Left ArrowWstecz

Jestem przemęczona, czego mąż nie rozumie. Nie mam wsparcia przy byciu mamą, dodatkowo dla dziecka męża z poprzedniego związku.

Mój mąż ma dziecko z poprzedniego związku i wspólnie mamy 3 dzieci. Do tej pory dziecko partnera mieszkało z matką, ale niestety prokuratura postawiła jej zarzut znęcania się fizycznego i psychicznego nad dzieckiem oraz naruszenie zdrowia i życia dziecka powyżej 7 dni, ponieważ tak pchnęła dziecko, że złamało rękę. Mąż dużo pracuje, po wyjściu na jaw tych spraw sama zaproponowałam by dziecko zamieszkało z nami. Po 6 miesiącach mam dość, nie myślałam, że będzie tak trudno. Mąż zamiast mniej pracować, spędza coraz więcej czasu w pracy tłumacząc to tym, iż ja nie pracuje. Ja zostaje sama w domu z 4 dzieci, codziennie wożę je do szkół, odbieram je, gotuje obiady, sprzątam. Mąż nie potrafi zrozumieć, że jestem tym mocno zmęczona, tym bardziej, że jego dziecko z poprzedniego związku jest specyficzne i on sam po kilku godzinach w pracy denerwuje się na nie. Ale gdy ja się żalę, że już nie mam sił, że ciężko z tym wszystkim, że to dziecko już mnie irytuje swoim zachowaniem, to wykrzykuje mi, że zachowuje się jak wariatka, że wymyślam sobie jakieś teorie. Wiem, że dziecko nie jest niczemu winne, ale podejście męża bardzo mnie denerwuje, uważa, że to mój obowiązek zajmowania się również jego synem z poprzedniego związku bez narzekania, bo nie pracuje i siedzę w domu. Nawet nie mam komu się wyżalić jak trudna jest to sytuacja, tym bardziej, że dziecko cały czas myśli o matce, chce, by ona przyjeżdżała, mimo że go skrzywdziła, biła, terroryzowała. Ciągle musze słuchać od dziecka o jego matce.
User Forum

Mama na skraju

1 rok temu
Joanna Fornal

Joanna Fornal

Droga Mamo.

Bardzo mi przykro, że masz tak trudną sytuację. Jesteś wielkoduszną osobą i podziwiam Twoją decyzję o przyjęciu pod swój dach czwartego dziecka - szczególnie w jego sytuacji. Myślę, że dobrym pomysłem na rozwiązanie tej sytuacji lub choćby krok w tym kierunku-byłoby napisanie listu do swojego męża. Rozmowa może się nie powieźć z powodu emocji, które na pewno się pojawią ale niekoniecznie pomogą. W liście tym nazwałabym po imieniu kwestie, które leżą Ci na sercu. Praca męża to ważna kwestia i należałoby ją docenić. Jednak praca Twoja to wbrew pozorom dużo trudniejsza i pełna wyzwań kwestia, szczególnie gdy do Waszych dzieci dołączyło dziecko męża. Nazwałabym po imieniu kwestie Twojego zmęczenia, braku docenienia ze strony męża oraz prośbę o pomoc z jego strony. Najlepiej jak sądzę, byłoby abyś sama przemyślała jakiej pomocy i w jakiej formie, potrzebujesz. Twoje propozycje spisane w czytelnej formie, przedstawiasz mężowi na piśmie - po pierwsze sam wybierze czas na jego przeczytanie a potem na spokojnie lub również listownie - temat obgadacie. Na przykład w sobotę, razem ogarniacie dom i kwestie dziecięce a potem wychodzisz na godzinę sama - aby Twoja głowa mogła odpocząć i aby nikt nic od Ciebie nie potrzebował. To jeden z pomysłów ale każdy własny jest najbardziej odpowiedni :-) Trzymam kciuki i powodzenia - Droga Mamo, może na początku drogi do zmiany…. :-)

1 rok temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam, 

Widzę, że z powodu zmian w życiu rodzinnym, ciężko pani przyzwyczaić się do nowej sytuacji. 

To sytuacja nowa dla wszystkich i dziecku, które zamieszkało z państwem też z pewnością nie jest łatwo. Komunikacja z mężem jest tutaj bardzo ważna, dlatego, tak ważne jest,  żeby sie wspierać oraz ‘grać zespołowo’. 

 Proszę poszukać pomocy specjalisty jeżeli zajdzie taka potrzeba np. terapii rodzinnej. 

K Rosenbajger

Psycholog


 


 

1 rok temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!                                     

 

Rozumiem, że jest Pani zmęczona. Wychowywanie czworga dzieci to trudna praca. Może warto zrobić wspólne ustalenia, zakres obowiązkow. W wychowaniu dzieci istotna jest rola obojga rodziców. Czy znacie Państwo swoje potrzeby, pragnienia? Czy staracie się je realizować? Jaką macie wizję wspólnej przyszłości? Zachęcam do szczerej rozmowy.                             

 

Naturalne jest, że dla dziecka matka jest całym światem. Zrobi wiele, aby być przyjętym, akceptowanym, kochanym. Często idealizuje rodziców i wyobraża sobie, że jeśli będzie się inaczej zachowywało, np. matka przestanie stosować przemoc. Nie ma się co dziwić, że syn Pani męża tęskni za matką. Zachęcam do skorzystania z psychoterapii, będzie Pani mogła bliżej siebie poznać, zrozumieć swoje zachowanie, doświadczyć przeżycia emocji w bezpiecznej relacji. 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z presją rodziców przed egzaminami i potrzebą niezależności?

Witam, chciałabym prosić o poradę. Mam 20 lat i nadal mieszkam z rodzicami, studiuję zaocznie w Poznaniu. W przyszłym tygodniu mam finałowe egzaminy, jednak sytuacja w domu nie pozwala mi na naukę. Moi rodzice cały czas się kłócą albo nie odzywają się do siebie. Zazwyczaj problemem są pieniądze albo ja. Od 2 lat jestem w związku, jednak przez jego większość to mój chłopak musiał przyjeżdżać do mnie do domu, a nie ja do niego, ponieważ moja mama miała z tym problem. Za każdym razem zabraniała mi do niego jeździć, a jeżeli próbowałam się jakkolwiek buntować, to kazała mi się pakować i się do niego wyprowadzić. Wcześniej tyle wystarczyło, żebym po prostu odpuszcza i płakała mojego chłopaka, żeby to on po raz kolejny do mnie przyjechał. Był taki moment, kiedy chciał ze mną zerwać, ponieważ miał dosyć tego, że cały czas nie mogę przyjechać do niego. Od początku tego roku zaczęłam się buntować i byłam u niego w Sylwestra, na 2 tygodnie stycznia, w lutym, w marcu i w maju. Jak wcześniej wspomniałam, W przyszłym tygodniu mam egzaminy i chciałam teraz do niego pojechać nie tylko spędzić z nim, ale też żeby się pouczyć i nieco zrelaksować. Mój chłopak mieszka na wsi, przebywanie tam bardzo mnie uspokaja patrząc na to, że sama mieszkam w mieście. Zawsze w domu Byłam narażona na stres przez to że mój ojciec był alkoholikiem przez 17 lat mojego życia, a moja mama szantażuje mnie emocjonalnie praktycznie każdej okazji i płakała z byle jakiego powodu, kiedy tylko nie chciałam jej słuchać. Ostatnio przy nerwowej sytuacji zaczęło boleć mnie serce, zacząłem źle się czuć oraz dostałam palpitacje serca, co może być spowodowane przez wieczny stres. Dzisiaj Powiedziałam moim rodzicom, że może pojadę do chłopaka, aby się u niego pouczyć, mój ojciec zaakceptował ten fakt, ponieważ twierdzi, że jestem dorosła i wiem, co robię i nie będzie mi nic zabraniał. Moja matka zrobiła mi awanturę. Nasze i tak za często tam jeżdżę, że siedzę tam za darmo, że się do niczego nie dokładam, że mnie tam nie chcą i zapytała się, czy nie jest mi wstyd, że dziewczyna cały czas siedzi u chłopaka. Powiedziała też, że wie, że nie będę się tam uczyć, chociaż jest to częściowy powód, dla którego chce tam jechać. Odpowiedziałam jej, że gdyby mnie tam nie chcieli to by nie proponowali mi, żebym do nich przyjeżdżała mówili, by mi wprost, że mnie nie chcą. A po drugie w zeszłym roku przed maturą zmuszona jechać z nią na wieś do mojego dziadka gdzie również był mój brat i jego dziewczyna oraz jej syn, kiedy tylko się chciałam pouczyć do matury, to wszędzie biegał, hałasował i trzaskał, przez co nauka nie była możliwa. Moja mama zapytała, kiedy jadę, jakiej odpowiedziałam, że nie wiem to stwierdziła, że mam się porządnie spakować, a najlepiej wyprowadzić. Potem zaczęła mówić, że najlepiej jakby ona się wyprowadziła to bylibyśmy z moim ojcem szczęśliwi i tak dalej. Przykro mi, że moja własna mama tak mnie stresuje przed egzaminami, ale nic z tym nie mogę zrobić. Nie wiem, co mam zrobić. I tak raczej pojadę do chłopaka, ale czy to będzie moment, w którym się naprawdę do niego wyprowadzę, bo moja mama mnie wyrzuci z domu nie wiem. Co mam zrobić?

