Left ArrowWstecz

W jakim wieku i jak powiedzieć dziecku

W jakim wieku i jak powiedzieć dziecku, że mój partner nie jest jego ojcem, a inna osoba, która w dodatku się nim nie interesuje?
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

z tego, co Pani pisze, jest to trudne dla Pani, ale dziecko niekoniecznie musi to przyjąć źle. Myślę, że przede wszystkim nie należy “demonizować” ojca biologicznego, mówić, że cię zostawił i nie chce z tobą rozmawiać. Dzieci w różnym wieku mogą obwiniać siebie za ten stan. W sposób dostosowany do wieku rozwojowego powiedzieć o takiej osobie, która była, ale która teraz jest gdzieś daleko i była ważna, bo dzięki niej jest syn czy córka. Dobrym pomysłem może być też zaangażowanie partnera do tej rozmowy, zapewnienie o miłości i trosce o dziecko. Raczej unikałabym tajemnic na ten temat, zwykle takie sprawy “wychodzą” w najmniej odpowiednich momentach i wtedy relacje bywają utrudnione.

Życzę wszystkiego dobrego

Pozdrawiam

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Jak poradzić sobie z depresją spowodowaną samotnością i oskarżeniami o niedojrzałość?

Witam, moim problemem jest fakt, że jestem w depresji, a jedną z jej przyczyn jest samotność, z drugiej strony społeczeństwo mi wytyka (i słusznie), że jestem niedojrzała i mieszkam z rodziną. Nie wiem, jak wybrnąć z tego. Gdy mieszkam sama, od razu wpadam w duży smutek, bo rodzina to jedyne środowisko, jakie mnie akceptuje. To konflikt wartości: bycie w dużym smutku, kontra bycie osobą niedojrzałą. 

Czy leki byłyby jakimś kompromisem? Zlikwidowałyby smutek, gdy mieszkam sama i nie musiałabym już się tak przejmować moją potencjalną niedojrzałością.

Dzień dobry, Moje pytanie dotyczy OCD w kontekście strat ciąż
Dzień dobry, Moje pytanie dotyczy OCD w kontekście strat ciąż i niepłodności. Czy obsesyjne myśli o upływającym czasie, w którym nadal nie udało mi się zajść w ciążę, to może być objaw OCD? No obsesyjnie liczę ,ile lat miała dana losowa kobieta, kiedy udało jej się zajść w ciążę i porównuję to do siebie. Nie cieszę się z urodzin. Wiem, że to bez sensu, ale wydaje mi się, że jeśli będę to "kontrolować", mówić o tym mężowi, myśleć o tym, to coś się stanie, nie wiem nawet co, po prostu to robię, bo wydaje mi się, że tak jest lepiej niż nie robić tego. Mimo że wiem, że nie jest to lepsze dla mnie i dużo mnie to kosztuje emocjonalnie. Wiem, że lepiej jest się skupić na tym co tu i teraz i kontynuować leczenie, robić to co mogę. Lekkie objawy takiego OCD, jakie kojarzę z mediów też miewam, np. duży niepokój z powodu burdelu w zamkniętej szafce lub niepokój z powodu spadającego prześcieradła podczas stosunku. Będę wdzięczna za odpowiedź i radę co z tym zrobić. Natężenie tego jest też zależne od momentu cyklu. Dwa tygodnie mam w miarę spokojne, kolejne dwa trudne.
Jak radzić sobie z nadopiekuńczymi rodzicami i trudną sytuacją rodzinną?

Witam, od dłuższego czasu mam problem, z którym sobie nie radzę i chciałabym prosić o poradę. 

Chodzi o moich nadopiekuńczych rodziców - bardziej mamę. 

Od zawsze chce kontrolować wszystko, co robię i chce dyrygować moim życiem. Odkąd zaczęłam podstawówkę, byłam zmuszona do bycia najlepszą uczennicą w klasie i nie tylko. Jak tylko wracałam do domu, to kazała mi się uczyć, przez co nie miałam czasu ani dla siebie, ani dla znajomych, czy też hobby. 

