Left ArrowWstecz

Czy bez studiów psychologicznych jest szansa na pracę w poradni?

Czy bez studiów psychologicznych jest szansa na pracę w poradni? Chciałbym choć trochę mieć styczność z tym fachem, a w międzyczasie studiować.
Paulina Sadowska

Paulina Sadowska

Dzień dobry, Rozumiem, że szuka Pan możliwości pracy w Poradni w której mógłby Pan zdobyć doświadczenie i połączyć je ze studiami. Każda Poradnia ma swoje warunki zatrudniania osób na konkretne stanowisko z którymi warto się zapoznać. Praca jako psycholog w takim miejscu bez wykształcenia psychologicznego lub/i kierunkowego może być bardzo trudna lub niemożliwa. Być może dane miejsce ma inne stanowiska na które nie potrzeba takiego wykształcenia i którymi byłby Pan zainteresowany. Alternatywną opcją umożliwiającą rozwój i zdobywanie doświadczenia zawodowego w różnych miejscach pomocowych jest staż na który przyjmowani są, np studenci kierunków psychologicznych lub pokrewnych. Życzę powodzenia! Paulina Dąbrowska
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Monika Wojnarowska

Monika Wojnarowska

Dzień dobry, to bardzo zależy jaką dokładnie poradnię ma Pan na myśli. Jeśli chodzi o publiczne Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne może Pan próbować dostać się tam na praktyki (po podjęciu studiów oczywiście) lub aplikować na stanowisko nie wymagające kwalifikacji które zamierza Pan zdobywać w trakcie studiów. Pracując np. na recepcji będzie Pan widział na czym mniej więcej polega praca w poradni. W prywatnych poradniach wygląda to inaczej. Dużo zależy od poziomu wiedzy i oczekiwań zatrudniającego. Niektórzy wymagają pełnych kwalifikacji, inni zadowolą się certyfikatami ze szkoleń. Czasem wystarczy mieć szkolenie z TUS-u czy TSR-u by móc współprowadzić zajęcia grupowe. Osobiście zachęcam Pana do rozejrzenia się za wolontariatem w miejscach takich jak np. świetlice socjoterapeutyczne, czy szkoły realizujące projekt Akademia Przyszłości - sporo można się tam nauczyć i podejrzeć pracę psychologów. Pozdrawiam i życzę powodzenia w szukaniu odpowiedniego miejsca dla siebie :)
2 lata temu

