Left ArrowWstecz

Partnerka wyniosła się, bo zacząłem pić alkohol. Sama ma problem z uzależnieniem od marihuany.

Mamy z partnerką ponad 50 lat. Jesteśmy ze sobą 1 rok, i wszystko zaczęło się psuć. Ja zacząłem od paru miesięcy pić i po alkoholu czepiam się o niekiedy wymyślone historie. Partnerka stwierdziła, że ma dosyć i się wyniosła. Ja wziąłem wszystkie winy na siebie i mam z tym teraz duży nerwicowy problem. A nie nadmieniłem, że moja partnerka jara marihuanę codziennie od 30 lat, ale nie pali, ona jara do zgonu. I tak każdego dnia, że odprowadzam ją do sypialni z łóżka, w którym odpływa. I uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest idealna. A gdybym tak patrzył na to z akceptacją, wszystko byłoby dobrze..
User Forum

Kamil

w zeszłym roku
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Panie Kamilu,

prosto i na temat - zajmijcie się każdy swoim porządnym pełnym odwykiem, a potem odnajdziecie się na nowo. Nie ma sensu, żeby “ślepy ślepego prowadził” - robicie sobie nawzajem krzywdę. Nie ma się tu za co obwiniać - alkoholizm i narkomania to zwyczajne choroby, które się leczy, kontroluje, które można pokonać. Jeśli tylko tak Pan dla siebie, jak i partnerka dla siebie, faktycznie dojdziecie do wniosku, że na nie chorujecie….proszę zgłosić się do Centrum Leczenia Uzależnień. Jeśli ma Pan siłę, to proszę spróbować partnerkę też do tego zachęcić. Jednak zbudujcie związek na zdrowej czystej trzeźwej relacji. 

Agnieszka

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Kryzys w relacji-chciałabym popracować nad sobą, jednak w odniesieniu do Nas, a partner nie chce uczestniczyć w tym procesie.
Mój partner, jak się okazuje, zmęczony moim podejściem i brakiem wyciągania wniosków, zmienił nastawienie do mnie. Przez kilka dni był dość nieprzyjemny i niegrzeczny, natomiast gdy powiedziałam, że taki niegrzeczny on mi nie odpowiada, stwierdził, że w takim razie nie wiem, czego chcę, bo ten grzeczny też mi nie odpowiadał. Gdzieś się zagubiłam, nie biorąc pod uwagę, że swoim zachowaniem wobec niego, doczekam się, że będzie miał dość, ale nie że aż w takim sposób... Za dużo widziałam "ale" (teraz wiem, że zdecydowana większość za często, a w dodatku bez potrzeby..), nie patrząc, że sama wzorowa nie jestem. Mam obecnie czas na poprawę. Nie wiem, ile tego czasu. Dodał, że jak się nic nie zmieni, to się wyprowadzi i może wtedy zrozumiem. Ale..on mi nie powie, co i jak. Mam sama to ogarnąć. Na co dzień teraz jest dość obojętny, postawił na swoim i nie odpuści ot tak. Przyjmie całusa, odpowie, że kocha, ale tak nijak.. Dodał, że nie zdradził, nie zdradza i mnie nie zdradzi, że nie wraca do żadnej byłej, ani nie dostaje d... na boku. Ale budzi się w mojej głowie myśl, że czekając na zmianę buduje gdzieś sobie nowy grunt... Mam mętlik w głowie ogromny - odbierając jego obojętność dystansem i oddalaniem, wyjdzie, że nic nie robię, że mam to gdzieś, by się poprawić. Jesli ktoś mi powtarza nie noś żółtego,do twarzy Ci w innym, to się zastanowię, zapytam co założyć. Jesli odpowiedź jest, że coś innego, to probuję inne kolory, albo wcale, skoro nie dostałam odpowiedzi wprost: nie noś zółtego, zielony to jest to. A w obecnej sytuacji, boję się bez jakiejkolwiek wskazówki, otuchy obrzucę go całą tęczą i bardziej zniechęcę. Sam powiedział, że mam teraz zagwostkę, bo nie chodzi o to, że teraz jak się grunt zatrząsł, to będzie wszystko cacy na klaśnięcie. Mimo tego, nie wiem jak do tego wszystkiego podchodzić, nie chce go zagłaskać. Gdy np. w przeszłości mówił, że za mało go doceniam, pytałam ale jak on oczekuje? Bo wygląda w takim razie, że nie umiem pokazywac docenienia, tym bardziej tak jakby on naprawdę chciał, że może trzeba mi to wprost jak krowie na rowie, nauczyć, to kończyło się "wiesz, dorosła jestes". Taka sytuacja mogła sie powtórzyć. Po czym teraz zbieram żniwa... To przykładowa płaszczyzna. Mocno się pogubiłam. Zależy mi na nim, jest dla mnie ważny.Dziękuję mu za szansę, raczej próbę szansy, zamiast od razu mnie pogonić. Aczkolwiek nadal nie potrafię podchodzić do tego roztropnie i z chłodną głową, czym bardziej się zapętlam.
Brak wiary w siebie i poczucia własnej wartości – jak to przezwyciężyć?