Jeżeli nie rozumiałam jakiegoś materiału, to kazała mi siedzieć w nocy i wkuwać, dopóki go nie umiem. Często mnie pytała i wyzywała, jak ocena była mniejsza od 4 (co bardzo rzadko się zdarzało). Pamiętam, że jak dostałam 3 ze sprawdzianu, to popłakałam się przy klasie i nauczycielce, bo wiedziałam, że dostanę opieprz za to. Byłam wyzywana za swoje oceny, co przyczyniło się też do moich problemów z jedzeniem i stresem, które trwają do dziś. Dodam jeszcze, że od urodzenia do około 18 urodzin mój ojciec był alkoholikiem i robił awantury cały czas, więc nauka w takiej atmosferze była trudna, patrząc jeszcze na nagonki ze strony mojej mamy. Mój ojciec próbował kupić moją miłość głupimi prezentami, których nie chciałam. Nie rozumiał, że jedyne co chciałam to, to, żeby nie pił. Jak byłam już starsza, to się buntowałam i przez to mnie wyzywał np. od "krowy jebanej" itp. Mój brat miał dosyć zachowania moich rodziców i w wieku 16 lub 17 lat się wyprowadził to moich dziadków. Ja niestety nie miałam i nie mam takiej opcji. Moje nastoletnie lata też nie były kolorowe. Ojciec dalej pił, a mój kontakt z bratem był do dupy od zawsze, bo mój ojciec ograniczał nam kontakt i nie pozwalał, np. mojemu bratu się ze mną bawić jak byłam młodsza. I przez co do dzisiaj nasza relacja jest, jaka jest. Od 13. roku życia mam myśli samobójcze i jestem po 3 próbach, podczas których się rozmyśliłam, chociaż nie wiem czemu. Od 1 podstawówki do 1 liceum co roku miałam świadectwa z paskiem i wyróżnienia, ale komuś to nie wystarczyło. Jeżeli miałam okres lub ogólnie źle się czułam i chciałam się zwolnić ze szkoły, to moja mama robiła mi o to awanturę. Mój okres od zawsze wygląda tak, że bardzo, bardzo boli i często mdleje albo wymiotuje. Według mojej mamy zawsze zmyślałam moje symptomy i samopoczucie. Jak tylko się zwolniłam, to krzyczała na mnie i nazywała różnymi wyzwiskami. Muszę dodać też, że odkąd chodzę sama do szkoły (podstawówka, liceum i teraz studia), muszę dawać mamie znać, że jestem na miejscu (inaczej wypisuje, wydzwania i robi awantury). Moje przyjaciółki zawsze się dziwiły, że nawet po 18 muszę do niej pisać, ale nic nie mogłam na to poradzić. 

Było mi ogólnie wstyd przez to. Odkąd ukończyłam 18 lat, to szukam pracy u siebie w mieście, jednak nieskutecznie. 

Jestem studentką zaoczną, ale i tak nikt nie chce mnie przyjąć, bo w większości chcą kogoś z doświadczeniem. Moja mama tego nie rozumie i mówi, że jestem leniwa, ma dosyć mojego zachowania i cały czas wygania do pracy. Cały czas składam CV, ale na razie nie mam od nikogo odpowiedzi. Od prawie 2 lat jestem w związku. Z chłopakiem mieliśmy i mamy podobną sytuację rodzinną (ojcowie alkoholicy, rodzina jest skłócona itp.), jednak moja mama przez to, że mój ojciec ma niebieską kartę, czuje się jakaś lepsza i nie chce mnie do chłopaka puszczać (chociaż mój ojciec był pijany, jak mój chłopak do mnie przyjechał). 

Nasz związek się przez to pogorszył. On był u mnie praktycznie cały czas (nawet podczas szkoły), był na moich 18 urodzinach (a ja na niego nie, bo moja mama mi chamsko znalazła robotę na ten dzień i kazała mówić, że jestem zajęta) i w zeszłym roku też mnie nie chciała puścić. Twierdzi, że skoro mieszkam u nich, to mam się słuchać i nie mam nic do gadania. Mój ojciec jest niby po mojej stronie, a tak naprawdę jest manipulowany przez moją matkę. Podsumowując, mój chłopak przyjechał do mnie ponad 30 razy, a ja do niego z 5 razy. Raz byłam z nim i jego rodziną nad morzem, potem musiałam kłamać, że jadę do niego na próby do poloneza (ale tańczyliśmy go tylko na mojej studniówce), bo inaczej bez powodu by mnie matka nie puściła. I tak podczas jednego pobytu zrobiła mi awanturę. Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pasowało mu tylko wieczorem (bo spędzał czas ze swoją dziewczyną), a moja mama krzyczała na mnie, że mam do niego pisać i dzwonić i kazać mu przyjechać po południu. 

Uparł się i przyjechał wieczorem, a ja ze stresu przez całą drogę płakałam, to też mój brat się wkurzył i opieprzył mamę za jej zachowanie. Jak wróciłam, to oboje rodziców się zachowywało, jakby nic się nie stało. Ostatnio zaczęłam się buntować i udało mi się pojechać do niego 2 razy z rzędu i teraz na sylwestra (mieszkamy od siebie ok. 40 minut i albo on, albo jego rodzice po mnie przyjeżdżają i zawsze jestem u nich mile widziana). 

A teraz opowiem ostatnią sytuację, czyli sylwester u chłopaka. Moja mama była jak zawsze przeciwna i się fochała i robiła mi awantury, ale i tak postawiłam na swoim. I problem w tym, że miałam tam jechać tylko na 4 dni, ale postanowiłam zostać na 2 tygodnie. I muszę powiedzieć, że czułam się tam naprawdę dobrze i bezpiecznie. Miałam z kim porozmawiać i się pobawić (z młodszą siostrą chłopaka). U mnie każdy siedzi u siebie i zajmuje się sobą (ojciec gra, mama wychodzi albo siedzi w telefonie, a ja gram lub gadam z chłopakiem). 2 dni przed moim powrotem zadzwoniłam do ojca, aby mu powiedzieć, kiedy wracam i o której (bo moja mama była już obrażona i nie chciała ze mną gadać). 

