Left ArrowWstecz

23 lata niedługo, lęk przed samotnością, brak chłopaka

23 lata niedługo, lęk przed samotnością, brak chłopaka 23 lata skończę niedługo, bo już w styczniu. Nigdy nie byłam i aktualnie nie jestem w związku. Chciałabym mieć wrażliwego, przystojnego, inteligentnego chłopaka niż zimnego twardziela, takiego co naciska na seks, ale czy takiego to dziś ze świecą szukać? Myślę o chłopaku rówieśniku, albo od 2 do starszym do 5 lat. Młodszy, 6 lat starszy i więcej odpada. Jeśli chodzi o moje życie towarzyskie to tak, w rodzinnym mieście nie mam za bardzo się do nikogo odezwać. Dlatego, że w liceum mało zagadywałam do ludzi, tym bardziej do chłopaków, ze względu na traumę z gimnazjum. Nie miałam znajomych w liceum, bo ciągle ta trauma z gimnazjum ciążyła na mnie. Wtedy dwóch chłopaków mi dokuczało. Jeden zmuszał mnie, abym z nim chodziła, nie miałam na to ochoty. Drugi rozpowiadał przy całej klasie, że współżyliśmy co nie było prawdą. Co prawda mam w rodzinnym mieście jednego kolegę z podstawówki, ale chyba ma dziewczynę. Jak jestem w mieście co studiuje to mieszkam w akademiku. Większość ludzi poznałam albo w windzie, albo na integracji. Na integracji w akademiku byłam, nawet na dwóch. W akademiku rozmawiam z kolegami, nie bałam się do jakiego kolwiek chłopaka zagadywać. Z mojej rodziny to już wujek, mama mojego szwagra się wypytywali niejeden raz czy jestem z kimś w związku. Mnie irytuje to ich wypytywania ta presja, przecież to nie jest ich sprawa. Tata z kolei się obawia, że jak będę kiedyś miała chłopaka to mogę źle skończyć. Bo w rodzinie w rodzinie jest dziewczyna co w wieku 16 lat urodziła syna i na gimnazjum się zatrzymała przez ciąże. Druga kuzynka przez ciąże nie zdała poprawkowej matury i nie poszła na studia. Myślę, że tata patrzy się na ich wykształcenie i wiek, w jakim zaszły w ciążę, albo nie może się pogodzić z moją dorosłością. Większość kuzynek ślub bralo w podobnym wieku do mnie ba nawet w ciąży. Do mnie w szkole średniej tata gadał, że myślisz abyś poznała w przyszłości chłopaka. Tyle przed tobą nauki, chcesz skończyć jak te kuzynki. Teraz robię magisterkę z biologii( specjalność biologia środowiskowa) to jak na nowym kierunku poznać chłopaka? Jest kolega co się do mnie uśmiecha, wiem, że chodzi na kółko hydrologiczne. Na poprzednim kierunku, czyli na ochronie środowiska, z którego robiłam licencjat było 5 chłopaków. Trzech miało dziewczyny, z pozostałymi dwoma nie miałam bliskiego kontaktu. Co robić, żeby mieć chłopaka? Czy skoro mam znajomych tylko w mieście gdzie studiuje, a nie w rodzinyych stronach to powinnam się martwić że będę starą panną? Jeśli chodzi o moje zainteresowania to sport( bieganie, rower, siłownia), książki, filmy, fotografia. W wakacje z koleżanką wybrałam się na jednodniową wycieczkę do Katowic. W sumie miałam traumę taką, że kuzyn tyle razy wypytywał mnie czy odbywałam stosunek seksualny. Zmuszał mnie do znajomości z 10 lat starszym typem, mówię mu, że nie interesuje się starszymi, wolę rówieśników czy od 2 do 5 lat starszych, nie odpuszczał. Próbowałam portali randkowych, ale tam rówieśnik do mnie wypisywał teksty: Złapać cię za pośladki? Współżyłaś już? Albo przytulić się mogę do twojego brzuszka? Wziąść cię na rączki? Na instagramie jeden chłopak odpisał mi tak: Po co do mnie piszesz i w jakim celu? Nie mam ochoty na zapoznawanie. Chciałam być miła po ludzku zagadać, a on takie teksty do mnie pisze. Czy powinnam się martwić? Czy jest coś ze mną nie tak?
Kinga Bujna - Ulatowska

Kinga Bujna - Ulatowska

Pani Olu Powyższy rozbudowany opis może wskazywać na to, że ma Pani potrzebę opowiedzenia i być może uporządkowania swojej historii w obszarze relacji z mężczyznami, swoich pragnień/potrzeb, obaw i wcześniejszych doświadczeń w tym zakresie, jak również wzmocnienia swoich zasobów, które mogłaby Pani wykorzystywać do budowania i nawiązywania relacji. Konsultacje/ sesje z psychologiem/terapeutą mogłyby być dla Pani użyteczne w tym zakresie! Pozdrawiam serdecznie Kinga Bujna
3 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka.