Jak zachęcić dorosłego do pójścia do lekarza? Choroba wydaje się być niebezpieczna dla jego zdrowia, ale on kategorycznie odmawia.
Co zrobić, jeżeli dorosły człowiek nie chce pójść się leczyć? Dolegliwości, które wykazuje moim zdaniem wymagają szybkiego rozpoznania, aby wykluczyć chorobę niebezpieczną dla życia, utrudniają też codziennie życie. Argumenty przeciw są takie: nie mam czasu, lekarze mi nigdy nie pomogli, już kiedyś byłem ( 20 lat temu) i nic konstruktywnego z tego nie wyszło... Dodam jeszcze, że we wszystkich rozmowach, które prowadzimy nie ma takiego argumentu, który został by wzięty pod uwagę, trafiłby. Obawiam się, że coś takiego jak racjonalny argument "za" w ogóle w tym przypadku nie istnieje.. Jeżeli on uważa inaczej to reszta nie ma znaczenia.
Mam poważne problemy zdrowotne, dzieci z niepełnosprawnościami, a mąż (przez pewną znajomość) utracił moje zaufanie. Co robić?
Mam pytanie, otóż od około 5 lat mam zdiagnozowaną nerwicę lękową, obecnie pod kontrolą psychiatry i na lekach , gdy pojawiło się najmłodsze dziecko- córka upragniona przez narzeczonego ,a był on wtedy pół roku po ciężkim wypadku na skuterze , depresja poporodowa i nerwica niszczyły mnie i jego ,bałam się sama przebywać w domu i inne nawet wymyślane powody z perspektywy czasu ,obecnie do dziś mierze się z nerwicą , do sedna - od porodu córki zaczęła nerwica brać całość na związek, otoczenie , a od początku roku pojawił się kryzys - do narzeczonego przyczepiła się inna kobieta, on początkowo tylko wysłuchiwał jej, aż wbiła się w nasz związek, gdzie już diagnoza w zeszłym roku syna - autyzm i niedawna drugiego dziecka asperger plus niedotlenienie, jest obciążeniem szczególnie dla mnie - ja nie pracuję, cały czas z nimi jestem, od kwietnia do sierpnia powiedzmy, że spotykał się, powiedział mi , ale u nas wyglądało tak, że jakby nie do końca się zmieniło, 1 września poroniłam w około 10 tygodniu , czuję pustkę itp. Ta kobieta, mimo że wyjechała, to wygląda jakby nic się w ich relacji nie zmieniło, nie wie o moim poronieniu ,o chorobie drugiego dziecka, bo tylko jedno wiedziała, i wróciliśmy z narzeczonym do siebie - przepraszam za długie pytanie , jakieś 2 tygodnie temu zaczął traktować mnie jak kiedyś za dobrych czasów, czułam uczucia itp ,szczególnie na wspólnych wyjściach, potem schody - bo dotknęłam jego telefonu, jak zgubił i nim mu przekazałam, pokasowałam wiadomości od tej kobiety , w tych wspólnych wyjściach powiedział, że rozumie mnie i przestanie pisać- że mam się nie przejmować , od tamtego momentu kłócimy się, moja nerwica ,,plus zdrowie po poronieniu, mam wyniki na przetaczanie krwi , to wzięło całość, znów z osoby, z której wydobył uśmiech, życie, jazda chwilą, zaczęłam kontrolować go , być nieznośna, czepiać się itp. , ale też nie pomaga ile powinien , zależy mi na tym związku , na całej rodzinie, nie chcę, żeby nerwica niszczyła relacje ,chcę też spokoju od tej kobiety , mam do niej numer, ale nie chcę żeby odbiło się to na mnie , nie wiem, co ze wszystkim zrobić i w tym wszystkim już wcześniej lekarz też podejrzewał u mnie białaczkę, dlatego zależy też mi na przeżyciu tyle ile mam czasu z nim , z dziećmi.
Od jakiegoś czasu jestem krytykowana za wykonywane czynności domowe czy swoje wybory życiowe przez mamę i siostrę
dzień dobry mam 20 lat i od jakiegoś czasu jestem krytykowana za wykonywane czynności domowe czy swoje wybory życiowe przez mamę i siostrę. Po wykonanej czynności często słyszę, taki miałaś pomysł albo robisz to, aby się popisać. Od mamy słyszę, że mam o siebie zadbać. dlatego, że jestem kobietą, że za dużo jem, że za późno, że nie domyślam się, żeby w domu pomóc i można tak wymieniać. że nie potrzebuję w życiu miłości, chodzi tu o chłopaka, bo ona mojego tatę późno poznała. nie wiem. jak na to reagować i jak na takie coś odpowiadać.
Poczucie obcości ciała, braku kontroli, autoagresja i wyrzuty sumienia podczas ciąży - pomocy!
Dzień dobry. Jestem w 35. tygodniu ciąży i tak jak cała ciąża przebiegała bez zarzutu, świetnie się czułam psychicznie, bardzo dobrze dogadywaliśmy się z mężem, tak teraz poczułam do siebie totalny wstręt. Głodzę się, próbuje nawet się ciąć... tak jakbym chciała zatrzymać to, co nadchodzi, czyli pojawienie się dziecka. Boję się, że mąż mnie zostawi, bo próbuje mnie we wszystkim wyręczać. Nie wierzę, że "wytrzyma" bycie ojcem, że zaakceptuje moje ciało po porodzie, mimo że naprawdę on staje na głowie żeby się mną zająć. Mam wyrzuty sumienia, że ja i dziecko go ograniczamy w pracy, nauce... Przestałam się do niego odzywać, nie umiem wrócić do rzeczywistości. Sprzątam ponad swoje siły i ciągle płaczę, bo np. nie jestem w stanie czegoś podnieść i czuję, że moje ciało mnie ogranicza. Czy to automatycznie przejdzie kiedy maluszek się urodzi, bo takie "stany" powodują szalejące hormony? Straciłam kontrolę, a byłam doskonale przygotowana i pewna siebie!
Trudność z wybaczeniem i zapomnieniem doznawania przemocy w dzieciństwie ze strony rodziców.
Nie potrafię wybaczyć i zapomnieć rodzicom tego, co mi robili kiedy byłam dzieckiem, dopiero dorastając dowiedziałam się, że między innymi wyzywanie czy inne rzeczy to była przemoc psychiczna a także stosowano przemoc fizyczną. Mam jeszcze dwójkę rodzeństwa, które nie widzi z tym problemu w ogóle a przynajmniej dla mnie to tak wygląda, z tym, jak nas traktowali, przez co czuję się czasami, jakbym była okropną osobą i to ze mną coś nie tak, że w ogóle to wspominam. Z mamą jeszcze jako tako potrafię rozmawiać, ale w ojcu nie widzę nawet rodzica. Także to, co z nimi przeszłam dość często rozmyślam i nie potrafię przestać, tak jakby mnie ta przeszłość prześladowała czy można coś zrobić, żebym im wybaczyła i zapomniała to co robili?
Jak poradzić sobie z trudnymi relacjami z toksyczną rodziną partnerki i uratować związek?

Rodzice mojej partnerki całe życie ją źle traktowali. Była przemoc fizyczna oraz psychiczna, wyrzucanie z domu i spanie na klatce, zostawianie pustej lodówki i ciągłe szantaże emocjonalne. Gdy zaczęliśmy się spotykać, oni mnie nie akceptowali, prawdę mówiąc poznałem ich dopiero po około 3 latach związku, bo zakazywali mi przychodzenia do ich domu. Po wyprowadzce partnerki z jej rodzinnego domu oni zaczęli Nas zapraszać i tak jakby mnie akceptować. Widzę, że to jest sztuczne i osobiście nie jestem w stanie zapomnieć im poprzedniego traktowania mnie, jak i traktowania mojej drugiej połówki. Oni nie widzą problemu, pomimo zwrócenia im o to uwagi. Moja partnerka natomiast twierdzi, że rodzicom należy się szacunek pomimo wszystko, pomimo tej wyrządzonej krzywdy (jej rodzeństwo doświadczyło tego samego i tak samo uważają). Wydaje mi się, że moja partnerka stara się z całej siły, abym ich polubił lub chociaż tolerował, nie jestem w stanie. Mamy o to ciągle okropne kłótnie, po których zastanawiam, się czy związek ma dalej sens, ponieważ chce kiedyś dzieci i nie chce, żeby miały kontakt z takimi ludźmi (są to alkoholicy, niestabilni emocjonalnie, którzy często stosują przemoc, szczególnie po alkoholu). O ile staram się to w jakiś sposób zrozumieć, to jestem już zmęczony i bezradny co mogę dalej z tym zrobić i czy to dalej ma jakąkolwiek przyszłość.

