Narzeczony zdradził, ślub za 2 tygodnie - jak poradzić sobie z bólem i niepewnością?
Dowiedziałam się, że narzeczony zdradził 2 lata temu mnie. Mamy ślub za 2 tygodnie. On nie potwierdza tej zdrady, ale widzę, że coś ukrywa. Dziewczyna, z którą zdradził, potwierdza zdradę. Nie wiem, jak żyć dalej. On tylko mówi, że nie zdradził, a ja wierzę obcej osobie. Próbowałam sobie coś zrobić. Nie mogę. Mam córkę, jaka ma tylko mnie. Ja nie wiem, jak żyć. Po co żyć. Kocham go ponad życie, ale się boję. Pisał kiedyś na różnych portalach do dziewczyn, więc dlatego uwierzyłam, że z dziewczyną, z którą miał sex przed tym, jak mnie poznał, po prostu nie urwał tego, jak byliśmy razem. Jak to rozwiązać? Nie mogę akceptować, że był z kimś do mnie i podczas mnie. Mój ból mnie zabija
Nati

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli
Dzień dobry,
to, co Pani opisuje, to głęboki kryzys emocjonalny – uczucie zdrady, lęk, miłość, poczucie zagubienia i osamotnienia. To wszystko są bardzo silne przeżycia, które trudno udźwignąć samemu.
Ważne jest, aby miała Pani przestrzeń, w której można bezpiecznie przeżywać i rozumieć swoje uczucia – również ten wewnętrzny konflikt między miłością do narzeczonego a utratą zaufania i poczuciem godności.
Teraz nie chodzi o natychmiastowe decyzje, ale o to, żeby zadbała Pani o siebie – dosłownie. Pani życie i Pani zdrowie psychiczne są ważniejsze niż jakakolwiek relacja. Wspomniałaś o myślach samobójczych – to bardzo poważny sygnał. Proszę, nie zostawaj z tym sama. Proszę zwrócić się natychmiast po pomoc – do psychoterapeuty, psychiatry, telefonu zaufania.
Zdrada, a nawet samo jej podejrzenie, może otworzyć wiele ran – również tych dawnych. W terapii pracujemy nad zrozumieniem tych ran, mechanizmów, które wiążą z kimś, kto rani, i nad odbudową poczucia własnej wartości.
To, co się dzieje, nie musi Pani zniszczyć – może stać się początkiem głębokiej pracy nad sobą. Proszę poszukać profesjonalnej pomocy. Zasługuje Pani na wsparcie i na życie, które nie rani.
Z wyrazami szacunku
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

Justyna Filipiuk
To ogromna odwaga mówić o swoim bólu w tak szczery i otwarty sposób — szczególnie wtedy, gdy serce pęka, a świat, który znałaś, traci sens. To, co teraz czujesz, może jakiś chaos, ból, żal, lęk i bezradność to zupełnie naturalna reakcja na sytuację, która zachwiała Twoim poczuciem bezpieczeństwa i zaufania. Jesteś człowiekiem, który bardzo kocha i bardzo cierpi. I to jest ważne. Twoje emocje mają prawo istnieć. Masz prawo to czuć. Masz prawo nie wiedzieć, co dalej...
Zdrada, która przejawia się w różnych kontekstach, potrafi zostawić w nas głęboki ślad. Zwłaszcza jeśli nie została jasno nazwana, jeśli ciągle są niedopowiedzenia. Twój ból jest w pełni uzasadniony. Kochasz, a jednocześnie boisz się, że to, co było dla Ciebie najcenniejsze, nie było prawdziwe. I to rozdarcie jest czymś, z czym wiele osób się mierzy, choć rzadko o tym mówią.
Widzę też, że próbowałaś poradzić sobie z tym bólem w sposób, który był dla Ciebie niebezpieczny. To ważne, że o tym napisałaś. Masz córkę. Masz siebie. Masz prawo do życia, które będzie dla Ciebie dobre — niezależnie od tego, jak ono będzie wyglądało za tydzień, miesiąc czy rok. Nie musisz w tym momencie podejmować żadnej decyzji. Nie musisz wszystkiego teraz wiedzieć. Masz prawo zatrzymać się i po prostu przeżyć to, co się dzieje — krok po kroku, dać sobie te dwa tygodnie na przemyślenie tego. Postąpisz zgodnie z tym, czego potrzebujesz.
Twoje uczucia są ważne. Ty jesteś ważna. I choć teraz może się to wydawać niemożliwe, to przez ten ból można przejść — nie samemu. Jeśli czujesz, że to Cię przytłacza, porozmawiaj z kimś, kto pomoże Ci unieść ten ciężar: psychologiem, terapeutą, kimś zaufanym. Masz prawo otrzymać wsparcie.
Jestem z Tobą myślami. Nie jesteś sama.
Przytulam!
Justyna Filipiuk

Olga Żuk
To, co czujesz, jest bardzo trudne i przytłaczające. Masz prawo czuć ból, złość i zagubienie. Teraz najważniejsze to zadbać o siebie — nie jesteś sama, są ludzie, którzy chcą i mogą Ci pomóc.
Zaufanie to podstawa każdej relacji — jeśli zostaje zachwiane, trudno zbudować spokój i bezpieczeństwo. Masz prawo mieć wątpliwości, jeśli czujesz, że coś się nie zgadza. Twoje odczucia są ważne. Zaufanie nie wraca od razu, a czasem nie wraca wcale — i to też jest odpowiedź. Dbaj teraz o siebie.
Pozdrawiam,
Olga Żuk

