Left ArrowWstecz

Chciałbym zapytać i dowiedzieć się, w jaki sposób mogę nauczyć się panować i rozumieć moje emocje.

Witam! Chciałbym zapytać i dowiedzieć się, w jaki sposób mogę nauczyć się panować i rozumieć moje emocje. Mam aktualnie 14 lat i wiem, że jestem w stanie dorastania, jednak chciałabym dowiedzieć się, jak mogę je opanować, by wiedzieć co czuję, jak je opanowywać i jak je przede wszystkim rozumieć.
Maja Rosińska

Maja Rosińska

Dzień dobry, cześć! Na początek: wow! Szanuję Twoją dojrzałość i to, że chcesz nad sobą pracować. :) Opcji jest kilka: dobrze skorzystać z pomocy specjalisty, psychologa czy pedagoga (chociażby szkolnego). Można też poszukać w necie jakichś książek dla nastolatków o emocjach. Można też prowadzić mood tracker albo pamiętnik i opisywać w nim, co się dziś zdarzyło, co wtedy pomyślałem, co zrobiłem, jakie wywołało to we mnie uczucia. Czyli głównie: obserwować siebie, analizować i nazywać. :) Powodzenia!
2 lata temu
Agnieszka Ortman

Agnieszka Ortman

Witam! Panowanie nad emocjami jest to umiejętność, która wymaga przede wszystkim obserwacji swoich myśli na co dzień. W wielu przypadkach pierwszą reakcją na zdarzenie jest nie to, co robimy, a to, co pomyślimy w danej sytuacji. Z myśli natomiast często wynikają emocje. Tak więc dużym krokiem w kierunku opanowania emocji jest świadomość swoich myśli i interpretacji zdarzeń :). Na początku może to nie być łatwym zadaniem, natomiast z czasem zawsze jest łatwiej. Dodatkowo - świadomości pomaga zawsze uważne i spokojne oddychanie, co też jak najbardziej Ci polecam. Powodzenia!

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Dziwne zaburzenia lękowe u 15-latka: nagły lęk przed morzem i odkurzaczem - jak pomóc?

Mam 2 problemy z moim 15-letnim synem. Otóż cierpi on na dziwne zaburzenia lękowe. 
1. Lęk przed morzem (od 3 lat). Syn od dziecka bardzo często bywał nad morzem — szacunkowo około 30 razy. Przez wiele lat nie miał żadnego problemu z wodą ani plażą, chętnie uczestniczył w kąpielach i spacerach, kochał wyjazdy nad morze. Około 3 lata temu zaczęło się od lekkiego niepokoju przy morzu (niechęć do wchodzenia do wody, napięcie). Z każdym kolejnym wyjazdem lęk narastał – aż do obecnego momentu, w którym pojawia się panika nawet przy rozmowie o wyjeździe nad morze. Nie wskazuje konkretnej przyczyny – nie pamięta, by coś złego się wydarzyło. Reakcja ma obecnie charakter silny – unika tematu, reaguje lękowo na zdjęcia morza, plany wakacyjne. 
2. Lęk przed odkurzaczem (nowy objaw). Około 2 tygodnie temu pojawił się nagle silny lęk przed odkurzaczem. Wcześniej nie miał z nim żadnych problemów — wręcz przeciwnie, często sam odkurzał lub był obok, gdy ktoś odkurzał. Teraz mówi, że „boi się” odkurzacza, unika pomieszczenia, gdy odkurzacz jest włączony, wychodzi z domu na wiele godzin po tym jak włączam odkurzacz. Nie ma nadwrażliwości słuchowej (lubi głośną muzykę), nie ma diagnozy ze spektrum autyzmu. 
Poza tymi dwoma lękami syn funkcjonuje normalnie. Chodzi do szkoły, uczy się ponadprzeciętnie, ma znajomych, nie wycofuje się z życia towarzyskiego. Nie zauważyliśmy wyraźnych objawów depresji, problemów ze snem czy odżywianiem. Jedyne, co nas niepokoi, to narastający lęk w jednej sferze i nagły lęk w drugiej. 
Chciałbym wiedzieć, co mojemu synowi dolega i jak to leczyć.

