Left ArrowWstecz

Po zerwaniu mam myśli za tęsknotą, mimo że zrobiła mi świństwo.

Miesiąc temu zerwałem z dziewczyną, nasz związek był bardzo burzliwy, notorycznie słyszałem, że jak ci się nie podoba to możesz zerwać, ja cię nie kocham tak, jak ty mnie, związek nie jest dla mnie priorytetem, boję się, że będę z tobą do końca życia, po tych kłótniach i kilkudniowych zrywaniach z jej strony były wzloty w górę, było wtedy naprawdę cudownie przez chwilę, potem wszystko wracało do normy, oziębłość, krytyka, brak wsparcia, przesuwanie spotkań na rzecz koleżanek lub z błachych powodów, przez to wszystko czułem się jak śmieć pomiatany na wszystkie strony, a potrzebowałem jedynie uczucia miłości i wsparcia, po zerwaniu szybko weszła w ramiona kolegi, o którego nie miałem się nie martwić, jednocześnie sama kategorycznie zabraniała mi posiadania koleżanek, mimo wszystko doskwiera mi chęć powrotu do tej relacji, pojawiają się natrętne myśli przepełnione nienawiścią, gniewem do niej, do jej chłopaka i samego siebie, jest mi bardzo ciężko z tym, jak sobie poradzić?

User Forum

Jakub

5 miesięcy temu
Justyna Papurzyńska-Parab

Justyna Papurzyńska-Parab

Witam serdecznie,

Z tego co Pan opisuje, doświadczył Pan prawdziwego rollercostera przeżywanych emocji w swoim byłym związku- była przewaga trudnych sytuacji i kłotni, ale były też dobre momenty, jak nawet Pan je określa: "było cudownie". W sytuacji, kiedy oczekujemy jedynie miłości i akcpetacji, takie doslownie pojedyncze momenty pozornej milości potrafią nas skutecznie zatrzymać i wbrew wszelkiej logice napełniają nas nadzieją, że jest jeszcze szansa dla tego związku, że możemy liczyć na więcej zaangażowania ze strony drugiej osoby. Niestety, bywa to wykorzystane przez nieuczciwe i niedojrzałe osoby, które rzucając okruchy miłości, manipulują nami, zatrzymując przy sobie i w pewien sposób uzależniając nas od siebie. Dlatego uzależnieni od tej nadziei na dobre momenty w związku, jesteśmy skłonni znieść wiele- łącznie z traktowaniem bez szacunku, odbieraniem godności, poświęcaniem ważnych dla nas rzeczy. Dlatego kiedy to poświęcenie okazuje się bezowocne i związek się kończy- możemy czuć się dokładnie tak jak Pan teraz. Zrozpaczeni, wściekli, zranieni, z poczuciem potraktowania niesprawiedliwie. To są bardzo silne i trudne emocje, a wybrzmiewają mocniej o tyle, że wcześniej, w trakcie związku, kiedy Pana kolejne granice były przekraczane, być może dla dobra związku, te emocje protestu na takie traktowanie mogły nie wybrzmieć. Teraz ma Pan szansę, mimo że odbywa się to w tak przykrych okolicznościach, wyrazić swoje emocje i spróbować odnaleźć siebie po doświadczeniu tak trudnego związku, w którym opisuje Pan zachowania przemocowe ze strony byłej dziewczyny. Takie relacje są niszczące, dlatego tak ciężko jest się podnieść po zakończeniu toksycznej relacji. Cieszy jednak, że zdecydował się Pan zawalczyć o siebie i mimo swojego zaangażowania, to Pan postanowił rozstać się z dziewczyną. Życzę Panu siły i wytrwałości w opłakaniu straty związku i swoich nadziei z nim związanych. 

