Left ArrowWstecz
Jak zakończyć toksyczny związek, w którym partner wykorzystuje finansowo?
User Forum

Katarzyna

3 lata temu
Teresa Łącka

Teresa Łącka

Witam, Pani Katarzyno, zakończenie takiego związku jest zależne od wielu okoliczności, w tym najważniejsze wydają się takie kwestie: czy w grę wchodzi rozwód?, Czy będzie konieczność podzielenia opieki nad dziećmi? Czy jest wspólnota majątkowa?. Jeżeli te sprawy będą dotyczyły Państwa związku, powinny stanowić punkt wyjścia do planowania ostatecznego rozstania. Natomiast w okolicznościach, w których kwestii powyżej nie ma, a definitywne rozstanie stanowi trudność, najlepiej posiłkować się wsparciem specjalisty.
3 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Nina Borecka

Nina Borecka

To bardzo trudne pytanie, nie ma recepty na to, jak zakończyć taki związek. Na początku należy popracować nad gotowością do zakończenia takiego związku. Okres odejścia od partnera będzie trudny - należy rozwinąć w sobie dużą motywacje do zmiany. Następnie należy stworzyć plan działania, w którym odetnie się Pani finansowo od partnera.
3 lata temu
Sławomir Stepa

Sławomir Stepa

Oprócz przytoczonych wcześniej informacji, istotne jest również, aby znaleźć wsparcie - przyjaciół, rodziny, innych bliskich osób. Nie tylko mogą oni wesprzeć Panią dobrym słowem, ale także zagwarantują pewne poczucie bezpieczeństwa. W razie co, to można się udać do tej osoby, do innego bezpiecznego mieszkania. Nie musi Pani analizować wszystkich swoich emocji i odczuć. Czasami pojawia się obawa o to, czy człowiek nie jest przewrażliwiony albo potrzeba ciągłego uzasadniania tego, co się odczuwa. Wszystkie Pani odczucia są ważne. Jeśli podjęła już Pani decyzję o rozstaniu, to znaczy, że dużo już Pani osiągnęła w procesie kończenia relacji!
3 lata temu