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka, mimo iż nie jesteśmy razem. Sto razy przekroczył granicę, dawałam szansę i boję się, że mogę to zrobić kiedyś jeszcze raz. Choć wiem, że nie powinnam. To jakaś nigdy niekończąca się historia, wieczne traumy. Mam dość, ale przecież tyle razy miałam już dość, tyle razy był definitywny koniec. I znów powtarzam błędy... Jak sobie pomóc? Czy psychoterapia jest w stanie coś zaradzić? Nie mam czasu, nie mam sił od nowa wałkować problemu samemu psychologowi, a bardziej może możliwości zostawiania małego dziecka (łącznie mam 3 dzieci). Sam psycholog, wysłuchiwanie problemów to za mało :( Jakie są szanse, że psychoterapia odmieni mnie? Jakich narzędzi można się spodziewać na psychoterapii, mam na myśli ćwiczenia czy coś, czym to się różni od wizyt u psychologa?
Czy powinnam kurczowo trzymać się przyjaźni, która jednak sprawia mi trochę przykrości? Czy ok jest odejść? Boję się samotności.
Mam przyjaciółkę, a nie czuję tej przyjaźni. Ma zachowania, które uważam, że nie powinna mieć przyjaciółka i czasem jest mi przykro. Nie odpisuje mi na wiadomości, nie mówi mi o większości rzeczy. Nie spotykamy się zbyt często. Ale czy to jest powód tego, że nie widzę w niej przyjaciółki? Jak z nią o tym rozmawiałam to mówiła, że do wszystkich tak robi, ale się zmieni. I rzeczywiście na początku przestała tak robić, ale później wróciła do tego. Ale ja ją naprawdę lubię. Boję się też, że przez to co do niej mówię i jak się zachowuję, to się ode mnie odwróci. Wcześniej miałam dobrego kolegę, który też irytował mnie niektórymi swoimi zachowaniami. To jest tym bardziej dziwniejsze, że zanim ich poznałam to nie miałam w ogóle przyjaciół, byłam samotna i posiadanie przyjaciół było moim marzeniem. Więc powinnam doceniać to, że ją mam, cieszyć się z tego, że jest niezależnie od tego jaka by była. Może miałam zbyt duże wyobrażenia? Dodam, że jesteśmy dorosłe.
Stres, niska samoocena i niechęć do pracy - jak sobie radzić z codziennymi trudnościami?

Witam. Od dłuższego czasu czuje stres, boli mnie brzuch z nerwów, nie potrafię się przez to na niczym skupić. Chcę mi płakać z byle powodu. Wszystkim się przejmuje i biorę do siebie. Bardzo wszystko przeżywam. Mam niska samoocenie i nie wierzę w moje możliwości. Nie lubię mojej pracy i nie mam najmniejszej ochoty do niej chodzić, jak się kończy weekend, czuje stres i chce mi się płakać. Każda mała sprzeczka z partnerem powodu u mniej również stres, nerwy i płacz.

Mam 22 lata, od niedawna jestem z chłopakiem, który traktuje mnie naprawdę dobrze
Mam 22 lata, od niedawna jestem z chłopakiem, który traktuje mnie naprawdę dobrze, troszczy się, dba o mnie, ogółem jest bardzo dobry i czuły, nie mam się do czego przyczepić, jednak mimo wszystko w mojej głowie ciągle pojawiają się myśli typu „co jeśli on nie traktuje mnie poważnie”, „co jeśli żartuje”. Twierdzi, że mnie kocha i sama też widzę, że mu zależy, jednak mimo wszystko te myśli sprawiają, że kwestionuję każdy jego ruch, co staje się męczące dla nas oboje. Skąd mogą brać się takie myśli i jak się ich pozbyć?
Po trudnych sytuacjach z moją dziewczyną mam trudności - ciągle mam je w głowie, ciągle mnie bolą. Co powinienem zrobić?