Ludzie mi dokuczają, że nic w życiu nie mam. 

To prawda. Wszystko zasługa przemocy w domu, o której nikt nie wie i że nie rozwijałam się prawidłowo. Miałam też wypadek i nie mogłam pracować przez prawie 10 lat. 

Czuje się jak zero. Dbam o siebie, robię małe kroki, ale w moim wieku ludzie mają domy i rodziny. Ja mam kilka mebli i żyje z pomocą cioci. Słyszę czasem śmiechy, że nikogo nie mogę sobie znaleźć. Ostatni mężczyzna wyśmiał mnie za brak ambicji i że jestem mało interesującą. Mimo starań nie idzie mi. 

Wstydzę się sama siebie i tej nieporadności.

Mam 30 lat, strasznie męczą mnie natrętne myśli. Boję się, że mam schizofrenię
Dzień dobry, mam 30 lat, strasznie męczą mnie natrętne myśli. Boję się, że mam schizofrenie, ponieważ mam wrażenie, że wycofuję się ze społeczeństwa. Mam straszne lęki, negatywne myśli, ciągła gonitwa myśli, a najgorzej jest rano po przebudzeniu się i jak mam czas wolny i np. leżę z synem, oglądamy bajkę a tutaj te myśli - że wariuję, że jestem na coś chory, że mam raka albo że zrobię komuś krzywdę.
Czuję, że moje życie to aktualnie chaos - jedna trudność nakłada się na drugą. Praca, miejsce zamieszkania, poznany mężczyzna.
Znajduję się w trudnej sytuacji życiowej. Kilka tygodni temu z desperacji wyleciałam z Warszawy, w której mieszkam i której nie znoszę, na Maltę na tydzień w nadziei, że pomoże mi to w znalezieniu pracy. Tak naprawdę chciałam zamieszkać we Włoszech, ale nie udało mi się tam znaleźć pracy, więc wybrałam Maltę - to jednak nie było miejsce dla mnie do końca (brud, grzyb), ale za to ludzie byli niesamowicie ciepli i mili. Po tygodniu poleciałam do Włoch na tydzień - łącznie 2 tygodnie poza domem z dużymi ciężkimi walizkami, nocowałam w hostelach, gdzie było po kilka, kilkanaście dziewczyn, ciężko było na co dzień funkcjonować, bo niektóre otwierały okna w trakcie zimy, były kłótliwe, rozchorowałam się też przez to. Nie wiem, co mi przyszło do głowy, żeby wziąć aż tyle bagażu, było to spore utrudnienie, a ja chciałam tym po prostu zmusić się do przeprowadzki i do szybkiego znalezienia pracy, co nie poskutkowało, narzuciłam sobie jedynie niemożliwą presję do spełnienia. Chciałam jednocześnie odpocząć i trochę pozwiedzać, ciężko to było połączyć z poszukiwaniem pracy. Potem wróciłam do Warszawy po wydaniu wszystkich oszczędności, po 2 dniach od powrotu dostałam pracę w rodzinnym mieście nad morzem w Polsce, po kilku dniach zrezygnowałam, gdyż wiele rzeczy było nie tak- zła atmosfera, nierealistyczne wymagania, bardzo niska pensja, nawet zjeść nie było kiedy. Nie mieści mi się to w głowie, że jako ludzie w pracy często jesteśmy zmuszeni do obniżenia godności, bo szef każe się roztroić albo oczekuje, że bedziemy wiedzieli wszystko od pierwszego dnia. Ważnym elementem