Czuję, że jestem bardzo wrażliwa i żyję ze stresem na codzień, przez co mam nawyk skubania skóry, paznokci, bujania się na krześle. Nie wiem czy mam wskazania do terapii? Nie chcę kogoś angażować bezpodstawnie.
Dzień dobry, szczerze mówiąc nie wiem jak zacząć tę wiadomość (może być to trochę specyficzne), ale ostatnio zaczęłam zastanawiać się nad nawykami, które mam odkąd byłam dzieckiem. Od wielu lat zmagam się z powracającym "skubaniem" ust czy paznokci albo skórek wokół nich. Próbowałam już kilkukrotnie się ich wyzbyć, ale szczerze mówiąc, nic nie działa. Czasem nie zdaję sobie sprawy, że to robię, np. w trakcie czytania. Podobnie było z "bujaniem" się do przodu i tyłu podczas siedzenia, chociaż ostatnio zdarza się to rzadziej albo z potrzebą chodzenia w kółko w pokoju, kiedy czymś się stresuję. Dodam, że jestem w wieku nastoletnim i chcąc, nie chcąc muszę przyznać, że jestem dosyć wrażliwa? Bardzo mocno przeżywam emocje i stres towarzyszy mi niemal codziennie. Nie pomaga w tym fakt, że jestem raczej zamknięta w sobie i otwieranie czy nawiązywanie relacji nie jest dla mnie czymś prostym. Czasem odnoszę wrażenie, że potrafię porozmawiać z bardzo małym gronem osób, chociaż i wtedy jest to trudne, gdyż nie chcę zabrzmieć dziwnie ze względu na swoją pamięć do nwm "dziwnych" szczegółów. Ta dosyć długa wypowiedź miała zobrazować trochę to jak wygląda moja sytuacja. Chciałabym pójść do specjalisty, w związku z tym, co napisane jest wyżej, aczkolwiek nie jestem pewna czy mam ku temu wskazania. Nie chcę bowiem i trochę boję się, że zaangażuje w to osoby wokół mnie, a później okaże się, że było to bezpodstawne. Dziękuję za każdą odpowiedź
TW. Samookaleczanie się - nie wiem z czego wynika, nie uważam, że mam powody ku temu. Przekłada się to też na moje zdrowie seksualne.
Chciałam się więcej dowiedzieć na temat moich zachowań, które zaraz opiszę. Nie wiem czy coś ze mną nie tak i czy powinnam cokolwiek zmieniać w sobie. Od 3 lat zdarzało mi się CZASEM pociąć, gdy byłam zła. 12 grudnia 2023 roku po prostu się pocięłam (piszę to 15 lutego 2024 roku). Mówię "po prostu", bo naprawdę nie miałam do tego powodu (nikt mnie nie namawiał). Nie było mi źle, czułam się neutralnie, więc naprawdę do końca nie rozumiem swoich działań. Od tamtego dnia tnę się 2-4 razy w tygodniu. Nie robię tego dla atencji, specjalnie wybieram niewidoczne miejsca. Robię to tak po prostu lub dla uczucia wyluzowania, choć nie mam żadnych problemów. Ten widok jest zwyczajnie satysfakcjonujący. Mam nadzieję, że teraz każdy kto to czyta rozumie, że nie mam mocniejszych powodów do