Bartek

Danuta Pakosz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Byłam dziś na 2 wizycie u Pani psycholog.
Myślałam, że dziś w jakiś sposób podsumowuje to, o czym jej mówię. Jednak tego nie zrobiła, czy tak powinna przebiegać wizyta, że psycholog nie podsumowuje wizyt?
TW: Samookaleczenia, myśli samobójcze
Utknęłam w poszukiwaniu pomocy. (Mam 19 lat) od ponad 5 lat uczęszczam na psychoterapię i jestem na dość mocnych lekach psychotropowych około 2.5 roku. Problemy zaczęły się w 2017 i tylko się pogarszały. Stwierdzono u mnie stany depresyjne, stany lękowe, nerwice natręctw, obsesje, kompulsje, ataki paniki, fobie, problemy ze snem, miałam myśli samobójcze i występują zachowania samookaleczające, bóle psychosomatyczne (tyle pamiętam). Nic się nie zmienia pomimo terapii i leków (próbowałam różnych leków i terapii). Jest to dla mnie męczące i może ktoś ma nowy pomysł, jak można by mi pomóc.
Moja córka ma stwierdzone zaburzenia dysocjacyjne. Ma 14 lat. Ataki są nie wiadomo kiedy. Dzisiaj np. nie mogłam córki dobudzić, a po chwili miała hiperwentylacje, a potem odleciała. Bez kontaktu. Jest w psychoterapii, ale bardzo ciężko znaleźć nam pomóc osoby, która z takimi atakami miała.do czynienia. Córka nie pamięta niczego i nie wie, kiedy taki atak nastąpi. Proszę o pomoc, co możemy zrobić jeszcze, by mogła prowadzić normalne życie.
Witam,
od miesiąca uczestniczę w terapii na dziennym oddziale leków i nerwów. Omawialiśmy mój problem, który bardzo mnie porusza. Jedna z terapeutek powiedziała, że chce do niego powrócić w kolejnym tygodniu. Kiedy nadszedł ten czas i zaczęliśmy nad nim pracować, druga powiedziała, że ma dość o tym rozmawiać.
Moje pytanie brzmi, czy jej zachowanie to metoda terapii?
Nie ukrywam, że zadziałało na mnie to bardzo źle i boję się teraz mówić o czymkolwiek.
Dzień dobry, mam taką zagwozdkę co do szczerości mojej psychoterapeutki.
Zacznę po kolei jak to w moim odczuciu zaczęło się "psuć".
1. Na ostatniej wizycie (jak do tej pory) poinformowałem psychoterapeutę, że znalazłem nową pracę i będzie problem, abym uczestniczył w sesjach tak jak do tej pory (co tydzień w piątek) ponieważ mam pracę dwuzmianową, Pani powiedziała, że będzie musiała coś wymyślić z grafikiem... no i tu nie ma nic dziwnego.
2. Tak jak wcześniej wspomniałem miałem wizyty co piątek, więc przyjechałem na kolejną pomimo tego, że w kalendarzu nie była zaznaczona (portal znany lekarz) ale też nie było nic mowy że Pani chcę zerwać kontrakt, albo sesję dobiegły końca (w każdym bądź razie, że nie mam w tym dniu być) czekając na swoją kolej wchodzi pacjent i zdziwiony zareagowałem " może mu się godziny pomyliły". Kończąc sesję Pani ze zdziwieniem stwierdziła, że nie powinno mnie dzisiaj być. I się ostatecznie ona nie odbyła.
3. Do wyżej wspomnianej sytuacji wystąpiło jeszcze jedna dziwna sytuacja na sesji opisanej w punkcie 1 spytałem się czy możemy przejść na "Ty" bo mi się to dziwnie słyszy (jestem stosunkowo młody) Pani stwierdziła że woli z pacjentami na Pan/Pani nie miałem z tym problemu uszanowałem to. No i wychodząc z gabinetu Pani mówi do mnie na "Ty" gdzie ponoć woli być z klientami na Pan/Pani.
4. Wyszedłem trochę wkurzony, ale nie chciałem robić szopki w środku więc napisałem sms-a, że uszanowałem to iż nie przechodzimy na Ty a z drugiej strony słyszę po imieniu nie był on w ogóle obraźliwy wyraziłem tylko swój żal.
5. Po tym sms-ie na drugi dzień Pani oddzwoniła do mnie i zaczęła przepraszać "nie powinno się tak wydarzyć, popełniła błąd itp." ja mówiący że mi to nie przeszkadza stwierdziłem tylko że idziemy albo w jedną albo w drugą. Następnie mówiła, że nie ma pojęcia dlaczego to się nie zaznaczyło w kalendarzu i powtórzyła że będzie musiała porozmawiać z pacjentami aby doprowadzić to jakoś do ładu mówiąc ok i rozumiejąc to skończyliśmy rozmowę w pokojowych stosunkach.
6. Po tygodniu odezwałem się czy już Pani coś ustaliła powiedziała mi, że nie jutro będzie dopinać grafik co się ostatecznie nie wydarzyło. Znowu po tygodniu napisałem z tym samym pytaniem na co dostałem odpowiedź że się rozchorowała i nie miała jak porozmawiać z pacjentami... no cóż każdy choruje nie wydawało mi się tu jeszcze nic dziwnego, lecz w tym tygodniu (wtorek) po raz kolejny napisałem że "wiem, że ma pacjentów, nie chcę przeszkadzać i czy mogłaby zadzwonić w wolnej chwili" na co dostałem odpowiedź "nadal choruje i postara się zadzwonić w dniu jutrzejszym" napisałem "rozumiem, zdrowia życzę, do usłyszenia" lecz żadnego telefonu nie było nawet dzisiaj. Nie wiem co robić w tej sytuacji najchętniej bym sam zadzwonił, ale nie chcę, żeby to wyglądało na jakaś "stopę koleżeńską" i "łamać" w moim odczuciu całego tego kontraktu terapeutycznego. Pozdrawiam.
Witam.
Chodzę po terapeutach od blisko 15 lat z zerowym efektem.
Obecnie jestem u terapeuty, od którego już raz odszedłem, ale po półrocznym okresie postanowiłem jednak znów powrócić.
Niestety znów się pojawił powód mojego wcześniejszego odejścia z terapii i nie daje mi to spokoju. Powodem jest to, że czuję się przez swojego terapeutę oceniany i przymuszany do pewnych działań. Terapeuta mówi mi, że powinienem czuć wstyd przed samym sobą i że z pewnych powodów nie jestem w stanie tego poczuć.
Dla mnie taka terapia to już jakiś rodzaj nękania, który niestety nie pojawia się po raz pierwszy. Jestem gotów odejść na stałe. Nie wiem tylko co dalej ... Czy to normalne by terapeuta sugerował jak powinienem się czuć ?! Czy to nie ja decyduje o swoich emocjach ?? Czuję po raz kolejny, że przy tym terapeucie tracę ostatnie resztki niezależności / wolności, której i tak niewiele w moim życiu. Zawsze uważałem, że terapeuta powinien stać po stronie pacjenta, a nie sugerować by to pacjent czuł się z samym sobą źle. Dla mnie to wszystko jest o tyle trudniejsze, bo sam żyje w izolacji z poczuciem wstydu i winy. Gdy mi to mówi czuję, że jestem sam sobie winny. To jest już dramat. POMOCY.