Witam, od pewnego czasu tracę chęci do życia
Alanek

Tomasz Lajfert
Alanek,
Wygląda na to, że przeżywasz wyprowadzkę brata. I jest to stan naturalny, co może powodować np. Twój smutek.
Mnie osobiście zatrzymuje i martwi “…, od pewnego czasu tracę chęci do życia”. Jako psychoterapeuta zachęcam Ciebie do rozważenia konsultacji psychoterapeutycznej. Wspólnie z terapeutą czy psychologiem sprawdzisz, czy Twój stan wynika z faktu wyprowadzki brata i potrzebujesz to przeżyć, czy utrata chęci do życia jest spowodowana innymi czynnikami. Wierzę, że to pozwoli Tobie uzyskać odpowiedź na zadane pytanie.
Tomasz

Wojciech Kędziora
Wyprowadzka brata, który jest dla Ciebie wsparciem to z całą pewnością pewnego rodzaju starta. Strata to stan, który powoduje u nas obniżenie nastroju, a co za tym idzie pojawiają się różne myśli. Jedne z nich bywają bardzo nieprzyjemne, jak np. te o tym, że tracisz chęci do życia. Absolutnie byłby daleki od sformułowania, że jest coś z Tobą nie tak, przeciwnie, wszystko z Tobą w porządku, jeśli w takiej chwili doświadczasz smutku i pewnej straty. Myśli te stanowią pewnego rodzaju wyobrażenie o tym, że bez brata będzie zdecydowanie trudniej i ciężej w codziennym funkcjonowaniu. Jeśli chcesz zająć się tymi myślami, to warto zastanowić się jak widzisz Waszą relację, czemu jest ona dla Ciebie ważna i jak chcesz, by ona wyglądała w przyszłości.
Jeśli muzyka stanowi źródło uspokojenia, wyciszenia, nie rezygnuj z niej. Jest to forma pomocy, którą warto mieć pod ręką. Natomiast jeśli obawiasz się, że coś Ci grozi lub myślom tym towarzyszą pewne plany, co do odebrania sobie życia, to warto pomyśleć o konsultacji z lekarzem psychiatrą lub zgłosić się po pomoc do psychologa.

Dorota Kuffel
Dzień dobry,
nic z Tobą nie jest nie tak. Brat, który był jedynym wsparciem, jak piszesz, wyprowadza się. To jest jakaś strata, która naturalnie powoduje smutek czy nawet lęk. Przykro mi, że to jedyna relacja, która jest wspierająca. Jeśli brat nie zna Twoich uczuć, może warto się nimi podzielić. Zatrzymuje mnie też to założenie, że coś z Tobą nie tak, gdy tymczasem mi wydaje się to naturalne. Jeśli ten stan jest tak dokuczliwy, warto pomyśleć o wsparciu terapeutycznym.
Pozdrawiam Cię
Dorota

