Przemocowa rodzina z pokolenia na pokolenie. Dziś mam 33 lata i dopiero staram się o tym mówić.
Mama od urodzenia mówiła, mi żebym nie narzekał, bo ona mnie nie bije. A prababcia lała ją rózgą po nogach zawsze. A babcia jak wracała z pracy codziennie musiała ją zlać, jak coś było nie w porządku i normalnym było, że waliła jej głową o ścianę. I mama obiecała sobie, że nie będzie karać fizycznie, więc powinienem wiedzieć, że naprawdę nie mam co narzekać. Więc stosowała wobec mnie słowo :)
Od 1 klasy podstawówki już słyszałem, że skończę na ulicy i zostanę bezdomnym, szybko dowiedziałem się, że się wstydzi, że ma takie dziecko i że tego się nie spodziewała , sam się biłem po głowie, bo było mi wstyd.
Za to mój ojciec dostawał po robocie, często odgłosy uderzeń utrudniały niestety zasypianie. Oczywiście nie było tak codziennie. Czasem było super, a nawet zajebiście :) do 11 roku życia ojciec mieszkał, potem został wygnany. (Wszystko jest oczywiście znacznie bardziej obszerne i skomplikowane, czasem ).
Dziś mam 33 lata. do dziś mam wykute , że Mój Honor to wierność, dosłownie w wieku 30 lat odważyłem się coś komuś powiedzieć, oczywiście nie na trzeźwo. Chciałbym wiedzieć czy mógłbym choćby to powiedzieć psychiatrze.
Akuczek

Karolina Bladowska
Przede wszystkim chciałabym podziękować Ci za to, że podzieliłeś się swoją historią. To wymaga odwagi, zwłaszcza gdy dotykamy trudnych tematów związanych z dzieciństwem i relacjami w rodzinie. Wydaje się, że w Twoim życiu było dużo bólu i trudnych doświadczeń, które mogły wpłynąć na to, jak postrzegasz siebie i swoje stosunki z innymi.
Możesz czuć się zraniony przez to, co przeszedłeś, i wydaje się, że ciągle nosisz w sobie poczucie wstydu oraz lęku przed odrzuceniem. Warto zrozumieć, że to, co się wydarzyło, nie definiuje Ciebie jako osoby. Twoje uczucia są ważne, a ich wyrażenie – w tym także rozmowa z psychiatrą – może być pierwszym krokiem do uzdrowienia.
Rozmowa z psychiatrą lub terapeutą może przynieść wiele korzyści. Takie wsparcie pozwala na przetworzenie emocji związanych z przeszłością w bezpiecznym otoczeniu. Możesz otworzyć się na to, co czujesz i odkryć, jak te doświadczenia kształtują Twoje życie dzisiaj. To, co przeszedłeś, nie jest łatwe, ale pamiętaj, że warto walczyć o swoje dobre samopoczucie.
Czy myślałeś o tym, w jaki sposób chcesz zacząć tę rozmowę? Może warto przygotować kilka myśli lub uczuć, które chciałbyś wyrazić, aby łatwiej było Ci znaleźć te właściwe słowa. Każda taka rozmowa to krok naprzód w kierunku zrozumienia siebie i budowania zdrowszych relacji w przyszłości. Pamiętaj, że zasługujesz na to, aby być wysłuchanym i zrozumianym.

Katarzyna Aleksandrzak
To, co opisujesz, to bardzo trudne doświadczenia, które mogły mieć głęboki wpływ na Twoje życie i sposób, w jaki patrzysz na siebie oraz innych. Dzieciństwo w atmosferze przemocy i surowych słów, nawet jeśli nie była to przemoc fizyczna, może pozostawić trwałe ślady w psychice i kształtować poczucie własnej wartości, sposób radzenia sobie z emocjami oraz relacje z innymi ludźmi.
Absolutnie masz prawo porozmawiać o tych doświadczeniach z psychiatrą, psychologiem czy terapeutą. Specjaliści są tam po to, aby wysłuchać bez oceniania, pomóc zrozumieć przeszłość i sposób, w jaki wpływa ona na Twoje obecne życie. Opowiedzenie o tym, co przeżyłeś, może być pierwszym krokiem do zrozumienia swoich emocji i poradzenia sobie z nimi. To, że zastanawiasz się nad rozmową z psychiatrą, pokazuje, że jesteś gotów poszukać wsparcia i zrozumienia, co samo w sobie jest bardzo ważnym krokiem.
Proszę pamiętać, że terapeuci są przygotowani do pracy z osobami, które doświadczyły trudnych sytuacji w przeszłości, i mogą pomóc w znalezieniu sposobów na lepsze radzenie sobie z emocjami, które być może nosisz w sobie od dawna. Masz prawo do wyrażenia swoich przeżyć i uczuć oraz do szukania pomocy, która pomoże Ci znaleźć większy spokój i zrozumienie siebie.
Życzę wszystkiego dobrego.