Krzysztof Chojnacki
To, co Pani opisuje – głęboki ból i niepewność tuż przed ślubem – jest niezwykle trudną sytuacją. Fakt, że narzeczony zaprzecza, a inna osoba potwierdza zdradę, tworzy ogromny chaos emocjonalny i kryzys zaufania. Warto jednak zauważyć, że w sytuacji, gdy mamy do czynienia ze słowem przeciwko słowu, nie ma pewności, czy zdrada była faktem. Jednakże samo pojawienie się tak poważnych zarzutów i Pani reakcja na nie, włącznie z myślami o braku sensu życia i samookaleczeniu, świadczą o głębokim cierpieniu i naruszeniu poczucia bezpieczeństwa w relacji. Pani obawy o to, co działo się w przeszłości i w trakcie Waszego związku, w obliczu sprzecznych informacji, mogłyby burzyć Pani poczucie stabilności. Pani córka, jak Pani sama zauważa, jest dla Pani niezwykle ważna i może stanowić silną motywację do poszukiwania pomocy w tej skrajnie trudnej sytuacji.
W obliczu tak intensywnych emocji, niepewności co do faktów oraz myśli o samookaleczeniu, pilne wsparcie profesjonalisty uważam za kluczowe. Proponowałbym Pani skonsultowanie się z psychologiem lub psychoterapeutą. Taki specjalista mógłby pomóc Pani obojgu w bezpiecznym wyrażeniu i przepracowaniu tego ogromnego bólu, który Pani odczuwa.
Niezależnie od rozstrzygnięcia kwestii zdrady, Pani obecne przeżycia, w tym głęboki brak zaufania do partnera, powinny skłonić Panią do zadania sobie pytania, czy to wszystko, co Pani przeżywa, daje Pani podstawy do zawarcia związku małżeńskiego w tej właśnie chwili, czyli za dwa tygodnie.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Moje życie w ciągu 3 miesiącu zmieniło się z uporządkowanego w kompletny bajzel! Zakończony letni związek, poszukiwanie nowego mieszkanka na własną rękę, wplątanie się w situationship poniekąd bez świadomości, który teraz też się skończył. To wszystko na raz sprawiło, że czuję się bezwartościowa, że moje życie to pasmo porażek i że nie osiągnęłam nic, z czego mogłabym być dumna. Myślę o rozpoczęciu terapii, bo to wszystko sprawia, że czuję się w sposób, w jaki nie chce się czuć.
Dzień dobry, może to być dość długie ale postaram się szybko opisać problem.
Od roku mierzę się z nasilonymi objawami zaburzeń lękowych i OCD, od około 6 miesięcy skutecznie to leczę. Mimo że teraz praktycznie w ogóle nie widać u mnie tych chorobowych zachowań, to jak się pojawią wszyscy mnie obwiniają i czuję się nonstop winna.
Moim głównym problemem wcześniej były ogromne trudności z wyjściem z domu gdziekolwiek, teraz wychodzę praktycznie codziennie. Problem jest, gdy źle się czuję albo zachoruje, przez to, że chodzę jeszcze do szkoły to w takim wypadku wiadomo, że pójście do niej mi nie pomoże. Zawsze gdy próbuje wtedy zostać w domu by lepiej się poczuć, wszyscy, rodzice i znajomi zarzucają mi tylko, że mnie nie ma, że ich zawiodłam i wszystko wygląda jak rok temu, gdy nie było mnie w szkole tygodniami bez przerwy, teraz zdarza się to naprawdę raz na więcej niż dwa tygodnie.
Czuję się winna, że w takiej sytuacji nie wychodzę, wszyscy chcą by mnie chyba nie było, dla nich przestałam się liczyć z dniem rozpoczęcia moich problemów. Wcześniej idealna przyjaciółka i córka, która zawsze chodzi szczęśliwa i ma dobre oceny, z problemami już jest inną osobą, która tylko robi na złość innym. Nikt nie wierzy w postęp mojej terapii, gdy się na chwilę pogorszy.
Od roku nie czuję, że gdziekolwiek mam swoje miejsce, zawsze dla kogoś nie jestem wystarczająca. Jestem lubiana i kochana tylko, jak jestem zdrowa. Czuje się z tym źle, czasami mam ochotę nawet nie wiem czy umrzeć czy się od wszystkich odciąć. Nonstop jestem w poczuciu winy, wszyscy wiedzą, że jestem osobą bardzo empatyczną, a i tak mówią mi tylko, że robię same problemy i to im się wszystkiego odechciewa. Za każdym razem, gdy mi się pogarsza, nie mogę pójść do terapeuty, bo niby to nie pomaga ,mam tam nie chodzić i marnować czasu na naukę itp.
Mam wrażenie, że nie znam nikogo ani nawet siebie- wszyscy mają w głowie idealną wersję mnie, której nie umiem spełnić. Ja swojej własnej też nie umiem odzyskać. Nie mam siły chodzić do szkoły, męczy mnie ilość bodźców tam, staram się a jak raz się nie uda to jestem najgorsza. Bardzo mi z tym źle, a nie mam jak zwrócić się do terapeuty, więc piszę tutaj licząc na wsparcie.