Mieszkam z rodzicami, którzy są niedostępni emocjonalnie
Witam, chciałabym zapytać o to, czy moje myśli, problemy nadają się na psychoterapię? Jak ona by wyglądała w tym przypadku? Mieszkam z rodzicami, którzy są niedostępni emocjonalnie. Mam wszystko zapewnione co potrzebne mi do życia. Problem jest w tym, że mama często mnie krytykuje, bywa wybuchowa. Jako dziecko byłam bardzo grzeczna, umiałam się dostosować do humoru matki. Jeszcze jak byłam w szkole podst. w klasach typu 1-4 interesowała się tym, co u mnie się dzieje, lecz nie dawała mi dużego wsparcia. Im robiłam się starsza, to zauważałam konsekwencje tego wychowania. Mam bardzo niską samoocenę, boję się rozmawiać w dużych grupkach, przed publicznością. W głowie ciągle siedzi mój wewnętrzny krytyk. Analizuje każde zachowanie ludzi, bo boję się, że są na mnie źli, że coś źle zrobiłam. W domu muszę dużo kłamać, żeby przetrwać bez krzyku i kar, przez co rodzice mało o mnie wiedzą. Chciałabym być bardziej otwarta, nie bać się bliskości. Nigdy nie usłyszałam od rodziców słowa kocham cię. Nie pamiętam, żeby mówili mi, że są ze mnie dumni. Jak byłam dzieckiem, często czułam się problemem w tym domu. Chciałabym już nie być,,szarą myszką" I doceniać siebie. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Jak pomóc synowi uwolnić się od toksycznego związku z kontrolującą dziewczyną?
Witam,jestem mamą 17 latka i tu jest problem,jakiś czas temu syn poznał dziewczynę rok młodsza,początkowo byłam zadowolona z pierwszej młodzieńczej miłości, ale pojawiło się Ale.Syn opuścił się w nauce,bardzo schudł (mieszka w bursie szkolnej)kieszonkowe jak się okazało wydawał na kwiaty i zachciewajki drugiej połówki, Dostałam informację od wychowawców że chodzi przygaszony,blady i że raczej związek mu nie służy.Zawsze byłam w dobrych relacjach z synem aż nagle niewiedzialam o nim nic,któregoś dnia usłyszałam rozmowę z jego dziewczyna która stwierdziła że jestem toksyczna bo powinnam nie każąc mu się uczyć,sprzatac i wykonywać obowiązków domowych bo,,Ona tak nie ma,,(dziewczyna jest z Ośrodka wychowawczego)po kilku kłótniach mój syn się otworzył i powiedział jaka jest prawda że ona mu zabrania,wyjsc,grać na komputerze i wiele innych rzeczy do tego jak chciał zerwać powiedziała że go zniszczy.On dalej tkwi w tej chorej relacji,jak mu przetłumaczyć że tak nie wygląda milosc.Pomijajac fakt że jestem złą matka bo kazalam w weekendy ograniczyć kontakt telefoniczny i pobyt z rodziną.Przepraszam że dlugo ale to i tak kropla w morzu mych obaw.
Mieszkam z mama i babcia oraz synem. Czesto sie denerwuje jesli mojej babci nie idzie po jej mysli
Mieszkam z mama i babcia oraz synem. Czesto sie denerwuje jesli mojej babci nie idzie po jej mysli. Jesli nie zrobie tego co ona chce. Czasem robi szantaz emocjonalny, mimo ze mam swoje plany i mam prawo tez byc zmeczona, bo wg na niej to tu i teraz. Bo jak nie to ona drze sie. Na razie jestem samotna mama wiec nie mam mozliwosci by z synem sama zamieszkac. Czesto mam ochote byc sama z synem, a nie byc np na spotkaniach rodzinnych. Czy cos moge na to zaradzic?
