Left ArrowWstecz

Jak poradzić sobie z negatywną reakcją mamy na planowaną wyprowadzkę?

Witam,
wczoraj powiedziałam mamie o wyprowadzce. Nie zniosła tego dobrze. Chłopak dostał w spadku dom. Chcielibyśmy tam zamieszkać, bo również na tej działce możemy mieć pół gospodarki. Działka również należy do chłopaka. A jego tata przez lata miał tam gospodarkę, która bardzo dobrze prosperuje. Oboje doszliśmy do wniosku, że możemy się tam wprowadzić na parę lat i dorobić.

Moja mama natomiast bardzo negatywnie do tego podeszła, mimo wielu tłumaczeń. Nic do niej nie trafia. Rozumiem, że może jej być przykro. Jej rodzice umarli już dawno, siostra się nie odzywa, a tata jest „synusiem mamusi” i „ukochanym braciszkiem”, gdzie toksycznie się to na nas odbiło. Mama zachorowała na nowotwór już z 13 lat temu, popadła w depresję i alkoholizm. Matka mojego ojca nie lubi ani mamy, ani mnie i mojego brata. Zawsze nastawiała tatę przeciwko nam. A tata – głupi – zawsze we wszystko wierzył. Oraz dla niego to siostra i matka były najważniejsze, i są.

Wiem, że moja mama się tego obawia również w moim przypadku. Ale jednak nie chcę się traumatyzować. Mam 23 lata i chłopak też. Jesteśmy 2 lata razem. Wiemy, że wszystko się może wydarzyć. On wie, że jak tylko zacznie się zachowywać jak mój ojciec, to jest koniec między nami, bo ja nie chcę się całe życie użerać tak jak moja mama i tracić przez to poczucie własnej wartości.

U mnie szans na dorobek nie ma. Małe miasto bez perspektyw. Chłopak rzucił dla mnie wojsko. Nałożono mu dużą karę pieniężną. A jednak potrafił się przeprowadzić 700 km do mnie, a znaliśmy się rok. Chcemy się odbić finansowo, bo jednak utrzymywanie się za najniższą krajową jest ciężkie. Mieszkamy u mnie w domu z rodzicami. I nie ukrywam, że człowiek by chciał być sam – we dwójkę. Tym bardziej, że jak nie mogłam znaleźć pracy i tymczasowo zarabiał chłopak, to mama potrafiła mnie zwyzywać od „k**ew”. Chłopak to wszystko słyszał.

Po tym, jak powiedziałam o wyprowadzce, mama mi powiedziała, że zły mnie los czeka, że ona już córki nie ma oraz mojego wsparcia. Że nic nie będę z tego mieć. Że będę nikim. Jestem załamana, bo rodzice chłopaka dobrze mnie traktują. Chcą dla nas dobrze, nie wkładają nosa w nieswoje sprawy. Chłopak zresztą też ma charakter, w którym nie pozwoli sobie wejść na głowę. Więc ufam mu. Wiem, że życie potrafi być przewrotne, ale jak się nie przekonam, to nie zobaczę.

Z reakcji mamy jest mi przykro, bo chciałabym, aby mnie wsparła – co by się nie działo. Mój brat na studia pójdzie tam, gdzie ja mam tymczasowo zamieszkać, abym nie była sama. Nie wiem, jak mam z mamą rozmawiać. Potrafiła mnie nie wspierać, gdy było u mnie źle, oraz źle się do mnie odnosić. A temat wyprowadzki tylko mnie dobił. Wmawia mi najgorszy scenariusz oraz narzuca swoje zdanie, bo według niej powinnam mieszkać całe życie tutaj z nimi, mieć dzieci i w ogóle.

A prawda jest taka, że do dzieci mi daleko. I brak możliwości rozwoju w moim miasteczku i okolicach również jest duży. Jeżeli razem z chłopakiem mamy szansę dorobić się, nie musimy nic wynajmować – dla nas to całkiem fajna opcja.

Jak mam przestać się zadręczać? Co robić?

User Forum

typowe123

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga Anonimko,

 

nie miej wyrzutów sumienia pod względem tym, że wreszcie chcesz zacząć żyć na własny rachunek, po swojemu. Nie jesteś zobowiązana do tego, aby opiekować się swoją mamą a tym bardziej, aby tłumaczyć się jej (już jako osoba dorosła) ze swoich wyborów. Mama prędzej czy później będzie musiała zaakceptować ten fakt. Daj jej czas na różne emocje: żal, smutek, złość, frustrację. Niech te emocje przez nią przepłyną, ale Wy jako para nie traćcie z polu widzenia własnych marzeń i planów. Zachowanie mamy wskazuje na przemoc psychiczną / emocjonalną. Pomyśl proszę o doraźnych spotkaniach z psychologiem, aby przepracować ten temat i wzmocnić siebie psychicznie. Tutaj na platformie są dostępne konsultacje również w formie online.

 

Trzymam mocno kciuki za Waszą dwójkę! :) Spełniajcie swoje marzenia!

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Sylwia Kozub-Szewczyk

Sylwia Kozub-Szewczyk

Sytuacja, o której Pani pisze, z pewnością jest trudna. Proces separowania się od rodziców, jest jak najbardziej rozwojowy, jednak rodzice różnie mogą sobie z nim radzić. Nie bez znaczenia z pewnością jest jakość relacji Pani rodziców. Zapewne Pani obecność w domu ma jakąś funkcję, jest Pani w domu potrzebna. 
To naturalne, że w tej sytuacji będą się pojawiać w Pani różne emocje, czasem nawet skrajne. Proszę pozwolić sobie na ich przeżywanie. 
To, o czym ważne, żeby Pani  pamiętała to fakt, że Pani decyzja nie jest skierowana przeciwko mamie, a w trosce o własny rozwój. 
Prawdopodobnie Pani reakcja emocjonalna jest związana z Pani historią i sposobem funkcjonowania Pani rodziny na przestrzeni lat. Jeśli znajdzie Pani na to przestrzeń pomocne może być opracowanie sobie tego podczas spotkań z psychoterapeutą. 