jest też to, że podczas pobytu we Włoszech poznałam mężczyznę w moim wieku, był wyjątkowy - na początku nie myślałam o nim w romantyczny sposób, gdyż zawsze podobali mi się mężczyźni z dobrą pracą i wykształceniem, a on ma bardzo zwykłą pracę i nie wydaje się kimś, kto ma ambicje zawodowe. Ja takie ambicje zawsze miałam, mam też wykształcenie prawnicze, jednak po tylu zawirowaniach odechciewa mi się w ogóle szukać kolejnej pracy. Myślę o nim coraz bardziej, od kiedy wróciłam do Polski, na dzień mojego wyjazdu przytulił mnie ciepło i powiedział, że jestem piękna, był taki czarujący i zupełnie inny od reszty, to mnie w nim tak ujęło - to, że bardzo dobrze się przy nim czułam. Chciałabym do niego zadzwonić, ale boję się, bo nie wiem, co od niego usłyszę - nie mam jego prywatnego numeru, miałam nadzieję, że on do mnie zadzwoni. Powiedział mi tylko na dzień wyjazdu, żebym wracała szybko i że smutno mu, bo wyjeżdżam. Ale takich tekstów jest wiele, w dzisiejszych czasach coraz ciężej odróżnić to, co prawdziwe, nieraz przekonywałam się, że w relacjach to mi bardziej zależy, nawet tych z koleżankami. Boję się, bo mam jego obraz w głowie bardzo pozytywny i nie chcę tego zepsuć. Miewam nieraz sny prorocze i bardzo dobrą intuicję - dzisiaj śnił mi się ten Włoch, że ma dziewczynę, wcześniej śnił mi się, że był wśród kolegów i stronił ode mnie. Boję się, że ten sen się sprawdzi. Śnił mi się bardzo źle kilka dni temu mój były już szef i jak widać- się sprawdziło. Jestem wyczerpana tym, że dostaję coś od życia, żeby za chwilę mi to odebrano, albo żebym była zmuszona z tego zrezygnować, albo tak zniechęcona, żeby z tego zrezygnować, albo żeby to ktoś ze mnie zrezygnował. Mam tyle problemów naraz z wielu sfer, jedno zahacza o drugie - nie wiem, jak to ogarnąć. Na pewno jestem bardzo silna, ale problem w tym, że ja się musiałam po prostu przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy - inaczej bym oszalała. Od jakiegoś czasu chaos to moje życie, chciałabym w końcu zacząć to układać. Wydaje mi się to niemożliwe. Chętnie dowiem się, jak na to patrzy ktoś z zewnątrz i jak mogę sobie pomóc.
Jak radzić sobie z zazdrością i poczuciem zdrady, gdy partner flirtuje po alkoholu?
Pati.Witam Mam takie pytanie.czy gdy mąż adoruje inne kobiety na imprezach całuje ostatnio się zdarzyło ,zagląda w dekoldy sprośne rzeczy mówi wodzi wzrokiem za nimi.. i twierdzi że to przez alkohol .jak mam się zachować..potem mówi,że mnie tylko kocha a to po alkoholu wygłupia sie.boli mnie na to patrzeć czuje się gorsza i zdradzana..mówiłam mu to wiele razy.On obiecuje że tak nie będzie przeprasza a zawsze tak robi..Jak życ?!jak to zmienić?
TW: Samobójstwo - Pomoc w kryzysie - próby samobójcze, pobyt w szpitalu psychiatrycznym, jak znaleźć wsparcie?

