Left ArrowWstecz

Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.

Chłopak okazał się gejem. Bardzo go kocham... Nie umiem sobie z tym poradzić.
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Maja Rosińska

Maja Rosińska

Dzień dobry, cześć! Domyślam się, jak musi Pani cierpieć. To trudne, dowiedzieć się, że partner nie jest już nami zainteresowany nie względu na charakter czy coś, tylko na płeć... Zaakceptowanie tego potrwa - proszę dać sobie czas. Pomocna może też być rozmowa z psychologiem. :)
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jak pogodzić się z brakiem ślubu w długoletnim związku?

Witam, jestem w związku nieformalnym od 8 lat. 

Zarówno ja, jak i partner jesteśmy po 30, mamy stabilną, dobrze płatną pracę, poczynione inwestycje i możemy sobie pozwolić na kilkukrotne wyjazdy w ciągu roku. Taka sytuacja ma miejsce praktycznie od początku związku. Niby wszystko wydaje się idealne, ale co jakiś czas nachodzą mnie pewne wątpliwości i przemyślenia. Rozpoczynając ten związek, liczyłam na to, że w przyszłości będziemy małżeństwem, stworzymy rodzinę. 

Przy rozpoczynaniu znajomości mój partner powtarzał, jak bardzo cieszy go, że mamy wspólne wartości (oboje jesteśmy z tradycyjnych konserwatywnych rodzin). 

Po jakimś czasie trwania związku zaczęłam liczyć na oświadczyny. Przy każdym wyjeździe miałam na to cichą nadzieję. 

Moje oczekiwania bardzo delikatnie sugerowałam partnerowi. Próbowałam też rozpoczynać rozmowy o dzieciach, gdyż zbliżałam się do 30 urodzin, a nasza sytuacja materialna była bardzo dobra. Byłam zbywana, często te rozmowy kończyły się wymianą zdań, a potem temat zanikał. W efekcie nie wiedziałam co na ten temat tak właściwie myśli partner i jakie ma plany na wspólną przyszłość. Podejmowałam próby wiele razy, ale bezskutecznie. W międzyczasie w naszym otoczeniu pojawiały się śluby i dzieci, a ja czułam, że tkwię w miejscu. 

W końcu podczas jednej z rozmów usłyszałam od partnera, że nie obiecywał mi ślubu przed wejściem w związek, że nie zamierza go brać, bo małżeństwa, jakie zna, nie zachęcają go do tego. 

W trakcie naszego związku dowiedziałam się, że w przeszłości był zaręczony, miał brać ślub, lecz na krótko przed dowiedział się o zdradzie narzeczonej. Od tego czasu bardzo zmienił swoje życie i z tego, co słyszałam, zmienił mu się także charakter, stał się dużo bardziej zasadniczy, nieustępliwy. Wiem też, że po tym rozstaniu miał jakieś nieporozumienia finansowe z narzeczoną. 

Jego podejście do wspólnych finansów zmieniło się tak, że po tylu latach nie mogę namówić go do wspólnego konta, a co miesiąc zbieram rachunki i wyliczam, ile kosztowały nas poszczególne zakupy i opłaty (mieszkamy wspólnie). Pomimo tego, że on nigdy nie przegląda tych zapisków, czuję się z tym okropnie i co miesiąc wszystko szczegółowo rozpisuję. Od momentu jak dowiedziałam się o tym narzeczeństwie i planach ślubu nie mogę pozbyć się uczucia, że nie jestem dostatecznie dobra. 

Co jakiś czas nachodzą mnie wątpliwości, że poprzednia narzeczona była w czymś lepsza i dlatego miała zostać żoną. Mam wrażenie, że podświadomie będąc partnerką, staram się być żoną idealną. Żadna z koleżanek tak bardzo nie nadskakuje swojemu mężczyźnie. Z jednej strony pogodziłam się z brakiem małżeństwa, bo nie wyobrażam sobie być z kimś innych, bo nigdy wcześniej nie doznałam takiego porozumienia, jedności zainteresowań. Żaden partner też nie satysfakcjonował mnie także w innych sferach życia. Partner zaraził mnie swoją aktywnością i pasjami i ciągle mało mi czasu spędzanego razem. 