Zobacz podobne

Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia.
Mam 26 lat. Jestem mężczyzną. Potrzebuję pomocy. Straciłem chęci do życia. Nie uważam, żebym był brzydki. Powiem więcej - podobam się sobie. Jednakże, nie czuję się atrakcyjny. Ukończyłem studia wyższe uzyskując tytuł magistra informatyki. Pracuję na ten moment, jako Tester oprogramowania. "Chciałbym" startować na stanowisko młodszego programisty. "Chciałbym" umieściłem w cudzysłowie, gdyż tak naprawdę nie wiem, czego chcę już. Nigdy nie chciałem być programistą. Na studia Informatyki poszedłem z braku innego pomysłu oraz presji. Wiem, że to dość typowy przypadek. Programowanie, po prostu, najbardziej mi się spodobało ze wszystkiego w trakcie studiów a dodatkowo jest to zawód raczej dobrze płatny. Moim zamiłowaniem jest muzyka, a konkretniej jestem gitarzystą. Zamiłowanie do instrumentu zaczęło się w gimnazjum. Szybko odkryłem, że mam ponad przeciętne predyspozycje (pragnę, żebyście mi tu uwierzyli, znam się na rzeczy). Kochałem komponować utwory, zawsze zależało mi, aby były złożone, pomysłowe i atrakcyjne dla muzyków (a przede wszystkim dla mnie) do grania. W ten sposób umiałem się uzewnętrzniać. Na studiach dostałem się do składu zespołu muzycznego. Chłopaki byli dla mnie jak druga rodzina. Zawsze jednak grałem trochę w innym klimacie niż oni. Jednakże osobiście uważałem, że nie gryzie się to z resztą, jako całokształt. Chłopaki zwykle byli innego zdania, więc musiałem walczyć o każdy swój pomysł, zazwyczaj wychodziłem zwycięsko i pomysł przechodził dalej. Czułem, że uczę się walczyć o swoje, co nigdy mi nie przychodziło z łatwością. Po około 3-4 latach kilka miesięcy po rozpoczętej pandemii, zaczynałem czuć się gorzej psychicznie. Czułem się tragicznie przez to, że staliśmy w miejscu. Brak występów, nagrane dopiero ze 3 kawałki (żaden z moich pomysłów) a mieliśmy ich więcej naprawdę porządnych i dopracowanych kawałków. Zacząłem naciskać, że powinniśmy iść do studia nagrywać resztę. Zaproponowałem nawet, że mogę za nas założyć na początek. Jednocześnie zdarzało mi się dziwnie izolować na próbach od reszty, z powodów problemów na tle psychicznym, co zaowocowało niedługo wyrzuceniem mnie z zespołu. Był to dla mnie straszliwy cios. Jakby sens mojego życia przestał istnieć. Płakałem, jak gdybym umierał i nie mógł nic zrobić. Od tamtej pory (minęły jakieś 3 lata) na przemian czuję się zmotywowany i przegrany tak, jak teraz. Na ten moment jestem w dwóch zespołach. W jednym gram 2 lata - kompletnie nie mój gatunek muzyczny, ale szedłem z założeniem, że może mi to pomóc kiedyś złożyć zespół jaki pragnę (poznam ludzi itp), lecz z każdą próbą czuję się gorzej, a nie umiem odejść. Drugi zespół od niedawna, podchodzę z dystansem i choć gatunek zdecydowanie bliższy mojemu to znowu widzę, że będę musiał walczyć o swoje pomysły. Mam swoje własne pomysły i strasznie ciężko mi jest znaleźć osoby, którym się to podoba i też jest to ich styl. Jak znajduję, to zazwyczaj nie udaje mi się do końca całej kapeli złożyć, dlatego najłatwiej mi jest próbować się dostawać do zespołów już kompletnych poszukujących gitarzysty (tak jak to było z tymi dwoma). Mam jeszcze inne pasje i boję się je wyjawić, gdyż jest to tak charakterystyczne połączenie, że jeśli ktoś z moich znajomych to przeczyta to od razu będzie wiedział, kto jest autorem. A wtedy prywatność zostanie naruszona. Więc powiem tylko tak, że jest to sport fizyczny indywidualny. Od dziecka chciałem to trenować, ale rodzice mnie nie zapisali. Dopiero na studiach sobie o tym przypomniałem. Jestem w topce w Polsce z dużymi szansami na mistrzostwo. Myślę o byciu instruktorem, jednakże jest to sport niszowy i pieniędzy z tego praktycznie nie ma. A na pewno nie dużych. Lubię się uczyć języków obcych. Zawsze sprawiało mi to frajdę. I mam też kilka innych hobby, ale nie chcę dla dyskrecji się tym dzielić. Nie mam dużo przyjaciół. Właściwie