TW: Samobójstwo

 

Proszę o pomoc, bo nie chce już żyć.

Wiele razy próbowałem popełnić samobójstwo, lecz niestety za każdym razem wracam. Czy przez cięcie żył, czy przez tabletki, nie mogę odejść. Byłem 2 psychiatryku, nic mi nie pomogło.

Witam. Mam 32 lata mój mąż 39
Witam. Mam 32 lata mój mąż 39, jesteśmy, że sobą od 10 lat, w małżeństwie od 6, ogólnie nasze życie było cudowne, pokochał moje dziecko, jak swoje, traktuje jak nie jeden prawdziwy ojciec, w małżeństwie zaczęło nam się psuć już właśnie po ślubie. Zaczęło się ze mąż zaczął wyjeżdżać w delegacje , i przyłapałam męża, że ogląda filmy porno, nasze pożycie jest naprawdę głęboko rozwijane i nie możemy sobie zarzucić rutyny czy nudy w łóżku. Nie mogę sobie poradzić, dlaczego akurat na wyjazdach, ogląda, kiedy jest w domu nawet 2 tygodnie, nie ogląda filmów, tłumaczy, że po prostu lubi, że nie podniecają go te kobiety. Moje myślenie oczywiście było, nie potrafię go zaspokoić itd., nasze pożycie jest dalej Ok, ale trochę się zamknęłam w sobie podczas ciągle myślę, czy on myśli o nich w tej chwili, jak kocha się ze mną itd.... Czy to jest coś nie tak, że mną?
11 kwietnia miałam pierwszą wizytę u psychiatry
11 kwietnia miałam pierwszą wizytę u psychiatry (prywatnie), zostały stwierdzone stany lękowo depresyjne i na tej samej wizycie otrzymałam lek Asentra (50mg) i Trazodone Neuraxpharm (50mg) i zalecenie pójścia na psychoterapię. Nie rozpoczęłam farmakoterapii ze względu na obawy, ponieważ lekarka zaznaczyła, że na początku farmakoterapii będzie gorzej, ponadto trochę przeraziło mnie to, że na pierwszej wizycie zostały przepisane leki. Ze względu na sytuację życiową (strata pracy, brak wsparcia ze strony bliskich) nie jestem w stanie podjąć psychoterapii (kwestie finansowe) ani chodzić na wizyty kontrolne do psychiatry. Czy przepisanie leków na pierwszej wizycie jest normalne? Co w takiej sytuacji życiowej powinnam i mogę zrobić?
Witam, nie radzę sobie z emocjami.
Witam, nie radzę sobie z emocjami. Przy każdej kłótni mąż odwraca się od mnie i udaje, że nie istnieję, załamuje się wtedy, nie wiem, co ze sobą zrobić, potrzebuję wtedy rozmowy, wyjścia z konfliktu, ale niestety do tego nie dochodzi, co jest jeszcze gorsze Nie wiem czy sama to sobie robię, czy mąż też powoduje to, że mam niską samoocenę, niechęć do czegokolwiek. Mamy wspólnie dzieci i nie chciałabym, aby one patrzyły na to, przez co przechodzę, zmiany nastroju, płacz.
W marcu miałam problemy ze snem.
W marcu miałam problemy ze snem. Nie mogłam zasnąć, trwało to około 2 tyg. Po upływie tego czasu, dostałam ataku lęku panicznego. Przepisano mi lek Triticco, pomógł i po jakimś czasie zaczęłam spać. Trwało to miesiąc, po miesiącu zauważyłam u siebie objawy depresyjne: smutek, płaczliwość, lęk. Dostałam lek Escipram, po 3 tyg poczułam się lepiej, kilka tygodni było całkiem dobrych a dzis znów pojawił się lęk, płaczliwość i smutek. co się dzieje? czy leki na mnie nie działają?