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, syn 12 lat zmaga się z depresją, myślę, że od około roku. Choruje przewlekle na WZJG spadki nastroju prędzej występowały głównie podczas zaostrzenia choroby i dolegliwości bólowych. Dopiero 3 tygodnie temu została rozpoznana depresja i wdrożone leczenie. Prędzej jego zachowanie było tłumaczone przez lekarzy złym samopoczuciem w związku z chorobą. Zaczęliśmy leczenie, gdy po poprawie stanu zdrowia i ustąpieniu dolegliwości bólowych samopoczucie się nie poprawiło. Przyjmuje bioxetin oraz uczęszcza raz w tygodniu na psychoterapię. Cały czas leży, wstaje tylko na posiłki, nie ma na nic ochoty ani siły, martwi mnie również spowolnienie psychoruchowe porusza się tak wolno, że przejście kilka metrów do łazienki zajmuje mu kilka minut.
Kiedy możemy się spodziewać jakiejś poprawy?
Witam, jestem młodą osobą, w tym roku skończę 18 lat.
Jestem w związku 7 miesięcy i właśnie z tym mam problem.
Mam na myśli, że czuje, że jestem zbyt "uzależniony" od swojej partnerki. Potrafię wpadać w panikę, gdy nie odpisuje mi dłużej niż parę minut, od razu mam w głowie najczarniejsze myśli, że może mnie zdradzać i wpadam w panikę. Staram się walczyć również z moją zazdrością, która potrafi się uaktywnić nawet w błahych sprawach. Potrafię być zazdrosny o nawet najmniejszą jej interakcją z drugim człowiekiem. Jest to naprawdę bardzo męczące. Dziś dowiedziałem się, że przyjdzie do niej na noc koleżanka i już na samą myśl kipię z zazdrości. Nie wiem, jak mam sobie z tym radzić staram się, żeby nie rzutowało to na moją dziewczynę, ale im dłużej trwa ten związek, tym ja staję się bardziej zazdrosny. Nie wiem, co już z tym robić Pozdrawiam.
Pytanie dotyczy karmienia piersią i w związku z rozwojem więzi. Otóż ciężko znaleźć mi informacje, jaki wpływ na budowanie stylu przywiązania etc. może mieć karmienie dziecka przez więcej niż jedną osobę - w bliskim otoczeniu matka czasami pozwala opiekunce, która ma nadmiar pokarmu (tez niedawno urodziła dziecko) karmić swojego syna. Czy może to mieć skutki w jego przyszłości? Jeśli tak, to jakie? Może ktoś poleci mi przydatną literaturę, zbliżająca mnie nieco do odpowiedzi?
Pozdrawiam.
Chodziłam do szkoły w latach 90. Pamiętam tylko, że nauczycielki zadzierały nosy i popisywały się jedna przed drugą (jak np. krzyczą na dzieci). Do tego było szarpanie, ośmieszanie, a nawet bicie... Tak było wszedzie - w mniejszym lub większym natężeniu. Jak wytłumaczyć tamta agresje ze strony nauczycieli, czy pielęgniarek? Ludzie byli głupsi, czy masowo chorzy psychicznie? Nie potrafię wyjaśnić sobie tego, bo ja jestem ddd i nigdy nie przejawiałam przemocy. Nikt z mojej klasy nie wyrósł na patola, chociaż każdy był prany. Rozumiem efekt tłumu i poczucie "władzy", ale to prymitywne, bo Ci ludzie byli nikim i przecież mało co osiągnęli... Pamiętam, jak najulubieńsza nauczycielka przywiązywała sznurkami uczniów do krzeseł albo śmiała się, jak ktoś się zesikał. Przecież to powinno być karalne!!
Jakiś czas temu spotkałam jedna z tych bab i powiedziałam, czy jej nie wstyd, no i wiązankę jej puściłam. Była zdziwiona i wyparła się, zaczęła z agresją wyjeżdżać, że kłamie. Absurd
Moje małżeństwo od początku było chwiejące się i z czasem przemoc ze strony męża rozwinęła się na tyle, że z powodu zaburzeń zdrowia, co jakiś czas lądowałam, a to na SOR, a to u psychiatry. Szukałam też pomocy na początku w CIK, gdzie odbyliśmy mediacje, które zaproponował terapeuta. Nic to nie dało, Wg męża byłam osobą chorą psychicznie, pastwił się nade mną i ciągle się odgrażał. Z czasem zaczęła pojawiać się policja w domu i była wdrożona Niebieska Karta. W tym wszystkim dzieci były wychowywane. Ja nie pracowałam, bo tak mąż chciał.
On miał firmę i jest przedsiębiorcą. Obecnie córka i syn muszą leczyć się u psychiatry na nerwicę i lęki. Ja mam również zniszczone zdrowie. Co ja mam teraz zrobić?
Córka nie wychodzi z gabinetu terapeuty, ma nerwicę natręctw i lęki a od pewnego czasu również syn musi chodzić do Psychiatry. Mogę tylko do siebie mieć pretensje, że nie ochroniłam swoich dzieci. Chodzi mi po głowie pomysł, żeby byłego małżonka oddać w ręce Prokuratury za krzywdy wyrządzone.
Na rozprawie rozwodowej od Sędzi dowiedziałam się, że on mnie zgłosił, że jestem sprawcą przemocy, sprawa została umorzona, a ja nawet nie wiedziałam, że takie coś miało miejsce.
Jednak ten fakt nie ma dla mnie większego znaczenia.
Zdrowie dzieci jest ważniejsze. Córka ma naprawdę problemy.
Czy jest może gdzieś w Polsce inny rodzaj terapii, który byłby skuteczny? Z góry dziękuję za pomoc, będę wdzięczna za odpowiedź. Anna
Moje dziecko jest smutne, nie odczuwa emocji, mówi, że jest puste w środku. Dochodzi do samookaleczenia. Ma przyjaciół, ma chłopaka, który ją wspiera. Ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Jak jej pomóc?