Dlaczego, gdy nie mam siły na nic lub mam wszystkiego dość, udaję przed ludźmi, że wszystko jest dobrze?
karola

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Trudno wysuwać wnioski z tak krótkiej wypowiedzi. Przyczyny mogą być różne, prawdopodobnie wśród ludzi pojawia się lęk przed oceną, odrzuceniem. Może lęka się Pani, że nie zostanie przyjęta taka, jaka jest. Nasuwa się pytanie, czy wcześniej było podobnie. Czy doświadczała Pani przyjęcia przez pierwszych opiekunów ze swoimi emocjami, kryzysami? Czy musiała się może dostosowywać i rezygnować z siebie, aby zyskać akceptację? Czy pani sama siebie akceptuje?
Może tak być, że stosuje Pani tzw. mechanizm obronny projekcji. Za pomocą projekcji własnych doświadczeń, myśli, uczuć dziecko próbuje zrozumieć świat, niebezpieczne jest jednak, gdy dorosły już człowiek zaczyna przypisywać innym coś, czego w nich nie ma, np. swoje wyparte części Ja: ,,Jesteś na mnie zły”, ,,Oceniasz mnie". Emocje idą niestety za tymi myślami. Utrudnia to funkcjonowanie w społeczeństwie. Pisze Pani, że czasem ,,wyłącza się" i nie pamięta, co ktoś mówił. Trzeba by to zdiagnozować w pogłębionym wywiadzie, może to być dysocjacja albo nieskupianie się na relacji z jakiegoś powodu, np. właśnie z lęku, czy dany człowiek Pani nie oceni.
Zachęcam do konsultacji z psychoterapeutą. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Magdalena Chojnacka
Karola , to o czy piszesz może wskazywać na rozwijającą się depresję i koniecznie zaleciłabym konsultacje u psychoterapeuty. Obniżona koncentracja i zaniki pamięci, brak sił psychicznych i fizycznych ( brak motywacji zeby wstać z łóżka ) ,unikanie ludzi by nie narażać sie na ich oceny, rady i zamartwiania …niechęć do zajęć, które cieszyły … brak energii i chęć izolacji od świata zewnetrznego … Każdy ma czasem słabszy dzień i ma dość wszystkiego i wszystkich, ale jeśli masz ten stan dłużej niż kilka dni i potrzebujesz profesjonalnego wsparcia to sugeruje by spotkać sie z profesjonalistą. Depresja jest bardzo niebezpieczna i nie należy lekceważyć jej pierwszych symptomów. Pozdrawiam, Magdalena Chojnacka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jeżeli przyczyną jest zdrowie i rozkładające ręce lekarzy, którzy nie są w stanie mi pomóc, bo ktoś zepsuł operację, a nikt nie będzie nakładał swojej ręki. Ja w ciągu roku przestałam być osobą sprawną fizycznie, przez to zdrowie moje się sypie i nikt w stanie nie jest mi pomóc. Co mam zrobić? Leków też nie mogę brać, bo jestem po ostrym zapaleniu trzustki. Z tygodnia na tydzień dowiaduje się o nowych chorobach, to jak mam się czuć jak mam z tym walczyć
Otrzymałem niedawno diagnozę nieuleczalnej choroby i czuję, jak moje życie całkiem się zmieniło. Zawsze wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą, a teraz wszystko jest niepewne i straszne. Każdego dnia czuję się przytłoczony, czasami nawet bezradny. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Wielu mówiło, że rozmowa z psychologiem może pomóc, ale nie wiem, od czego zacząć.
Witam, Mam obecnie 32 lata, męża i dwójkę synków 4l i prawie 1,5 roku. Jakieś 3 lata temu przeprowadziliśmy się do kupionego na kredyt domu około 30 min. samochodem od centrum miasta (oboje pochodzimy z miasta). Wybór taki padł ze względu na wysokie ceny w mieście.. Myślałam, że będę tutaj szczęśliwa, ale obecnie czuje, że jestem w najgorszym momencie moje życia bez celu.. Wcześniej przy jednym dziecku pracowałam jeszcze w mieście, zawoziłam do żłobka i ledwo zdążyłam do pracy.
Teraz po urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem zakończyłam pracę, bo nie miałam już do czego wracać.. Szukam pracy w naszych okolicach już od 4 miesięcy i popadam w załamanie. Niestety nie mam konkretnego wykształcenia, czego teraz bardzo żałuję, nigdy nie mogłam znaleźć, co chciałabym robić i kim być.. i dalej nie wiem, co mnie dodatkowo dobija. Przez to mam małe poczucie własnej wartości.. Dotychczasowe prace były z przypadku lub przez kogoś.. prace biurowe. Teraz czuję się totalnie uziemiona, mąż ma swoją działalność, więc pracuje od rana do wieczora, czasem wróci wcześniej, ale nigdy nie wiadomo jak będzie dzisiaj.. przez to nie mogę pracować na zmiany, Jestem ograniczona czasowo więc i nie mogę jechać dalej do pracy..nie mam niczyjego wsparcia, jedna babcia pracuje, druga mieszka 30 min od nas, ale nie ma prawa jazdy.. (nie dojedzie tu komunikacją). Już raz próbowaliśmy przenieść się do zupełnie innego miasta.. (do dalszej części mojej rodziny), wystawiliśmy dom na sprzedaż, ale krótko mówiąc, nie wypaliło. Praca męża się odwołała a dzieci nie miały pkoli. Ja się źle tam czułam. Wróciliśmy. Teraz znowu zaczynam mieć myśli, że chyba chciałabym sprzedać dom i przenieść się z powrotem do miasta.. np bliżej teściowej, żeby mieć chociaż wsparcie z dziecmi..łatwiej znaleźć pracę i być bardziej mobilna. Z nikim się nie widzę, bo nie ma kiedy i jak ani "za co". Jak już myślę, żeby szukać pracy w mieście i organizować się tak, żeby mąż rano ogarniał dzieci, to teraz za 2 msc ma dostać pracę za granicą wyjazdy na 2 tygodnie.. żeby zarobić na kredyt..I znowu nie mam żadnych możliwości.
Nie chce wegetować za to, żeby spłacić kredyt.. Z drugiej strony żal mi tego, co mamy tutaj. Chociaż dom ciągle nie wykończony, nie ma za co żyć i coś zrobić...to synek ma już kolegów z pkola i jednego z sąsiedztwa. Nie wiem już co robić.. nie chce być ciągle smuta, zła, uzależniona od męża, siedzieć w domu i nie mieć żadnego życia. Chciałabym moc wstać, coś zdecydować, wiedzieć co robić..