mam jednego, który jest introwertykiem i bardzo rzadko mam z nim kontakt. Czuję się bardzo samotny. Bardzo! Większość czasu spędzam sam. Jedyny kontakt z ludźmi mam na zajęciach dyscypliny sportowej, którą trenuję. Dziewczynę miałem raz w życiu, w liceum. Z początkiem studiów, oddaliliśmy się od siebie i mnie zostawiła. Bardzo cierpiałem wtedy, lecz po pół roku doszedłem do siebie. Czułem, że wiele mnie to nauczyło. Zdaje mi się, że nie umiem nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi a przynajmniej do takiego stopnia, żeby chcieli być moimi przyjaciółmi. Raczej wszystko kończy się po prostu na dobrej znajomości. Odkąd pamiętam, mam złe stosunki z rodzicami. Ojciec prawie ze mną nie rozmawia. Przykro mi, że nie otrzymałem od nich większego wsparcia. Wielokrotnie mówiłem o tym, że co innego mi w duszy gra niż Informatyka i że cierpię studiując. Matka mi radziła, żeby to zdać dla bezpieczeństwa a potem pomyśleć o czymś innym. Inni moi znajomi co byli ze mną na kierunku odchodzili po pierwszym semestrze orientując się w tym jak studia wyglądają (przynajmniej na naszej uczelni). W tym momencie robią to co lubią a nie jest to wcale nic takiego. Część z moich z moich znajomych się nawet z tego śmiała, ja zawsze byłem jednak pod wrażeniem. Ja sam nie zdecydowałem się na odejście ze względu na to, że w przeciwieństwie do ów znajomych, co odeszli, mi dobrze szło na studiach. Zdawałem egzaminy. Zawsze sobie też stawiałem ambitne wyzwania. Myślę, że te rzeczy mnie powstrzymały. Wracając do rodziców, nie wspierali mnie w moich pasjach. Nie pomagali zrozumieć, że mogę robić w życiu to co lubię. (Jeden z moich znajomych jest zawodowym muzykiem - postawił na to po prostu, nie bał się). Więc ja zawsze się bałem postawić wszystko na moją pasję. Mam wrażenie, że brak kontaktów z ojcem, brak okazywania miłości z jego strony sprawił, że mam problemy w kontaktach między ludzkich (mam wrażenie, że skoro ja go nie ciekawię, to nikogo nie ciekawię). Wstydzę się też chwalić swoimi osiągnięciami, swoimi twórczościami. Po wyrzuceniu mnie z zespołu zacząłem chodzić na terapię do psychoterapeuty, czułem się na niej wielce nierozumiany i że jestem tam po to, żeby dawać pieniądze. Zmieniłem więc psychoterapeutę. Drugi raz czułem, że to strzał w dziesiątkę. Była to starsza już pani, ale czułem od niej ciepło i troskę. I faktycznie przez pewien czas czułem poprawę. Jednakże problemy moje wróciły ze zdwojoną siłą. Myślę, że starczy już. Sytuacja, w jakiej się teraz znajduję, jest taka, że nic a nic nie ma dla mnie już sensu. Mam 26 lat, a czuję się, jakbym miał już 60, jakby wszystkie drzwi się już przede mną zamknęły. jak w dniu świra, że ja jestem głównym bohaterem tego smutnego filmu. Że mój potencjał się już stracił. Muzykę, choć kocham, to nie mam już motywacji by to robić, straciłem nadzieję a bez tego czuję się jak bez tożsamości. Praca, sport, hobby, muzyka - wszystko dla mnie jest bez sensu. Choć nie chcę tego, myśli samobójcze przychodzą mi do głowy, i to mnie niepokoi. Bo wiem, że wizja samobójstwa mnie przeraża i nie chcę tego robić, ale kto wie do czego ból mnie doprowadzi. Bardzo, bardzo błagam o pomoc. Pozdrawiam, przepraszam, że takie długie
Podczas zdalnej pracy muszę mieć w tle film. Nie ułatwia mi to procesu, ale nie potrafię bez tego.
Dzień dobry, chciałbym spytać się co takiego mam, że jak pracuję zdalnie to po prostu muszę mieć włączony film na innym monitorze. Bardzo spowalnia mi to pracę, ale nie mam wtedy takiego stresu i nie jest to takie nudne. Jakoś w głowie sobie ubiłem, że nie mogę pracować w ciszy, czasem sobie włączam muzyke do pracy, ale potem przełączam na film. Pozdrawiam
Czy uczucia, które zniknęły przez wypalenie zawodowe, mogą wrócić?
Czy uczucia, które zniknęły przez wypalenie zawodowe, mogą wrócić? (Takie jak miłość)
Oszustwo zleceniodawcy doprowadziło mnie do załamania nerwowego i myśli samobójczych