Witam, mój problem polega na tym, że jestem w związku z dziewczyną (Emilą) ponad rok naprawdę często się kłócimy(ja mam 18 lat, a ona 17) W 90% kłótnie dotyczą tego samego tematu, a mianowicie: moja dziewczyna na początku związku bardzo blisko żyła ze swoim kuzynem (Dawidem)(spędzili ze sobą całe dzieciństwo, jednak on kilka lat temu się wyprowadził na wieś przez co osłabił im się kontakt, jednak dalej pisali i spotykali się co jakiś czas). Po około dwóch miesięcy związku w naprawdę cudownej atmosferze przyszedł wieczór, kiedy to napisała mi, że najprawdopodobniej jedzie do kuzyna na weekend, wtedy również napisała mi, że jeden z kolegów Dawida, z którym mieli spędzać wspólnie czas „jest ostatnio dziwnie chętny” pytając dlaczego, odpisała, że pisze jej, że jest słodka i nie może się doczekać kiedy przyjeżdża. W tamtej chwili lekko zdenerwowany napisałem do tego kolegi i jasno wytłumaczyłem, że ma tak nie robić, bo Emila jest w związku, ten odrazu mnie przeprosił i uznałem temat za zakończony. Po delikatnej wymianie zdań z dziewczyną stwierdziła, że tam nie jedzie, bo będzie dziwnie jak do niego napisałem, bo pomyślą, że ona mi się skarży. Dwa dni później jednak dostaję od niej wiadomość, że Dawid po nią przyjechał i siedzą wraz z kilkoma kolegami i piją alkohol. (Tutaj warto dodać, że Emila nigdy wcześniej nie piła alkoholu, podczas jednej z pierwszych rozmów obiecała mi, że ten pierwszy raz zrobimy to razem). Pod wpływem nerwów wydzwoniłem po znajomych i pojechaliśmy razem do klubu, będąc tam pisałem z Emilą, która spożyła tyle alkoholu, że nie była w stanie napisać jednego wyrazu poprawnie przez co ja sam piłem coraz więcej. Na następny dzień pojechałem do niej, oboje płakaliśmy ze względu na to, że to była nasza pierwsza poważniejsza sytuacja, ja wyjaśniłem, że mogłem się zdenerwować skoro ona pojechała pić alkohol z 3 innymi chłopakami, ona nie do końca rozumiała moje zarzuty, tłumaczyła się, że przecież pojechała tam ze swoim kuzynem, mimo to pogodziliśmy się. Następną sytuacją były chrzciny, na których matką chrzestną była Emila, a ojcem chrzestnym Dawid. Podjechali pod mój dom i podczas drogi na chrzciny oboje siedząc z przodu samochodu praktycznie mnie ignorowali, bez przerwy gadali tylko ze sobą, ja próbując dołączyć do rozmowy dostawałem odpowiedź tylko jednym słowem, ale sytuacja się zmieniła, kiedy Dawid podjechał pod swoją koleżankę, która zastąpiła miejsce Emilii, co spowodowało, że ta nagle znajdując się ze mną z tyłu auta jakby przypomniała sobie o moim istnieniu i zaczęła sama do mnie zagadywać(wiem, że to nic strasznego, ale też czuję dyskomfort kiedy to wspominam). Podczas chrzcin pamiętam, że siedzieliśmy w taki sposób, że Emila na środku a my po bokach i ona jedna dłoń na moim udzie a drugą na jego przez co bardzo dziwnie się poczułem (nawet po rozmowie z mamą doszliśmy do wniosku, że coś jest tam nie tak). Trzecia sytuacja miała miejsce około miesiąc po chrzcinach, wtedy również po Emile przyjechał Dawid i pojechali do niego, wtedy już o wszystkim wiedziałem(zgodziłem się, żeby jechała ze względu na to, że nie chciałem być jakimś chłopakiem, który zabrania jej spotykania się z innymi) wtedy wyciągnęli ją na jakąś domówkę, na której znowu piła alkohol, ale tym razem już dużo mniej, pisaliśmy też wtedy ze sobą, więc wiedziałem co się dzieje, mimo tego całą noc płakałem i totalnie źle się z tym czułem, że jeździ gdzieś z jakimiś chłopakami, których nie bardzo znam i pije alkohol. Czwarta sytuacja była również koło 2 miesięcy po poprzedniej, wtedy po super spędzonym tygodniu, nie chcąc mnie denerwować powiedziała, że w weekend jedzie do cioci na co odparłem, że wiem, że jedzie do Dawida, wtedy zapytała się mnie czy nie chce jechać z nimi, że naprawdę bardzo by się cieszyła gdybym jechał z nimi i byłoby super, a więc postanowiłem, że pojadę. Pojechaliśmy do tego kuzyna, na początku było okej, ale jednak czułem, że Emila więcej uwagi poświęca mu i jego kolegom, niż mi. Od kuzyna poszliśmy na ognisko, trochę sobie wypiłem i zacząłem jej mówić, że nasz związek chyba nie ma w ogóle sensu, ponieważ czuję, że więcej szczęścia dają jej kuzyn z kolegami, niż ja. Muszę przyznać, że zrobiła się tam wtedy