Kilka miesięcy temu stwierdził też, że czas już na dzieci więc jesteśmy na etapie zmiany trybu życia badania swojego zdrowia itp. Pomimo tego wszystkiego w mojej głowie co jakiś czas pojawia się myśl o niespełnionych marzeniach dotyczących ślubu i żal o decyzjach, dotyczących dzieci, których nie podjęliśmy wcześniej. Wszyscy nasi znajomi posiadają już co najmniej jedno dziecko, są w zbliżonym do siebie wieku. A my będziemy tak odstawać, będąc najstarszymi z najmłodszymi dziećmi. 

Czasem nie potrafię sobie poradzić z wrażeniem, że poprzednia partnerka była miłością jego życia, a ja jestem jej kolejnym egzemplarzem. Gdy się poznaliśmy, byłam do niej lekko podobna w tym samym typie urody, mamy bardzo podobną sytuację rodzinną, a nawet urodziny w tym samym dniu. 

Raz, gdy miałam odwagę, powiedziałam partnerowi, że mnie nie kocha tak, jak kochał ją, zaprzeczył i ten temat nigdy już pomiędzy nami się nie pojawił. Poruszany też ostatnio po raz kolejny temat ślubu skończył się stwierdzeniem, że nie mamy środków na ślub, bo niczego nie dostaliśmy od rodziców i musimy sami się dorabiać, że nie ma pieniędzy na ślub, że jakby był sponsor tego ślubu albo ktoś z nas dostał mieszkanie lub pieniądze od rodziców z choć jednej strony to on by dawno ślub wziął i miał dzieci. Na co dzień jestem szczęśliwa, ale bywają momenty, że mam wątpliwości. 

Czy jest możliwe do przepracowania, aby pogodzić się z rezygnacją ze swoich marzeń?