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka.
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka, mimo iż nie jesteśmy razem. Sto razy przekroczył granicę, dawałam szansę i boję się, że mogę to zrobić kiedyś jeszcze raz. Choć wiem, że nie powinnam. To jakaś nigdy niekończąca się historia, wieczne traumy. Mam dość, ale przecież tyle razy miałam już dość, tyle razy był definitywny koniec. I znów powtarzam błędy... Jak sobie pomóc? Czy psychoterapia jest w stanie coś zaradzić? Nie mam czasu, nie mam sił od nowa wałkować problemu samemu psychologowi, a bardziej może możliwości zostawiania małego dziecka (łącznie mam 3 dzieci). Sam psycholog, wysłuchiwanie problemów to za mało :( Jakie są szanse, że psychoterapia odmieni mnie? Jakich narzędzi można się spodziewać na psychoterapii, mam na myśli ćwiczenia czy coś, czym to się różni od wizyt u psychologa?
Dziecko niespełna 2 lata. Kontakty w sądzie wskazują że musi jeździć do ojca. Dziecko jak przyjeżdża ojciec, wpada w histerię
Dziecko niespełna 2 lata. Kontakty w sądzie wskazują że musi jeździć do ojca. Dziecko jak przyjeżdża ojciec, wpada w histerię i nie chce nawet na niego spojrzeć. Potrafi wymiotować ze stresu/strachu. Czy wywożenie go na siłę do obcego miejsca bez matki przyniesie w przyszłości skutki o podłożu psychicznym? Typu brak zaufania, obniżone poczucie bezpieczeństwa itd? Proszę o poradę, bo sąd nie słucha i nie chce się przychylić do moich błagań. Badania przez psychologów sądowych były wykonywane i potwierdzają poważny płacz dziecka, co sąd niekoniecznie obchodziło.
Witam, jestem mężczyzną mam 25 lat mieszkam z babcią.
Witam, jestem mężczyzną, mam 25 lat, mieszkam z babcią. Niestety przez przykre doświadczenia z przeszłości z nią czuję do niej dużą niechęć i ogromny strach bardzo się jej boję. Ona kiedyś mnie z kimś obgaduje, że do niczego się nie nadaje, że tylko na magazyn, bo nic nie umiem. Tamte słowa mnie bardzo zabolały, a było to ok. 6 lat temu. Niestety nie mam możliwości wyprowadzić się od niej, oczywiście ta obawa to nie wszystko, mam bardzo wiele przykrych wspomnień z nią związanych. Teraz ona z uwagi, że czuje się słabo, głównie leży całe dnie i patrzy się w ściany. Jej pokój jest bardzo blisko mojego, przez co jak zaczynam coś robić, to bardzo się boję, bo wiem, że ona słucha. W domu jest cicho, a ona tylko leży i słucha. Wiele rzeczy chciałbym zrobić, czy coś sobie obejrzeć, czy pouczyć się, ale nie mogę, strach mnie paraliżuje, bo skoro nadaje się tylko na magazyn, a ona ciągle leży i słucha to to jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię poradzić sobie z tym strachem, proszę o pomoc, bo tak jak pisałem, wyprowadzić się nie mogę, a to z dnia na dzień się pogarsza, nie jestem w stanie nic zrobić, bo wiem, że ona leży i słucha, a to mnie paraliżuje i strasznie się boję. Proszę o poradę, bo to się pogarsza, a ja już nie mogę wytrzymać.
Jak poradzić sobie z problemami finansowymi? Jak się mobilizować i iść do przodu w tym trudnym czasie?