Zobacz podobne

Jestem w drugiej ciąży, jako mama wychowująca sama syna z poprzedniego związku. Obecny partner nie jest dobry.
Mam syna 14-letniego z poprzedniego związku. Dobrze się dogadujemy i mamy fajną między sobą relacje. Wychowałam go samotnie, gdyż mój narzeczony zostawił mnie w ciąży, bo nie chciał mieć dzieci, można powiedzieć, że odszedł do innej kobiety. Nie utrzymywał z synem kontaktu, z tego względu bardzo się starałam na każdej płaszczyźnie wychować go najlepiej, jak tylko potrafię. Jestem też w związku, można powiedzieć -związku weekendowym. Od 8 lat, bo dzieli nas odległość 34 km od miejsca naszego zamieszkania. Nie chciał ze mną zamieszkać tłumacząc się pracą i życiem na wsi. Że jest lepiej. Ja zaś wyprowadzić się nie potrafie, syn by nie chciał. A jest dla mnie najważniejszy. Zresztą tu mamy swoją przestrzeń. A u niego pełna chata. Oczywiście ma on swój metraż, małą jakby kawalerkę wydzieloną w tym domu dla siebie, a tak to mama, ojczym, brat z dziewczyną, siostra i jej chłopak z synem. To już dla mnie tłok. I mojego syna też. Póki wiązałam koniec z końcem, utrzymywałam siebie syna, bo przyznam mam bardzo niskie alimenty. To było ok. Wspaniale jak dla niego.Nic mu nie przeszkadzało. Jakiś czas temu skończyła mi się umowa, nie dostałam przedłużenia. Miałam po prostu odczekać jakiś czas, by znów powrócić. Okazało się, że jestem w ciąży. Nie jestem z tego powodu szczęśliwa, mam obecnie 38 lat. Usunąć nie potrafiłam, chociaż bardzo chciałam. Godząc się z tym, popadłam w depresję mój syn mnie wspiera. Problem w tym, że będę sama w tej roli mamy, dlatego tak się załamałam, bo nie czuję wsparcia ze strony partnera, tylko przemoc psychiczną i ekonomiczną na każdym kroku. Zaczynam dopiero teraz dostrzegać jego drugą twarz. I tak naprawdę nigdy nie byliśmy dla niego ważni. Bardzo mnie to boli. Co w obecnej sytuacji robić. Dać sobie znowu sama radę. Proszę o poradę. Jestem w rozsypce.
Mężczyzna, z którym zaczęłam się widywać dopiero później powiedział mi, że jest po rozwodzie.
Mamy po 32 lata. Poznaliśmy się na jednej z aplikacji randkowych. Rozmawialiśmy ze sobą 4 miesiące bez spotkania. Oboje akurat dużo podróżowaliśmy itp itp. Ostatnio odbyliśmy 4 spotkanie. Wszystkie spotkania były idealne, dużo różnych rozmów, śmiechu itp. Spotkania zaczynają się od buziaka w policzek i kończą się buziakiem w policzek i przytuleniem zainicjowanym przez niego. Podczas spotkań są próby delikatnego dotyku, gdzieś tam jakieś dotknięcie po ramieniu podczas rozmowy. Ostatnio na spotkaniu odwzajemniłam to i sama pierwsza dotknęłam go po ramieniu podczas rozmowy. Spotkania wychodzą niby ze wspólnej inicjatywy, ale bardziej z mojej, bo ja konkretnie pytam. Na ostatnim spotkaniu zaczął temat łatwości wyrażania emocji przez kobiety i trudności u mężczyzn z wyrażaniem emocji. Przy tej rozmowie powiedział mi o swoim rozwodzie ! Okazało się, że był 6 lat z dziewczyną, w tym 3 lata w związku małżeńskim. Powiedział, że nagle go zostawiła, z dnia na dzień. Później był u terapeuty, żeby przepracować ten rozwód. Nie zapytałam dokładnie, ale wychodzi, że na pewno jest ponad 1 rok po rozwodzie. Co o tym myślicie? Ta nasza znajomość ma szansę się rozwinąć? Dlaczego dopiero na 4 spotkaniu powiedział o rozwodzie ? Co sądzicie? Jak najlepiej rozwijać te znajomość? Nie wiem czy ten słabszy kontakt pomiędzy spotkaniami, to słabsze inicjowanie kontaktu poprzez wiadomości, to jest przez to, że jest rozwodnikiem 🤷‍♀️ Ciągne te znajomość, bo na spotkaniach jest idealnie, wszystko jak być powinno.
Jak poradzić sobie z ignorancją emocji w związku? Brak wsparcia i szacunku partnera
Witam, potrzebuje pomocy. Jestem w związku już rok. tlumacze partnerowi że nie może być obojętny i mnie lekcewazyc gdy coś do niego mówię. Za każdym razem gdy mi na czymś zależy słyszę tylko od niego "ychym" wogole nie reaguje. Gdy jest już napięta sytuacja bo ja zaczynam po chwili źle się czuć gdy on nie odpowiada i nic sobie z tego nie robi co mówię...pytam go czy mu na mnie zależy? Czy chce żebym się wyniosła? Bo zachowuje się tak jakby było mu wszystko jedno czy z nim będę czy nie. To on po dłuższym czasie odpowiada że mam sobie robić co chce. A na pytanie czy mu zależy mówi że nie wie że mam sobie sama odpowiedzieć. Dla mnie to nie jest odpowiedź. Bo jeśli ktoś kocha to mówi tak. A jak nie czuje miłości to mówi nie. Po wszystkim on stwierdza że ja się awanturuje. I on niczego nie chce. Nie ważne czy ja go kocham i czego ja chce ważne że on chce mieć spokój. Ja nie wiem co się z nim dzieje. Tak jest od początku. Po ciszy dłuższej on uprawia że mną sex tak jakby próbował emocje z siebie wyrzucić i się w sexie warzywa. A ja dalej nie wiem czy on coś czuję i co mam o tym myśleć. Czuje się ignorowana tak jakby on mnie traktował przedmiotowo jakby tylko na potrzebach swoich mu zalezalo tylko rozmawia o pieniądzach jedzeniu i sexie. Ma niewybredne żarty jest w stanie skomentować placz zranionego dziecka "co beczysz mazgaju". Na niemowlaki mówi że to są "kaszojady". Mnie jest w stanie ścisnąć i śmieje się z tego że mnie to bolało. Czuje się jakby nie szanował moich myśli moich uczuć. Mialam mieć z nim dziecko ale straciłam je (poronilam) a on gdy oglądaliśmy film kobieta roniła i z dróg różnych leciało dużo krwi, to on z uśmiechem na twarzy spytał "ty też tak mialas?" Zastanawiam się czy on jest normalny bo to jak mnie traktuje nie jest normalne. Proszę o odpowiedź. Co mam zrobić gdy do niego nic nie dociera. Nawet mówi wprost że mam sobie założyć randki na internecie i mam sobie kogoś innego poszukać. To jest podłe i przykre. Ja już nie mam siły nie wiem co robić. Bo do niego nic nie trafia. Przez niego się denerwuje i mam częściej ataki migreny.
Witam, obawiam się reakcji matki na moją wyprowadzkę. Jak mam jej o tym powiedzieć? Planuję wyprowadzić się za około rok, gdy będę pełnoletnia i zaoszczędzę trochę pieniędzy. Moja relacja z nią jest trudna...ciągle krzyki i kłótnie, nie mogę wychodzić z domu, gdy ktoś da mi pieniądze to ona chce żeby jej pożyczyć a w ogóle nie oddaje, komentuje mój wygląd, wagę, nie wspiera mnie, nie interesuje się mną ani moimi problemami. Myślę na tym, żeby powiedzieć jej o wyprowadzce po odebraniu kluczy czyli kilka dni przed samą wyprowadzą, żeby miała jak najmniej czasu na komentowanie tej decyzji..jestem pewna, że będzie mówić "nie poradzisz sobie" "po co to robisz, tu będzie Ci lepiej" "tak źle ci tutaj" itd. Nie chcę, żeby to zakończyło się kłótnią chociaż raczej tak właśnie będzie. Najgorsze jest to, że ona swoje powody o zostaniu będzie argumentować "ty nic w domu nie robisz, nie dasz sobie rady" "nie umiesz nawet gotować", może i jest w tym dużo prawdy,ale to jej wina bo zawsze mnie we wszystkim wyręcza i nie da mi nic zrobić, dlatego będę musiała nauczyć się tego sama...wiem, że będę wtedy pełnoletnia więc mogę decydować sama o sobie, ale nie wiem co zrobić, jak jej o tym powiedzieć, czy odciąć się i urwać kontakt...
Potrzebuje się komuś wygadać ale jak próbuje coś mnie blokuje i jest mi ciężko powiedzieć… a sama się męczę, czym to jest spowodowane? Czuje się czasem bardzo nieobecna.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!