cięcia się. Mimo to nie mogłabym tak po prostu przestać, bo po pierwsze nie chcę, a po drugie raczej nie dałabym rady. Druga sprawa. Powiem wprost, podniecił mnie fakt, że pewien chłopak masturbował się do zdjęć moich ran zrobionych żyletką (od razu mówię, że on nie jest dla mnie kimś bliskim. Przez dwa dni utrzymywałam z nim kontakt w internecie i to tyle z naszej "znajomości"). Ta sama osoba także robiła sobie dobrze do moich zwyczajnych zdjęć, ale to akurat dla mnie jest bardziej odpychające niż podniecające. Oprócz tego wyobrażam sobie pocięcie się na oczach dwóch chłopaków, jeden z nich mi się podoba, drugi to mój znajomy. Ten scenariusz sprawia, że staję się pobudzona i podekscytowana. Czy to jakiś fetysz czy już zaburzenie? Od wcześniej wspomnianej sytuacji zaczęłam się zastanawiać nad sobą. Jak dawno temu przekroczyłam granicę normalności? Z czego to wynika? Czy tak powinno być? Nie jest łatwo mi o tym mówić, chciałabym siebie zrozumieć. Nie wiem czy to coś ma do rzeczy, ale nie mam żadnych traum. Mama zawsze była przy mnie obecna fizycznie i psychicznie, to naprawdę wspaniała kobieta! Mam tatę, ale moja więź z nim jest słaba. Widzę go jakoś 4 dni w miesiącu (tak jest od 8 lat i szczerze to nie mam z tym problemu). Oprócz tego jestem nastolatką.
W liceum czuję się zagubiona w przyjaźniach. Podczas jednych lekcji wybieram inną osobę do ławki, a w trakcie innych - jeszcze jedną. Głupio mi tak zmieniać znajomych.
Jestem w pierwszej klasie szkoły średniej i na początku wszystko było dobrze, siedziałam z taką jedną dziewczyną przez 2 tygodnie i poznawałam taką jedną dziewczynę, która do mnie zagadała i tam później zaproponowała siedzenie razem, bo chodzimy do tej samej klasy, tylko najbardziej mnie to boli, że teraz nie mam jednej osoby, bo mamy łączoną klasę z innym kierunkiem i jak mamy razem z tym drugim kierunkiem, to ona siedzi z inną dziewczyną, którą nazywa przyjaciółką i tak najwięcej z nią przebywa. Siedzę z nią tylko, gdy mamy razem, czuję się odrzucona, bo mam wrażenie, że jestem jej drugą opcją, wszystko to mnie przytłacza, ale teraz mam niezmierny żal, że z taką xyz dziewczyną nie siedzą, ale xyz, z którą siedzę jest fajna i lubię ją, tylko nieraz mam takie, że czuję się źle z tym, że wystawiłam tą xyz. Ja, jak i inne dziewczyny z klasy lubię, a najbardziej przykre jest dla mnie to, że lubię klasę, ale ciągle zmieniam osobę z klasy, żeby siedzieć, bo nie lubię siedzieć sama. Jak myślicie, co mogę zrobić, bo to wszystko mnie przerasta?Pozdrawiam.
5-letnia córka nie chce chodzić do przedszkola. Ze stresu boli ją brzuch.

