Mam bardzo trudny czas, narzeczony nawiązał relację z inną kobietą.
Lola94

Katarzyna Ochal
Przykro mi, że doświadcza Pani takich emocji i czuje, że nie jest w stanie podzielić się z kimś tym, czego Pani doświadcza. Wsparcie od bliskiej i zaufanej osoby jest bardzo cenne.
Rozumiem, że jest Pani trudno i partnerowi pewnie też, ale wspomina też Pani, że chcecie się Państwo starać o ten związek. Warto zastanowić się nad terapią dla par, która pomoże Państwu zrozumieć siebie nawzajem, ale również dostarczy narzędzi, dzięki którym łatwiej będzie się Państwu komunikować.
Życzę wszystkiego dobrego, Katarzyna Ochal

Dorota Figarska
Dzień dobry,
Z tego co rozumiem, ma Pani wątpliwości jak postąpić. Czuje Pani, że partner nie kocha Panią tak bardzo, jak Pani jego, że nie jest w jego ochach tą jedyną. Ma Pani wątpliwości, jak w tej sytuacji postąpić. Dodatkowo smutek, uczucie bycia niewystarczającą, aby być tą jedyną pogłębia brak zaufania i nieśmiałość. Nie mogę dać Pani gotowej odpowiedzi, bo jak to w psychologii bywa - “to zależy”. W tej sytuacji zachęcam jednak do zastanowienia się, czy jest Pani w stanie pogodzić się z myślą, że nawet, jeśli Partner wybierze Panią, to nie był to oczywisty wybór? Czy jest Pani gotowa zmienić, coś w sobie, aby dorównać innej kobiecie i czy rzeczywiście chce pani takiej zmiany? Jak partner chce się starać o poprawę waszej relacji? Jeśli macie państwo wątpliwości jak postąpić, zachęcam do skorzystania z pomocy specjalisty zajmującego się terapią par lub indywidualnej konsultacji psychologicznej.
Pozdrawiam, psycholog Dorota Figarska