Trzymam kciuki i życzę powodzenia,

Justyna Papurzyńska- Parab

  

5 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Miesiąc temu zerwał ze mną chłopak. Bardzo cierpię z tego powodu, po rozstaniu spotkaliśmy się kilka razy, wiem, że z jednej strony był to błąd, a z drugiej widzę po jego zachowaniu, że w jakiś sposób mu zależy
Dzień dobry, miesiąc temu zerwał ze mną chłopak. Bardzo cierpię z tego powodu, po rozstaniu spotkaliśmy się kilka razy, wiem, że z jednej strony był to błąd, a z drugiej widzę po jego zachowaniu, że w jakiś sposób mu zależy. Mówił, że to wszystko nie jest łatwe, że przywiązał się do mnie. Gdy się widzimy to przytula mnie czule, zachowuje się jak ktoś komu jednak zależy. Sama nie wiem co mam robić, wiem, że to moja wina, bo byłam niemiła dla niego, krytykowałam go i kłóciłam się z nim. Od zerwania z poprzednim chłopakiem miałam problem z panowaniem nad nerwami, źle to wpłynęło na moją psychikę, przez co wyżywałam się na obecnym. Żałuję, że tak się zachowywałam, on nie zasługiwał na takie traktowanie, ale czasu nie wrócę, chcę naprawić teraz to co zepsułam. Byłam i nadal jestem mu wierna, kocham go i potrzebuję go, ale nie wiem czy walka ma sens. On cały czas powtarza, żebym dała sobie spokój, że nie potrafi mi już zaufać, że boi się, że znowu nam nie wyjdzie. Dziwne jest to, że jak z nim rozmawiam lub widzimy się, to jest smutny, przybity. Zapytałam go czy mnie kocha, to odpowiedział, że nie, ale poznałam go na tyle, że wiem, że kłamie, czuję, że boi się przyznać jak jest na prawdę. Mam mętlik w głowie, zależy mi na nim, ale on na każdym kroku próbuje mi pokazać, że ma mnie gdzieś... czuje inaczej i boję się, że jak odpuszczę to będę żałowała, że nie walczyłam do końca. Chcę iść na terapię, ale wątpię, że doceni moje starania. Chcę też aby on poszedł, ale on nie czuje potrzeby. Nie wiem już co mam robić :(
Dzień dobry, 3 tygodnie temu zerwałem z dziewczyną
Dzień dobry, 3 tygodnie temu zerwałem z dziewczyną (3-letni związek) z powodu obsesyjnych wręcz wątpliwości "Czy to ta jedyna, czy to miłość itp..." Zerwałem, bo przestałem czuć miłość i tęsknotę do niej, choć było nam w związku dobrze i chciałem zatęsknić, zweryfikować uczucie i nie dawać nadziei w przypadku gdybym nie wrócił. (Pomieszkiwałem u niej 3-4 dni w tygodniu, wszystko stało się bardzo szybko, dzień wcześniej mówiłem, że kocham, a na drugi zerwałem). Stało się wręcz przeciwnie, szybko przestałem czekać na wiadomości od niej, nauczyłem się żyć sam, tęsknoty już nie ma, ale ciągle się zastanawiam kiedy poczuję tęsknotę i impuls do naprawy związku, które nie przychodzą... Czy jest we mnie to uczucie, tylko lęk przed wątpliwościami przysłania mi je, czy rzeczywiście jej nie kocham? Mam 32 lata i oboje byliśmy swoimi pierwszymi partnerami. Coś w środku podpowiada mi, że zrobiłem błąd (nigdy się nawet nie pokłóciliśmy), ale coś innego blokuje mnie przed próbą powrotu. Nie chce robić tego na siłę, aby nie niszczyć jej od nowa, bo ona i tak przeżyła to rozstanie, lecz z drugiej strony boję się, że całkowicie ostygnę i będzie to już sytuacja całkowicie beznadziejna.
Dzień dobry, rozstałem się z dziewczyną blisko 2 miesiące temu.
Dzień dobry, rozstałem się z dziewczyną blisko 2 miesiące temu. Wypaliły się moje uczucia do niej. Miewałem ciągle huśtawki o tym, żeby pospotykać się z nią, żeby jakoś spróbować wrócić do niej, bo to był dobry związek, potem czułem, że to jednak koniec. Dziś znowu straciłem uczucia i wszelką nadzieję na odbudowę tego.Ona dalej kocha i czeka na mnie, ale ja usztywniłem się na nią i znowu straciłem nadzieję. Czy to do uratowania? Moje huśtawki zniszczyły to wszystko. Zaczęło się od obsesyjnych pytań czy ja ją kocham... Minęły niecałe dwa miesiące, a ja czuję jakby minęło kilka lat. Bardzo proszę o pomoc, bo czuję że niszczę sobie życie i nic z tym nie mogę zrobić.