Pozdrawiam serdecznie 

Sylwia Kozub-Szewczyk, psychoterapeutka 

3 miesiące temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry 

To, co przeżywasz, to nie tylko decyzja o wyprowadzce to odcięcie się od wzorca życia, który był Ci narzucany latami. Twoje poczucie winy, smutek, żal po reakcji mamy są zrozumiałe. Bo nawet jeśli mama była wobec Ciebie ostra, krzywdząca, nawet jeśli zawiodła jako wsparcie, to nadal była dla Ciebie ważna. Reakcja, której tak bardzo potrzebowałaś słowo: „rozumiem, że chcesz spróbować, jestem z Tobą” nie nadeszło. I to boli. Ale w tym wszystkim widać też bardzo wyraźnie Twoją siłę i świadomość. Nie powielasz tego, co Cię skrzywdziło. Nie godzisz się na brak szacunku, na przemoc słowną, na życie w pułapce. Mówisz o granicach, o tym, czego nie chcesz powtarzać. To oznacza, że mimo bólu i chaosu trzymasz ster. Twoja mama być może nie umie odczytać Twojej decyzji inaczej niż jako porzucenie. I w lęku przed samotnością, bezradności, także zranieniu ucieka się do emocjonalnego szantażu. Groźby, przekleństwa, czarne scenariusze to nie są słowa o Tobie, ale o niej i jej cierpieniu. Nie musisz ich przyjmować jako prawdę o sobie. To naturalne, że się boisz. Że się zadręczasz. Decyzje o odejściu z rodzinnego domu szczególnie w tak trudnym emocjonalnie układzie prawie nigdy nie są spokojne i czyste. Ale nie zawsze to, co dobre, jest łatwe. Pytasz, jak przestać się zadręczać i choć nie ma na to jednego prostego sposobu, warto zacząć od prostych, ale konkretnych działań: codziennych przypomnień, że to Twoje życie. Że masz prawo próbować. Że możesz szukać warunków do rozwoju.

Nie chodzi o to, by „odciąć się i nie czuć”, ale o to, by nie pozwolić, żeby lęk i wyrzuty sumienia kierowały Twoimi wyborami. Czasem trzeba opuścić dom nie dlatego, że się go nienawidzi, ale dlatego, że się siebie kocha. Jeśli w którymś momencie emocje przytłoczą Cię bardziej sięgnięcie po rozmowę z psychologiem, może pomóc ten ciężar rozłożyć. Masz prawo budować życie według własnych wartości, nawet jeśli ktoś bliski nie potrafi tego zaakceptować. Masz prawo sprawdzić, co Cię czeka, zamiast bez końca słuchać cudzych prognoz. Życzę Ci powodzenia i pozdrawiam Cię ciepło 

 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

3 miesiące temu
Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Rozumiem, że obecna sytuacja jest dla Pani bardzo trudna i pełna emocji. Przede wszystkim, ważne jest, aby skupiła się Pani na swoim dobrostanie psychicznym. Pani decyzja o wyprowadzce wydaje się być dobrze przemyślana i podyktowana chęcią rozwoju osobistego oraz finansowego. Proszę pamiętać, że ma Pani prawo do podejmowania samodzielnych decyzji dotyczących swojego życia, zwłaszcza w wieku 23 lat. Dążenie do niezależności i budowanie własnej przyszłości to naturalny etap w życiu dorosłego człowieka. Pani obawy o to, by nie powielać trudnych doświadczeń z przeszłości, są zrozumiałe i świadczą o Pani dojrzałości. Reakcja Pani mamy, choć bolesna, może wynikać z jej własnych lęków i doświadczeń. Słowa, które Pani usłyszała, mogą być wyrazem jej obaw o utratę Pani bliskości i wsparcia, a także projekcją jej własnych trudności życiowych. Ważne jest, aby rozróżniła Pani te słowa od rzeczywistości. Jej opinie, choć krzywdzące, nie muszą odzwierciedlać Pani przyszłości ani Pani wartości. W tej sytuacji kluczowe jest, aby skoncentrowała się Pani na swoich celach i planach. Ma Pani możliwość zbudowania stabilności finansowej i niezależności, co jest bardzo cenną perspektywą. Wsparcie ze strony chłopaka i jego rodziny może być dla Pani istotnym filarem. Aby przestać się zadręczać, proszę spróbować skupić się na tym, co może Pani kontrolować. Może Pani kontrolować swoje działania, swoje nastawienie i swoje reakcje na trudne sytuacje. Nie ma Pani wpływu na to, co mówi Pani mama, ale ma Pani wpływ na to, jak na to zareaguje i jak pozwoli, by to wpłynęło na Pani samopoczucie. Proszę pamiętać, że dbanie o siebie, swoje zdrowie psychiczne i swoje potrzeby jest priorytetem. W kontaktach z mamą może Pani spróbować stawiać granice. Nie musi Pani wdawać się w dyskusje, które prowadzą do eskalacji negatywnych emocji. Może Pani spokojnie i asertywnie wyrazić swoje stanowisko, a następnie zakończyć rozmowę, jeśli okaże się ona bezcelowa. Proszę pamiętać, że to Pani życie i ma Pani prawo do szczęścia i realizacji swoich planów.