Witam, mam problem z 5-letnią córką. Od października nie chce chodzić do przedszkola. Codziennie płacze i powtarza, że nie pójdzie. Przez dwa lata chodziła, choć nie można powiedzieć, że chętnie. Większość dzieci zna od 2 lat. Teraz połączona jest z zerówką i zaczęło się pisanie literek i rozwiązywanie w książce. Na początku mówiła, że boi się nauczycielki, później, że boi się książki, bo nie umie rozwiązywać. Ciągle powtarza, że tęskni za mamą i chce cały dzień zostać przy mamie. Nawet nie chce wychodzić gdzieś indziej bez mamy. Oczywiście jest wycofana i nie interesuje ją zabawa z innymi dziećmi. 

Proszę o pomoc, bo dziecko ze stresu boli brzuch. I nie może codziennie płakać, że nie pójdzie do przedszkola. Dodam, że w przedszkolu nie ma jakiś większych starań i zabaw ze strony przedszkolanek, tylko podręczniki i zabawa z innymi dziećmi.

Nauczycielka zaczęła przejawiać stresujące nas zachowania, mszczące się, żartuje o chorobach czy śmierci.
Dzień dobry, w gronie kilkunastu osób zauważyliśmy, że zachowanie naszej nauczycielki stopniowo się pogarsza. Co mam przez to na myśli? Otóż w 1 klasie liceum była bardzo sympatyczna, dużo z nami rozmawiała, dobrze uczyła i ciągle przekonywała o tym jaką ona jest wspaniałą nauczycielką i jak dobrze nas przygotuje do matury - wszyscy ją uwielbiali. W drugiej klasie jej stosunek do nas zaczął się pogarszać. Coraz częściej zaczęła nas straszyć trudnymi testami, śmiać się z tego, że są one nie do przejścia. Zaczęły się żarty o śmierci i chorobach. Coraz częściej robiła kartkówki, ale niczego nie oddawała w terminie. Zaczęło jej sprawiać przyjemność to, że się jej boimy. Aktualnie prawie nikt nie ma odwagi zapytać o możliwość przełożenia sprawdzianu. W obecnym roku szkolnym zrobiła test na pierwszej lekcji w pierwszym dniu szkoły i oczywiście sprawiło jej to przyjemność. Wyselekcjonowała sobie grupę osób z klasy, które faworyzuje i darzy sympatią, ale reszta jest u niej na straconej pozycji. Teraz zaczęła robić kartkówki z książek uniwersyteckich wykraczających poza nasz materiał. Co jakiś czas rzuca tekstami w stylu: jutro idę na pogrzeb, ale będzie super impreza! Moje pytanie brzmi: czy to mogą być jakieś zaburzenia psychiczne? Jest osobą skłonną do mszczenia się na osobach, które chcą zgłosić ten problemem innym opiekunom. Powtarza nam, że to nic nie da. Jej zachowanie jest dla nas wyniszczające i prowadzi do problemów zdrowotnych związanych z przewlekłym stresem. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Jestem macochą od 7 lat. Pasierb ma 15 lat. Kilka dni temu zatrzymała go policja za posiadanie narkotyków.
Dzień dobry. Jestem macochą od 7 lat. Pasierb ma 15 lat. Kilka dni temu zatrzymała go policja za posiadanie narkotyków. Dowiedzieliśmy się też, że ćpa od kilku miesięcy, pali też papierosy. Pasierb ma dziewczynę, która mieszka 250 km dalej. Odwiedzają się wzajemnie co weekend. Czy można zabronić mu tych spotkań w związku z tym, co się dzieje? Jesteśmy w trakcie naprowadzania go przez terapeutę na właściwą drogę. Jesteśmy też w trakcie zmiany szkoły. Pasierb nie robi nic, nie uczy się, wagaruje, w domu nic nie pomaga, nawet w swoim pokoju nie sprząta. Robi co chce i nie zważa na nasze uwagi i zakazy. Co mamy robić? Jak do niego dotrzeć?
Córka z niską samooceną za dużo czasu spędza przed lustrem - jak jej pomóc?

Zauważyłam, że moja córka bardzo dużo czasu spędza przed lustrem, krytykując swój wygląd. Mam przeczucie, że może zmagać się z czymś więcej, jak na przykład z dysmorfią ciała. Jako mama to strasznie mnie martwi. Wiem, że to problem, który może poważnie wpływać na jej samoocenę i kontakty z innymi. Próbuję ją wspierać, ale czasami brak mi pomysłu, jak skutecznie dotrzeć do niej i jej pomóc. Chcę jej jakoś pomóc, ale nie wiem jak. Naczytałam się dużo o tej dysmorfii i bardzo mnie to niepokoi. Chcę by moja córka była szczęśliwa

5-latek przywiązuje się do przedmiotów, wpada w szał gdy coś się zmieni - jak pomóc?

5-latek przywiązuje się do każdego przedmiotu, nawet śmieci, jak tylko coś mu się przestawi, wpada w szał - płacze, kopie mnie pluje. Spokojna rozmowa nie pomaga, wyznaczanie mocnym, stanowczym głosem, żeby się uspokoił, to porozmawiamy, nie działa. Dochodzi do tego, że nawet dostanie słabego klapsa i kare w koncie do czasu uspokojenia, też nie działa, bo wszystko nie jest tak, jak on chce tu i teraz. Zbiera wszystko karteczki, słomki, każdy obrazek itp. 