Poczucie zdrady, samotności, żalu wobec przyjaciółki - ciężka sytuacja
Nie wiem od czego zacząć, nie lubię opowiadać o sobie.. Ogólnie jestem zamknięta w sobie, nieśmiała. Przeszłam 2 związki, które były nieudane, moje życie wyglądało na zasadzie praca, prysznic czasem jedzenie i najważniejsze łóżko i słuchawki, to był mój świat. Pracowałam za granicą i pewnego razu przyjechała grupka ludzi i była tam m.im ona Kasia, która była bardzo otwarta i tego jej zazdrościłam. Ciężko mi było przełamać się, ale z czasem się zaprzyjaźniłyśmy i jej zaufałam. Nie żałuję tego, bo wiele mnie nauczyła. Bywało ciężko, bo każdemu przeszkadzała nasza znajomość, śmiali się z nas obgadywali, ale przyjaźń była najważniejsza i żadna się nie poddała. Kasia była dla mnie, jak młodsza siostrzyczka, zawsze mi powtarzała, że przyjaźń na pierwszym miejscu, że nie pozwoli mi krzywdy zrobić, obiecywała dożywocie i czar prysł. Po 3 latach poznała jego, szybko się zakochała a ja to zaakceptowałam i wtedy wszystko się zaczęło. Przestała mieć czas dla mnie, 24h siedziała na telefonie. Przed pracą, w pracy, po pracy, ciągle on, zaczęły się kłótnie, wyzwiska, chciałam, żeby ona już do niego zjechała, żeby odeszła, ale ona zapewniała mnie, że jej na mnie zależy, że sobie życia beze mnie nie wyobraża i jakoś czas leciał. Miałyśmy do końca roku pracować za granicą, ale niestety miłość wygrała. Kasia nalegała, że chce do pl do niego, żebym wróciła z nią, bo mnie sama nie zostawi. Żebym poszła do tego samego miasta, co ona będzie mieszkała z nim i tak też zrobiłam, bo mnie zapewniali, że mi pomogą. Wynajęłam mieszkanie i poszłam za nią, bo mi cholernie zależało. Na początku było fajnie, codziennie się widywałyśmy, codziennie kawa zakupy itd. Wspólna praca, wyjazdy we trójkę. Nagle wszystko zaczęło się sypać, zaczęły się z jej strony kłamstwa, na początku malutkie, a później coraz większe. Ale wybaczałam, bo mi zależało.. Później się dowiedziałam, że chcą wziąć kredyt i tu był haczyk, bo muszą być małżeństwem. Po roku czasu znajomości były zaręczyny i w tym momencie wszystko się posypało, później szybki ślub. Codziennie były kłótnie, każda powiedziała kilka słów za dużo, ale ja zachowałam je dla siebie, a Kasia powiedziała wszystko swojemu mężowi. Byłam jego ulubioną szwagierką, a teraz mnie traktuje jak śmiecia, nic mu nie zrobiłam, nie powiedziałam słowa na niego, a on jest najbardziej obrażony i dał Kasi warunek, że ma być mnie mniej a ona po prostu to zaakceptowała. Nie odzywała się, powiedziała, że chce czasu. Ja się załamałam.. I to trwa tak 7 tydzień, nie śpię, cały czas płaczę, mam ataki paniki. Zostałam sama w czterech ścianach, ta pustka mnie zabija. Zaufałam jej a ona mnie zdradziła, skrzywdziła i najgorsze jest to, że ona nie chce ze mną rozmawiać, bo twierdzi, że ja ją obwiniam o wszystko, że to jej wina a siebie nie widzę, tylko że ja jej nigdy nie okłamałam, byłam na każde zawołanie. Byli pierwszy raz u mnie od 6tyg i jest dystans, mam ogromny żal do niego, że mnie potraktował jak śmiecia. Tak mi cholernie zależy, ale mam dość cierpienia, nie wiem, co robić, wcześniej mi i Kasi nie brakowało tematów do rozmów, jedna mogła liczyć na drugą, a teraz nie ma tego, drugi dzień ona się nie odzywa. A ja siedzę w czterech ścianach, nie jem, nie śpię tylko ciągle płaczę. Żyć mi się nie chce, mam myśli samobójcze. Co mam robić, kiedy mi zależy, nie wyobrażam sobie życia bez mojej siostrzyczki, nie potrafię wybaczyć zdrady, serce mi pękło.
Podoba mi się mężczyzna, ale wstydzę się, że gdy ja będę zabiegać, to rozpowie to innym osobom w pracy.
Mam pewien dylemat. Ponieważ pracuję z jednym chłopakiem, który mi się bardzo podoba. Jest on Holendrem . Rozmawialiśmy kilka razy w pracy, ale ogólnie staram się go unikać, ponieważ wstydzę się i nie do końca rozumiem, co do mnie mówi . Chce do niego napisać na forum społecznościowym, ale nie wiem czy nie jest to głupi pomysł. Zazwyczaj to facet zabiega o kobietę. A ja nawet nie wiem czy jestem w jego typie. Boje się, że rozpowie to innym ludziom z pracy. Jest ode mnie młodszy. Proszę o radę co mogę zrobić?
Dzień dobry. Problem dotyczy mojego narzeczonego. Znamy sie krótko, 4 miesiące, oboje jestesmy po 30tce i chcieliśmy założyć rodzinę. Do tej pory było wszystko bardzo dobrze, oboje się bardzo kochamy, to nie jest tylko zauroczenie jednak po jego wyznaniu nie wiem co robić. Powiedział mi że jest uzależniony od alkoholu I hazardu. Przegrał 40 tys. zł. Okłamywał mnie, nie mam do niego zaufania i nie wierzę mu. Nie wiem czy nadal chcę z nim być mimo że go bardzo kocham. Nie mieszkamy razem, oboje jesteśmy wierzący, więc nie miałam jak się przekonać że jest uzależniony zwłaszcza od hazardu. Natomiast alkoholu nie pił już rok - przynajmniej tak mówi ale nie umiem mu ani zaufać ani uwierzyć. Boje się że w przyszłości przegrałby nasze pieniądze czy dom. Pomyślałam nawet o tym że jeśliby poszedł na terapię i nie grał i nie pił np. 10 czy 15 lat to może się zdarzyć jakiś kryzys w naszym życiu czy też jakaś choroba moja czy np naszych dzieci jakby się pojawiły i on sobie z tym nie poradzi - np. chciałby zebrać pieniądze na leczenie i zacznie grać i pić. Oboje nie możemy liczyć na wsparcie najbliższych. Ja jestem jedynaczką a moi rodzice nie żyją. Jego mama żyje ale to starsza już Pani, która wychowała 6 dzieci sama gdyż jego ojciec nie żyje (był alkoholikiem, odebrał sobie życie). Po takiej dawce negatywnych informacji mój stan emocjonalny jest kiepski. Zupełnie nie wiem co robić. Nie stać mnie na to żeby iść prywatnie i zapytać psychologa czy psychiatrę o to co robić a na NFZ czeka się bardzo długo dlatego postanowiłam napisać do Państwa. Proszę o pomoc. Aleksandra
Zerwałam kontakt z toksyczną siostrą, która świat odbiera przez swój pryzmat i nie słyszy, co się mówi.