Poczucie stałości uczuć między mną a byłą partnerką, chyba sprawia, że nie czuję miłości i zachwytu.
Dzień dobry, rozstałem się(32) z dziewczyną (28) trzy miesiące temu z powodu wątpliwości, które wypaliły moje uczucia do niej. Odchodziłem z myślą o tym, że zatęsknię i będę wiedział, że jest tą jedyną. Oboje żyjemy nadzieją, że jeśli jesteśmy sobie pisani to będziemy ze sobą. Nie wyobrażam sobie, że mogę wejść z kimś innym w relację i ona podobnie, tkwię w tej nadziei już trzeci miesiąc - myślałem, że już się pozbierałem, ale jednak nie. Nie wiem czy to miłość, czy jakieś inne psychiczne uwikłanie. Marzę o tym, że pewnego razu zreflektuję się i będę za nią latał, jak pies, ale obawiam się, że moja wiedza o tym, że ona dalej mnie kocha napędza moje niezdecydowanie. Marzę o tym, żeby było jak dawniej, ale ja już nie patrzę na nią jak kiedyś, choć jest wspaniałą osobą. Może gdyby dała mi jasno do zrozumienia, że już o mnie nie myśli, wzbudziła we mnie zazdrość (choć wiem jak dziwnie to brzmi) to bym się ogarnął? Chciałbym znowu czuć w sobie tę miłość, poczucie straty, a czuję jakieś zawieszenie - ani w tę ani w tę. Gdy przestaję myśleć o niej, o nas, to robię wszystko, żeby nie zapomnieć, mieć nadzieję na naszą wspólną przyszłość, czytam historie szczęśliwych powrotów, piszę do niej. Miałem nadzieję, że po czasie polecę do niej z kwiatami, jak w hollywoodzkich produkcjach i będę żebrał o wybaczenie, a ja chyba po prostu wiem, że mam ją w garści (sama mi to powiedziała) i to odsuwa w czasie ten proces? Co zrobić, żeby znowu poczuć tę miłość, wzniecić w sobie chęć walki... Tyle jest jeszcze rzeczy, które chciałbym z nią zrobić...
Dalsza miłość po zerwaniu i skrzywdzeniu przez chłopaka. Mam wrażenie, że nikogo już nie pokocham.
Od razu napiszę, że jestem w wieku nastoletnim (15 lat), a tematem jest rozstanie z moim chłopakiem. Nasza relacja trwała ponad pół roku, a sam związek ponad 3 miesięce. To on zainicjował wszystko (właściwie to swoimi miesięcznymi staraniami sprawił, że coś poczułam). Pierwszy miesiąc był cudowny. Oboje byliśmy w formalnym związku pierwszy raz mimo że ja już wcześniej miałam taką swoją "pierwszą szczerą miłość". Zakochałam się w nim, on zaczął obiecywać wręcz rozpaczliwie, że mnie nie zostawi, codziennie prosił, bym obiecała, że ja go też, planował naszą przyszłość i na spotkaniach był ewidentnie bardzo zakochany. Czułam się wspaniale. Mieliśmy parę większych kłótni ,ale oboje nie chcieliśmy kończyć relacji. Często pytałam go o jego potrzeby, ale w pewnym momencie zaczęłam słyszeć, że aby to miało sens muszę sama się domyślić jakie błędy popełniam. Tłumaczyłam, próbowałam rozmawiać - bezskutecznie. W pewnym momencie dostałam screena od jego koleżanki, która z satysfakcją wysłała mi część rozmowy gdzie mój były pisze, że chyba ze mną zerwie bo go wku**iam. Zerwał. Długo go prosiłam, aby nas tak nie porzucał, pisałam o wszystkich rzeczach, które mogę zmienić, ale on uparcie powtarzał, że do ex się nie wraca i proponował znajomość. Parę dni potem jego przyjaciel do mnie napisał, a gdy były się o tym dowiedział to nagle mnie zaatakował powiedział, że żałuje, że ze mną był i zablokował. I od tamtego czasu nie mamy kontaktu, a ja o nic już nie proszę, bo czuję, że takie błaganie tylko wszystko pogorszy, a