Nie wiem, gdzie się udać czy czekać aż jego układ nerwowy bardziej dojrzeje ?

Pytanie dotyczy amnezji dziecięcej.
Pytanie dotyczy amnezji dziecięcej. Nie pamiętamy z reguły nic oprócz epizodów czasami aż do 10 roku życia niektórzy ponoć nawet dłużej. Jak w takim razie tłumaczyć to, co robiliśmy w dzieciństwie. Jaką mamy gwarancje, że rodzice dobrze nas wychowali, że nie mieliśmy skłonności, żeby kogoś bić, robić krzywdę itp. Czytałam, że terroryści np. od małego wychowują dzieci na morderców, tak ich uczą więc mt mając amnezje dziecięca jako dorośli jedyne co możemy to wierzyć w to, że byliśmy dobrymi dziećmi?
Kocham moją mamę i jednocześnie nienawidzę. Nie wiem dlaczego mam potrzebę dokuczania jej.

Dzień dobry mam problem ze sobą i nie wiem jak sobie z nim poradzić.

Chodzi o moją mamę. Kocha mnie, przytula, gotuje obiady i nie hamuje moich ambicji i wspiera mnie we wszystkim, jednak mam do niej odrazę i agresję. Nie chcę jej krzywdzić, ale wybucham do niej agresją cały czas, nawet jak nic do mnie nie mówi. Odkąd skończyłam 18 lat dochodzą również przekleństwa, ale tylko z mojej strony. Mama jest smutna i widzę, że pęka jej serce, bo bardzo jej dokuczam, ale nie potrafię przestać. Kocham ją i nienawidzę. Wskoczyłabym za nią w ogień, ale i ją do niego wepchnęła. Na myśl, że mogę jej wbić szpilkę i doprowadzić do złego stanu odczuwam satysfakcję i zadowolenie, a gdy skończę umartwiam się jak mi jej żal i nie chcę, aby była smutna. Wiem, że jak odejdzie, to ja razem z nią. 

Dzieciństwo miałam bardzo dobre, bo mama sama mnie wychowywała. Może chodzi o ojca, bo bardzo jej dokuczał, jak miałam może z 2 latka, potem odeszłyśmy. Może podświadomie chcę przejąć jego rolę. 

O co chodzi i co jest ze mną nie tak? Chciałabym, aby mama miała kochającą córkę, a nie potwora. Bardzo proszę o pomoc.

Jak radzić sobie z brakiem radości i nerwowością w trudnej sytuacji domowej u nastolatka?

Mam 17 lat, raczej spiętą sytuację w domu, nie mogę poczuć dobrych emocji, jedynie tylko te złe, nie pamiętam, kiedy ostatnio poczułem naprawdę szczęście, mam odruchy nerwowe, nie mogę usiedzieć lub być za długo w miejscu, bo drgne, jem oraz obgryzam paznokcie z nerwów, każdy dzień jest taki sam, i ciężko mi zapamiętać co działo się wczoraj, od 2020-2023 nie pamiętam naprawdę niczego