Witam. Ja i moja siostra jesteśmy dziś dorosłe, już po 30, obie mamy swoje rodziny. Ostatnio bardzo się pokłóciłyśmy. Mimo że mieszkamy blisko siebie, nie odwiedzałam jej zbyt często. Właściwie prawie wcale. Przychodziłam tylko wtedy kiedy była jakaś okazja: urodziny, imieniny. Bez okazji sama z siebie, nieproszona do niej nie szłam. 

Siostra w złości mi to wytknęła. Zamiast porozmawiać ze mną o tym od razu jaką ma opinię na moje zachowanie - nie zrobiła tego. Przyznałam, że po prostu nie chciało mi się do niej chodzić. I, że ja nie mam potrzeby częstego spotykania się. Powiedziałam jej o tym dopiero teraz, po paru miesiącach od sytuacji. Mówiłam jej, że nigdy też nie zwróciła się do mnie słowami typu np. "Czy mogłabyś przyjść bo czuję się samotna, potrzebuje z kimś pogadać". Ja powiedziałam, że nie mogłam tego wiedzieć, jeśli nigdy o tym nie mówiła. Ona na to "powinnaś sama się domyślić". Nie siedzę jej w głowie skąd miałam się domyślić. 

Ona nie umie mówić wprost o swoich uczuciach, z resztą ja też nie. Od jakiegoś czasu czułam się źle w jej towarzystwie ponieważ, kiedy z nią o czymś rozmawiałam, później miałam powody by jej nie ufać. Nigdy też jej o tym nie powiedziałam, ponieważ wstydziłam się mówić o swoich odczuciach, czułam, że mnie nie zrozumie. Zaczęłam kręcić kiedy prosiła mnie o pomoc w opiece nad dzieckiem, gdy musiała coś załatwić. Długo to trwało. Często stosowałam wymówki, kłamałam, byle nie przyjść. Siostra to wyczuła i wytknęła mi to. Nazwała mnie dzikusem bo nie wychodzę do ludzi. Tylko, że ona nie zna powodów dlaczego tak robiłam. Wychodzę do ludzi, ale takich którzy mnie wspierają, którym ufam, o tym ona nie wie. 

Ostatnio zaczęłam pracę nad sobą, wspomagam się pomocami psychoterapeutycznymi. Chcę uporać się z trudną przeszłością. Byłam molestowana i jestem DDA więc dlatego m.in ta praca, przy okazji zrozumiałam też nasze relacje. Prowadze dziennik uczuć, rozpoznaje swoje emocje i coraz lepiej uczę się jak sobie z nimi radzić. Zrobiłam duże postępy. Jestem z siebie dumna. 

O tym ona nie wie, że jestem już inną osobą. Zaproponowałam mojej siostrze próbę naprawienia kontaktów, przeprosiłam ją i powiedziałam, że ją kocham. Nie zareagowała na to. Pisała tylko same kpiące słowa, ja jej pod wpływem emocji przyznaje. Kiedy oznajmiłam, że pracuje nad sobą. O tym co odkryłam o naszej przeszłości i że wiem dlaczego dziś jesteśmy takie jakie jesteśmy. 

Ona napisała "po tym co przeczytałam to chyba wolałam jak nasz kontakt był sporadyczny." Powiedziałam jej, że jest toksyczna i spotkania z nią mi nie służą. Wspomniałam jej iż dowiedziałam się od specjalisty "że jeśli toksyczne relacje pani nie służą, ma pani prawo odciąć się od takich osób, nawet jeśli jest to siostra." Opisałam całą historię naszej rodziny. Po czym wyraziłam chęć, że spróbuję przychodzić częściej, zmienię swoje nawyki. Zaproponowałam rozmowę w cztery oczy. Siostra się zgodziła, lecz kiedy napisałam jej na drugi dzień "czy za te kilka dni nadal chcę bym przyszła - odpowiedziała "nie. po co ? Odetnij się od toksycznej siostry, którą dla Ciebie jestem, będziesz mieć święty spokój. Teraz będziesz żyła tak jak Ci psycholog każe. Tylko dziwne, że wszyscy źli tylko ty taka dobra". 

Wcale tak nie uważam, o czym siostra nie wie, bo nie dała szansy rozmowy. Ja umiem już przyznać się do błędów, a ona nie. Chciałaby by było zawsze tak jak ona powie. Czuję, że siostra nie wyciąga wniosków, że to też w niej leży problem. Nie umie się do tego przyznać, uważa, że każdy ma dawać jej atencje. Koniec końców zerwałyśmy kontakt. Nie wiem, co o tym myśleć.

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!