Partner nie szanuje mnie, boję się jednak, że odbierze mi dziecko. Chcę uciec od niego.
Anonimowo

Teresa Woińska - Kozłowska
Znajduje się Pani w bardzo trudnej sytuacji emocjonalnej. Czuje się Pani niedoceniana i wręcz lekceważona przez Partnera. Wnioskuję, że to nie pierwszy Pani związek, w którym nie czuje się Pani doceniana i w pełni akceptowana.
Ucieczka Pani Partnera w pracę, jego nielojalność wobec Pani oraz to, że stara się spełniać życzenia swojej rodziny macierzystej - dowodzi, jego niedojrzałości do ojcostwa oraz niewiedzy o tym, jak powinni funkcjonować dorośli ludzie, którzy mają dziecko. Pani pragnienie, aby znaleźć w Partnerze rzeczywiste oparcie - jest jak najbardziej uzasadnione. Partner nie może bez wyroku sądu odebrać Pani dziecka. Taka sytuacja może zdarzyć się jedynie wtedy, gdy wyrokiem sądu zostaną odebrane Pani prawa rodzicielskie. Z Pani listu wynika, że to właśnie Pani sprawuje faktyczną i troskliwą opiekę nad dzieckiem, zatem nie zachodzą żadne okoliczności, w których mogłaby Pani stracić prawo do opieki nad dzieckiem. Szantaż emocjonalny ze strony Partnera dowodzi, że w obecnej sytuacji on również czuje się zagubiony i tylko tak potrafi rozładować swoje napięcie emocjonalne.
To, że wnikliwie analizuje Pani zaistniałą w związku sytuację, jest podstawą do jej zmiany. Serdecznie zachęcam Panią do skorzystania z pomocy specjalisty. Pomoże on Pani dostrzec swoje mocne strony, zanalizuje sytuację w Państwa związku i podpowie rozwiązania satysfakcjonujące zarówno Panią jak i Pani Partnera. Wierzę, że to się Państwu uda.
Serdecznie Panią pozdrawiam.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem w związku parterem od 1.5 roku. Nie zgadzamy się w kwestii posiadania dzieci. Ja chcę , on nie. On jest po rozwodzie ( żona go zdradziła i zostawiła go po 10 latach, on był w szoku bo myślał, że wszystko u nich gra), nie miał dzieci, bo , jak to na początku naszej znajomości przedstawił - była żona nie chciała mieć, on chciał, ale zgodził się na jej warunki.
Po paru miesiącach znajomości mi powiedział, że on jednak nie chce mieć dzieci. Miałam pretensje, że wprowadził mnie w błąd , on na to, że wcale nie mówił mi, że teraz chce dzieci, tylko, że kiedyś chciał. Pytałam dlaczego nie chce, bo przecież lubi dzieci, on na to, że jest za stary (38 lat) i nie chce być biedny.
Przez parę miesięcy zwodził mnie mówiąc, że teraz nie chce, ale może mu się zmieni. Ustaliliśmy razem, że pójdzie do psychologa porozmawiać, z czego wynika jego niechęć do posiadania dzieci i czy można jakoś nad tym popracować. Poszedł, po 2 wizytach powiedział, że pani psycholog powiedziała, że jego niechęć do posiadania dzieci nie wynika z żadnych lęków i jest świadomą i przemyślaną decyzją i nie ma sensu, żeby dłużej o tym rozmawiać. I tak mi to oznajmił.
Miał łzy w oczach, kiedy powiedziałam mu, że w takim razie to koniec. Jednak stwierdziłam, że spróbuję trochę pobyć z taką myślą i zobaczyć czy to dla mnie okej.
No, ale wraca to do mnie co jakiś czas, nie umiem się z tym pogodzić. Mam 39 lat i czuję, że marnuje ostatnia chwilę na to, żeby założyć rodzinę. Mam też żal do partnera o to, że mnie wprowadził w błąd, że mnie zwodził, nie wiem też czy wierzyć w to, że był u tej psycholog, bo jak dla mnie powinien przynajmniej przerobić temat swojego taty, który był antyprzykładem ojca. Boje się, że będę żałować, że z nim zostałam, w momencie, w którym miałam jeszcze szansę założyć rodzinę z kimś innym. A z drugiej strony dobrze się dogadujemy i ciągle liczę na to, że on zmieni zdanie. Mam też taką myśl, że jestem dla niego niewystarcząca skoro kiedyś z byłą żoną chciał mieć dzieci, a teraz ze mną nie chce.