Dzień dobry, czy to normalne, że nastolatek w wieku 14 lat ma fantazje seksualne?
Dzień dobry, czy to normalne, że nastolatek w wieku 14 lat ma fantazje seksualne? Na przykład z kolegami z klasy itp. Albo, że czyta książki 16+, w których jest opisane wszystko.
Syn obawia się reakcji taty, nie chce mu sprawdzić przykrości, dlatego nie mówi o swoich potrzebach. Ma 9 lat i chciałabym, żeby mógł być dzieckiem.
Dzień dobry. Mam problem z synem lat 9. Z ojcem dziecka jesteśmy po rozwodzie. Syn mieszka ze mną, ale co drugi dzień widzi się z tatą i co drugi weekend, natomiast od najmłodszych lat bardzo liczył się z reakcją taty pod każdym względem i do tej pory, ale problem jest w tym, że dziecko za wszelką cenę nie chce go zawieść, nie chce, aby tacie było przykro i żeby był zadowolony, nawet swoim kosztem. Ostatnio przyłapałam dziecko na kłamstwie jak powiedział, że u taty nie chce być 3 tygodnie na wakacjach tylko 2, a tacie powiedział że super, że będę u Ciebie 3 tygodnie i w rozmowie we troje zapytałam dlaczego mówi mi co innego, a tacie co innego. Stwierdził, że tak powiedział, aby tacie nie było przykro i żeby tata był zadowolony. Takich przykładów jest mnóstwo. Dziecko nie mówi o swoich potrzebach, pragnieniach i chęciach tacie, żeby tacie nie zrobić przykrości. Ostatnio mieliśmy jechać na weekend nad wodę, syn był umówiony z tatą, że będzie u niego i sam stwierdził, że wolałby jechać z nami, bo u taty się nudzi, ale nawet taty nie zapytał czy mogą zmienić ustalenia, bo bardzo chciałby jechać z nami. Wiele razy rozmawiałam z synem sam na sam, wiele razy rozmawialiśmy we troje, sytuacja się nie zmienia. Tłumaczyłam mu i tata mu tłumaczy, że wystarczy powiedzieć, porozmawiać i zawsze jakieś rozwiązanie się znajdzie ( nie wiem co tata mówi mu, jak syn jest u niego ). Nie wiem jak mogę mu pomóc, aby zaczął tacie mówić i się nie bał nie wiem czy jego reakcji czy tego, że go zawiedzie, bo powiedział, że będzie u niego, a zmienił zdanie. Syn nawet jak jest u taty to do mnie nie dzwoni ze swojego telefonu. Dzwoni tylko jak jest u kolegi, odnoszę wrażenie, że ma obawy jak ze mną rozmawiać, jak tata słucha. Proszę o pomoc, bo chciałabym mu jakoś pomóc, aby zajął się tym co w dzieciństwie najważniejsze, czyli beztroską a jako matka już nie mam pomysłu jak do tego podejść rozsądnie. Będę bardzo wdzięczna za pomoc.
14-letni syn ma depresję, nie chce pójść na psychoterapię. Co my, jako rodzice, możemy zrobić, by mu pomóc?
Mój 14 letni syn ma depresje. Ma zaleconą psychoterapię, jednak nie chce iść do psychologa, jedynie chodzi na wizyty do psychiatry. Co możemy zrobić jako rodzice, jak mu pomóc wyjść z depresji?
Córka jeżdżąc do byłej partnerki trafia do przemocowej rodziny. Przy matce wydaje się być posłuszna, a przy mnie pokazuje zachowania wyuczone stamtąd.
Mam taką sytuację. Moja córka ma 4 lata. Do wieku 2.5 roku mieszkała u swojej mamy i 4 starszego rodzeństwa. Całą rodziną byłej partnerki i jej dzieci są w rodzinie przemocowej. W moim mniemaniu jest to rodzina narcystyczna. Nikt o nikogo się nie troszczy, tylko albo jest szantaż emocjonalny albo robienie sobie na złość. Wyzwiska i złośliwości. Od 1.5 roku córka jest przy mnie. Dostaje dużo miłości i troski. Zauważyłem, że wyjazdy co 2 tygodnie na weekend do mamy i rodzeństwa mocno jej nie służą. Córką zachowuje się bardzo manipulacyjne albo wymusza płaczem. A jak musi się dostosować obraża się albo wymusza krzykiem. Do mnie mówi, że nie chce