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z agresją i brakiem czułości w małżeństwie? Moje doświadczenia z toksycznym partnerem
Miłość piękna sex obłęd uczucia ostatnio przeplatane min 4 niedziele wolne od pracy męża w maju jak pierwsza w czerwcu i jeden dzień wolny w tygodniu. Twierdząc iż chce naprawiać nasze sprzeczki nadrabiać stracony czas czy zw jest w pracy czy nawet podczas całego wolnego dnia wspólnych sprzeczek ze olewa mnie nie chce pieszczot czułości rozmowy ciepła zaczepek jak zawsze tulenia a nawet magii sexu co zawsze była.. albo robi to celowo by przedlozac czas miło spędzania ze mną albo poprostu kogoś ma chociaż zaprzecza. Powód jaki jest agresywny słownie ręcznie potrafi mnie dusic czy wyzwać cyt,, syka kurwa ,, nie robi sobie nic a jaki powód brak komunikacji chęci zrozumienia rozmowy zaangażowania czego oczekuje co Pragnę??? Moje dopytywania sie czy kocha czy chce sexu a dlaczego nie przytula czy magja będzie??? Maz uważa ze non stop takie moje pytania jego mózg zabijają ze to ja z niego robię psychola uczę nakazuje nalegam co ma robić a on wie kiedy co ma zrobić. Odrazu staje się agresywny potrafi rozwalac przedmioty w domu rzucać swoim telefonem. Kiedy mówię ze potrzebuje pomocy psychologa tak jak ja chodzę Odrazu do mnie ze jestem kretynka problemem toksyczna debil chora psychicznie. Odeazu mówię terapię żadne małżeńskie nie pomogły chodziliśmy . Tłumaczę mężowi o nic zapytać nie mogę o nic nie chce słuchać rozmawiać logicznie. Kiedy dzień dramatu sie kończy na pół.godz mily sex i spać rano nagle kochany czasem przeprosi A swe czyny choć nie zawsze bardziej potrafi mnie wszystkim obarczać zrzucać na mnie. Jadąc do pracy słodkie zdjęcia czułość ze pragnie sexu ze kocha itp..nke wiem jak to odbierać już powiedziałam nawet mężowi ze czułość miłość do mnie raczej wygląda jakby na odległość a jak jesteśmy razem zupełnie inaczej maz zaprzecza co mam robić odciąć sie ??? Nie gadać o moich potrzebach sexu czułości odpuścić???
Nie mogę sobie sama ze sobą poradzić. Podjęcie decyzji mnie paraliżuje. Czasami nie mogę spać a czasami bym spała czały czas. Czy to jakieś zaburzenie psychiczne?
Witam, od pewnego czasu tracę chęci do życia
Witam, od pewnego czasu tracę chęci do życia, pomaga mi tylko muzyka, ponieważ mój brat ,który był jedynym wsparciem się wyprowadza. Co ze mną jest nie tak?
Niechciany tatuaż spowodował, że nie funkcjonuję normalnie - biorę leki psychiatryczne, czuję duszności i zawroty głowy, wstydzę się go potwornie. Mam wrażenie, że zniszczył mi życie.
4 lata temu zapragnąłem mieć tatuaż typu rękaw. Kompletnie nieprzemyślany, zrobiony tylko, żeby był, nie u jednego tatuażysty tylko u kilku. Męczyłem się z nim, aż nie dałem rady. Dostałem duszności, zacząłem się pocić, niekontrolowane wybuchy płaczu, ogromny smutek, niechęć, skakał mi puls, gdy ktoś na niego patrzył, spałem po parę godzin przez 2 miesiące, ledwo stałem na nogach, nie potrafiłem zrobić najprostszych czynności, robiło mi się sucho w ustach, bałem się sam spać, dorosły silny mężczyzna, okropnie schudłem, nie miałem apetytu. Nie potrafiłem sobie wybaczyć tego błędu. Raz słyszałem głos, tak jakby w głowie - swoje myśli, coś w stylu „co Ty zrobiłeś”. Jest mi ogromnie wstyd i czuję się skończonym idiotą wśród ludzi. Dostałem leki - asertin, ketilept, trittico i alprox doraźnie. Wzbraniałem się od tych leków, bo traktowałem to jako kolejną tragedię, która wyrządziłem sobie sam. Kiedy jakoś próbuję obrać plan na to wszystko, te myśli wracają - traktuję to jako zniszczone życie, już wiem, że przez te 4 lata wstyd mi było wyjść na siłownię a tak bardzo zależy mi na dobrej sylwetce, kiedy dochodzę do siebie po tych lekach i próbuję coś poćwiczyć, odechciewa mi się, jestem pewny, że wyglądałbym całkiem inaczej gdybym tego nie zrobił, bądź bardziej przemyślał i poszedł do dobrego tatuażysty. Bywają dni, że czuję się dobrze, ale czasem naprawdę nie chce mi się żyć. Całkowite usunięcie nie wiadomo czy jest możliwe a jeżeli tak to będzie to trwało parę lat i kiedy sam tatuaż kosztował 10tys, to seria zabiegów- może być ich nawet 40 po tysiąc złotych i wiąże się to z rekonwalescencją, zero basenu, siłowni, istnieje możliwość oparzenia, powstania blizn, ciężko to naprawdę przewidzieć. Nie wyobrażam sobie życia z tym cały czas. Nie wiem co powiem ojcu, rodzicom, kiedy naprawdę mam już swoje lata i naprawdę pasowałoby zacząć budować dom, a ja myślę jak usunąć tatuaż. Jestem w stanie wydać te pieniądze, ale jak to wyplenić z głowy, jak zabrać się za życie. Jest zima i chowam ten tatuaż pod bluzą, ale nie wyobrażam sobie kiedy przyjdą ciepłe dni i mam chodzić w podkoszulku. Zaczynam się pocić, trząść, kiedy jestem wśród ludzi. Poddaje się, nie wiem co robić. Kiedy próbuję sobie oznaczyć jakiś cel w postaci rekompensaty za wydane pieniądze np. postarać się rzucić palenie, nie pić alkoholu i chociaż część tych pieniędzy, bądź nawet całość miesięcznie przeznaczyć na sesję laserowego usuwania tatuażu, znaleźć w tym choć część pozytywu, jednak nie wiem czy to właśnie przez to badziewie na ręce przez te 4 lata nie nadużywam alkoholu, bo gryzło mnie to gdzieś podświadomie. Gdzieś tam łudzę się, że część jest jeszcze znośna, ale jestem pewny, że nie chciałbym go mieć. Czy to chwilowe załamanie czy nabawiłem się nerwicy ? Ogólnie źle reaguję na stres na innych płaszczyznach życia. Psychiatra nie określił co mi jest, powiedział proszę brać leki, nie myśleć, i że właśnie tatuaż mógł „to” rozpocząć. Czy to nerwica czy załamanie nerwowe, bądź zmęczenie decyzyjne ? Jest szansa, że rzucę te leki ? Mam napięciowy ból głowy i ucisk, czasami piszczenie w uszach. Kiedy popatrzę na ten tatuaż natychmiast pojawia się ból głowy. Moje życie stało się koszmarem.
Jak poradzić sobie po zdradzie męża? Dylemat: dać szansę czy zakończyć małżeństwo?