naprawdę spora afera, pamiętam widok (chyba jeden z gorszych w moim życiu) Emili płaczącej w bluzie kuzyna dodatkowo przytulającej się do niego, nie pamiętam czy kiedykolwiek mnie tak rozwścieczyło. Na następny dzień po powrocie do domu pokłóciliśmy się właśnie o to, że ja czułem, że ona jest szczęśliwsza przy nich, a ona mi mówiła, że to jest tylko kuzyn i to ja jestem dla niej najważniejszy. Po całej nocy kłócenia się spotkaliśmy się następnego dnia, wręczyłem jej kwiatka i przeprosiłem ją za swoje zachowanie. Około miesiąca i paru kłótni o to samo później, Emila napisała mi długą wiadomość o tym, że zrozumiała swój błąd i że to towarzystwo nie jest dla niej i przez cały ten czas udawała kogoś kim nie jest. Pytając się jej czemu to robiła zawsze odpowiadała, że zazdrościła mi tych wszystkich historii, które jej opowiadałem i tego nastoletniego życia, którego ona nigdy nie zaznała. Co jakiś czas z mojej strony wracał temat, ponieważ nie umiałem zrozumieć ani sie z tym pogodzić, czemu zachowywała sie w stosunku do mnie w taki sposób. W rozmowach na ten temat zawsze mówiła, że jadąc tam nie chciała pić, tylko oni ją namawiali, na co zawsze odpowiadałem, że przecież mogłaś odmówić. Po kilku miesiącach męczenia się z myślami i ciągłym zadawaniu sobie pytania „dlaczego?” zacząłem zastanawiać się jak wyglądała rozmowa z kolegą Dawida, o której mówiłem na początku. Zapytałem się Emili czy pisała będąc ze mną w związku z jakimś chłopakiem dając mu poczucie, że ma jakieś szansę, odparła na to, że przysięga, że nigdy. Wtedy wziąłem jej telefon i wszedłem na rozmowę z tym kolegą i tam zobaczyłem coś w co nie mogłem uwierzyć. Okazało się, że to Emila głównie pytała się kiedy będą pić non stop pisząc „kiedy się naje*iemy??” Co totalnie mnie zaskoczyło. W rozmowach można było zauważyć, że kolega kuzyna ewidentnie próbuje ją poderwać na co ona go nie zbywała, tylko pisała mu wiadomości typu „ty też u mnie dawno zaplusowałeś/jesteś takim super chłopakiem z poczuciem humoru” dodatkowo ewidentnie pokazując mu, że podoba jej się jak on ją komplementuje. Wszystkie wiadomości tłumaczyła w taki sposób, że dla niej na tamten moment to totalnie w żadnym stopniu nie było na poważnie, całą rozmowę traktowała jako żart, ja jednak nie jestem co do tego pewien, ponieważ on pisał jej tam zdania typu „na opisanie tego jak wspaniała kobietą jesteś nie ma słów”. Cała ta rozmowa też nie była jakąś zdradą czy czymś takim, ale musze przyznać, że bardzo, ale to bardzo zabolało. Po przeczytaniu rozmów postanowiłem się wyżalić przyjaciołom i rodzicom i wszyscy jakby jednym głosem odpowiedzieli mi „może i zrobiła niefajnie, ale to nie jest na tyle mocne, żeby zrywać” postanowiłem posłuchać i dać Emili kolejną szansę. Od tamtego czasu naprawdę często się kłócimy, ja się złoszczę, że tak robiła, a ona ciągle używa argumentu, że była głupia i udawała przy nich kogoś kim nie jest i że teraz totalnie się zmieniła. Jak mam być szczery to ja wierzę w tą jej zmianę, naprawdę widzę, że ta dziewczyna trochę inaczej zaczęła patrzeć na świat, tylko mój obecny problem polega na tym, że ja totalnie nie potrafię się pogodzić z tym, że tak się działo. Wmawiam sobie, że ta jedyna by tak nie zrobiła, dodatkowo dochodzi do tego dziwna relacja z kuzynem, z którym sobie pisali w tamtym okresie komentarze pod zdjęciami typu „do twarzy ci z …” i emotki z serduszkami czy właśnie z tą nieszczęsną ręką na udzie, która nie może mi wyjść z głowy. Bardzo ważne jest również, żebym wspomniał, że kiedy jesteśmy razem to naprawdę świetnie spędza się nam czas, bardzo dużo się śmiejemy i rozmawiamy na przeróżne tematy, wtedy dużo rzadziej myślę o tych negatywnych rzeczach, a nawet jak zacznę w jej obecności to myśle sobie „kurde dobra ona jest super, tamte rzeczy są już nieważne, one działy się prawie rok temu”. Potrzebuję pomocy, ponieważ temat wciąż wraca co parę dni. Ale co najciekawsze wraca głównie kiedy jestem sam, kiedy ona jest przy mnie, dzieje się to znacznie rzadziej. Bardzo dziękuję jeśli ktoś przeczytał to w całości i byłbym bardzo wdzięczny za udzielenie kilku porad jak poradzić sobie z tego typu sytuacją. Pozdrawiam ;)
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!