W wakacje miałam okres, w którym widziałam różne zjawy
slapi

Magdalena Bernatowicz-Bujwid
Po samym opisie, bez kontekstu i wywiadu diagnostycznego ciężko jest stwierdzić. Tym bardziej przez internet. To byłoby nierzetelne i nieetyczne. Jeżeli podobne lub inne objawy wciąż P. towarzyszą, niepokoją i utrudniają funkcjonowanie, rekomendowałabym zgłosić się na wizytę do specjalisty/tki zdrowia psychicznego np. psychiatry/ki lub psychologa/żki.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry, na zajęciach z jednego przedmiotu u pani dziekan, czuję presję, że muszę jej przedstawić swoją pracę i wszystko co mam. Wtedy czuję blokadę słowną, zaczynam milczeć i czuję pracę swojego serca.
Jak sobie z tym poradzić?
Podobną sytuację miałam w trzecim semestrze (obecnie jestem na piątym) i w liceum. W liceum podobna sytuacja skończyła się słowami polonistki ,, ja to wszystko wiem z obserwacji,,. Rozmawiałam na ten temat z koleżanką i powiedziała, że jest to normalne i zaproponowała, aby powiedzieć o tym pani dziekan. Chciałabym to zrobić, ale boję się do niej podejść i o tym powiedzieć, bo na samą myśl się trzęsę i wiem, że nic nie powiem.
Dzień dobry, jestem mężczyzną w wieku 31 lat. Jestem DDA i mam duży problem ze swoimi emocjami. Od kilku miesięcy jestem singlem po długoletnim związku. Już wcześniej wiedziałem, że moja głowa nie reguluje emocji w zdrowy sposób, ale w jakiś sposób byłem w stanie z tym żyć. Mam wrażenie, że posiadam syndrom uzależnienia emocjonalnego. Wchodząc w nową relację, chorobliwie potrzebuje uwagi tej drugiej osoby i znaków, że nadal jest mną zainteresowana. Gdy ich nie otrzymuje wpadam, w jakiś stan nerwowy, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Nic nie jest w stanie go zagłuszyć. Nie jestem w stanie odwrócić uwagi od tych emocji. Nie obejrzę filmu, nie przeczytam książki, nie mogę normalnie funkcjonować, bo cały czas moje myśli krążą wokół banalnego braku nowej wiadomości. Jednocześnie sam nie nawiążę kontaktu, ponieważ moja głowa uważa, że w ten sposób się narzucam i nie spełni to moich chorych oczekiwań i tak tłumię w sobie te emocje, które mnie powoli niszczą... Dopiero wracam do normalności, jeżeli moje podświadome wymagania zostaną spełnione i ta druga strona się do mnie odezwie albo w jakiś inny sposób pokażę, że jej zależy. Po zakończeniu rozmowy/spotkaniu za chwilę znowu wraca ten stan. Przed moim ostatnim związkiem sytuacja była podobna, ale wszystko się szybko potoczyło, bo zamieszkaliśmy razem i w jakiś sposób zostało to zamaskowane, bo jednak miałem tą świadomość, że się zobaczymy w domu, po pracy, natomiast przez te lata nie zniknęło to całkowicie i też było dużo sytuacji, w której potrzebowałem dowodu na zainteresowanie mną. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja inicjatywa nie wystarcza, a wręcz pogarsza sprawę. Potrafię też być złośliwy, wzbudzać specjalnie zazdrość, żeby naocznie zobaczyć, że zainteresowanie nadal jest, jednocześnie to ja jestem zazdrosny, ale nie chce tego pokazywać, bo uważam, że to oznaka słabości... Nie mogę tak żyć. Związek się skończył, buduję kolejną relację i mam wrażenie, że przechodzę przez piekło, a nie przez najlepszy czas relacji. Byłem u psychiatry i zostały mi przepisane psychotropy (Asentra). Mam wrażenie, że mój stan się delikatnie poprawił. Dostałem zalecenie od psychiatry, żeby uczęszczać na psychoterapie w kierunku "powtarzających się schematów". Generalnie już jakiś czas temu byłem dwukrotnie na spotkaniu z psychoterapeutą, ale bardziej skupiałem się na swoim dzieciństwie i sobie jako DDA i miałem wrażenie, że nie jestem rozumiany, że nie potrafię fachowo nazwać problemu, z którym przychodzę, że rozkopuję mnóstwo wątków. Spotkania polegały na moim monologu. Miałem wrażenie, że to ja prowadzę spotkanie. Teraz chyba potrafię nazwać to z czym się borykam - uzależnienie emocjonalne, ale czy na pewno? Stąd mój post u Państwa. Zraziłem się do spotkań z psychoterapeutą i nie wiem co robić, a nie mogę tak funkcjonować. Czuję, że każdy taki dzień mnie niszczy od środka. Słabo śpię, w sytuacji nerwicy nie jem... Wiem, że bez terapii nie dam sobie rady, ale od czego to znowu zacząć? Mam już dość opowiadania ciągle o tym samym. Tym razem widzę problem. Zakładam, że objaw uzależnienia emocjonalnego nie wpływa na mnie tylko przy budowaniu relacji, ale też w innych aspektach życia, aczkolwiek przy budowaniu nowej relacji działa na mnie najbardziej destruktywnie. Będę Państwu wdzięczny za każdą wskazówkę, bo mam już serdecznie dosyć i jestem na skraju :-(