Jestem w rozsypce i mój świat się zawalił. Jestem po ślubie 8 lat i miesiąc temu dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza. Zdradzał mnie od pół roku z koleżanką z pracy, która sama ma rodzinę i dzieci. Gdy dałam mężowi ultimatum, z dnia na dzień zostawił ją i zaczął się starać o nasze małżeństwo. 

Widzę, że się zmienił, chce pójść ze mną na terapię i zachowuje się całkiem inaczej. Ale ból, który mam w sobie, mnie przerasta i boli mnie to, że przez pół roku prowadził dwa życia. 

Kłamał mnie, a ja nawet się nie zorientowałam. Cały czas zadaję sobie pytanie, czemu mi to zrobił i czemu to tyle trwało? Dlaczego? Widzę, że się stara, ale nie wierzę mu, gdy mówi, że już nigdy tego nie zrobi, że był to błąd, że kocha mnie. 

Tłumaczy się, że nie wie, dlaczego tak zrobił, że miał mętlik w głowie, że nie myślał, że tak bardzo mnie zrani. Nie wiem, co mam myśleć, bo to nie było jednorazowe spanie z kimś. Proszę, o odpowiedź, co ja mam zrobić? Zostać z nim i dać szansę? Czy romans, który trwa pół roku, jest za długi i powinnam go zostawić?

Niechęć do własnego życia - jak sobie z nią poradzić?
Witam. Jak mam sobie poradzić z niechęcią do własnego życia
Czuję ogromny lęk przed krzywdą. Boję się najbliższych, dźwięków, przeszłam przez traumatyczne wydarzenia. Co się dzieje?
Dzień dobry, w ostatnim czasie bardzo mocno nasilił się u mnie lęk, do takiego stopnia, że czasami odnoszę wrażenie, jakby najbliżsi mi ludzie (głównie rodzina) chcieli wyrządzić mi krzywdę. Od razu budzę się w nocy, gdy tylko usłyszę jakiś nawet najcichszy dźwięk. Często śpię z nożem w ręce, aby móc się choć drobinę uspokoić pomimo tego, że raczej nic mi nie grozi. Wszędzie doszukuję się drugiego dna i kompletnie nikomu nie ufam. Mam wrażenie, jakby obudziły się we mnie traumy przez to, że czasem jako mniejsze dziecko byłam ofiarą przemocy fizycznej oraz psychicznej ze strony najbliższych. Nie jestem jeszcze osobą pełnoletnią i zastanawiam się czy byłabym w stanie normalnie funkcjonować w przyszłości przez tak mocno nasilony lęk, z którym żyję każdego dnia i każdej nocy. A może jest to oznaka jakiejś choroby psychicznej? Występuje u mnie również wiele innych, niepokojących objawów, natomiast jest ich zbyt wiele, aby się tutaj rozpisywać.
Jak pomóc partnerce z dzieckiem w sytuacji przemocy ze strony byłego partnera?