jeździć do mamy, bo rodzeństwo ją bije. A gdy rozmawia z mamą na wideo rozmowie udaje jakby nie było żadnego problemu. Rozmowa jej mamy to raczej przesłuchanie. A nie normalna rozmowa. Córka, gdy ją widzi, jest jej bardzo posłuszna, z niczym nie protestuje. Pomyślałem, że córka dlatego się tak zachowuje, bo tam nie ma wybor,u musi się pod dostosować, inaczej poniesie tego konsekwecję. Za to gdy jest u mnie mocno nadużywa tego, że może decydować i wymusza na wszystkie sposoby. Ale ustępuje. Próbuje cały czas zobaczyć do jakiego stopnia może sobie pozwolić. Albo po prostu marudzi. Zastanawiam się do jakiego psychologa się udać z dzieckiem. Gdy byłem z córką kiedyś u psycholog dziecięcego powiedziała, że jest ok. Ale nie było zachowań przywiezionych od rodzeństwa i od mamy. Plucie przeklinanie, gdy ja tego nie widzę. Albo nagadywanie. Plucie.
Do jakich skutków psychicznych poza depresją może prowadzić hejt?
Piszę, ponieważ czuję, że coś jest nie tak. Mam 16 lat, od 3 choruje na anoreksje, mam zaburzenia lękowe, depresję i leczę się.
Dzień dobry! Piszę, ponieważ czuję, że coś jest nie tak. Mam 16 lat, od 3 choruje na anoreksje, mam zaburzenia lękowe, depresję i leczę się. Terapia trwa, chodzę do dietetyka, psychologa, psychiatry. Jest dużo lepiej, ale cały czas nie jest dobrze. Mam oboje rodziców, dwie siostry - starszą i młodszą. I tu pojawia się problem. Odnoszę wrażenie, że rodzice, przeciążeni moimi problemami, zwracają większą uwagę na mnie, traktują mnie delikatniej, pomijając młodszą siostrę. Wydaje mi się, że traktują mnie mniej surowo, chcąc zapobiec "wybuchowi", ale tym samym krzywdzą nieświadomie moje rodzeństwo. Mama krzyczy na mnie rzadziej niż na moje siostry i w ogóle. Oczywiście - kochają nas po równo, jednakże z powodu mojej choroby, młodsza siostra nie zaspokaja swojej potrzeby, żeby ktoś poświęcił jej należytą uwagę i po prostu cierpi, gdyż jej nie otrzymuje i jest inaczej, możliwe, że gorzej traktowana niż ja. Jest mi źle z tym, że jestem traktowana inaczej, uprzywilejowana z powodu choroby psychicznej. Nie chcę patrzeć, jak siostra cierpi, bo wiem, że to później może rzutować na rozwój chorób u niej... Co zrobić? Jak pomóc siostrze i uświadomić rodzicom, że nie potrzebuję więcej uwagi, niż inni?
Od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat
Dzień dobry, od dawna, jeśli nie nawet odkąd pamiętam, mam problem z relacjami, lękiem. Mam dopiero 16 lat, poznaję świat, ale to mocno utrudnia mi życie. Mianowicie zawsze jak kogoś poznaję, bądź nawet przy bliskich, czuję się jakby ludzie mieli mnie porzucić, mam wrażenie, że ich zanudzam, męczę czy cokolwiek. Czuję się praktycznie cały czas ciężarem dla innych, choć świadomie wiem, że tak nie jest. Również nie potrafię nawiązać relacji z ludźmi, ciągle się obawiam, że ta osoba sobie żartuje i mnie zostawi. Prawdopodobnie wiem, skąd może się to brać (matka mnie porzuciła jak byłam mała, a ojciec powiedział mi jak miałam 7 lat, że jeśli się nie zmienię to porzuci nas tak samo jak ona), jednak nie wiem, jak sobie pomóc. Te myśli są strasznie natrętne i ciągle wracają. Również mam olbrzymie wahania emocjonalne, o drobną rzecz potrafię się popłakać i czuję się od razu beznadziejnie, choć wcześniej było dobrze. I czasem w ułamku sekundy z dobrego stanu wpadam w takie coś, zdarza się, że mam wtedy myśli samobójcze (ale tylko myśli, nie zrobię tego nigdy, bo poza tym czuję sens życia, kocham pomagać i nie ma mowy o depresji, to