Oszukał mnie zleceniodawca. Jego oszustwo doprowadziło mnie do biedy, załamania nerwowego, myśli samobójczych, konieczności brania leków. Nie wiem, co zrobić, aby wyrównać tę sprawiedliwość, aby załagodzić moje poczucie krzywdy, smutek, ból? On sobie żyje w bogactwie, ja głoduję. 

Nie mogę nic zrobić, bo to była umowa zlecenie i Kodeks Pracy nie obowiązuje. Może ostrzec przed nim ludzi na różnych grupach na Facebooku, powiedzieć prawdę o nim jego klientom? 

Po pierwsze, w ogłoszeniu napisane było, że widełki wynagrodzenia wynoszą miesięcznie 4-40 tys. zł (!). 

W rzeczywistości jednak z ok. 10 osób, które przeszły rekrutację w okresie wakacyjnym, większość zarobiła 0 przez 1-3 miesiące, a pojedyncze osoby kwoty max. 1500 zł na miesiąc. 

Właściciel firmy stwierdził również, że "płaci pieniądze na marketing, który jest nam potrzebny, a bez nas byłoby mu znacznie łatwiej". Wg mnie dużo mówi o podejściu szefa do pracowników. Jak można otwierać biznes, jeśli dla kogoś pieniądze wydane na maila pracownika (50 zł miesięcznie), na projekt strony internetowej i domenę, to obciążający wydatek? 

Jak taka osoba chce prowadzić biznes? Firma nie posiada siedziby, pracownicy pracowali z domu lub spotykali się w ... kawiarni. W trakcie rozmowy kwalifikacyjnej otrzymałam pytanie, ile chcę zarabiać i gdy podałam kwotę 4/5 tys. netto, zostałam wyśmiana, bo właściciel "jest w szoku, że osoba po moich studiach tyle zarabia w moim mieście". Powiedział, że u niego będę zarabiać 20 tys. po 2 latach i to jest jak najbardziej realistyczna kwota!!! Właściciel firmy wyśmiewa osoby o niskich /przeciętnych w naszym kraju zarobkach, podczas gdy u niego najczęściej zarabia się 0. Kim trzeba być, aby oszukiwać ludzi do tego stopnia, że będzie się zarabia 40 tys. zł, a zarabia się 0? Trzeba być człowiekiem bez sumienia? Jak można tak traktować ludzi? Kim trzeba być?

Jak odzyskać poczucie własnej wartości po utracie pracy i kryzysie tożsamości?

Hej,
potrzebuję pomocy, bo kompletnie się pogubiłam. W ostatnich miesiącach straciłam pracę, która była dla mnie wszystkim – taką moją główną częścią życia i tego, kim byłam. Teraz czuję się, jakbym straciła siebie, jakby ktoś wyrwał mi coś bardzo ważnego, a ja nie wiem, kim jestem bez tego. Moje poczucie własnej wartości leży i nawet nie wiem, od czego zacząć, żeby to naprawić.

Często mam w głowie chaos: czy ja w ogóle coś potrafię? 

Czy dam radę znaleźć coś, co mnie znowu napędzi? Jak znaleźć nowy cel, coś, co mnie zdefiniuje na nowo? Mam takie wrażenie, że to wszystko będzie trwać wieczność, a ja nie wiem, jak przetrwać. Jak w ogóle podnieść się z takiego kryzysu? Każda rada, cokolwiek – naprawdę będę wdzięczna.

Rozwój osobisty

Rozwój osobisty - jak skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele

Chcesz skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele? Poznaj kluczowe aspekty rozwoju osobistego, które pomogą Ci w realizacji Twoich ambicji. Dowiedz się, jak wykorzystać swój potencjał i stać się najlepszą wersją siebie!