Mąż i rodzina uważają mnie za leniwą i roztargnioną. Często nie panuję nad emocjami czy słowami. Czy możliwe, że mam ADHD?
Co mam zrobić, nie mam pojęcia. Ludzie za mną nie przepadają, bo czasami nie panuję nad emocjami lub słowami. Potrafię kogoś nieświadomie urazić. Dodatkowo wszyscy uważają, że jestem leniwa i nieudacznik. Nawet ostatnio usłyszałam od męża, że przez to, że ciągle coś po mnie naprawia i za mnie czasami myśli oraz nie wie co jeszcze nieświadomie odwalę. Więc przez to zaczął pić. Moi rodzice też uważają mnie za leniwą, a nawet teść. Jedynie dla dzieci jestem najlepszą mamą na świecie. Czasami jak się kłócę z mężem lub kimś o moim zachowaniu przychodzą do mnie myśli, że może wszystkim by było lepiej jakby mnie nie było, a potem uświadamiam sobie, że są osoby, dla których jestem całym światem. Czy naprawdę może być ze mną coś nie tak ? Czy mogę być zepsuta ? Zastanawiałam się parę razy czy nie mam ADHD, jednak musiałabym ukryć, że robię diagnozę w tym kierunku, bo mąż, rodzice i teść uważają takie osoby po prostu za głupie, bo mają żółty papierek.
Witam. Mam 36 lat od długiego czasu nie odczuwam radości z życia. Jestem w większości czasu przygnębiona do tego w ostatnich miesiącach doszło poronienie spragnionego dziecka. Boję się podejmować decyzje, łapać dana chwilę itd. ogarnia mnie paniczny lęk i myśli które zmieniają moje decyzję. Co mogę zrobić?
Opieka nad ojcem powoduje u mnie lęk, samotność, a nasza relacja się pogorszyła
Od dłuższego czasu mam problem domowy. Nasze relacje już od dawna nie są koleżeńskie, ale z powodu bezrobocia tylko się pogorszyły. Mam problem ze starszym ojcem, który będąc od dawna na emeryturze większość czasu spędza w domu. potrafi być naprawdę uciążliwy. Dodam, że ma chore gardło. Dokucza mi zwłaszcza w kuchni, oraz przeszkadza kiedy gdzieś wychodzę. Utrudnia mi to życie na codzień, oraz poszukiwanie pracy ponieważ powoduje dziwny stres. Jest też część rodzeństwa mieszkaja od dawna osobno, i tak naprawdę borykamy się z jego arogancją we dwie z siostrą. Czy można jakoś zmienić jego reakcje oraz moje odczucie ponieważ powoduje to coraz większy lęk i samotność.
Przyjaciel powiedział mi, że zmieniłem się po hormonoterapii
Od jakiegos czasu zmagam sie z nowotworem przechodze hormonoterapie przyjaciel poradzil zebym poszukal sobie psychoterapeuty odnosnie naszej relacji podkreslil ze sie zmienilem i robie sie nieznosny..Skorzystalem z psychoterapeuty dal mi taka rade wiec mu serdecznie podziekowalem za rade a on wyslal mi serduszko emotion ..Co to moze znaczyc te serce czerwone ?Jestesmy Lgbt .Mezczyznami.
Myśli samobójcze jako mama trójki dzieci.

