Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Mąż obwinia mnie, odgraża się, że pozbawi się życia. Dostaje furii, przestał chodzić do psychologa.

Witam. Mam obecnie ciężką sytuacje z mężem. Bardzo dużo przeszedł w przeszłości i martwię się o niego, mam wrażenie, że obwinia mnie za wszystko za każdym razem jak się odezwę albo sprzeciwię na jakiś temat to uważa, że chcę mu na złość zrobić. Już sama nie wiem, co mam robić. Ma on również ataki furii, w czasie której nie da się go zatrzymać i odgraża mi się, że się zabije i wybiega z domu. Chodził już do psychologa, ale on już nie przyjmuje. Czuję się obwiniana za wszystko i jest mi z tym bardzo źle, bardzo boję się o niego, że sobie coś zrobi.
Karolina Wysocka

Karolina Wysocka

Dzień dobry,

niestety nie jesteśmy w stanie wykonać pracy za kogoś innego. Z Pani słów wynika, że mąż ma spore problemy natury emocjonalnej, pytanie jest takie - czy on jest ich świadomy i czy ma gotowość do podjęcia pracy na rzecz zmiany i przepracowania tych trudności? Jeśli nie, to Pani zakres działań jest bardzo ograniczony - może Pani spróbować z nim o tym porozmawiać, wspólnie zorientować się jakie są możliwości pomocy (np. terapia indywidualna, grupowa, farmakoterapia, przejrzeć co proponują różne nurty psychoterapeutyczne, czy nawet zobaczyć czy jest w Pani miejscowości oferowana pomoc typowo dla mężczyzn). Jeśli jednak mąż nie wyrazi zainteresowania i chęci, to warto to przyjąć i nie walczyć z nim. Próba zmiany kogoś na siłę, zazwyczaj się nie udaje i tylko zwiększa opór oraz dystans w związku. 

Pisze Pani również, że bardzo martwi się o męża oraz że jest Pani świadkiem furii - warto, aby poszukała Pani pomocy u psychoterapeuty i omówiła z nim swoje położenie. Może to przynieść Pani więcej spokoju - nauczenie się rozdzielania własnych potrzeb i uczuć od tego co wnosi partner. Zdarza się również, że gdy jedno z osób sięga po psychoterapię, to zmianie ulega dynamika w związku.

 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Dzień dobry, wydaje się, że w opisywanej sytuacji istotne są dwie kwestie: po pierwsze pani poczucie bezpieczeństwa, pani zdolność do reagowania w sytuacjach zagrożenia, zdolność do stawiania granic i dbania o siebie wtedy, kiedy mąż zachowuje się w sposób agresywny. Chęć wspierania męża w trudnej sytuacji jest naturalna, natomiast powinna ona odbywać się z uwzględnieniem zdrowych granic, a te zdecydowanie muszą dotyczyć Pani komfortu i poczucia bezpieczeństwa. Być może, żeby zadbać o siebie w tej sytuacji, będzie pani potrzebowała z konsultować się ze specjalistą – psychologiem lub psychoterapeutą, z którym bliżej przyjrzy się pani temu, co się dzieje w pani relacji z mężem i spróbuje wypracować takie sposoby reagowania, które będą dla pani najbardziej pomocne. Druga kwestia dotyczy tego co dzieje się z mężem – i tu niestety pani możliwości wpływu są dość ograniczone, bowiem nikt z nas nie ma takich umiejętności, aby wpłynąć na drugiego człowieka. Mąż sam musi podjąć decyzję dotyczącą skorzystania z profesjonalnej pomocy, której bezwątpienia potrzebuje. Wygląda również na to, że powinien korzystać z psychoterapii a nie tylko z rozmów z psychologiem. W spokojnej rozmowie, wyrażając swoją troskę, może pani próbować proponować taką formę pomocy, natomiast jeżeli mąż się na nią nie zdecyduje to będzie dla pani ważna informacja na temat tego, na co może pani liczyć w tej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie Magdalena Bilińska Zakrzewicz

1 rok temu
Anna Gwoździewicz-Krzewica

Anna Gwoździewicz-Krzewica

Witam, mimo że mąż już korzystał z pomocy psychologicznej, warto nadal zachęcać go do ponownego podjęcia psychoterapii. Jeżeli to możliwe, spróbuj rozmawiać z mężem spokojnie i otwarcie. Wyrażaj swoje uczucia i obawy. Unikaj oskarżeń, skupiając się na swoich emocjach i potrzebach. Możesz powiedzieć np.: „Martwię się o Ciebie i widzę, że ostatnio nie jest Ci łatwo. Chciałabym, abyś poczuł się lepiej. Zauważyłam, że ostatnio często dochodzi do konfliktów, a Ty wydajesz się być bardzo zestresowany. Chciałabym zrozumieć, co się dzieje. Aktualnie sama nie czuję się komfortowo i bezpiecznie. Psychoterapia może być miejscem, gdzie będziesz mógł otwarcie rozmawiać o swoich uczuciach i znaleźć wsparcie w znalezieniu rozwiązań.”. Powiedz mu, że szukanie pomocy nie oznacza słabości, ale jest oznaką siły i determinacji do poprawy swojego stanu psychicznego. Zapewnij o swoim wsparciu i obecności w procesie podjęcia terapii. Możesz powiedzieć, że jesteś gotowa go wspierać i razem przejść przez ten trudny moment, jeśli rzeczywiście tak jest.

Natomiast przede wszystkim musisz zadbać o własne bezpieczeństwo i komfort psychiczny – warto zastanowić się nad skorzystaniem z pomocy psychologa lub linii telefonicznej dla osób w kryzysie. Pod numerem 116 123 można skorzystać z bezpłatnej ogólnopolskiej poradni telefonicznej dla osób przeżywających kryzys emocjonalny. Poszukaj także wsparcia wśród bliskich osób, które mogą cię zrozumieć i wspomóc w trudnych chwilach (również takich, u których możesz znaleźć tymczasowe zabezpieczenie mieszkaniowe w razie potrzeby). Korzystne może być także korzystanie z technik samopomocy jako sposób radzenia sobie z stresem i negatywnymi emocjami, jak np. trening relaksacyjny (duży wybór na YouTube) czy pisanie dziennika. 

Natomiast jeżeli ataki furii męża są na tyle poważne i w danym momencie obawiasz się o zdrowie i/lub życie własne czy męża, nie zawahaj się zadzwonić pod numer alarmowy 112. 

Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Gwoździewicz

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z brakiem porozumienia w stawianiu granic w związku małżeńskim?
Dzień dobry. Mam straszny problem w związku małżeńskim. Nie dogaduje się z żoną najczęściej na jednej płaszczyźnie stawiania granic osobą w naszej rodzinie. Jestem osobą spokojna, sądzę że opanowaną. Opiekujemy się dwójka naszych dzieci 3 i 6 lat. Ja pracuję zarabiam na rodzinę. Żona opiekuje się domem. Gdy zauważymy coś dziwnego najczęściej w naszych rodzicach stawiamy granice. Mówimy o tym co zabolało aby sytuacja się nie powtarzała. Wszystko niby okej jestem w stanie stawiać granice lecz, żona od razu zerwalaby z tą osobą kontakty. Unikała odwiedzin. Ja taki nie jestem stawiam granice obgaduje tematy lecz jestem człowiekiem rodzinnym i chce kontakty utrzymywać z jej stroną rodziny oraz moją. Oczywiście gdyby ktoś dopuścił się strasznych rzeczy dla dobra rodziny odciąłbym się na jakiś czas. Żona nasłuchuje wyłapuje później potrafi z wulgaryzmami wyzwać moją rodzinę. Odmienne zdanie na temat żłobka z moją mamą z którą sam rozmawiałem było przyczyną strasznego konfliktu. Uważam, że każdy może mieć swoje zdanie i trzeba to uszanować... Jestem w strasznej rozterce nie wiem co robić. Wobec jej rodziny nigdy się tak nie zachowałem. Było ciężko przed ślubem z żoną zamieszkaliśmy razem i zawsze każdy miał otwarte drzwi zwłaszcza teraz, że są wnuczki na świecie. Żona każe mi się zmienić postępować tak jak ona... Lecz czy jest to zmiana na lepsze nie chce zmieniać się na gorsze aby z nią być... Stawiam granice umiem to robić... Pomocy teraz wydaje mi się, że ze mną jest coś nie tak... Pomocy. Pozdrawiam Paweł
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka, w głowie raczej na 11 lat. Konflikt z ojcem, ignoruje go, często powtarza, że nienawidzi. Z premedytacją robi mu na złość. Często straszy mnie, że zrobi sobie krzywdę. Gdzie się udać po pomoc, co robić, jak z nią rozmawiać?
Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami.
Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami. W grudniu mój chłopak zwierzył mi się ze swoich problemów, które zrozumiałam i zaoferowałam wsparcie, które docenił i dostrzegał. Dotychczas nie zmagałam się z żadnymi osobistymi problemami, więc owszem, martwiłam się, ale była to jedyna rzecz, która mogłaby mnie jakkolwiek zmartwić. Niestety następny miesiąc postawił przede mną problemy związane ze mną samą. Zaczęłam mieć problemy z koncentracją, mocno zaniedbałam studia, moją zmianę zauważyli również niektórzy wykładowcy. Okres sesji był dla mnie wtedy jeszcze trudniejszy, straciłam kontrolę nad stresem, całkowicie mnie pochłonął. Potrzebowałam dużo czasu, by odreagować i odpocząć. Gdy zaczęłam tracić kontrolę i uzmysłowiłam sobie, że to nie jest chwilowy ”dołek”, powiedziałam szczerze, że jak on w grudniu mi powiedział o swoim problemie, u mnie było wszystko ok, ale teraz tak niestety nie jest i przez jakiś czas mogę nie czuć się na siłach, by okazać wystarczające wsparcie, jakiego mógłby potrzebować. Postanowiliśmy sobie, żeby ten nowy rok był taki, żeby skupić się bardziej na sobie i swoich problemach, że może to nam pomoże, gdy przez jakiś czas postawimy na taki pewien przejaw egoizmu i zbierzemy się na to, by samodzielnie sprostać swoim problemom, a jeśli będzie ciężko, pojawi się potrzeba udać się do specjalisty, to wtedy na przykład pójdziemy razem, gdy w pojedynkę będzie to dla nas zbyt trudne. By jakoś wzajemnie się motywować w chwilach słabości. Pod koniec lutego zerwał ze mną chłopak. Wszystko w pokojowych relacjach, w świadomości obustronnej, że nadal jesteśmy dla siebie ważni, ale nie potrafimy sobie pomóc, gdy u nas obojga pojawiły się problemy. Nie wykluczamy powrotu do siebie, ale też wiemy, że nie możemy żyć kierując się tym najbardziej optymistycznym scenariuszem, gdyż czas też pokaże, czy faktycznie do tego dojdzie. Było to [rozstanie] w trakcie przeprowadzki do nowego mieszkania. Ze względu na okoliczności i to, że nie miałabym jak dojeżdżać do pracy i na studia, gdybym zdecydowała się wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałam, mieszkamy nadal razem, trzymając się oczywiście zasady, jaką postanowiliśmy sobie wcześniej. Zerwanie miało na celu pozbieranie swojego życia, zebrania się w sobie, by rozwiązać problemy i poczuć się tak jak dawniej. Pomimo upływu czasu, są sytuacje, gdzie wszystko jest w porządku. Zaczęłam dostrzegać, że nadal myśli czasami w perspektywie „my”. Ponieważ zbliżają się małymi krokami komunie w naszych rodzinach i początkowo mieliśmy wybierać się na nie razem, jednak po tym, co się między nami zdarzyło, raczej mało prawdopodobne, że chęci wspólnego uczestnictwa uległyby zmianie. Tymczasem temat tychże komunii wyszedł od niego i chciał pójść także na komunię mojego brata oraz kuzyna. Myślał nawet specjalnie o wolnym w swojej pracy pod tym względem. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że na uroczystość komunijną w jego rodzinie wybieramy się razem. Ta kolejna rzecz dała mi do myślenia, ponieważ nie naciskałam (to też była jedna z kwestii, co do której nadal miałam w głowie znaki zapytania, nie narzucałam się, wolałam też usłyszeć, jak on się z tym czuje), spodziewałam się raczej chłodnych stosunków i stwierdzenia, że ponieważ jest między nami tak, jak jest, to takie uroczystości rodzinne spędzimy osobno. A tu tak jednak nie jest. Są momenty, kiedy nadal pojawiam się w jego planach, ale są też momenty, kiedy myślimy o sobie solo i przypominamy sobie, że nie jesteśmy razem, jednak to ma miejsce tylko wtedy, kiedy pojawiają się gorsze dni, coś nas złości i jesteśmy w gorszym nastroju. Wtedy pojawiają się poważniejsze momenty, ale po nich jesteśmy w stanie wyklarować atmosferę i z lepszym nastrojem zakończyć dzień. Czuję się zagubiona. Wierzę w moc czasu, że gdy minie to pewne rzeczy się rozwiążą, nasuną się nowe wnioski. O mojej sytuacji wiedzą dwie osoby – przyjaciółka i mama. Kiedy im o tym mówiłam, odpowiedziały mi, że według nich to tak naprawdę jakbyśmy chcieli być nadal razem, bo gdyby nie, nie byłoby mowy o tak pokojowym rozstaniu. Że nasze postępowanie podyktowane jest też takim rozważnym i analitycznym podejściem do sytuacji w obliczu naszych osobistych problemów, które próbujemy zażegnać i z tym działamy, każdy w swoim tempie. Owszem, to nie są specjaliści, ale gdy mówią to osoby, które mnie dobrze znają, które miały różne, a niekiedy podobne sytuacje w związku, to na tyle, ile mogły, to były w stanie się o tym wypowiedzieć bez oceny, bez prawienia kazań. I to wszystko daje mi nadzieję, że finałem niekoniecznie będzie tragedia, tylko że może faktycznie powrót do siebie będzie pewnego rodzaju finałem procesu leczenia duszy po wszystkich trudnościach, jakie zdołały ją podniszczyć. Poszukuję też porady w tej sytuacji także u specjalisty. Próbuję i tutaj. Co robić? Czy jest coś, co mogłoby i mnie i jemu pomóc? Chciałabym zachować spokój ducha w tej ważnej dla mnie sprawie. Chciałabym też móc skupić się na studiach (w tym roku obrona) i mieć nad tym jakąś kontrolę, nie utracić jej znowu. Mogę dodać, że miałam też takie przeczucia, że ten miesiąc będzie taki bardziej „mój”, że znajdę siłę, by skupić się na swoim zdrowiu, zmienić lekarza co chciałam zrobić już dawno, lecz nie potrafiłam i tym podobne. I faktycznie jak przez te kilka miesięcy się męczyłam, tak pod koniec lutego zrobiłam plan i pomimo tego, co się podziało, już udało mi się go w znacznej części zrealizować. Zaczęłam wstawać bez „chwiania się”. Czuję większy spokój i kontrolę, ale wiem, że to nie wszystko. Dlatego będę wdzięczna za każdą wyrozumiałą, nieoceniającą radę, z pomocą której mogłabym pokierować sobą na przyszłość. Dziękuję.
Dzień dobry, wiem że potrzebuję pomocy, jednak brakuje odwagi. Problemy mam od lat, prawdopodobnie spowodowane trudnym dzieciństwem. Jestem osobą bardzo emocjonalną, niestety pojawiają się wybuchy agresji, ponieważ nie radzę sobie z problemami, zdarzają się także niebezpieczne zachowania np. gdy się denerwuję potrafię wsiąść do samochodu i jechać jak opętana, a najgorsze w tym wszystkim jest to, ze później tego nie pamiętam lub pamiętam jak przez mgłę. Często też uciekam w używki, gdy nazbiera się wenie zbyt dużo emocji sięgam po alkohol i narkotyki. Jest lepiej niż było, jednak wciąż mam wrażenie, ze nie kontroluje w pełni nad tym co robię w nerwach czy smutku. Nie potrafię żyć sama, nienawidzę własnej osoby i uważam, że jestem osobą bezwartościową. Nie widzę przyszłości, żyje przeszłością i teraźniejszością. Jest ktoś komu bardzo chciałabym pomoc, a mianowicie mój partner, ale boję się że go zranie lub stracę przez swoje zachowanie... Boję się pójść do lekarza, ponieważ jestem uzależniona od leków. Nie wiem już co robić, mam wrażenie że straciłam życie, że po prostu przegrałam.
Nie potrafię znaleźć pracy, a opiekuję się dziećmi. Spadła mi samoocena, czuję, że do niczego się nie nadaję.
Witam. Jestem mamą dwójki dzieci, niestety ponad pół roku temu straciłam pracę i teraz ciężko mi coś znaleźć, ponieważ nie mogę dopasować zmiany w pracy, żeby też ogarnąć dzieci. Mąż pracuje. Ja mam już dosyć tego szukania i ciągle nic. Wcześniej jakoś było ok, a teraz często zdarza mi się płakać i nic mi się nie chce. Szybko się denerwuję i krzyczę... Czasem myślę, że naprawdę jestem do niczego, bo nawet nie mogę znaleźć pracy...
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!