
Co mam zrobić, gdy nie radzę sobie z życiem, długi mnie pogrążają?
Maddi
TwójPsycholog

Zobacz podobne
Dzień dobry, piszę bo już sobie nie radzę... Mam 44 lata, dwójkę dzieci i męża. Niedawno przeprowadziliśmy sie w nowe miejsce, nasz wymarzony dom. Od momentu przeprowadzki czuje smutek, nawet rozpacz. Nie jestem w stanie funkcjonować normalnie. Budzę się codziennie o 4 i nie jestem w stanie spać. Wcześniej mieszkaliśmy w domu z moimi rodzicami, mnie nie było źle, ale nowy dom to też była moja decyzja... mimo że mieszkamy blisko - 10 minut od rodzinnej miejscowości, ja czuję się jakbym przeprowadziła się na inną planetę. Mam wszędzie daleko, między pracą a zajęciami dzieci jestem w domu rodzinnym, bo nie ma sensu tu wracać. Tracę czas na ciągłe dojazdy, no i kwestia kredytu, który nam zjada jedną pensję. Mąż jest tutaj szczęśliwy, ja chciałabym wrócić na stare śmieci i żyć bez stresu. Przechodzimy straszny kryzys. Mówi mi, że to co czuje nie jest normalne, ze wszyscy sobie jakoś radzą... a ja czuję tak ogromną pustkę i samotność, że ryczę codziennie w aucie... czuje się więźniem tego domu. Moje życie zostało w rodzinnej miejscowości, dzieci tam chodzą do szkoły a ja pracuję. Tam są moi rodzice i znajomi. Za płotem chciałabym widzieć moich rodziców, a nie obcych ludzi. Czy to nienormalne? Wiem, że to moja decyzja, ale 5 lat temu nie myślałam o tym w ten sposób... Chcialabym wrócić, ale nie wiem czy jest to możliwe.... teraz czuję, że nie mam domu. Ani tutaj, ani w rodzinnej miejscowości. Sama się tak załatwiłam i nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Dziękuję za możliwość napisania tych słów.
Jestem z mężem już 36 lat razem. Trzy miesiące temu oświadczył mi, że już mnie nie kocha. Jego miłość przez te wszystkie lata była ogromna, to ja byłam bardziej zdystansowana, nie przytulałam się lub robiłam to rzadko. Miłość do męża wyrażałam bardziej w codziennych pracach domowych. Mąż twierdzi, że przez moje działanie myślał, że go nie kocham. Bał się powiedzieć mi wcześniej, że traci uczucia. Cały czas płacze, że poniósł klęskę w naszej relacji. Co mam robić? On nie wierzy w terapię