Katarzyna Aleksandrzak
Psycholog, Psychoterapeuta

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry
Zrobił pan ważny krok w przerwaniu kręgu przemocy jaka wielopokoleniowo trwała w pana rodzinie. To trudny moment dla wszystkich dlatego warto by wsparł się pan profesjonalna pomocą psychoterapeutyczną.
Przy wsparciu terapeuty będzie miał pan sposobność w bezpiecznych warunkach odreagować trudne doświadczenia i emocje z nimi związane oraz nauczyć się stawiać granice by nie doświadczać krzywdy ponownie.
Terapeuta pomoże panu pozyskać narzędzia do zbudowania dialogu z mamą, która sama będąc ofiarą przemocy może mieć wiele emocjonalnych blokad i trudności w budowaniu prawidłowych relacji .
Proszę pamiętać, że ludzie doświadczający pokoleniowych traum i toksycznych zachowań potrzebują czasu by nie tylko zmierzyć się z trudnymi doświadczaniem, zrozumieć siebie i swoje potrzeby ale także nauczyć się budować zdrowsze relacje.
Życzę dużo cierpliwości i wiary na nowym etapie pana drogi
Pozdrawiam serdecznie
Beata Matys Wasilewska

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam.
Kiedy miałam 9 lat byłam molestowana przez sąsiada. Moja mama przez jakiś czas była z tym człowiekiem w związku. Kiedy szła do pracy zostawiała mnie pod jego opieką. Wydaje mi się, że po prostu mu zaufała, że nawet przez myśl by jej nie przeszło to,by mógł mnie skrzywdzić.
Zanim jeszcze powiedziałam jej o tym wszystkim, a byłam już nastolatką - była taka sytuacja. Kiedy miałam założone stringi i obcisłe spodnie (jak to nastolatki czasami mają) ten sąsiad był akurat u mamy. W momencie kiedy przeszłam się z pokoju do kuchni mama mnie zawstydziła (o niczym jeszcze wtedy nie wiedziała) nie pamiętam już co powiedziała, ale coś na temat tego co mam na sobie. No i zaśmiali się wtedy oboje. Ja nie pamiętam jak na to zareagowałam. Do dziś zastanawiam się co to miało znaczyć. To było bardzo dziwne i nadal jest w moim odczuciu.
Dziś kiedy mam 32 lata, nie umiem poradzić sobie z myślą, że kiedy po kilku latach od zdarzenia przyznałam jej się do tego, to zareagowała chyba nieadekwatnie do tej wiadomości. Zaczęła mówić coś w stylu "o Boże, o ludzie - no wiecie co", po prostu na swój jakiś tam sposób się zdenerwowała. (Oni wtedy nie byli już dawno razem).
Sytuacja wygląda tak, że dzisiaj mam ogromny żal do mamy, że w momencie kiedy się o wszystkim dowiedziała nie poszła do tego sąsiada i nie powiedziała czegoś w stylu "jak mogłeś jej to zrobić" czy np. "nie zbliżaj się więcej do moich dzieci" (mam dwie starsze siostry, one nie były skrzywdzone przez niego). Wydaje mi się, że to nie ja wtedy powinnam naprowadzić mamę na to co ma z tym zrobić, tylko to ona jako mój opiekun mogłaby to w tamtym momencie jakoś załatwić. Nawet kiedy już wiedziała, o wszystkim co mnie spotkało to były sytuacje, że pozostawała na stopie koleżeńskiej z tym sąsiadem, on wchodził do mamy do mieszkania na kawę, lub po prostu porozmawiać. (Nigdy więcej już mnie nie dotknął.)
Ale dziś kiedy już wiem coraz więcej, to ta sytuacja wydaje mi się co najmniej dziwna. Nigdy nie byłam też taką osobą, by przy nich powiedzieć "to może teraz sobie porozmawiamy o tym co się kiedyś wydarzyło". Chyba się bałam jakoś może podświadomie, jakiś "paraliż" czy coś. Tylko raz między mną a mamą był poruszony ten temat, w momencie mojego przyznania się do tego. (Mogłam mieć w momencie przyznania się jakieś w przedziale 15 do 17 lat). Nigdy więcej obie nie poruszyłyśmy już tego tematu.
W naszym domu nigdy nie rozmawiało się otwarcie, po prostu nie było szczerych rozmów. Zarówno ja, jak i moja mama nie umiemy rozmawiać o problemach.
Dziś kiedy jestem dorosła boję się poruszać ten temat z mamą na zasadzie by spytać ją o to: co sądzisz o tym co mnie spotkało? bo nigdy o tym nie porozmawiałyśmy". Boję się co mama mogłaby mi na to odpowiedzieć, może byłoby jej smutno, że znów do tego wracam. Ogólnie mama ma dużo swoich problemów (starsza siostra jest uzależniona od alkoholu) więc tak jakby nie chce jej dokładać, bo na tyle na ile znam jej reakcje - mogłaby na nowo nie udźwignąć mierzenia się z tym co mi się przytrafiło. Być może nawet popadła by w jakąś depresję.
