TW: samookaleczanie. Obsesyjne myślenie o jednej osobie: nagła zmiana, izolacja, lęk społeczny i depresja
TW: samookaleczanie
Jak poradzić sobie z obsesyjnym myśleniem na punkcie jednej osoby? Zawsze byłam samotniczką, stroniłam od ludzi, inni mnie nie obchodzili. Mam tendencję do izolacji. Nie czułam więzi. Moje relacje zawsze były nietrwałe, często ghostowałam innych. Ale teraz to się zmieniło. Po roku jak poznalam mojego jedynego przyjaciela, wyizolowałam się od niego, a potem znowu wróciłam. Było wszystko dobrze, ale obsesyjnie myślę, mam wrażenie, że się odsuwa. Czekam tylko na wiadomość od niego. Okaleczam się, trafiłam ostatnio przez to do szpitala. Mam myśli rezygnacyjne. Uważam; że każdy mnie nienawidzi, że jestem do niczego. Psuję sobie z nim relacje, bo ciągle na niego naskakuje, że mnie nie lubi... z natury jestem nieśmiałą osobą. Zawsze tak było. Mam stwierdzony lęk społeczny, leczę się na depresję, ale nigdy nie miałam pogłębionej diagnostyki. Czuję się jak nie ja. Moje hobby i praca nie pomagają w oderwaniu się od obsesji. Psychiatra zalecił mi branie perazinu 100 mg, obiecując, że wyciszy to moje obsesje, ale leki nic nie pomagają. Zmieniłam się, nie czuję się sobą, nigdy nie przejmowałam się nikim, nie czułam nic do ludzi, myślałam, że jestem typem osobowości schizotypowej, ale to nie to. Teraz obsesyjnie myślę o osobie, ona ma mnie dosyć, czuję to. Co może być powodem takiej nagłej zmiany? Męczy mnie to strasznie, nie jestem w stanie skupić się na niczym innym.
Anonimowo

Patryk Broś-Bąk
Dziękuję, że się dzielisz swoją historią. Widzę, że przeżywasz trudny czas. Nagłe silne emocje, lęk przed utratą bliskości, poczucie pustki i trudności w radzeniu sobie z uczuciami mogą mieć głębsze przyczyny. Często to efekt nierozwiązanych spraw z przeszłości lub mechanizmów obronnych. Warto o tym porozmawiać w bezpiecznej relacji terapeutycznej, nie tylko skupiając się na depresji czy lęku. Leki mogą pomóc złagodzić objawy, ale ważny jest także kontakt z kimś, kto pomoże zrozumieć, co się dzieje w środku. To, że szukasz pomocy i mówisz o tym, świadczy o Twojej sile. Nie jest to Twoja wina. Jeśli masz myśli samobójcze lub okaleczasz się, nie zostawaj sama z tym. Zadzwoń na całodobowy numer 800 70 2222 lub 116 123. Tam znajdziesz wsparcie bez oceniania. Masz prawo do pomocy i bezpiecznych relacji. Nie jesteś sama.
Serdeczne pozdrowienia
Patryk Broś-Bąk
psycholog, psychoterapeuta

Agnieszka Gulczyńska
Szanowna Pani
Objawy, które Pani opisuje, na pewno sprawiają, że jest Pani na co dzień bardzo trudno. Rozumiem, że sięgnęła Pani po pomoc psychiatry - leki mogą spowodować złagodzenie cierpienia w pewnych obszarach. Obawiam się jednak, że nie rozwiążą tego, co leży u podstaw Pani problemów w budowaniu relacji z własnymi emocjami oraz z innymi ludźmi. Wiele w Pani opisie wskazuje na to, że niepowodzenia w budowaniu trwałej więzi są związane ze sposobem, w jaki ukształtowała się Pani osobowość. Nieświadoma tendencja do odtwarzania pewnych kluczowych konfliktów sprawia, że wspomniane przez Panią przeżycia mogą powtarzać się w kolejnych relacjach. Być może to dobry moment, by pomyślała Pani o podjęciu psychoterapii, która - przynajmniej w nurcie psychodynamicznym, jest skoncentrowana na przepracowywaniu problemów na poziomie osobowości.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam mętlik w głowie i obrzydzenie do życia. Mój brat jest niepełnosprawny umysłowo w stopniu głębokim. Ostatnio stał się bardziej nerwowy. Trzaska drzwiami, uderza w piec w nocy.
Jest głośny. W dzieciństwie zdarzyło się, że uderzył mnie lub siostrę. Często chodzi nago i się... zadowala. Na oczach wszystkich. Mama bagatelizuje ten problem, mówi, że z siostrą dramatyzujemy, przesadzamy. Że to nienawiść nas zaślepia. I może tak jest. Czuję się przeklęty. Nienawidzę życia, studiuje, więc mieszkam z rodzicami. Nie mam gdzie pójść. Próbowałem szukać pomocy u specjalistów, ale przepisywali mi tylko antydepresanty, leki przeciwlękowe. Nie stać mnie na terapię. Nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego otoczenia. Nie mam motywacji do niczego, tkwię w depresji, która jest codziennością. Nawet nie wiem, czy to choroba, czy zwyczajny stan przytępienia. Nienawidzę moje brata, jestem złym człowiekiem. Przedawkowywałem tabletki o kilkaset mg, żeby zobaczyć, na jaką granice mogę się posunąć. Chcę pustki. Mam ogromne problemy społeczne. Czuję, że nie pasuję. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, nie umiem i nie czuje potrzeby zawierać przyjaźni.
Żyję w stanie zawieszenia między rzeczywistością a snem urojonego umysłu, którym chyba jestem. Nie mam celu. I sensu. Będę musiał płacić alimenty na brata, gdy rodzice nie będą w stanie się nim zajmować. Jak byłem mały, myślałem, że mój brat jest opętany. Miałem paranoję przed duchami, zdarzyło mi się widzieć zjawy i słyszeć skrzypienie mebli w środku nocy.
Jestem brzydkim, ohydnym dziwakiem. Chodzę na studia, ale czuję się jakbym, nie należał. Stoję za małą. Wyglądam obrzydliwie. Powoli mam dość. Powoli już mnie wszystko przytłacza. Moja mama nie chce oddać go do ośrodka, a ja nawet jeśli się wyprowadzę, będę przygnębiony z powodu sytuacji mamy. Jest uwięziona z nim. Do śmierci. Proszę. Czy dramatyzuje? Już nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem.
Dzień dobry,czy odczuwanie,że ktoś się śmieje z mojego wyglądu, wybucha śmiechem na mój widok to może być związane z depresją i fobią społeczną?
Kiedy wiem, że choruję na depresję?
Dzień dobry. Prosiłbym o poradę. Mam brak chęci do pracy, nie cieszy mnie nic, unikam ludzi, nie chcę rozmawiać z nimi, cały czas zamyślony chodzę.