tylko w danej chwili tak myślę, jak jestem pod wpływem emocji). Kompletnie nie panuję nad sobą, jak wpadam w złość to na całego, w smutek, radość i wszystko tak samo. W danej chwili żyję tylko tą emocją i potem dopiero jak to mija, analizuję swoje zachowanie i żałuję pewnych czynów. Również miewam ataki paniki, czuję się wewnętrznie osamotniona. Niby mam ludzi mi bliskich, ale nie czuję w nikim wsparcia, czuję się niezrozumiała i samotna. I to nie tak, że cały czas, tylko wiem, że to we mnie siedzi i w losowych momentach ze zdwojoną siłą się ujawnia. Też mam niezdrowe zachowania na tle nerwowym, nieświadomie obgryzam paznokcie, wyrywam je, obgryzam skórki do krwi, zdrapuję strupki paręnaście razy (mam od tego dużo blizn, bo od małego tak robię) i nie potrafię z tym przestać, bo robię to nieświadomie. Nie wiem, podejrzewam u siebie borderline, ale nawet jeśli, to nie wiem jak sobie z tym pomóc. Również mam co jakiś czas wrażenie bycia śledzonej, zamykam oczy jak wchodzę do ciemnych pomieszczeń, bo boję się, że coś tam jest a jeśli zaatakuje, to chociaż tego nie zobaczę, śmieję się z tego potem, ale i tak jest to przerażające w danej chwili. I trochę ponad miesiąc temu zaczęłam zbyt intensywnie reagować na nagłe głośne dźwięki, a zwłaszcza wrzaski, krzyki. Jak nauczyciel uderzy dłonią o stół, to już staję się nerwowa, czuję łzy w oczach i nie umiem ich powstrzymać. I potem przez resztę dnia jestem mocno rozchwiana emocjonalnie i co chwilę bez powodu lecą mi łzy. Już nie mówiąc o krzykach, nawet nie bezpośrednio na mnie. Wydaje mi się, że może być to trauma, wychowałam się w trochę ciężkich warunkach, wrzaski, policja to była norma jak byłam w przedszkolu, a po rozwodzie rodziców tato bardzo często krzyczał i unosił się o byle co, zdarzała się delikatna przemoc psychiczna, fizyczna (już teraz nie, kocham go, ale i tak skutki się teraz odbijają. A, i mam wrażenie, że mogę mieć parentyfikację). Bardzo proszę o jakąś radę, bo to wszystko mnie wyniszcza. I dziękuję za pomoc.
Zwolnienie całoroczne z powodu zaburzeń lękowych i braku wsparcia/ zrozumienia/ akceptacji kadry pedagogicznej.
Dzień dobry, czy w moim przypadku zwolnienie całoroczne z przedmiotu mogłoby pomóc? W skrócie po wielu miesiącach przełamałam się i opowiedziałam nauczycielom o zaburzeniach lękowych, z którymi się zmagam; praktycznie zero zrozumienia, a zwłaszcza ze strony nauczycielki wfu, nie ćwiczyłam w poprzednim semestrze przez lęki i chce mnie nie klasyfikować. Jedyną osobą, która trochę to rozumie jest pedagog szkolna, ale chyba nie wpłynęła na nauczycieli w żadnym stopniu. Mam wrażenie, że mimo oświadczenia od terapeuty nie rozumieją i nawet nie chcą tego rozumieć. Tak samo jak moi rodzice tam chodzą, im też nie wierzą. Czuję się nieco samotna z tym problemem podczas lekcji, mam wsparcie od znajomych i rodziców, ale jednak to nie oni codziennie przy wyjściu dostają napadów derealizacji, bo do tego stopnia chcą uniknąć widzenia tych nauczycieli. Przez to wszystko bardzo mi źle w szkole, ale całkowita jej zmiana nie wchodzi raczej w grę, bo został mi ostatni rok, a poza tym będę tęsknić za znajomymi. Lecz zastanawiam się nad tym, czy takie zwolnienie nie pomogłoby mi jakoś, bo od początku tej sytuacji (zaczęło się przed majówką) non stop jestem w stresie, wystarczająco mam własnych stresów, a szkoła je spotęgowała i dodała nowe. Oczywiście dopytam też swojego terapeuty czy to się sprawdzi, z góry dziękuję za odpowiedź.