Partner nie wypełnia obowiązków dorosłego człowieka, rodzica ani partnera. Mam dosyć, zaczęłam pić wino wieczorami.
Paolina

Iwona Ostrowska
Witaj,
Z Twojego opisu wynika, że wiele wzięłas na swoje barki i ta odpowiedzialność bardzo Cię dociążyła. Dom, dzieci są głównie na Twojej głowie, choć nie wygląda na to, że Twój partner nie mógłby Cie wesprzeć i część obowiązków wziąć na siebie. Jest to także jego rodzina i na pewno był świadom wcześniej z kim się wiąże.
Jego sposób spędzania czasu świadczy o niezdrowej relacji z alkoholem i braku potrzeby zmiany sytuacji. Tak długo jak będziesz brała na siebie pełną odpowiedzialność za rodzinę, w tym także za niego, tak długo on może "korzystać" z tego. Warto, abyś zadbała o swoje potrzeby, żeby uniknąć potrzeby odstresowywania się lampką wina. To, co jest pewne to to, że nikogo do zmiany nie da się przymusić. Jeśli Pani partner nie widzi nic złego w obecnej sytuacji, to warto skupić sie na sobie.
Pozdrawiam serdecznie
Iwona Ostrowska

Agnieszka Wojda
Z opisu wynika, że odpowiedzialność za związek, dzieci, dom spoczywa na Pani co może wiązać się z wyczerpaniem fizycznym, emocjonalnym. Mąż gdy tylko ma okazję ucieka do piwnicy. Obrał sobie to miejsce za azyl gdzie czuje się bezpiecznie, kiedy nikt od niego nic nie chce. Brak poczucia odpowiedzialności, problem alkoholowy pewnie jest nie zauważany przez jego osobę. Warto by było w tym przypadku określić granice na co Pani się zgadza a na co nie. Podjąć terapię rodzinną lub indywidualną i zastanowić się nad własnymi potrzebami i celami. Na czym, na kim mi zależy? Gdzie mogę i w jakim obszarze pomóc. Małymi krokami odbudować fundament rodziny. Myślę, że rozwiązanie odnajdą Państwo na terapii. Dla dobra rodziny i dzieci warto spróbować.
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Wojda

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Nasza historia zaczęła się kilkanaście lat temu jako nastolatkowie. Wzięliśmy ślub, na świecie pojawiło się dziecko, a drugie jest w drodze.
Zawsze mieliśmy problemy w związku/ małżeństwie- alkohol, brak szacunku, brak wzajemnego wsparcia i zrozumienia. Sytuacja eskalowała, kiedy po narodzinach pierwszego dziecka zostałam sama z synem, bo mąż dużo pracował, w weekendy imprezował i w ogóle nie zajmował się nami ani nie czuł obowiązków w stosunku do dziecka. Nadużywa alkoholu, więcej rozmawia z kolegami, niżeli ze mną, przyłapałam go na oglądaniu kamerek live z parami na stronach dla dorosłych- gdy o tym powiedziałam, że wiem, to obarcza mnie winą, że nie ma tego w domu, to ogląda (jestem w 8 msc ciąży, nie dąży do cielesności ze mną).
Ostatnio doszło między nami do kłótni, w której już przeklinaliśmy na siebie, bo pękły każde bariery. Wyszedł z domu, nie odbierał telefonu i wrócił zalany w trzy trupy- nie wiem gdzie się znajdował. Jestem w rozsypce, nie chce być tak traktowana. Nasz syn nie ma z nim wielkiej relacji, ale gdy nie ma go dłużej, to dopytuje i tęskni, a ja najchętniej odeszłabym od niego. Nie chce resztę życia czuć się jak śmieć, a teraz dokładnie tak się czuję.
Jestem niezależna, mam własną firmę, zarabiam więcej pieniędzy niż on na etacie. Nie wymagam od niego nic, tylko opieki i szacunku, resztę mogę zapewnić sobie sama. Męczy mnie sytuacja, że mogłabym żyć spokojnie sama z dziećmi, ale go kocham i zostaje za wszelką cenę. Po ostatniej kłótni rzucił kluczykami do samochodu, który wzięłam na firmę i zarządał połowy pieniędzy, kiedy ja zarządałam połowy pieniędzy za wyprawkę dla naszego dziecka stwierdził, że jak się rozstaniemy to ja zabiorę dzieci, to co on ma mi dawać. Mówi, jakby dla niego nic nie znaczyła rodzina, dzieci i ja. Mam mętlik w głowie i jestem wykończona psychicznie a poród za miesiąc. Zamiast cieszyć sie z narodzin dziecka, ja zastanawiam się czy będę wychowywać dzieci sama czy z nim.