Jak poradzić sobie z problemami finansowymi? Jestem obecnie bezrobotna. 

Z mężem ciągle się kłócimy. Ostatnio musieliśmy pożyczyć pieniądze, bo nie przedłużono mi kontraktu. Zaczynam się bać. Nie pamiętam, żebym się jakoś rozluźniła, ciągle spięta. 

Mam wrażenie, że nigdy nic nie osiągnę. Ale z czasem jak nikt nie odpowiada na moje CV to tracę motywację i łapię depresję. Jak się mobilizować i iść do przodu w tym trudnym czasie?

Poczucie zagubienia i brak wsparcia po przeprowadzce poza miasto - jak odnaleźć sens życia?

Witam, Mam obecnie 32 lata, męża i dwójkę synków 4l i prawie 1,5 roku. Jakieś 3 lata temu przeprowadziliśmy się do kupionego na kredyt domu około 30 min. samochodem od centrum miasta (oboje pochodzimy z miasta). Wybór taki padł ze względu na wysokie ceny w mieście.. Myślałam, że będę tutaj szczęśliwa, ale obecnie czuje, że jestem w najgorszym momencie moje życia bez celu.. Wcześniej przy jednym dziecku pracowałam jeszcze w mieście, zawoziłam do żłobka i ledwo zdążyłam do pracy. 

Teraz po urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem zakończyłam pracę, bo nie miałam już do czego wracać.. Szukam pracy w naszych okolicach już od 4 miesięcy i popadam w załamanie. Niestety nie mam konkretnego wykształcenia, czego teraz bardzo żałuję, nigdy nie mogłam znaleźć, co chciałabym robić i kim być.. i dalej nie wiem, co mnie dodatkowo dobija. Przez to mam małe poczucie własnej wartości.. Dotychczasowe prace były z przypadku lub przez kogoś.. prace biurowe. Teraz czuję się totalnie uziemiona, mąż ma swoją działalność, więc pracuje od rana do wieczora, czasem wróci wcześniej, ale nigdy nie wiadomo jak będzie dzisiaj.. przez to nie mogę pracować na zmiany, Jestem ograniczona czasowo więc i nie mogę jechać dalej do pracy..nie mam niczyjego wsparcia, jedna babcia pracuje, druga mieszka 30 min od nas, ale nie ma prawa jazdy.. (nie dojedzie tu komunikacją). Już raz próbowaliśmy przenieść się do zupełnie innego miasta.. (do dalszej części mojej rodziny), wystawiliśmy dom na sprzedaż, ale krótko mówiąc, nie wypaliło. Praca męża się odwołała a dzieci nie miały pkoli. Ja się źle tam czułam. Wróciliśmy. Teraz znowu zaczynam mieć myśli, że chyba chciałabym sprzedać dom i przenieść się z powrotem do miasta.. np bliżej teściowej, żeby mieć chociaż wsparcie z dziecmi..łatwiej znaleźć pracę i być bardziej mobilna. Z nikim się nie widzę, bo nie ma kiedy i jak ani "za co". Jak już myślę, żeby szukać pracy w mieście i organizować się tak, żeby mąż rano ogarniał dzieci, to teraz za 2 msc ma dostać pracę za granicą wyjazdy na 2 tygodnie.. żeby zarobić na kredyt..I znowu nie mam żadnych możliwości. 

Nie chce wegetować za to, żeby spłacić kredyt.. Z drugiej strony żal mi tego, co mamy tutaj. Chociaż dom ciągle nie wykończony, nie ma za co żyć i coś zrobić...to synek ma już kolegów z pkola i jednego z sąsiedztwa. Nie wiem już co robić.. nie chce być ciągle smuta, zła, uzależniona od męża, siedzieć w domu i nie mieć żadnego życia. Chciałabym moc wstać, coś zdecydować, wiedzieć co robić..

Jak pogodzić się z wyjazdem córki na stałe za granice?
Jak pogodzić się z wyjazdem córki na stałe za granice? Córka ma 20 lat, przeprowadza się do swojej miłości.
Czy dwoje ludzi z przypadku mogą stworzyć odpowiedni dom dla swojego dziecka?
Czy dwoje ludzi z przypadku mogą stworzyć odpowiedni dom dla swojego dziecka?
Mąż ciągłe mnie poniża i mówi, że jestem beznadziejną matką i żoną. Mam myśli samobójcze - co mi jest?
Jestem gównem. Dosłownie... Mój mąż utwierdza mnie w tym przekonaniu codziennie, codziennie sugeruje mi, że powinnam się leczyć, że jestem beznadziejna matka i żona, że koło kobiety nawet nie stałam. Jestem świeżo po porodzie, cała ciążę przeplakalam, poród i pobyt w szpitalu też. Po wyjściu ze szpitala wcale nie było lepiej. Jestem też DDA, a mój mąż nadużywa alkoholu i wydaje mi się, że stąd u mnie te huśtawki emocjonalne. Czasami bywam szczęśliwa, ale to naprawdę mało kiedy... Zazwyczaj mam zły humor i wybucham z byle powodu. Tak naprawdę to sama nie wiem kim jestem. Gdy mąż pije i mnie poniża miewam myśli samobójcze... Co mi jest? Jak się nazywa ta dolegliwość?
Jak spowolnić rozwój Alzheimera?

Mój tata ma zdiagnozowanego Alzheimera od roku. Na początku były to tylko drobne zapomnienia – klucze, telefon, nazwy miejsc. Teraz coraz częściej gubi się w czasie. Wczoraj zapytał mnie, czy jutro jedziemy na święta, chociaż mamy luty. 

Lekarz przepisał mu leki, ale szczerze mówiąc, nie widzę dużej poprawy. Staramy się robić ćwiczenia pamięciowe, rozwiązywać krzyżówki, nawet zaczęliśmy słuchać razem audiobooków, żeby stymulować mózg. Czy istnieją naprawdę skuteczne metody, które mogą spowolnić rozwój choroby?

Czy córka narcystycznego rodzica może przez to mieć kłopoty z radzeniem sobie, z uzależnieniem, z nieprzystosowaniem?
Czy istnieje możliwość, ze córka narcystycznej matki, która zaczęła kraść mając 3 latka i w wieku dorosłym ucieka w różne niezdrowe formy uzależnień, jak zakupoholizm, seks, praca, okradanie najbliższych, kłamstwa, jednak nie ciągłe formy ucieczki i zdaje sobie sprawę, że prowadzi ją wstyd i strach, może być wynikiem wychowania przez narcystyczną matkę? Czy terapia psychodynamiczna może rozwiązać wszystkie problemy i traumy, czy jednak powinna iść na terapię od uzależnień?