Wstecz

Partner nie wypełnia obowiązków dorosłego człowieka, rodzica ani partnera. Mam dosyć, zaczęłam pić wino wieczorami.

Witam. Jestem po rozwodzie 7 lat i od tylu lat jestem z partnerem, z którym mam dwójkę dzieci, a z pierwszego małżeństwa też mam dwie córki. Mogę powiedzieć, że córki z pierwszego małżeństwa wychowuje sama odkąd pojawiły się dzieci z partnerem. On też ma dwóch synów z poprzedniego małżeństwa, ten młodszy do nas przyjeżdża raz w miesiącu na weekend, chociaż były duże przerwy, bo partner nie chce, by brał syna i tu chce zaznaczyć problem taki, że partner nie pomaga mi w obowiązkach domowych nie chętnie siedzi z dziećmi, on jest po pracy zmęczony i siedzi do godziny 22:00-23:00 w piwnicy, popija piwko i pali fajeczki, a ja usiłuję wszystkich ogarnąć do spania: kąpiel, kolacja itp. od pół roku moja mama mi pomaga wieczorami mimo tego, że ona również nie przepada za opieką nad dziećmi, ale półtoraroczną córkę pomoże wykąpać i w weekend pomoże mi dom posprzątać, bo gotować nie lubi. I zamieszkała z nami .od pół roku mamy duży dom, więc nikt nikomu nie przeszkadza, dzieci mają po swoim pokoju ja i partner śpimy oddzielnie, on z synem ja córka najmłodszą, a moja mama w swoim pokoju. Partner z moją mamą nie lubią się zbytnio, ale rozmawiają. Mama nie wniosła zmian w naszym domu, bo on od lat siedzi w tej piwnicy dokładnie od 4 lat tyle, ile ma nasz wspólny syn. Gdy na weekend przyjeżdża jego syn, on nim się nie opiekuje, pojedziemy gdzieś z dziećmi, ale ja muszę być, bo on sam nie wybierze się nigdzie, a gdy poproszę o pomoc jego mamę, żeby z nim porozmawiała to jest obrażony. Do rękoczynów między nami dochodzi może raz, o wyzywaniu się to jest codzienność, ja jestem podejrzewana non stop o zdrad, bo nie mam ochoty z nim sypiać a nie chcę, bo bardziej go nienawidzę niż kocham. Problem mój jest, że wieczorami zaczęłam popijać wino, żeby odprężyć się i lepiej spać. bo normalnie nie jestem w stanie zasnąć, może codziennie nie piję, ale jak już wybucham to muszę się odprężyć... Tylko co dalej zastanawiam się? Czy odejść i jak ja sobie sama poradzę, czy ratować to wszytko, tylko tu nie ja powinnam ratować nasz związek, tylko on...

Paolina

w zeszłym miesiącu
Iwona Ostrowska

Iwona Ostrowska

Witaj,

 

Z Twojego opisu wynika, że wiele wzięłas na swoje barki i ta odpowiedzialność bardzo Cię dociążyła. Dom, dzieci są głównie na Twojej głowie, choć nie wygląda na to, że Twój partner nie mógłby Cie wesprzeć i część obowiązków wziąć na siebie. Jest to także jego rodzina i na pewno był świadom wcześniej z kim się wiąże. 

Jego sposób spędzania czasu świadczy o niezdrowej relacji z alkoholem i braku potrzeby zmiany sytuacji. Tak długo jak będziesz brała na siebie pełną odpowiedzialność za rodzinę, w tym także za niego, tak długo on może "korzystać" z tego. Warto, abyś zadbała o swoje potrzeby, żeby uniknąć potrzeby odstresowywania się lampką wina. To, co jest pewne to to, że nikogo do zmiany nie da się przymusić. Jeśli Pani partner nie widzi nic złego w obecnej sytuacji, to warto skupić sie na sobie.

Pozdrawiam serdecznie

Iwona Ostrowska

w zeszłym miesiącu
Agnieszka Wojda

Agnieszka Wojda

Z opisu wynika, że odpowiedzialność za związek, dzieci, dom spoczywa na Pani co może wiązać się z wyczerpaniem fizycznym, emocjonalnym. Mąż gdy tylko ma okazję ucieka do piwnicy. Obrał sobie to miejsce za azyl gdzie czuje się bezpiecznie, kiedy nikt od niego nic nie chce. Brak poczucia odpowiedzialności, problem alkoholowy pewnie jest nie zauważany przez jego osobę. Warto by było w tym przypadku określić granice na co Pani się zgadza a na co nie. Podjąć terapię rodzinną lub indywidualną i zastanowić się nad własnymi potrzebami i celami. Na czym, na kim mi zależy? Gdzie mogę i w jakim obszarze pomóc. Małymi krokami odbudować fundament rodziny. Myślę, że rozwiązanie odnajdą Państwo na terapii. Dla dobra rodziny i dzieci warto spróbować. 

Pozdrawiam serdecznie

Agnieszka Wojda

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne