Left ArrowWstecz

Witam. Dwa miesiące temu straciłem mamę. Zawał w wieku 76 lat.

Witam. Dwa miesiące temu straciłem mamę. Zawał w wieku 76 lat. Ojciec żyje nadal. Mieszkałem razem z rodzicami. Muszę przyznać, że jestem bardzo zżyty z mamą. Mama była bardzo serdeczną, miłą osobą. W dodatku była bardzo aktywna, wszędzie jej było jej pełno. Problem w tym, że teraz bardzo mi jej brakuje. W sumie to myślę o stracie cały czas. To uczucie beznadziei, samotności, rozpaczy i tęsknoty jest nie do wytrzymania. Towarzyszy temu trudność w koncentracji i bezsenność. Czy to minie, czy wskazana jest pomoc psychologa?
User Forum

Błażej

2 lata temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry! 

Takie emocje, taki stan są naturalne w związku z przeżywaną stratą, żałobą. Doświadczenie pustki, samotności, a także smutku, złości będzie towarzyszyć Panu przez jakiś czas, zanim przyjdzie akceptacja sytuacji. Może Pan jak najbardziej skorzystać z pomocy psychologa, czy psychoterapeuty, aby przeżyć te emocje w bezpiecznej relacji. W żałobie nie musi Pan być sam. Może Pan również skorzystać z bezpłatnego telefonu wsparcia w Fundacji Nagle Sami 800 108 108. 

Pozdrawiam

2 lata temu
Teresa Łącka

Teresa Łącka

Dzień dobry, Pana aktualne samopoczucie jest naturalne po stracie bliskiej osoby. Żal po utracie mamy może się przejawiać nie tylko w sferze psychicznej, ale także mogą pojawiać się symptomy z ciała jak bezsenność. Na pewnym etapie może pojawić się również depresja. To proces bardzo bolesny, trudny i najważniejszym czynnikiem, który pomaga w jego przejściu jest przeżywanie uczuć powiązanych ze stratą w obecności innych ludzi z otoczenia. Pomoc psychologiczna może tu oczywiście być dodatkowym wsparciem, może pomóc w radzeniu sobie. Prawidłowo przeżyta żałoba (w której żal miał możliwość w pełni wybrzmieć) sprawia, że najsilniejsze uczucia, które tak mocno dotykają Pana obecnie, osłabną. 

2 lata temu
Kamil Relidzyński

Kamil Relidzyński

Dzień dobry Panie Błażeju,

okres żałoby jest niewątpliwie trudnym doświadczeniem. Utrata bliskiej osoby, szczególnie rodzica jest stresująca i wymaga działania. Jeśli tylko czuje Pan potrzebę rozmowy z psychologiem to warto to zrobić. Można też wesprzeć ojca oraz zadbać o kontakty towarzyskie. Dzięki tym działaniom nie będzie Pan sam ze stratą. Z tego co Pan napisał mama była wspaniałą kobietą. Naturalnym jest poczucie pustki i braku.

 

Pozdrawiam

Ego Eimai

Kamil Relidzyński

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

TW. Samookaleczanie, brak poczucia jakiejkolwiek wartości, obwinianie się.
Mam problem ze sobą. Nie potrafie na siebie patrzeć w lustrze, czuje wielkie obrzydzenie do siebie. Bez makijażu mój wygląd mnie zawstydza. Za każdym razem kiedy ktoś mi robie zdjęcie z ukrycia, wychodzę beznadziejnie. Całokształt sie przekłada na moje życie. Rozpoczęłam samookaleczanie sie kilka miesięcy temu i nie mogę od tego uciec. Ciężko mi przez to uczęszczać do szkoły. Moja mama próbuje ze mną rozmawiać, ale czuję, że każda rozmowa z nią prowadzi donikąd. Czuje, że na nią nie zasługuję, bo nie daje sobie pomóc. Czuję, że nie zasługuję na jakiekolwiek zaspokajanie potrzeb. Za każdym razem wracam do domu to odrazu płaczę. Kiedyś zostałam obmacana przez takiego chłopaka i najgorsze jest to, że nie winie go, a siebie. Obwiniam sie bardzo dużo razy za rzeczy, za które nie powinnam sie obwiniać. Czy dam jakoś rade sama z tego wyjść?
Nie stać mnie na terapię, a bardzo jej potrzebuję
Potrzebuję pilnie terapi ale mnie na nią nie stać i mam problemy jeszcze ze zdrowiem plus depresje przez większość czasu (mówię o ostatnich 10 latach) , jak mam siebie namówić na terapię i leczenie, jak mam się podnieść i zdobyć na to wszystko ?
Jak poradzić sobie po rozwodzie?
Jak uporać się po rozwodzie? Jak zapomnieć o miłości do byłej żony?
Doświadczam bólu po rozstaniu, jak sobie z tym poradzić...
Doświadczam bólu po rozstaniu, jak sobie z tym poradzić...odczuwam bóle psychosomatyczne, ból klatki piersiowej, ból brzucha, jest mi nie dobrze... wiem, że to przez to, bo nie jest mi łatwo kilka lat wyrzucić z mojego serca.
Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej.
Dzień dobry. Na dzień dzisiejszy minęło 5 miesięcy odkąd zostalam wyrzucona z domu wraz z dziećmi przez męża. Oboje zmieniliśmy sie w naszych relacjach, każdy odpuścił przestał się starać i znalazł pocieszenie w osobie trzeciej. Wszystko zostało wyjaśnione co do zdrady. Mąż nie chciał bym starała się się walczyć o nasze małżeństwo, za bardzo go bolał fakt zdrady. Po 3 miesiącach walki o nasz związek, wkońcu przestałam walczyć o niego i zaakceptowałam z wielkim bólem decyzje męża o rozpadzie małżeństwa. W tym tygodniu usłyszałam od niego,ze powinnam się starać cały czas by ratować to jeśli go kocham mi zależy. Mąż od początku wyprowadzki mojej i dzieci nie poczynił żadnych kroków by ratować nasza relacje. Zależy mi na nim bo nadal go kocham ale chce popatrzeć tez na dzieci by miały dzieciństwo bez awantur i pełne miłości. Jest sens się starać o to wszystko gdy druga strona ma wahania tego co chce tak naprawdę w życiu i odpuszcza przy najmniejszym błędzie drugiej osoby ?
Samotność i emocjonalny kryzys - jak sobie poradzić, gdy partner spełnia swoje marzenia

Witam. Jestem aktualnie od paru dni w kryzysie emocjonalnym. Siedzę w domu z 9 MSC synem, mąż od zawsze pracował w normalnych godzinach blisko domu. Zawsze mogłam do niego zadzwonić, wieczory i weekendy spędzaliśmy razem. 

Od dłuższego czasu miał pewna pasje, którą chciał wykorzystać i się rozwijać. Sama zachęciłam go do pracy w pizzerii, żeby spróbował i był szczęśliwy. Niestety od tygodnia nie widujemy się prawie w ogóle. Wraca w nocy, rano po śniadaniu wychodzi. 

Ja zostaję sama z synkiem, dni się dłużą, czuje się samotna. 

Nie mogę sobie poradzić, że tak właśnie będzie wyglądać nasze życie, że mało co się będziemy widywać, plus sama nie mam siły i czuję się przybita, nie mam ochoty na pójście do pracy, bo wiem, że wtedy w ogóle się nie będziemy widzieć, ale wiem, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Nie umiem sobie emocjonalnie poradzić, proszę o jakieś wsparcie lub radę...

z jednej strony cieszę się, że spełnia marzenia, ale nie dam rady żyć teraz jakby bez męża i wsparcia.. mam kryzys.

Mam pewien problem. Nie jest to bardzo duża sprawa, ale mimo wszystko trochę mnie męczy.
Dzień dobry, mam pewien problem. Nie jest to bardzo duża sprawa, ale mimo wszystko trochę mnie męczy. Pracuję jako sprzedawca oraz studiuję zaocznie, w październiku mam mieć 3 zjazdy na uczelni oraz ustaliłam z przyjacielem wyjazd na 1 dzień. Wszystko w soboty. Swoją dyspozycyjność podałam na początku tego miesiąca na kartce, aby w razie czego współpracowniczki mogły ze mną ustalić, że taki układ nie do końca im pasuje i przez jakiś czas czekałam z zakupieniem biletu. Ich prośby związane z wolnym pojawiły się ponad tydzień temu i żadna nic nie mówiła na ten temat, więc uznałam, że się dostosowały. Dzisiaj natomiast szefowa napisała do mnie, że mam się określić, w którą sobotę mogę przyjść, bo to nie jest w porządku, abym miała wszystkie wolne i najlepiej, żebym przyszła wtedy na cały dzień (16h), bo tak będzie ,,po koleżeńsku”. Wyjaśniłam, że mam wtedy 3 zjazdy oraz wyjazd oraz że pisałam swoje prośby wcześnie, aby każdy mógł się dostosować lub coś innego ustalić. Na tę wiadomość współpracowniczka odpowiedziała, że w ogóle ich nie poinformowałam o takowej kartce i była schowana (kartka widziała na tablicy korkowej, tam gdzie zawsze), więc to ja powinnam się dostosować. Poczułam presję i ostatecznie postanowiłam opuścić jeden zjazd, aby przyjść do pracy, ale czuję się z tym faktem źle, bo mam wrażenie, że nie jestem równo traktowana. Kilka miesięcy później była sytuacja, że zapomniałam dopisać wolnego dnia w terminie kolokwium i szefowa kazała mi radzić sobie samej, bo nikt za mnie nie wejdzie. Byłam wtedy zmuszona przełożyć kolokwium. Chciałabym popracować do końca tego miesiąca, ale również boję się, że zostanę zbojkotowana i ostatecznie ulegnę presji (mimo posiadania umowy zlecenia, którą mogę rozwiązać w każdej chwili). Dodam również, że ustaliłam z właścicielką mieszkania ewentualną współpracę, ponieważ posiada ona kawiarnię i mogłaby mnie zatrudnić. Uważam, że w tej kwestii niesamowicie mi się upiekło i miałam dużo szczęścia, ale przez moje przeszłe doświadczenia z pracą niepokoję się, że będę źle wykonywać pracę lub współpracownicy nie będą mnie lubić i kablować/plotkować, przez co zacznę mieć nie tylko problemy z pracą, ale też z mieszkaniem. Nie jestem w stanie określić, czy na pewno postąpiłam słusznie, ale nie wiem, ile bym wytrzymała z uczuciem, że szefowa i współpracownicy w aktualnej pracy mnie nienawidzą, a jednocześnie boję się, że tak samo byłoby w kawiarni. Niezbyt rozumiem, czemu jestem traktowana w ten sposób, ponieważ pracę staram się wykonywać jak najbardziej dokładnie, jestem miła dla wszystkich, mimo że trochę nieśmiała i ogólnie raczej nie sprawiam żadnych problemów.
Witam, od wielu lat mieszkam za granicą Polski.
Witam, od wielu lat mieszkam za granicą Polski. Pracowałam przez wiele jako opiekunka osób starszych, ta praca doprowadziła mnie do depresji, w chwili obecnej nie pracuję, zachorowałam na Covid, mam trudności również z objadaniem się. Biorę tabletki na depresję. Towarzyszy mi cały czas uczucie niezadowolenia z życia, frustracji, tęsknoty za krajem, strach. Przeżyłam bardzo wiadomość o wojnie z Ukrainą oraz towarzyszące temu negatywne wiadomości. Jak sobie z tym radzić ?
11 kwietnia miałam pierwszą wizytę u psychiatry
11 kwietnia miałam pierwszą wizytę u psychiatry (prywatnie), zostały stwierdzone stany lękowo depresyjne i na tej samej wizycie otrzymałam lek Asentra (50mg) i Trazodone Neuraxpharm (50mg) i zalecenie pójścia na psychoterapię. Nie rozpoczęłam farmakoterapii ze względu na obawy, ponieważ lekarka zaznaczyła, że na początku farmakoterapii będzie gorzej, ponadto trochę przeraziło mnie to, że na pierwszej wizycie zostały przepisane leki. Ze względu na sytuację życiową (strata pracy, brak wsparcia ze strony bliskich) nie jestem w stanie podjąć psychoterapii (kwestie finansowe) ani chodzić na wizyty kontrolne do psychiatry. Czy przepisanie leków na pierwszej wizycie jest normalne? Co w takiej sytuacji życiowej powinnam i mogę zrobić?
Jak odnaleźć sens życia i ustalić cel zawodowy w wieku 30 lat?

Od lat męczy mnie codziennie, dosłownie codziennie jedna myśl. Co robić w życiu? Do czego się nadaje? Mam 30 lat. Nie mam dzieci ani męża. Mam partnera. Niestety tak potoczyło mi sie życie ,choć chciałabym mieć pełna, normalna rodzinę. Do tego mieszkamy za granicą i mam kiepska prace, nie dość, ze fizyczna to jeszcze kiepsko płatna. Czuję, że mogę więcej. W Polsce cale życie pracowałam w biurze, mam wyższe wykształcenie. Niestety sytuacje życiowe z partnerem doprowadziły mnie do takiego miejsca, ze niewiele mnie cieszy. Czuję się, jakbym utknęła. Zawsze miałam tak, ze nie wiedziałam, co chce robić. Od samego skończenia szkoły średniej, czyli już ponad 10 lat męczą mnie myśli ze cięgle nie wiem, co robić. Mam wiele zainteresowań, za wiele. Chciałam być dentysta, dietetykiem, kosmetologiem, psychologiem, stylistka rzęs, stylistka paznokci itp. Mnóstwo pomysłów, a na końcu nic nie wyszło i skończyłam w pracy fizycznej, która jest ponad moje siły. Zawsze się na czymś zafiksuje, a potem mi mija i znowu czas zobojętnienia i braku motywacji i pomysłu na siebie.. Dlaczego tak jest? Jak w końcu sie określić czego chce i do tego dążyć. Jestem konsekwentna, ale tylko wtedy gdy mam jasno wyznaczony cel. A teraz się motam i czuje, ze tracę czas i życie. Czuję się, jakbym była za stara na zrobienie jeszcze czegoś w życiu, choć mam dopiero 30 lat... I męczy mnie to wszystko do tego stopnia, ze czuje się czasem jakbym już wariowała od tych myśli. Ciągle tez mam strach, ze jak coś wybiorę, to zle wybiorę i nie będę się do tego nadawać. Nie mam pojecia co robic, jak poradzić sobie z tymi obsesyjnymi myślami.

Mąż chce rozwodu przez inną kobietę.

Witam. Mąż znalazł nową kobietę. Oznajmił mi, że chce rozwodu. 

Ja chce z nim porozmawiać, żeby uratować wszystko dla naszej córeczki oraz dla nas. A on się nie odzywa do mnie, tylko cały czas pisze z nią.

Chcę wyjść z toksycznej relacji, ale boję się, że to będzie dla mnie niebezpieczne.
Próbuje od kilku miesięcy wyjść z toksycznej relacji, partner jest alkoholikiem i przy każdej mojej próbie odejścia grozi, że sobie coś zrobi, dodatkowo boję się, że zacznie upubliczniać obrażające mnie wpisy w social mediach (już kiedyś tak zrobił, szybko wpada w szał i nie panuje nad sobą). Nie chce już tego ciągnąć, oboje nie możemy się dogadać nawet razem doszliśmy do takiego wniosku, a jak ostatecznie mówię, że to koniec to zaczyna się awantura i boję się tego, jak będzie zachowywał się po rozstaniu, jak w końcu wyrwać się z takiego związku? Niestety nie mam nikogo bliskiego, kto pomógłby mi w tej sytuacji.
Koncentracja, pamięć, trudność z podstawowymi działaniami. Pomocy.
Od pewnego czasu mam problemy z pamięcią koncentracją i jestem bardzo płaczliwa. Robię rzeczy które wydają mi się, że nie są źle, odruchowo, a potem po refleksji uważam inaczej i bardzo żałuje. Mam ogólną niechęć do robienia czegokolwiek, nawet czasami mam problem z utrzymaniem higieny. Nie mam przyjaciół, w ogóle jestem odludkiem najchętniej zamknęłabym się w pokoju i sama siedziała. Oglądała tylko telewizję lub czytała książkę. Mam problemy w domu, rodzice i stosunki z nimi są delikatnie mówiąc trudne, z matką ciągle się kłócę, a z ojcem wcale nie lepiej, zresztą on ma problem z alkoholem. Nie wiem jak mam sobie pomóc, bratowa ma mnie już dość i twierdzi, że mam problemy. Muszę się z tym jakoś uporać, bo miewam już myśli samobójcze.
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo.
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Gdy go poznałam cierpiał na depresję(wtedy jeszcze niezdiagnozowaną). Zawsze robiłam wszystko żeby mu pomóc, zawsze przy nim byłam, starałam się żeby poczuł się lepiej. Cały czas namawiałam go na to, żeby poprosił swoją babcię (ma tylko ją), żeby zapisała go do psychologa. Niestety nie posluchał, dopiero po próbie samobójczej zaczął brać leki, z początku nie chciał, ale udało mi się go przekonać, zaczęlo po jakimś czasie być z nim lepiej. Mimo to nie usłyszałam nawet głupiego dziękuję, nie potrafił mnie docenić. Mimo to zawsze miał we mnie wsparcie, cały czas bardzo go kochałam. W te wakacje było między nami lepiej, jednak we wrześniu nagle zaczął ze mną ciągle zrywać, później przepraszając i wracając do mnie, raz mnie nawet uderzył, po paru takich zerwaniach było względnie dobrze, obiecał mi że to już się nie powtórzy. Dzień później znowu to zrobił, przez to że doradził mu tak jego wujek (argumentując to tym, że mój ojciec go wręcz nienawidzi, przez jego wygląd, status społeczny, w przeciwieństwie do mojego chłopaka, ja pochodzę z bogatej rodziny, co nie podobało się moim rodzicom) Napisał do mojego ojca wiadomość w której twierdził że nasze zerwanie to jego wina. To wszystko działo się z rana, pojechałam całkiem załamana do centrum miasta, rozmyślając o tym dlaczego on taki jest o dlaczego nie potrafi mnie docenić, myślałam wtedy nawet o samobójstwie, zaczęłam się obwiniać za całe zło na tym świecie. W tym czasie zadzwonił do mnie, było około północy, przepraszał mnie, mówił że nie chcę żyć beze mnie. Dałam mu ostatnią szansę, jesteśmy razem do dziś jednak nie wiem czy nie lepiej byłoby jakbym mimo tego że bardzo go kocham zakończyła wtedy ten związek, przez to co mi robił cały czas cierpię, codziennie płaczę, prawie w ogóle nie śpię, nie jem i nie potrafię się pogodzić z tym dlaczego on mi zrobił wszystko co zrobił (większości nawet nie wymieniałam). Czuję że bardzo potrzebuję pomocy, ale nie mam jeszcze 18 lat i nie mogę sama iść do psychologa, a moi rodzice nie chcą mnie zapisać, bo jak twierdzą nie ma potrzeby. Całe dzieciństwo i przez całą podstawówkę byłam przez całą klasę wyzywana, bita i poniżana, nigdy nie miałam znajomych. Pozbierałam się po tym jednak teraz kilka najbardziej traumatycznych wydarzeń z mojego życia połączyło się jakby w jedną całość i nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Przez mój stan zaniedbuję wszystkie swoje obowiązki i zawodzę wszystkie bliskie mi osoby. Mój chłopak stara się mnie wspierać jednak to nic nie daje, mam wrażenie że nie jestem teraz dla niego dobrą dziewczyną, że jego też zaniedbuję
Witam, chcę zadać pytanie, mój mąż tańczył z inną kobietą, innym razem trzymał inną na kolanach, oczywiście żona w domu
Witam, chcę zadać pytanie, mój mąż tańczył z inną kobietą, innym razem trzymał inną na kolanach, oczywiście żona w domu. Jak mam to odebrać, mimo że on mówi, że nic się nie stało a ja go prosiłam, że takie rzeczy mnie bolą.
Odkąd pamiętam nie potrafię panować nad złością, wybucham automatycznie, najgorsze jest to że moje reakcje są zazwyczaj nieadekwatne do sytuacji
Witam, odkąd pamiętam nie potrafię panować nad złością, wybucham automatycznie, najgorsze jest to że moje reakcje są zazwyczaj nieadekwatne do sytuacji czyli jest jakas sytuacja czy problem do rozwiązania bądź przegadania a ja wybucham złością i krzykiem tak jak by coś się wydarzyło do tego jeżeli ktoś mnie zrani, oszuka czy sklamie nie potrafię już w towarzystwie takiej osoby spędzać czasu tylko się odcinam
Zrezygnowałem z pracy, ponieważ cierpię na napady lęku, jak tylko myślę o mnóstwie ludzi, etacie, dojazdach wsród tłumów.
Witam, mam ogromny problem, mianowicie ja nie pracuje od prawie 2 lat, żyje z tego, co udało mi się zarobić wcześniej, bardzo nie lubię przebywać wśród ludzi, jestem całkowicie odizolowany, tak się czuje najlepiej, niestety powoli kończą mi się pieniądze na życie, a ja nie wyobrażam sobie pójścia do pracy. Mam agorafobię na samo to słowo, a także inne takie- CV, szef, dojazdy do pracy z ludźmi autobusem, współpracownicy itp., serce mi wali, a ja wpadam w panikę wobec etatu, który kojarzy mi się z siedzeniem gdzieś z ludźmi, wypełnianiu rozkazów przełożonego i dojeżdżaniu autobusem pełnym ludzi, mam do tego jakaś nadnaturalną niechęć, obrzydzenie i paraliżujący lęk, którego nie umiem pokonać, to jest tak silne, że powiem szczerze w życiu nie czułem czegoś równie silnego, ja się na pewno nie przełamię, ta ohyda, poniżenie, strach i inne bardzo negatywne uczucia sprawiają, że tak jak pisałem, na samo wspomnienie o pracy etacie itp rodzi się we mnie ogromna agresja, napad paniki lub napad ogromnego smutku i złości. Muszę mieć za co żyć i chcę coś zrobić, ale moje ograniczenia mi na to nie pozwalają, co mam zrobić? czy jest dla mnie jakaś nadzieja?
Jak poradzić sobie po trudnej relacji z partnerem i podejrzeniach o jego orientację?
Leczyłam się po załamaniu nerwowym związanym z pracą.przedawkowałam.leki na depresję bałam się białych samochodów takie miałam w pracy .Jakoś z tego wyszłam Poznałam rok temu po terapii faceta jak się okazało impotenta .ja podejrzewam że jest gejem sama z nim zerwałam bo brak bliskości jego uniki jeśli chodzi o zaangażowanie zamieszkanie razem moim zadaniem odwracał kota ogonem .Spotykaliśmy się tylko jak miałam okres jakoś tak..Mimo że ja zerwałam i on deklaruje się jako zraniony to jestem dobita .Naprawdę jestem pewna że on jest gejem że nie byłam dla niego warzna nie wiem czy była ta gra .Ciągle czuje do niego zauroczenie nie wiem co ale wiem że dobrze zrobiłam sama odchodząc żeby się nie poniżac.Zwracał uwagę na facetów ich muskulaturę a w mojej obecności nawet po niebieskich tabletkach mu nie pomagało.Poco mnie okłamywał że kocha czuje że go nienawidzę ..mimo że sama zakonczyłam znajomość nie wiem z czego to wynika
Mąż już raz prawie się ze mną rozstał przez romans. Teraz znów chce to zrobić. On jednak uważa, że nie ma dokąd pójść, wspieram go w tym wszystkim.
Witam, jestem w związku małżeńskim od ponad 30 lat. Mąż trzy lata temu oświadczył, że chce odejść. Pozew został złożony, nie zrealizowany. Przyczyną była inna kobieta. Byłam wówczas w szoku i skorzystałam z psychologa. Mąż w tym czasie zaczął się plątać w tym co mówił i robił. Okazało się, że kobieta w której zadurzył się nie chciała go, a relacja jej z moim mężem nie była taka, jaką on przedstawiał. Rozpoczął terapię i razem również chodziliśmy. Nie było łatwo. Czas obecny: znów zauważyłam dziwne zachowania męża. Spytałam wprost. W odpowiedzi usłyszałam , że jest ktoś. Że chce być z tą osobą. Powiedziałam, że nie mam siły przechodzić drugi raz tego samego i najlepszym rozwiązaniem będzie rozstać się. Wówczas usłyszałam , że nie ma dokąd iść, gdzie ma mieszkać ? Że wyrzucam go z domu itp. po czym dodaje, że z tą kobietą nie łączą go bliskie kontakty. Zachowuje się jakby nic nie stało się , a za chwilę płacze i przytula mnie, powtarzając, że mnie krzywdzi, zmarnował życie i chce zniknąć. Zasugerowałam, by koniecznie udał się na wizytę do psychiatry , ewidentnie potrzebna jest pomoc. Do tej pory miał i cały czas ma wsparcie we mnie. Zaczynam zastawiać się nad wszystkim. Mam w głowie mętlik i nie wiem już jak postępować. Jeśli chory, to trudno zostawić kogoś bez pomocy, a z drugiej strony jestem zmęczona zachowaniami męża , huśtawką itp . Może sama potrzebuję psychologa, który ukierunkował by mnie, jaki obrać kierunek ?
Czy można wyleczyć osobę, która swoją złość, wkurzenie wyładowuje na rzeczach (ściany, drzwi, prysznic) ?