że mnie kocha i chce to naprawić, na drugi dzień patrząc z obrzydzeniem powiedziała żebym nie robił sobie nadziei, bo potraktowała mnie jak rzecz. Od tamtego czasu kołyszę się w każdej wolnej chwili, kiedy tylko się da, zaniedbując dosłownie wszystko dookoła. W wieku 22 lat porzuciłem studia na 3 roku. W momencie zerwania dowiedzieliśmy się, że moja Ciocia zastępcza ma nowotwór. Napięcie w domu skupiało się na mnie, jako osoba wrażliwa zawsze starałem się wszystkim pomoc i rozweselić, a kiedy nie mogłem tego robić z własnych problemów to naturalnym było wyżywanie się na mnie. Aktualnie jestem samotny, oswoiłem się z tym, przestałem już cokolwiek czuć. Chodzenie do psychologów przerwałem, gdy usłyszałem kolejny raz „depresja” od niedorobionego psychologa czy psychiatry, którzy oczekiwali że wchodząc będę od razu w stanie powiedzieć im co mi dolega. Przez całe życie moja choroba miała obraz ambiwalentny, skąd do cholery miałem wiedzieć co mi jest, skoro nawet nie wiem kim jestem? Obecnie w wieku 24 lat nie mam już obok siebie nikogo, nikogo tez nie dopuszczam emocjonalnie, czuję się wycofany do własnej głowy, pełen obraz dysocjacji. Nie przeżywam niczego, a chciałbym. Jak normalny człowiek zrobić prawo jazdy, kupić wymarzone auto, znaleźć kochającą żonę itp. Ale nie potrafię, nie wiem gdzie szukać pomocy, zazwyczaj wizyty u psychologów kończyły się tylko tym ze lustrowałem im ich własną osobowość - dla kogoś żyjącego ciągle w myślach udawanie osoby siedzącej naprzeciw jest czymś niczym rozrywką. Co mam zrobić? Gdzie byli wszyscy skretyniali pedagodzy i psycholodzy wtedy? Nie zrobię sobie nic tylko dlatego że to byłoby tchórzostwo, ale nie mam motywacji żyć, bo jest to niczym katorga, każdy dzień zlewa sie w jedno a jedyne co robię to bujanie się z boku na bok, myśląc co by było gdyby. Próbowałem praktycznie wszystkiego, umiem grać na kilku instrumentach, rysować, modelować, rzeźbić, tańczyć (tańczyłem przez 11 lat w zespole). Z zawodu jestem elektrykiem, konserwatorem maszyn, mam uprawnienia na wózek widłowy oraz spawacza. A pomimo tego łapię roboty „poboczne” żeby dorabiać na studia które wznawiam z nowym miesiącem. Czuję się jak 17-latek który gdzieś zapomniał dorosnąć, szukać siebie i rozwijać. Zamknąłem się w swojej głowie i fantazjach w trakcie kołysania się. Co mam robić?
Jak radzić sobie z gwałtownymi wahaniami nastrojów?

Te ciągłe zmiany nastrojów… Czuję się, jakbym był na wiecznej karuzeli emocji, której nie da się zatrzymać. 

Raz jestem pełen energii, gotów podbić świat, a za moment ogarnia mnie taka pustka i apatia, że ciężko mi nawet wstać z łóżka. To wszystko zaczyna wpływać na moje życie – praca, relacje, codzienne obowiązki – wszystko jest w chaosie. Domyślam się, że może to mieć związek z Zespołem Czterech A, choć wiem, że to rzadkie. Dużo się naczytałem o tym wszystkim i dlatego tak mi się wydaje, że to to, ale nie wiem...

Szczerze mówiąc, nie wiem, jak się w tym odnaleźć.  

Co w ogóle można zrobić, żeby te wahania nastroju trochę przyhamować? Jak sobie radzić z tymi intensywnymi emocjami, które przychodzą tak nagle?