Myśli samobójcze. Jestem mamą trójki, dzieci, 7, 4 i 3 lata. Jestem mężatką, mąż wyjeżdża do pracy na 3 tygodnie, 2 tygodnie w domu. Relacje z rodzicami sięgają zenitu, już raz próbowałam sie wyprowadzić, ale wróciliśmy, nie stać nas na budowę domu. Mam myśli samobójcze, mam myśli, że zabijam rodziców, że zabijam dzieci, że nie chce żyć.

TW. Przed ślubem chciałam dokonać samobójstwa, kocham brata męża. Jak w tym wszystkim znaleźć siebie i dać sobie serce?
Witam, nie wiem co ze sobą począć. Mam dzieci, kilka lat temu wzięłam ślub, na kilka dni przed nim chciałam popełnić samobójstwo, skończyło się na zjeździe w pole i rozbiciu auta, nigdy się nikomu nie przyznałam, że chciałam się zabić. Zawsze myślałam, że to dlatego, że mąż powiedział, że to ja chciałam ślubu, a nie on. Dziś zrozumiałam, że to nie dlatego. Mama mnie ostrzegła, tydzień przed ślubem, że jeszcze mogę się wycofać. Chciałam tego, ale się nie odważyłam, jak zawsze bałam się, wybrałam bezpieczną drogę mimo, że wiedziałam, że to błąd. Lata temu poczułam coś do kogoś kogoś na kim nie powinno mi zależeć. Jest to brat męża. Nigdy nie mogłam się przyznać do tych uczuć, nikt o nich nie wie. Jestem z mężem,ale kocham jego brata, co mnie zabija w środku. Czuję się brudna, zła. Mąż nie jest zlym człowiekiem, ale kompletnie do siebie nie pasujemy. Nie chciałabym go skrzywdzić, ale nigdy nie pokocham go tak jak bym chciała. Może idealizuję jego brata, nie wiem. Ale przez te wątpliwości bardzo mi źle. Dziś są urodziny osoby, na której mi zależy, czuję się żałośnie. Kto normalny zakochuje się w bracie własnego męża. To tak bardzo boli. Od 5 lat nie piję, głównie dlatego, że boję się, że po pijaku sprzedam się z tym co czuję. Jak wyzbyć sie tych uczuć, jak pokochać na nowo siebie?
Jestem w poważnym kryzysie w małżeństwie. Mąż stosuje przemoc psychiczną,ekonomiczna i ostatnio zaczął fizyczną wobec mnie, wygraża się... Zbieram dowody na sprawę o znecaniu.W domu jest troje dzieci 4, 2 latka i 11 miesięcy. Chce odejść, ale sytuacja majątkowa jest skomplikowana, bo dom jest niby zapisany na mnie, ale muszę męża wymeldować z niego. Boje się, że sobie nie poradzę, robiłam ciągle jak on chciał, ale zmieniłam sie, nie mogę patrzeć jak mści się na mnie poprzez krzywdzenie dzieci. Zaczęłam stawiać granice, czym wywołałam jego agresję. Mam podejrzenia, że mąż ma zaburzenia narcystyczne, które nasiliły się po śmierci teścia. Przestałam go wspierać, zaczęłam mu dawać w związku tyle co on mi, czyli nic. Jak pomóc sobie podjąć decyzję o rozstaniu, co spowoduje ogromną wojnę. Już jestem klebkiem nerw. Ze starszymi dziećmi czekam na terapię już, zaczynamy lada moment, chce to przeprowadzić jak najmniej boleśnie dla nich. Ja mam nerwicę, ale zaleczona. Córka chyba już też. Nie odzywam się z.mezem, żeby nie było awantur bo musiałabym się kłócić codziennie. Teściowa broni syna, mówi mi, żeby się z nim nie kłócić mimo, że wie co.sie dzieje. Mąż leczyć się nie chce. Co robić....
Jak się zachować w sytuacji, gdy w towarzystwie rodziny mąż mnie neguje i wytyka błędy?
Jak się zachować w sytuacji, gdy w towarzystwie rodziny mąż mnie neguje i wytyka błędy? Czy to, że ja stosuję kontratak jest ok, czy jednak powinnam to ignorować?
Zostałem odrzucony przez kogoś, kogo nadal kocham. Przez to odrzucenie czuję wrogość i złość
Dzień dobry. Zostałem odrzucony przez kogoś, kogo nadal kocham. Przez to odrzucenie czuję wrogość i złość oraz niesprawiedliwość do otaczającego mnie świata oraz ludzi. Chciałbym, żeby było tak, jak przed zakochaniem - byłem wtedy spokojny, miły do ludzi i lubiłem ludzi oraz świat/swoje życie. W jaki sposób powrócić do tego, co było przed nieszczęśliwym zakochaniem? Dziękuję za każdą sugestię.
Zostawił mnie chłopak
Zostawił mnie chłopak. Czuję ciągle, że to moja wina i wiem, że to moja wina. Planowaliśmy razem przyszłość. On z racji, że nie jest obywatelem Polski, musiał wyjechać na miesiąc, po czym miał wrócić i mieliśmy razem zamieszkać w innym mieście, wcześniej spędzaliśmy każdy dzień razem i było między nami dobrze, przynajmniej tak myślałam. Wyjechał i bardzo było mi ciężko. Tuż po wyjeździe rzuciłam prace z racji zbyt dużego stresu, zresztą sam mi to sugerował, bo widział jak mnie to męczy. Nie podjęłam nowej, bo po jego powrocie mieliśmy razem wyjechać, a nie chciałam iść do pracy, poznawać ludzi itp. I znowu się zwalniać za miesiąc. Więc zostałam w domu. Ja nie mam wielu przyjaciół, tylko na weekendy wychodziłam z domu. W trakcie tygodnia siedziałam i się smuciłam, bo bardzo za nim tęskniłam. Mówiłam mu o tym, że mi bardzo ciężko bez niego i chciałabym, żebyśmy mogli być już razem. Pisaliśmy dużo. Prosiłam, żeby raz dziennie dzwonił, starał się i kiedy mu o tym mówiłam, to widziałam naprawdę, że dzwoni, że pisze. Ale myślę, że przez to, że miałam ciągle smutny humor, to go to też przygnębiało. Czuje się winna. Czasem mówił mi, że on nie chce mi sprawiać bólu, ja tłumaczyłam, że to nie jego wina, że po prostu tęsknię, ale on ciągle mówił, że jest debilem, ze to jego wina, ze on za mało robi dla nas. Tydzień przed przyjazdem zostawił mnie mówiąc, że chce być sam, że on nie chce teraz związku, ale że jestem dla niego bardzo ważna i najlepsza. Czuję się strasznie winna, wiem, że gdybym nie marudziła co chwile o tym jak się czuje to bylibyśmy razem, że jakbym wzięła się w garść, to byłoby inaczej. Ale to jedyna osoba, która mnie rozumiała i nie miałam za bardzo z kim być w tym momencie albo pogadać, brak pracy brak kontaktu z innymi.. to wszystko było dla mnie ciężkie. Ja jestem taka, że nie chce nigdzie wychodzić sama, zawsze czuje potrzebę pójścia z kimś, nawet na zakupy. Teraz kiedy go nie ma, czuję ogromną pustkę, nie wiem, jak sobie z tym radzić, ciągle mi się to wszystko śni. To, że robię coś nie tak, że go ranie, że on mnie zostawia. Co noc. Nigdy w życiu nie kochałam nikogo tak mocno, nie wiem, po prostu czułam, że rozumiemy się w 100%, jak z nikim innym. Codziennie myślę co by było gdybym była normalna, gdybym nie zachowywała się tak jak wtedy. Pewnie dalej bylibyśmy razem, tak bardzo żałuje, ze taka byłam i tęsknie za nim. Codziennie myślę o tym co zrobiłam źle jak byliśmy razem, o tym co sprawiło, że przestał mnie kochać. Nie mam już siły na to wszystko. Jak mam przestać czuć już te winę? To mnie dobija. Codziennie myślę co by było gdyby. Szukam nowej pracy, żeby wyjść, próbuję wychodzić ze znajomymi, ale oni mają swoje życia. Zresztą nawet jak wychodzimy, to czuję, jakbym była sama z tym wszystkim, nie czuje tego zrozumienia, które miałam od niego. Bez niego czuje ogromną pustkę, a to wszystko moja wina, bo byłam zbyt głupia i nie umiałam się ogarnąć wcześniej. Kocham go, nie umiem przestać o tym myśleć. Co ja mam zrobić. To, że mam się przestać użalać i wziąć się w garść to wiem, ale to nie takie proste.