
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Co mam zrobić, jak...
Co mam zrobić, jak od jakiegoś czasu każdy, kto jest mi bliski, się oddala?
Nina
Marika Żyrek
Może to odpowiedni moment na zastanowienie się, w co pokłada Pani energię, w jakie relacje inwestuje Pani swoje uczucia? Czas na zastanowienie się, czy Pani relacje z innymi osobami wyglądają tak, jak Pani tego potrzebuje i oczekuje? Czy są to pewne, bezpieczne, wspierające relacje, w których dominuje szczerość, zaufanie i akceptacja?
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry,
wydaje się, ze musi być jakaś przyczyna tego, ze jak Pani pisze „każdy bliski się od Pani oddała”. Nie zdradza Pani szczegółów, wiec trudno się odnosić do tego w konkrecie, ale zazwyczaj kiedy obserwujemy jakiś powtarzalny się wzorzec/schemat - w tym przypadku, ze bliskie osoby się oddalają- warto poszukać rozumienia takiego stanu rzeczy. Ponieważ dotyczy to Pani, a bardzo trudno odkrywac coś w samej sobie, ponieważ nie jest łatwo nabierać dystansu, patrzeć na rzeczy które nas dotyczą z innej perspektywy, odkrywać to, co jest nieświadome (mysli, uczucia, postawy, schematy postępowania), potrzeba do tego profesjonalnego, obiektywnego wsparcia w postaci osoby psychoterapeuty. Terapia właśnie pozwala zrozumieć to, co się dzieje w życiu, a nad czym tracimy kontrole, lepiej rozumieć siebie i innych, zyskiwać wpływ na basze postępowanie a co za tym idzie dokonywać zmian w relacjach z ludźmi. Terapia może również pomoc na druga zgłaszana przez Pania sprawę - poradzić sobie z trudnymi uczuciami związanymi z tym, ze partner dotykał inna kobietę, rozeznać się dokładnie w tym, jaki Pani ma do tego stosunek i co Pani chce z tym zrobić. Polecam skorzystanie z wyszukiwarki terapeutów na TwójPsycholog i umówienie pierwszej konsultacji. pozdrawiam Magdalena Bilinska Zakrzewicz

Zobacz podobne
Dzień dobry, jesteśmy z mężem 18 lat po ślubie. On zawsze miał skłonności do porno. Ja mu często mówiłam, że nie lubię, jak on się masturbuje po kątach. Ale ja też często byłam zapracowana — ciągle wszystko było na mojej głowie: dzieci, dom. Jesteśmy sami, zdani tylko na siebie…
Seks uprawialiśmy minimum raz w tygodniu, ale mój mąż twierdził, że on potrzebuje kilka razy dziennie. Od półtora roku, z tego co wiem, zaczął pisać z kobietami na kamerkach internetowych — płacił im, a one robiły to, co on chciał, i on się z nimi razem masturbował. Dowiedziałam się o tym całkiem przypadkiem, gdy przyszły mu powiadomienia. On się oczywiście wypierał, a mój świat się zawalił…
Rozmawialiśmy o tym, bo ja nalegałam, ale on nie widział w tym problemu. Obiecywał, że już nigdy tego nie zrobi, ale po miesiącu znowu to odkryłam — znów to samo. Tłumaczył, że „wykorzystał do końca minuty, które mu zostały” i że już kasuje to konto.
W naszym związku bardzo się polepszyło. Mnie też zaczęło lepiej iść — awansowałam w pracy, a w domu zaczęłam mieć ciągle ochotę na seks. Może podświadomie, bo wmówiłam sobie, że to była moja wina, że nie spełniałam jego oczekiwań. Próbowałam mu tak dogodzić, żeby nie myślał o głupotach, tylko o nas. Spełniałam jego wszystkie fantazje.
Ale od czasu do czasu na czymś go przyłapałam. Tłumaczył wtedy, że to normalne u facetów, że oni są wzrokowcami i że ogląda porno tylko po to, żeby popatrzeć — a kocha tylko mnie i to ze mną chce być do końca życia. A ja, głupia, wierzyłam mu we wszystko… I ciągle oskarżał mnie, że go kontroluję. On zmieniał wszędzie hasła, wszystko poblokował i oczekiwał mojego zaufania.
W głębi serca bardzo cierpiałam, ale tłumaczyłam sobie, że go bardzo kocham i że dla niego muszę o tym wszystkim zapomnieć. Ale ostatnio, płacąc rachunki, znowu zobaczyłam, że płacił za kamerki… I moje serce pękło na pół. Bo teraz, gdy u nas było tak cudownie, dałam mu wszystko, co mogłam dać — a on i tak to zrobił.
Na początku się wyparł, a później, gdy drążyłam dalej, powiedział tylko, że „tam zajrzał”, ale ma dosyć mojego szpiegowania. On nie widzi w tym winy — tylko ja jestem za wszystko winna.
Co robić? Ja nie umiem bez niego żyć… Ale to tak bardzo boli. Czy naprawdę przesadzam i powinnam po prostu żyć dalej? Przecież to nie jest zdrada…?