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Rozumiem, że doświadcza Pani trudnych emocji w związku z kryzysem w związku. Niestety nie jestem w stanie wpłynąć na zachowanie partnera. Zachęcam do szczerej rozmowy o realizacji wzjemnych potrzeb, oczekiwaniach.
Napisała Pani, że nie czuła się zaopiekowana w związku, a równocześnie lęka się samotności. Zastanawia pytanie dotyczące tego, jaką ma być Pani osobą. Czy taką, jaką chce partner, czy Pani? Ważne jest, aby być sobą, w zgodzie ze swoimi uczuciami, pragnieniami, nie rezyzgnując z siebie. Być może istotne byłoby skorzystanie z psychoterapii par. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam 23 lata i czuję się samotna. Mieszkam z mamą, która już się starzeje i rozmawia głośno na cały dom, a kiedy ja uciszam, mówi, że to jest jej dom, a potem po 2 dniach mówi, że jak bardzo musimy się wspierać jako rodzina. Ojciec, który przez całe życie wraca na weekendy do domu i robi nam wojsko z bratem za dzieciaka. Jest małomówny, jak coś mu nie pasuje to głośno krzyczy, sam jego wygląd jest straszny. Rodzice się zawsze kłócili głośno przy nas, dzieciach. Studiuję, ale na studiach nie mam żadnej kumpeli, jedna, z którą rozmawiałam, poszła sobie do innej grupy, do innych znajomych zostawiając mnie samą z osobami z hermetycznej grupy. I ciężko mi na wiązać jakiś kontakt z innymi osobami. Moje wszystkie bliższe kumpele studiują w innych miastach, mają ciężkie studia i chłopaków i mało co to one piszą do mnie pytając się jak tam. Jestem osobą zawsze uśmiechniętą, pełną energii, jeżdżę konno, chodzę na siłkę, jestem też mocno waleczna, asertywna i nie wszyscy mnie polubią, bo mam liderskie cechy, jeżdżę na wymiany młodzieżowe z erasmusa, poznaje ludzi. Jestem strasznie wrażliwą osobą, przywiązująca się. Marzę o rodzinie i swoich dzieciach, bardzo. Bo chciałabym tworzyć prawdziwy dom, chociaż z moją rodziną. Ciężko mi się separować od mamy, bo to jednak moja mama, która do końca jest przy mnie, ale ona zaczyna nie widzieć żadnej swojej winy w zachowaniu. Mam zdiagnozowane adhd, osobowość anankastyczną. Mam ORKIESTRĘ w głowie codziennie i nie wytrzymuje tego i jestem sama z tym wszystkim na co dzień, bo nie mam nikogo, kto mógłby po prostu mnie przytulić.
Mam wszystkiego dość. Jestem taka zmęczona. Byliśmy ze soba 15 lat, 7 lat po ślubie. On nagle, oświadczył że chce rozwodu. Próbowałam walczyć, ale im bardziej walczyłam to on się wściekał. Już wydawało się, że będzie dobrze i znów nagle zaskoczył mnie i ze łzami powiedział, że złożył pozew o rozwód. Na moja prośbę się wyprowadził. Tydzień po wyprowadzce powiedział, że ma wątpliwości. A potem już szedł w zaparte, mówił, że po tym wszystkim co mi powiedział nie mógłby być już ze mną.
Mamy prawie 3 letnie dziecko, więc musieliśmy się widzieć. On zaczął mnie oskarżać przez sms,y że go okłamuje, szantażuje dzieckiem i oczerniam. Kiedy prosiłam, żeby to wytłumaczył i dał przykłady, bo przecież tak nie jest, to milczał. Jeszcze cały czas mi robił wyrzuty, że chciałam, żeby się wyprowadził.
W cztery oczy zupełnie inny człowiek, widzę i nie tylko ja, że go ciągnie do mnie, szuka mojego towarzystwa. Kiedy parę razy mnie zaskoczył i przyjechał z dzieckiem szybciej i byłam prosto z pod prysznica lub w piżamie to widziałam, że patrzy na mnie z pożądaniem. Gdy dałam mu swój laptop, żeby coś tam zrobił i zobaczył nasze wspólne zdjęcie na tapecie to widziałam łzy w jego oczach.
Powiedziałam, że go dalej kocham, zareagował najpierw zagubieniem i smutkiem, potem pojawiła się nagła złość. Kiedy powiedział, że mu lepiej samemu i że nasz związek był bagnem to odcięłam się od niego, teraz moja Mama pośredniczy między nami i ona odbiera i daje dziecko. Po prostu mnie niszczyło to wszystko. Od 3 tygodni się nie widzieliśmy i nie odzywam się do niego. To on powiedział mojej Mamie wczoraj, że zaczyna go to denerwować. Moja Teściowa mówi mi, że jest przerażona nim, bo go nie poznaje, strasznie schudł, przestał o siebie dbać, zaczął mieć kłopoty ze zdrowiem i ma strasznie smutne oczy, a jednocześnie zrobił się agresywny słownie. Wyznał też mojej teściowej, że już z nikim nie ma kontaktu.
Od kiedy go nie widzę i nie mam kontaktu jestem spokojniejsza, radosna, zaczęłam malować obrazy, remontować dom, po prostu żyje. Ale nie wiem czy to nie dziecinne zachowanie z mojej strony? Kocham go, ale teraz mi lepiej chociaż dalej są dni kiedy tęsknię za tym jaka więź mieliśmy między sobą i że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi kiedyś. Czuję się lepiej, bo wiem, że mnie nie zaskoczy żadnym bezpodstawnym atakiem słownym i złością.
Wiem jednak, że to nie on, mój Mąż był zawsze kochany, czuły, rodzina była najważniejsza, ale moja depresja poporodowa, obowiązki i śmierć jego przyjaciela… chyba go to zniszczyło.
To już tyle miesięcy od kiedy się wyprowadził, na szczęście te dni kiedy jest mi źle sa coraz rzadsze. Nie mogę uwierzyć, że w styczniu jeszcze mi wyznawał miłość i wiedziałam, że to szczere, a w następnym styczniu będzie rozwód. Strasznie mi smutno za człowiekiem, który już chyba zniknął bez powrotnie. I szkoda mi go, bo córka nieraz mówi, że Tatuś jest smutny i płakał. Wiem, że nie powinnam analizować, ale trudno mi pojąć, skąd taka nagła niechęć jego do mnie i ta jego złość, że nie chce go widzieć, przecież to on zdecydował, że chce rozwodu i nie chce walczyć, a na mnie jest zły, że próbuje jakoś sobie to ułożyć. Mówił, że był już u paru psychologów i lekarzy psychiatrii, ale, że mówią mu, że jest zdrowy.