On spokojnie powiedział, że okej i tyle. Następnego dnia, kiedy mój chłopak był akurat w pracy i tego nie słyszał, to znowu zadzwonił ojciec i tym razem z krzykiem mówił, że jak nie wrócę w termin, to po mnie na chama przyjedzie. Dodał też, że przeze mnie moja mama płacze i nie je. Sam potem powiedział, że matka się okropnie zachowuje i wzięła go wtedy na litość. 

Jak tylko wróciłam, to była i jest obrażona, a ojcu skarży się, że to ja jestem. Ostatnio nazwała mnie rozkapryszonym gówniarzem, który nie dostaje tego, czego chce. Do teraz jestem na nią zła, bo nie dość, że mnie tak traktuje, płacze, bo nie idzie coś po jej myśli, to jeszcze za każdym razem każe mi rządzić się rodzicami chłopaka (żebym wróciła o tej godzinie, o której mama chce, a nie tak jak pasuje jego rodzicom, żeby mnie odwieźć). 

Jestem załamana i zaczęłam szukać pracy nawet niedaleko mojego chłopaka, aby w razie czego się na chwilę do nich wprowadzić i zarobić na siebie, a potem być na swoim. 

Nie wyrabiam w tym domu. Dodam, że miałam z rodzicami dużo rozmów, ale przez moją mamę zawsze były to bardziej kłótnie, z których i tak się nic nie nauczyła. Zdaniem mojego ojca jestem już dorosła i mogę robić to, co chce i uważam, a on będzie mnie wspierał, dopóki może. Tak więc moje pytanie. 

Czy mam zacząć myśleć poważnie nad tą pracą przy miejscowości chłopaka i się tam przeprowadzić?

W tym roku czeka mnie ciężkie Boże Narodzenie.
W tym roku czeka mnie ciężkie Boże Narodzenie. U rodziców spotkam się z moim bratem. Zawsze był konfliktowy, władczy i agresywny wobec mnie. Uważa mnie za życiową niedojdę i pasożyta. Po ciężkiej infekcji, która mnie prawie zabiła, mam problemy z poruszaniem się. Przez wiele tygodni musiałam nosić pieluchy, które zmieniała mi matka. I ogólnie to ona się mną opiekowała w chorobie. Dbała też o moje mieszkanie, a przy tym chodziła do pracy, itp. Wiem, że było jej ciężko i doceniam jej pomoc. Zwłaszcza że pomogła i pomaga mi finansowo. Jestem na L4 już kilka miesięcy, dostaję 20% mniej pieniędzy i jest mi ciężko, bo nie mam jak podreperować budżet samodzielnie. Doceniam to, ale jednocześnie czuję się niedojdą, że muszę z tej pomocy korzystać. Brat uważa, że wykorzystuję rodziców i zachowuje się, jakby myślał, że choroba to wymówka. Jakbym specjalnie się pochorowała, by przerzucić wszystkie obowiązki na matkę. Wrzeszczał po mnie, ilekroć widział mnie odpoczywającą, bo powinnam najlepiej ćwiczyć 24/7, żebym jak najszybciej wyniosła się z domu rodziców. Moja matka łudzi się, że w święta on ugryzie się w język i jakoś wytrzymamy razem pod jednym dachem. Ale ja wiem, że tego nie zrobi. Nie ma żadnych hamulców i znów mnie zbluzga. Nie wiem, jak mam się bronić. Najchętniej zaszyłabym się gdzieś jak najdalej od niego, by nie musieć go oglądać.
Jak wspierać emocjonalny rozwój adoptowanego dziecka i budować zaufanie?

Zauważyłem, że nasze dziecko, które kilka miesięcy temu adoptowaliśmy, ma trudności z wyrażaniem emocji i nawiązywaniem więzi. Rozumiem, że rozwój emocjonalny adoptowanego dziecka to wyzwanie, a ja jako rodzic chcę wspierać jego potrzeby, jak najlepiej potrafię. 

Wiem, że ważne jest stworzenie bezpiecznego środowiska, ale czasami naprawdę czuję się bezradny. Nie zawsze wiem, jak zareagować na jego lęki i niepewności. 

Jak sobie radzić, gdy dziecko zamyka się w sobie emocjonalnie? Bardzo mi zależy na tym, by go zrozumieć i jak najlepiej wspierać jego rozwój.

problemy wychowawcze

Problemy wychowawcze - jak je rozpoznawać i skutecznie rozwiązywać?

Problemy wychowawcze to powszechne wyzwanie dla rodziców. Zrozumienie ich przyczyn i skutecznych metod rozwiązywania jest kluczowe dla rozwoju dziecka. Oto praktyczne wskazówki pomagające radzić sobie z trudnościami wychowawczymi.