Witam! Spotykam się z kobietą, która ma dziecko z byłym partnerem. Mieszkamy osobno. Ja jestem w trakcie rozwodu. Wyciągnął informacje na temat mojej "jeszcze" żony i zadzwonił do niej. Z żoną nie jestem w dobrych stosunkach, więc pogadali sobie o mnie i partnerce stawiając nas w złym świetle w oczach rodziny bliższej oraz dalszej. Ten były partner jest narkomanem. W pracy próbował ją także oczernić i groził, że ją zabije oraz mnie. Nie ma pracy i wyciąga pieniądze od partnerki na narkotyki. Zerwała z nim 4 miesiące temu. Nastawia dziecko przeciwko mnie, mówiąc mu o mnie wulgarne rzeczy, zmyśla złe historie o mnie, przeciwko matce też nastawia owe dziecko. Nawet ostatnio popchnął partnerkę poprzez wtargnięcie agresywne do jej mieszkania ( kopnął drzwi ), w wyniku czego partnerka doznała stłuczenia uda oraz łokcia. Wydzwania oraz wypisuje do partnerki obraźliwe smsy. Odgraża się . Ostatnio próbował manipulacją udać, że coś sobie zrobi, informując dziecko, że popełni samobójstwo. Partnerka twierdzi, że nie wezwie policji , rodziny też nie wzywa, choć ma niedaleko rodziców. Oczekuje ode mnie, że będę patrzył biernie na to, co robi były partner. Według niej mam przyjąć do informacji to, co się dzieje, a ona twierdzi, że panuje nad sytuacją. Prosiłem, aby wezwała policję lub założyła niebieską kartę, powiadomiła rodziców, gdy on przychodzi na widzenie do syna. Nie mają ślubu, a były partner nie płaci alimentów. Była już u psychologa. który powiedział, że jest ofiarą przemocy domowej, ale ona nie dowierza. Psycholog mówił ,aby poinformowała go smsem, że kontakt mają mieć tylko w sprawie dziecka i nic więcej . Nie odpisuje mu i nie odbiera, ale znalazł inny sposób na kontakt i pod pretekstem zabrania jakichś rzeczy z mieszkania próbuje nachodzić partnerkę i stosuje przemoc słowną a ostatnio nawet fizyczną. Proszę o poradę, jak mogę pomóc partnerce .

Jak radzić sobie z lękiem przed konsultacjami z dziekanem po krytyce

Dzień dobry, nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

W czerwcu byłam na konsultacjach u pani dziekan, skrytykowała mnie za to, że napisałam prośbę o pomoc do pełnomocnika, do spraw studentów. Chcę dodać, że do niej też napisałam, opisując swój problem. Tydzień temu na ostatnim seminarium usłyszałam, że moja praca wymaga konsultacji z nią nie tylko na seminarium, ale także poza nim. Na samą myśl o konsultacjach mnie paraliżuje. Nie wiem, co robić

Mama nie chce żyć, a ja nie potrafię się z tym pogodzić. Jak ją wspierać?

Moja mama 61 lat. Kobieta alkoholiczka z depresją. Uparta, nigdy nie chciała chodzić do lekarza. A gdy już poszła ukrywała prawdę. Nie chodziła na zlecone badania i usg. Aktualnie w szpitalu. Trzęsie się jej całe ciało. Kiedyś tylko ręce. Gdy chodzi to upada. Zanikają jej mięśnie. Tak alkohol wyniszczył jej organizm. Stwierdzili chorobę polineuropatia. Narządy wewnętrzne masakra. Najgorzej wątroba. Ma żółtaczkę. Nie trzyma kału. Ona nie chce żyć. W szpitalu podają jej silne leki. Po nich wygląda jakby była nieobecna, wyciszona. Patrzy tylko w okno. Nie rozmawia. Patrząc w okno płacze. Nie chce naszej pomocy. Powiedziała, że pie**oli ją to życie. Lekarze mówią że, jedną nogą jest w grobie. 

Nie wiemy jak z nią rozmawiać. A mnie serce boli, że jest tak nieszczęśliwa, że nie chce żyć. Jak ją wspierać? Zachęcić by walczyła o siebie? Ma małe wnuczki, zawsze powtarzała, że żyje dla wnuczków. A teraz nawet i to ją nie cieszy. Lekarze mówią, że po wyjściu ze szpitala, żeby oddać ją na zamknięty odwyk. Ona nigdy się na to nie zgodzi. Jest zła, że o nią walczymy. Nie radzę sobie z tym. Jestem załamana. Ona chce poprostu umrzeć, a ja nie potrafię się z tym pogodzić.

Jak skutecznie wyjść z toksycznego związku?
Witam co mam zrobić aby wyjść z toksycznego zeiazku
Często się denerwuje, boję się sama zostać w domu, jak się bardzo zdenerwuje to mi paraliżuje ręce, nogi i usta, dusi w klatce piersiowej
Często się denerwuje, boję się sama zostać w domu, jak się bardzo zdenerwuje to mi paraliżuje ręce, nogi i usta, dusi w klatce piersiowej, nic do mnie nie dociera, jak coś mi się nie udaje, mam myśli samobójcze albo się okaleczam, nie mam chęci na nic, nie lubię się spotykać z bliskimi, co to może być? Teraz zaczęłam dużo pić alkoholu i inne używki. Możliwe, że schizofrenia?
Kryzys w małżeństwie. Żona zmienia nastawienie, jest obojętna, chłodna, niezdecydowana a ja wykończony.

Dzień dobry jestem w związku z partnerką prawie 21 lat a 16 po ślubie, mamy dwójkę dzieci 9 i 15 lat.

Przechodzimy przez kryzys w związku, jakiego nigdy jeszcze nie było. Zaczne od początku w skrócie,mam 39 lat żona 46 lat ,ona jest spokojna wycofana ,wstydliwa ,ma problem z otwartą rozmową i mówieniem o uczuciach a ja jestem osobą bardziej energiczną, pewną siebie i bezpośrednią oraz szczerą . Czasami przy kłótniach potrafiłem jak to żona mowi wbić szpile ,nie mogła mnie przegadać itd. 