Kompulsywne zapisywanie wszystkich myśli, również z lęku o zapomnieniu. Proszę o pomoc, czy to hipergrafia?
Czy mam hipergrafię? Czuję silną potrzebę zapisywania różnych rzeczy, bo inaczej nie mogę się skupić na innych rzeczach i czuję dyskomfort i przeładowanie informacjami, muszę zapisywać swoje myśli, bo boję się, że czegoś zapomnę. Zazwyczaj zapisuję nazwy/listy jakichś piosenek, gier, produktów, które chcę kupić, rzeczy, które chcę zrobić lub gdy czuje się przeładowany informacjami po prostu w pośpiechu piszę to, co mam w głowie. Zazwyczaj wszystko zapisuję w karcie w przeglądarce na komputerze lub telefonie i daje mi to ulgę na pewien czas, często jednak przeszkadza to po prostu w funkcjonwoniu, bo muszę przerwać wykonywaną czynność. Podczas roku szkolnego, gdy jestem w klasie, wszystko zapisuję na marginesie. W odróżnieniu do informacji, które znalazłem w internecie i przykładów osób, które mogą mieć takie skłonności, nie mam padaczki. Mogę zrobić coś, by pozbyć się kompulsywnego zapisywania? Mam prawie 15 lat i mój problem trwa już około 3 lat.
Mam 40 lat i jestem kobietą po dwóch nieudanych związkach z których mam 3 dzieci moj mąż i partner mieli problemy z alkoholem obecnie zaczęłam uczęszczać do terapeuty dla wsolzaleznionych nie radzę sobie ze sobą obwiniam siebie za wszystko np za to że wybrałam sobie takich ojców dla swoich dzieci nie umiem zapanować nad swoimi nerwami strachem o przyszłość
Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi.
Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi. Nie czuję, by farmakologia i psychoterapia pomagały mi. W moim odczuciu jest to kręcenie się w kółko i niczego to nie wnosi... Po mimo tego, że leczę się ponad 8 lat, dalej nie mam postawionej diagnozy. Moje życie to ciągłe narastanie problemu, spadek formy, totalny dołek samopoczucia, a potem remisja (choć brzmi to jak choroba dwubiegunowa, to chyba na nią nie choruję). Moje problemy zaczynają się, kiedy w moim życiu dzieje się dobrze. Im lepiej mi się powodzi, tym psychicznie mam silniejsze ataki (natłok myśli samobójczych, chęci samookaleczenia i próby samobójcze), zaś kiedy mam problemy - włącza mi się tryb działanie i nie mam wtedy objawów chorobowych... Rozumiem, że w dobrych chwilach mamy więcej czasu na myślenie, ale zastanawiam się jak sobie z tym radzić? Pozdrawiam serdecznie Klara N.
TW: myśli samobójcze. Depresja, ból kręgosłupa i myśli samobójcze - jak uzyskać pomoc psychologiczną?

TW: myśli samobójcze

 

Witam mam na imię Paweł 34 lat.. Od koło 2.5 roku zmagam się z dużym bólem kręgosłupa i na razie nie ma nadziei, by to się zmieniło, przyjmuje już dość mocne leki przeciwbólowe.. Jeden antydepresant biorę już koło 2.5 lat i tak samo jeden depresant.. Miałem ostatnio pomoc psychiczną niestety już się skończyła .. Mam przepuklinę kręgosłupa.. ale też duże problemy ze snem przez ból.. Ja mam wrażenie, że ból kręgosłupa niestety ma duże podłoże z mojego organizmu, który już po prostu nie dawał rady dalej udawać i się poddał.. Dlatego tak mocno mnie boli. Pani Psycholog zdiagnozowała ciężką depresje.. a Pani Psychiarta .. diagnozowała nawracająca.. depresje.. Mam umówioną dzienny odział, ale tak naprawdę teraz już zostałam sam.. Tak naprawdę szybko tam nie trafie... bo mam czekać na telefon.. Po skończeniu pomocy psychicznej, ciężko mi jest wstać z łózka... Mam ciężkie myśli samobójcze.. prób raczej nie miałam.. choć zastanawia mnie jej definicja... próba jest jak się już np. potne... czy jak mam np. naładowaną broń i mam ochotę wielka strzelić sobie w głowę, ale niestety tego nie zrobiłam... z depresją tak naprawdę pewnie się zmagam kilkanaście lat, lecz ostatnio naprawdę jest mi ciężko myśli ca coraz gorsze... 

Praktycznie nie mam kogo prosić o pomoc, bo przecież ja nie mogę być chory na depresje... bo codziennie wstaje. Aktualnie jestem na rencie. ale przed tym wychodziłam do pracy i trwałem jak automat.. Od dawna już nie czuje.. Tak samo próbowałem się ciąc.. ale to niestety mi nie pomogła.. Bo nadal nic nie czułam.. A teraz mam wrażenie, ze już dłużej tak nie mogę niestety ból. I to ze zostałam z tym wszystkim całkiem sam .. Osobiście mam już tego dość i mam ochotę skończyć z tym wszystkim.. ale mam jeszcze trochę cały i chce jakieś pomocy, tylko nie wiem, czy jak juz wykorzystałem wsparcie psychologiczne, czy przez te 6 miesięcy będę mógł jeszcze z czegoś skorzystać.. Bo mój stan naprawdę jest zły, a nie chce iść do szpitala, bo jak już to nie będę miał próby, tylko po prostu to zrobie.. Dlatego pytanie, czy z czegoś jeszcze mogłbym skorzystać czy po prostu mam czekać.. Aż będzie termin na dzienny odział..