Często nie rozumiem postępowań mojej mamy, a chciałabym ulżyć też sobie, bo męczy mnie temat molestowania. Być może szczera rozmowa z mamą mogłaby zrzucić z moich barków ten wielki ciężar. Jednak bardzo się boję co będzie, gdyby ta rozmowa jednak się wydarzyła. Nie wiem już co jest lepsze - nie poruszać tematu kosztem siebie i zadręczania się, czy poruszyć temat i narazić się na konsekwencje w postaci nerwów mamy. Często nie rozumiem siebie i postępowania moich bliskich.
Mam 3,5 letniego syna i 1,5 roczna córkę. Ojcem jest Marokańczyk. Gdy moj syn mial 4 miesiące byliśmy w odwiedzinach u jego rodziny. Pozostając sama z moja teściową, ta bawila mojego synka. Nagle podniosła bluzke i próbowała mu wlozyc swoj sutek do buzi. Zaprotestowalam, ale ona nie reagowala. Dopiero po chwili udalo mi sie zabrać jej dziecko. Opisalam sytuacje mezowi, ale on mi nie uwierzył i wszystko zbagatelizował. Na drugi dzien teściowa znowu próbowała zrobic to samo. Mąż znowu wszystko zbagatelizowal, mowiac, że klamie, że jego mama nigdy by tego nie zrobila. Powiedzialam mu, że mnie to bardzo zabolalo, bo jesli to miala byc jakas kwestia kulturowa, to powinna najpierw zapytac o moja zgode. A ja wyraznie powiedzialam nie. Dopiero po jakims czasie rozmawial ze swoja mama przy mnie, ale ona sie wyparła. Musze tutaj dodac, że przeżylam to o tyle mocno, gdyż pragnęłam karmic synka piersia, ale on mial poważne problemy. Siedziałam po nocach sciagalam mleko co 3 h, karmilam go, potem butla, potem znowu sciaganie mleka. Walczylam o kazda kropelke mleka dla niego. To, ze chciala aby moj syn ssal jej piers odebralam jako osobisty atak, w szczególności, że widziala jak sie staram go karmic, jak nie spie, jak walcze o to mleko. Bardzo mnie zabolalo to, ze moj maz przeniosl wine na mnie, najpierw mowiac, ze klamie a potem, ze jego mama tak robila z wszystkimi wnukami i ze to normalne. Nikt z moich marokańskich znajomych o czymś takim jednak nie słyszał. Gdy matka nie ma pokarmu, bądź z innych przyczyn nie moze karmic, to wtedy inna kobieta moze karmic dziecko (tak jest w ich kulturze). Dzieci karmione przez jedna i ta sama kobiete sa uznawane za rodzeństwo i w świetle prawa nie moga brać ślubu. Tyle akurat wiem. Jego mama nie ma ani pokarmu, ani nie bylo potrzeby uspokajania mojego synka, ani tez nie byl glodny. Jego matka nigdy mnie nie przeprosiła za to zdarzenie. Po powrocie do domu zaczęłam coraz bardziej i bardziej przeżywać, to co sie wydarzylo, coraz czesciej dochodzilo miedzy nami do kłótni, w koncu stracilam mleko calkowicie, gdy synek mial 6 miesięcy. Zaczęłam odsuwac sie od meza, a teraz nawet od synka. Coreczke karmie piersia, na szczęście teściowa nie próbowała jej wsadzic sutka do buzi. Cieszy mnie to, ze nadal ja moge karmic i czuje sie z nia tez bardziej związana niz z moim synkiem. Jesteśmy blisko rozwodu, to co sie stalo ponad 3 lata temu wisi nade mna jak fatum. Moj maz twierdzi, ze to ja mam problem i mam sobie z nim sama poradzic, bo jego mama tak robi i tak to jest. Wiem, ze mam problem, ale wynikajacy z jego zachowania i jego matki. Jego matka przyjechala w odwiedziny, bo wszystkie jej dzieci sa poza Marokiem i juz nie chce wrócić. Przez to mamy teraz czesty kontakt z nia, a raczej moj maz z synkiem. Moj maz nie traktuje naszej córkę na równi z synkiem, bo jest podobna do mnie, "biała" jak to mówi. Powiedzial nawet, ze nie jest jego, bo nie wyglada jak on. Ja za to od jakiegos czasu, gdy syn zaczal spędzać wiecej czasu z teściową, nie chce, aby sie przytulał potem do mnie, potrzebuje czasu. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzic. Małżeństwo wisi na wlosku, maz chce mi odebrac dzieci, ciagle mnie poniża, ogranicza finansowo, wyzywa, kaze isc sie zabic, wciska mi noz do rak, czasem w nocy staje nade mna nie wiem dlaczego, nie pomaga mi w niczym. Syn przy ojcu jest rozbrykany, bo tata mu na wszystko pozwala, a ja jestem ta zla, bo probuje nauczyc zasad. Mieszkam za granica, nie mam tu nikogo, a odkad urodzilam synka nie pracowalam. Nie wiem co zrobic. Prosze o pomoc