Od 5 lat leczę się na depresje ,nie podjąłem terapii, tylko byłem na tabletkach ,miałem duży mobbing w pracy ,w końcu stamtąd odeszłem, zacząłem pracę w nowym zawodzie i wszystko zaczęło się układać, niestety między nami zaczął się chłód, przestaliśmy ze sobą spędzać czas ,włączyła się rutyna ,dzieci itd ,coraz mniej seksu ,bliskości, wychodzenia razem.

Ostatnie 3 lata skupiliśmy się na wykończeniu domu, więc żadnych urlopów za granicą, bo każdy grosz szedł w dom . Niestety przez moją depresje zmieniłem się z zachowania, zacząłem się wycofywać z życia rodzinnego ,czułem się odrzucony przez moją żonę i dzieci ,szły do kina ja byłem sam ze sobą i nawet juz nie pytała czy chce iść z nimi ,próbowałem rozmawiać z żoną co się dzieje, ale zawsze mówiła, że to moje wymysły i że jest wszystko ok .

Niestety ostatnio miesiąc temu doszło do dużej kłótni między nami ,ja z tej irytacji i przez tą sytuację w domu dużo rzeczy powiedziałem żonie, ale nigdy jej nie wyzwałem itp ,bardziej, że się spakuje i zabiorę w pi.... bardzo to wszystko ją zraniło, na drugi dzień żona pierwszy raz w życiu zaczęła na mnie krzyczeć, też wygarnęła mi dużo rzeczy m.in, że nie wie co do mnie czuje , nie widzi przyszłości ze mną itp ,po czym zakończyła rozmowę i przez dwa tygodnie trzymała mnie za murem bez jakiejkolwiek możliwości komunikacji, co strasznie wykończyło mnie psychicznie ,w tym czasie miałem dużo czasu na przemyślenie swojej sytuacji i zachowania. 

 

Podjąłem terapię u Psychologa i do teraz kontynuuję, zacząłem biegać ,schudłem 10 kg zacząłem walczyć o siebie . Z żoną rozmawialiśmy później na spokojnie na spacerze ,popłakała się i stwierdziła, że mnie nie kocha i że to koniec ,miałem się wyprowadzić, ale zdecydowałem, że tego nie zrobię ,bo też mam prawo być z dziećmi. Minęło 4 tygodnie , pogodziłem się po części sytuacją i skupiałem się dalej na sobie ,przestałem szukać kontaktu z żoną, nie rozmawiałem na nasz temat , poukładałem sobie dużo w głowie, stwierdziłem, że zaczynam życie układać pod siebie jako singiel . 

Nagle żona zaczęła robić podchody, być miła ,szukała kontaktu ,pisała , doszło do tego, że mogliśmy normalnie i na spokojnie rozmawiać, podczas rozmowy telefonicznej zaczęła mnie przepraszać,mówić, że dużo błędów sama popełniła i dużo rzeczy powiedziała, żeby mnie zranić, między innymi to, że mnie nie kocha ,(powiedziała to, żebym dał jej spokój.) Wykazałem się empatią i wyciągnąłem rękę, liczyłem, że jest szansa dla nas ,po przemyśleniu stwierdziłem, że chce jeszcze o to zawalczyć, umówiliśmy się na rozmowę po pracy ,żona przyszła już na luzie pewna siebie ,rozmowa wyglądała całkiem inaczej, aniżeli przez telefon ,już stawiała warunki itp ,powiedziałem, że przez te 4 tygodnie miałem dużo czasu aby sobie w głowie poukładać i że widzę w końcu, że mogę żyć sobie sam ,wcześniej nie wyobrażałem sobie tego ,że mam plany, zmiana pracy itp ,ale żonie się chyba to nie spodobało ,na drugi dzień już się zmieniła o 180 stopni ,przestała się starać, powiedziała, że nic ode mnie nie oczekiwała i od tamtej pory nic się nie zmieniła, znów jest zimna obojętna, bez uczuć , nie zależy jej na kontakcie ze mną. 

Wyjechałem teraz w poniedziałek do Polski na kilka dni ,przed wyjazdem w niedziele w nocy przyszedłem do niej, obudziłem ją, powiedziałem, że chce porozmawiać ,przyszliśmy do drugiego pokoju ,chciałem jej pokazać, że ją nadal kocham ,zagrałem vabanque,kochaliśmy się i nie odrzuciła mnie, podczas zbliżenia na początku czułe, że też tego chciała ,później bylo to juz jednostronne :( Spaliśmy razem kilka godzin i rozmawialiśmy do rana ,po czym uciekła do drugiego pokoju .

Ja się spakowałem i tego dnia wyjechałem, podczas podróży zapytałem czy tego żałuje, powiedziała, że nie, ale ze za szybko się to potoczyło. Przez tydzień do wczoraj się nie kontaktowaliśmy, wróciłem do domu, miała czas, żeby sobie przemyśleć, niestety nic się nie zmieniło, dalej twierdzi, że jest na początku tej sytuacji, że nie wie co do mnie czuje itp ,ale nie jest tak, że mnie nie kocha ,dalej jest zimna ,obojętna, nie szuka kontaktu.

Ja już mam dosyć tej całej sytuacji i nie daje więcej rady , mimo że ją kocham i chciałem się starać, nie potrafię więcej tego znieść, tej zabawy moimi uczuciami , mam wrażenie, że momentami się już poniżam, okazuje znów uczucia i jest to jednostronne. Chcę się wyprowadzić i rozwieść, było mi łatwiej jak powiedziała, że nie kocha ,teraz znów daje nadzieję, a jednocześnie ją odbiera ,nie wiem co się z moją żoną dzieje ,że się zamknęła tak w sobie, nie wie czy chce się starać o nasz związek ,nie wie czy będzie potrafiła itp., tak mi powiedziała ... a ja już jestem tym zmęczony, trwa to już drugi miesiąc, już nie daje rady ,ostatnie co mi zostało to zrobienie terminu na rozmowę wspólną z psychologiem i zrobiłem termin ,nie widzę już nadziei.