 

Potrzebuje się komuś wygadać ale jak próbuje coś mnie blokuje i jest mi ciężko powiedzieć… a sama się męczę, czym to jest spowodowane? Czuje się czasem bardzo nieobecna.
Od jakiegoś czasu mam problemy emocjonalne. Nawet parę razy dziennie potrafi zmienić mi się humor z neutralnego na głęboki smutek. Nie potrafię być prawdziwie szczęśliwy. Podczas kłótni/omawiania trudnego tematu z partnerką potrafię dostać "atak snu", czyli mam na tyle mocną potrzebę zaśnięcia w danym momencie, że w najbliższych minutach mimo prób zażegnania tego jakimś napojem bezalkoholowym np kawa albo zajęciem się czymś innym po prostu i tak za moment zasnę i spędzę na spaniu parę godzin. Od długiego czasu nie umiem pozbyć się z głowy przykrych sytuacji pełnych niezrozumienia, wytykania bierzących błędów i narastających kolejnych oczekiwań gdzie obecnym jeszcze do końca nie umiem sprostać. A ciągle dochodzą kolejne które czuję, że pogarszają mój stan jeszcze bardziej. Nie czuję, że mogę być sobą tylko ciągle muszę być dostosowany pod kogoś i dla kogoś rzadko z "miarodajnym" odwdzięczaniem się w moją stronę. Czy potrzebuję pomocy specjalisty?
Mianowicie bardzo często zdarza się, że płaczę bądź jestem smutna bez powodu lub z powodu małych błahostek
Cześć, mam pewien problem ze sobą. Mianowicie bardzo często zdarza się, że płaczę bądź jestem smutna bez powodu lub z powodu małych błahostek. Kiedyś nie było to bardzo uciążliwe, ale odkąd mam chłopaka, to trochę przeszkadza. Sytuacja wygląda tak, że leżę u niego i nagle bez powodu jestem smutna i czasami zaczynam płakać. On widzę, że się o mnie martwi i myśli, że to przez niego, a ja nie potrafię mu wytłumaczyć, że to tak samo z siebie i on nie jest niczemu winny...
Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią. Wychowuję syna, ciągle obwiniam się o jego psychikę
Dzień dobry. Jestem po traumatycznych przejściach, DDA, małżeństwo z alkoholikiem ,przemoc psychiczna,ucieczka zakończona jego śmiercią, olbrzymie wyrzuty sumienia w które wpędziła mnie jego rodzina i wiele wiele innych. Wychowuje syna, ciągle się obwiniam o jego psychikę i zniszczone przez mój wybór dzieciństwo. Na początku tuż po tych wydarzeniach jakoś sobie radziłam, wraz z upływem czasu czuje się coraz gorzej, natłok dręczących myśli, ciągły lęk, dużo psychosomatów które mnie wykańczają, z zewnątrz się uśmiecham a w domu jest płacz, cierpienie, wybuchy złości, przez które rykoszetem odbijają się na moim dziecku. Mam wrażenie że nie żyje, a odliczam dni do śmierci, gdy to cierpienie tu się skończy. Bardzo ciężko było mi sięgnąć po pomoc. Mieszkam w małej miejscowości, zdecydowałam się na terapię u psychoterapeuty i psychotraumatologa, prywatnie online, lecz termin w przyszłym roku. Boję się, że nie dotrwam, że moja psychika już całkiem wysiądzie.. Co zrobic w międzyczasie? Jak sobie pomoc? Nie chce leków od psychiatry bo mój mąż był od nich uzależniony i bardzo się ich boję.. Z góry dziękuje za odpowiedź
Czy terapia przez internet będzie wystarczająca i czy jest na takim samym poziomie co tradycyjna?
Leczyłam się kiedyś na depresję. Od kilku miesięcy przechodzę bardzo ciężki okres i czuje już, że mam poważne objawy jej nawrotu. Chcę iść do psychologa na terapię, bo wiem, że dłużej już sama z sobą nie wytrzymam. Moje pytanie jest takie czy terapia przez internet będzie wystarczająca i czy jest na takim samym poziomie co tradycyjna, czy lepiej poszukać psychologa na miejscu. Nie potrafię nawet sama wyjść z domu bez stresu, dlatego zastanawiam się nad taka terapią on-line.