on wyraził się na tyle jasno, że aż wstyd pisać. Jako że chodzimy razem do szkoły to większość znajomych stanęła po mojej stronie i teraz jest mocno obgadywany, więc pewnie uważa, że jestem temu winna mimo, że nie wypowiadam się w ogóle na jego temat i unikam jego imienia. Minął ponad miesiąc, a ja i tak każdego dnia mam ataki paniki i wspominam oraz tęsknię i zastanawiam się czy w przyszłości coś nas połączy, gdy on będzie już dojrzałym człowiekiem. Czuję jakbym już nie mogła pokochać kogoś tak samo, bo najzwyczajniej nie chcę. Był dla mnie bardzo ważny (i jest) i przeżyłam z nim mój pierwszy związek, pocałunek i parę innych tak znaczących rzeczy i mimo że wiem, że mnie skrzywdził oraz czasem go nienawidzę za jego zachowania to i tak kocham go i gdyby potrzebował mojej pomocy - ja bym była dla niego. Bardzo boli mnie, że już mnie raczej nie kocha i z jednej strony nienawidzę tego bólu a z drugiej wcale nie chcę iść dalej bo to znaczy bardzo dużo i nie chcę udawać, że tak nie jest. Słyszę często, że tęsknię za wyobrażeniem osoby, ale jednak tęsknię też za jego wadami i realnym zachowaniem i mimo tego go kocham. Podobno prawdziwa miłość jest na zawsze - chyba to prawda, ale ciężko zaakceptować to, że on może już nigdy nie poczuć tego samego.
Boję się, że myśli o zerwaniu będą się u mnie utrzymywać - partner nie zapewnia mi jednak bliskości.
Witam. Od 10 miesięcy mam chłopaka a od pół roku zaczęłam mieć myśli o zerwaniu, a w ostatnich dwóch miesiącach nasili się. Mój partner nie jest zbyt wylewny w gestach, a ja potrzebuje bliskości. Dużo razy mówił mi, że mu zależy na mnie, ale ja jakoś nie mogę tego przyjąć do wiadomości. Nie widzę tego. On planuje wspólne mieszkanie, wakacje, itd. Nie widzę przyszłości z nim, bo boję się, że te uczucia, jakie mam, będą trwały w nieskończoność i będę nieszczęśliwa. Bardzo ostatnio cierpię z powodu takich myśli. To mój pierwszy poważny związek, bo zawsze ich unikałam. Wcześniej trwały one maks 3 miesiące. Czuje się jakby moje uczucia zmroziły się od tego wydarzenia, kiedy on nie chciał mnie przytulić. A przecież to taka głupota… sama nie wiem co czuję, on jest dobrym partnerem, wspierającym, takim, który umie słuchać i z dojrzałym podejściem. Czy mogę jakoś zmienić swoje podejście? Na początku bardzo tego chciałam, on był wyjątkowy, a po tych kilku sytuacjach byłam nastawiona raczej sceptycznie, bo wcześniej miałam problem z utrzymaniem relacji romantycznych. Wybierałam ucieczkę. Jak mogę to zmienić?
Rozterka po zerwaniu. Chcę wrócić, ale wiem, że będę nieszczęśliwy.
Dzień dobry. Już prawie 4 miesiące temu zerwałem z dziewczyną ,którą kochałem bardziej niż kogokolwiek wcześniej ,ponieważ psychika już mi nie wytrzymywała. Byliśmy ze sobą 1,5 roku i była pomiędzy nami różnica 4 lat. Byliśmy w związku na odległość, więc widywaliśmy się średnio co 2 tygodnie na kilka dni. Rozmawialiśmy codziennie czasem po 30 min, a czasem po kilka godzin niekoniecznie z mojej inicjatywy. W mojej głowie zaczęły się pojawiać wątpliwości, kiedy zaczęliśmy się kłócić i kiedy zacząłem zauważać brak reakcji na moje prośby. Kłótnie były o naprawdę największe pierdoły. Raz była kłótnia o to ,że nie porozmawiałem z nią dodatkowych 9 min ,ponieważ byłem w gościach i nie chciałem być niemiły (ciągnęło się to 3 dni). Podczas tego nie odbierała telefonu ,pisała bardzo przykre rzeczy i nie rozumiała kompletnie mojej strony sytuacji. Innym razem o to ,że poprosiłem ją ,żeby przyjechała kilka godzin później, ponieważ dzień przed jej przyjazdem miałem imprezę firmową i chciałem być w stanie ją odebrać. Z innych rzeczy nie miałem zbytnio możliwości podjęcia decyzji. Kiedy chcieliśmy obejrzeć film w 95% było to zawsze to, co ona chciała- inaczej nie oglądała. Raz puściłem to co ja chciałem, to wyszła do innego pokoju. Moje propozycje wspólnie spędzanego czasu były zbywane słowami "nie bo nie lubię / nie bo nie umiem" i prawie zawsze robiliśmy to, co ona chciała. Dodatkowo codziennie rozmawialiśmy raz krócej, raz dłużej. Z początku nie było to dla mnie uciążliwe ,ale z czasem nie mogłem nawet zająć się swoim hobby, bo zaraz dzwoniła i musiałem z nią rozmawiać- inaczej się obrażała. Często nawet nic do siebie nie mówiliśmy, bo nie było już tematów do rozmów ,ale i tak nie mogłem się rozłączyć, bo zaraz byłaby kłótnia. Często się czułem ,że muszę chodzić przy niej na paluszkach. Jedno złe słowo i będzie kłótnia. Osobiście nigdy nie zaczynałem żadnej kłótni. Zawsze starałem się podejść do tematu na spokojnie i o nim porozmawiać ,żeby znaleźć wspólne rozwiązanie i wiele razy mówiłem ,że jak ma jakiś problem to żeby po prostu ze mną porozmawiał ,ale nigdy to nie działało. Kilka razy zdarzyło się ,że podczas kłótni (które zawsze były w formie wiadomości ,a nie rozmowy, bo inaczej nie chciała) padały z mojej strony słowa "Jeżeli to się nie zmieni to ja nie chcę tak żyć". Według mnie była już to informacja ,że coś powinno się zmienić. Niestety 2 miesiące po rozstaniu rozmawialiśmy o naszym zerwaniu i ona tego tak nie widziała. Dodatkowo uważała ,że moja decyzja o rozstaniu została podjęta z dnia na dzień kiedy trwało to ok. 5 miesięcy i też powiedziała ,że szukałem najmniejszego powodu ,żeby z nią zerwać kiedy w rzeczywistości szukałem najmniejszego powodu ,żeby z nią zostać. Pisała też ,że już się zmieniła ,ponieważ zaczęła oglądać serial ,który bardzo chciałem z nią oglądać i spędzać czas tak, jak ja chciałem kilka razy, żebyśmy wspólnie spędzali ,ale podsumowała to ,że wystarczyło się otoczyć odpowiednimi ludźmi i że ewidentnie jej zmiana była kwestią podejścia, niekoniecznie jej. Mijają zaraz 4 miesiące od zerwaniu, a ja dalej ją kocham i nie mogą przestać o niej myśleć. Tęsknię za nią i bardzo chce do niej wrócić ,ale wiem ,że jak to zrobię to wszystko zacznie się od nowa ,a ja znowu będę nieszczęśliwy i znowu nie będę miał czasu dla siebie. Krótko mówiąc mam ogromną rozterkę i nie wiem co mam robić.
Mam unikający styl przywiązania i to przez niego zdecydowałem się zerwać. Teraz cierpię.
1,5 tygodnia temu zerwałem ze swoją dziewczyną po ponad 5 latach związku - ja 30, ona 26 lat. Zerwałem, bo myślałem o tym od dawna, ale tylko kompulsywnie, najczęściej na wakacjach. Zacząłem zauważać jej wady i to, że jej sylwetka nie jest w 100% w moim typie plus przytyła 20kg w ciągu naszego związku. Czułem się okropnie, gdy myślałem o zerwaniu, ale z drugiej strony czułem się pod ścianą, że albo zerwanie albo oświadczyny. Kochałem i nadal ją kocham. Po zerwaniu nie mogę do siebie dojść. Wyprowadziłem się praktycznie na drugi dzień (sama mnie poprosiła, bo tak będzie łatwiej). Z każdym dniem jest gorzej. Straciłem chęci do życia, czuję, że właśnie zmarnowałem sobie życie, przez chwilę miałem myśli samobójcze. Po długiej analizie doszedłem do wniosku, że mam unikający styl przywiązania i to przez niego zdecydowałem się zerwać. Nie wiem już, czy to prawda, czy nie. Wiem, że ona przyjęłaby mnie spowrotem. Jednak gdybym wrócił a za jakiś czas znowu zerwał ‘bez powodu’ - nie zniósłbym myśli, że krzywdzę ją po raz drugi. Jestem totalnie zagubiony.
Załamanie po zerwaniu z partnerem - jak sobie poradzić?

Byłam z chłopakiem 2 lata, układało nam się dobrze od jakiegoś czasu. Chłopak przeszedł dużo w życiu, miał problemy w rodzinie. A to bardzo na nim się odbiło, potem my zaczęliśmy się coraz częściej kłócić, ale wiem, że mnie kochał. 

Ostatnio zerwał ze mną, bo chciał odpocząć, bo stwierdził, że za dużo tego. Po 3 tygodniach wrócił do mnie, bo nie dawałam mu spokoju, bo bardzo za nim tęskniłam. Było już bardzo dobrze między nami. Wiadomo małe sprzeczki były między nami i dwa dni przed sylwestrem mnie zostawił, bo znowu stwierdził, że ma dość kłótni. Ja chciałam z nim zawsze rozmawiać, żeby dążyć do tego, żeby tych kłótni nie było. Załamałam się znowu, chciał się zastanowić czy jeszcze chce wrócić do mnie, ale ja strasznie byłam natrętna, wydzwaniałam do niego i wypisywałam, chciałam jakoś udowodnić mu, że może być lepiej między nami, ale żeby w to uwierzył. 

Teraz mówi, że nie chce mnie znać i że mnie nie kocha, a ja wierzę nadal w to, że mnie gdzieś jeszcze kocha. 

Wszędzie mnie zablokował, ale jak zadzwoniłam go przeprosić za to wszystko, to odebrał, chociaż taki plus a był strasznie źle nastawiony. Bardzo mi źle z tego powodu, że tak się stało, mi się wydaje, że ten chłopak jest bardzo zagubiony