Czy może mi ktoś wytłumaczyć czy żona przez te kłótnie ostatnio mogła faktycznie tak się zamknąć sama w sobie ? i z dnia na dzień stać się taka niedostępna? czy przyczyna leży w osobie trzeciej, bo już jest zaangażowana uczuciami gdzieś indziej .... choć uważa, że nigdy by mnie nie zdradziła. Co mogę jeszcze zrobić, aby do niej dotrzeć? Czy po prostu mam zakończyć nasze małżeństwo i 20 wspólnych lat . Dziekuje za Odpowiedź pozdrawiam.

Jak odzyskać miłość po toksycznym związku i zacząć zmiany w sobie?

Dzień Dobry, Nie wiem, czy otrzymam odpowiedź, ale nie będę ukrywać, że nie potrafię już sobie poradzić z tym, co się dzieje w moim życiu. 25.05.2023r. poznałem moją pierwszą i prawdziwą miłość o imieniu Maja. Jest Ona cudowną dziewczyną, kobietą, przepiękna oraz najlepszą, jaka istnieje. Żadna nie może z nią rywalizować. Jest ona dla mnie najważniejsza. Problem się pojawia, że ja sobie to wszystko za późno uświadomiłem, jaki diament straciłem. Mimo że Ona mnie raniła, to ja jestem głównym winowajcą rozpadu tej relacji - zdradzałem ją, oszukiwałem, byłem toksyczny i nadwyraz kontrolujący. Nie posiadałem do niej zaufania, a jednocześnie wierzyłem jej, że jest wobec mnie szczera. Mam ogromne problemy z samoakceptacją. Nie potrafię kontrolować własnych emocji. Dalej jestem tym małym chłopcem, któremu nikt nie pokazał, jak wygląda miłość, jak powinno się kochać oraz jak powinno się rozmawiać. Ciągle jestem tym małym chłopcem, którego Ona pokochała, a jednocześnie mnie nienawidzi. Dzisiaj, czyli kiedy to pisze - jest 12.02.2025 godz 10:28. Pomiędzy 8 a 10 widziałem się z nią. Poszedłem do niej do domu - z kwiatami, z listem, który do niej pisałem (niedokończony). Prosiłem, błagałem ją na kolanach - jednak Ona pozostawała nieugięta. Pozostawała przy swoim, że nie chce się z nikim wiązać. Mnie - poniosły emocje, raz podniosłem głos i wszystko runęło. To, o co walczyłem uciekło ode mnie, na kolejne kilkaset kilometrów, które tym razem będę musiał pokonać pieszo. Ona daje nam możliwość w przyszłosci - mam się zmienić mentalnie, mózgowo. Zmienić swoje zachowania, zacząć nad sobą panować, a jednocześnie dalej być tym słodkim chłopcem, którego Ona pokochała. Chce jej dać wszystko, wszystko, czego pragnie. Chciałbym się zmienić - dla siebie i dla niej. Dla mojej i jej przyszłości. Dla wspólnej przyszłości. Liczę na pomoc. 

Jak mogę zacząć zmianę? Co powinienem zauważać, czego się strzec i jak reagować na różne rzeczy. 

Czy powinienem okazywać zazdrość, że spędza czas z innymi chłopakami teraz?

Kryzys w małżeństwie: jak radzić sobie z przemocą słowną i fizyczną męża oraz skutkami dla dzieci?

Od trzech lat żyjemy z mężem w kryzysie. Ciągle kłótnie obrażanie, w tym wszystkim uczestniczą dzieci. Mój 12-letni syn powiedział mi dziś ,,tata jedzie po tobie każdego dnia i że on już nie ma sił i że nie wytrzymuje w tym domu. Agresja męża słowna, jak i fizyczna przeniosła się również na syna, który ma już swoje zdanie i nazywa to, co się dzieje po imieniu i otwarcie mówi, co czuje. Mąż mówi mi, że to ja swoim zachowaniem prowokuje go do takiego zachowania, że jestem głupią, pusta idiotka psychopatka itp inne i ze, jak nie pójdę do psychologa albo nie powiem mu co dalej z nami, to on mi pokaże. Daje mi czas do końca kwietnia… Czuję się zastraszona, jest godzina 23, a ja nawet nie wiem, czy będę spała w sypialni, bo nie wiem, czy mąż mi pozwoli, bo gdy mamy gorsze dni, to mówi, że to jest jego dom jego sypialnia i nie życzy sobie, abym z spała, bo na to nie zasługuje, a gdy mimo wszystko idę spać do sypialni, to w złości mnie wykopuje z łóżka lub włącza telewizor bardzo głośno bym nie mogła spać. Masakra .

Jak uwierzyć w siebie po traumach z dzieciństwa i zbudować pewność siebie?

Jestem już po 30. Mężczyzna. Od wieku licealnego towarzyszy mi silne poczucie bycia gorszym od innych. Myślę, że jest to rezultat kumulacji kilku traum: śmierci ojca, gdy byłem jeszcze małym, ale już świadomym chłopcem, traumy odrzucenia ze strony płci przeciwnej i ogólnej wrażliwości i słabej psychiki. Jestem wycofany, mam skłonności do izolacji i co najgorsze odpuszczam wyznaczanie sobie nowych celów, bo z góry zakładam, że na pewno mi się nie uda. To nie lenistwo, to czarnowidztwo i strach. W każdej nowej pracy jestem sparaliżowany stresem. Jak uwierzyć w siebie, na czym zbudować swoją osobowość? Nie czuję, że kiedykolwiek miałem jakikolwiek punkt zaczepienia, coś o czym wiedziałbym, że idzie mi dobrze.

Moje pytanie dotyczy sprawy, która męczy mnie już coraz bardziej
Witam, Moje pytanie dotyczy sprawy, która męczy mnie już coraz bardziej. Jesteśmy małżeństwem już prawie 10 lat. Mieliśmy taki okres w życiu, że około roku chodziliśmy na terapie dla par, ponieważ nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać i ta terapia mocno nam pomogła. Jest super. Mamy wspólne cele. Budujemy dom. Mamy 2 wspaniałych maluchów. Natomiast moja żona, mimo że uważam, że ma świetną figurę, nie chce pokazywać swoich kobiecych atrybutów. Chodzi generalnie o to, że gdy przychodzi wiosna i lato, to cały czas nosi długie, luźne sukienki prawie do kostek i wstydzi się pokazywać swoje ładne nogi i pupę. I zaznaczam ,nie chodzi mi tutaj o sukienki mini, ale wystarczy sukienka nad kolano albo z rozcięciem, albo nawet krótkie spodenki, nie muszą być szorty, które pokazują pół tyłka. Ja, jako facet, którego kręcą głównie nogi i tyłek cały czas próbuję dać jej do zrozumienia, że na tym mi bardzo zależy, ze może jest to płytkie, ale jest to dla mnie ważne, żeby pokazywała przede mną na ulicy swoje kobiece atrybuty, a nie tylko w domu gdy nikt nie widzi. Daje jej to do zrozumienia albo poprzez spokojną rozmowę, albo delikatnymi gestami, czasem się zdarza, że tak mnie to dotyka, że widzi, że jest mi z tym źle i nawet czasem jej to wygarnę. Ona twierdzi, że ona musi się dobrze sama ze sobą czuć i do niczego jej nie zmuszę i puszcza teksty typu, że jak jej nie akceptuje taką, jaka jest, to trudno, mogę sobie wymienić ją na inną. Oczywiście jestem pewien, że to tylko taki głupi tekst. Nie wiem,co mam robić ,czasem jestem taki zdołowany,że wokoło jest tyle kobiet, które nie mają z tym żadnego problemu i to delikatnie mówiąc kobiet, które, mimo że nie są perfekcyjne, to nie wstydzą się pokazywać kształtu swojego ciała. Ja lubię taką pewność siebie. Nie wiem, co z tym robić. Jak w sytuacjach spięć, mówiłem żonie, że może przydałaby się jakaś wizyta dla odnowy u terapeuty, to ona mnie zbywa oczywiście. No cóż to na tyle. Dziękuje.
Heja pisze z pytaniem co mi moze byc. Bo niby chodze do psychologa ale on nawet nie wysluchal mnie do końca i mial mnie troche gdzieś. Mam myśli samobójcze, okaleczam sie, nienawidze siebie i zycia nie czuje sie dobrze we wlasnym ciele. Nie potrafie zapanować nad emocjami, i ogólnie czuje straszną pustkę.
Jak radzić sobie z utratą wzroku i utrzymać zdrowie psychiczne? Strategie i wsparcie
Moje życie dosłownie stanęło na głowie przez utratę wzroku. Każdy dzień to jakby nowy rozdział pełen wyzwań, a dostosowanie się do tego wszystkiego okazało się o wiele trudniejsze, niż myślałem. Nie widząc, czuję się ograniczony w codziennym funkcjonowaniu, co mocno odbiło się na moim zdrowiu psychicznym. Mam wrażenie, że ciągle jestem w kryzysie, a moje poczucie samodzielności zniknęło w sekundę. Przytłacza mnie próba poradzenia sobie z tą sytuacją, a strach przed tym, co będzie dalej, dosłownie mnie paraliżuje. Zastanawiam się, jak mogę naprawdę przystosować się do tej sytuacji, żeby nie stracić wiary i motywacji. Może są jakieś techniki albo metody terapii, które pomogłyby mi lepiej poradzić sobie z tym kryzysem? Jakie strategie mogą pomóc mi odbudować poczucie kontroli nad własnym życiem? Zastanawiam się też, czy warto iść na terapię grupową, żeby wymieniać się doświadczeniami z innymi ludźmi, którzy przeszli coś podobnego. Szukam sposobu, aby nie tylko przetrwać ten trudny czas, ale też znaleźć w sobie siłę na dalszy rozwój. Będę wdzięczny za wszelkie rady i wsparcie.
Zaburzenia odżywiania, niechęć do zmiany i lęk. Celowo sprawiam sobie cierpienie, wiem, że tak nie mogę funkcjonować.
Nie mam pojęcia co mam zrobić, chodzę do psychologa i rozmawiamy o moich zaburzeniach odżywiania, ale dalej nie jestem gotowa nic z tym zrobić, nie jestem gotowa na wprowadzenie regularności w jedzeniu, czuje się komfortowo tak, jak teraz jest, ale wiem, że jest to dla mnie złe i męczy mnie to, czuje się jakbym zasługiwała na cierpienie, jednak nie chce cierpieć, nie chce zmieniać tego jak się odżywiam bo boje się ze gdy to zmienę to przytyje, a tak to czuje się bezpiecznie, jednak nie chce dalej tak żyć, nic już nie rozumiem.