Left ArrowWstecz

Czy jestem psychicznie chora? Problem w związku, utrata pracy i poczucie izolacji

Mój facet powiedział mi, że jestem nienormalna i powinnam się leczyć, bo: bałam się, że mój ukochany pies umrze podczas operacji: byłam w ciąży W 90% usunęłam dziecko, z powodu licznych rozmów jak,by to wyglądało. Straciłam pracę, ale później moja szefowa znalazła wyjście (także rozmowa o utracie pracy, a potem radość z odzyskania jej czyni mnie psychiczną. Bywa, że wracam z pracy okropnie zmęczona, bo moja szefowa potrafi być uszczypliwą żmiją. On jest muzykiem i zawsze wychodzi na wierzch coś, o czym, nie wiedziałam więc moja uwaga: jeździsz sobie imprezować i bawisz się, a ja siedzę w domu, nie mam przyjaciół (Mieszkam w Specyficznym miejscu we Włoszech, gdzie mogę porozmawiać co najwyżej z imigrantami jak ja. Chcę jechać na Castlefest (festiwal, podczas którego mnie zdradził Powiedziałam dokładnie tak jak wszyscy inni, że 19 godzin banie jest do słupy i i że pogoda jest do dupy( Każdy z zespołu o tym mówił) . Czy to czyni mnie psychicznie chorą ? P.S w domu nie mogę rozmawiać o pracy, o moich treningach, naszym psie, pieniądzach, mojej rodzinie, pieniądzach, filmach serialach, praktycznie najlepiej żebym się nie Odzywała. Do tego w sobotę złapał mnie za nadgarstki, przycisnął do ściany i powiedział, że ochotę mnie uderzyć, bo psuje mu jego ulubiony festiwal w roku.

User Forum

Sadako Yusuke

4 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

Pani reakcje, emocje i sposób przeżywania sytuacji, które Pani opisuje, nie świadczą o „nienormalności”, lecz o tym, że jest Pani w bardzo obciążających okolicznościach i naturalnie może się Pani czuć przeciążona, wyczerpana. To, że Pani przeżywa smutek, lęk, złość czy rozczarowanie - jest zrozumiałe i ludzkie.

 

To, co jednak szczególnie porusza, to opisywane przez Panią sytuacje związane z brakiem przestrzeni do rozmowy, z lekceważeniem Pani potrzeb, a także z agresją. Jeśli pojawia się przemoc - werbalna, emocjonalna, a tym bardziej fizyczna lub jej groźba - to są sygnały, które warto potraktować bardzo poważnie. Nie po to, by kogoś oceniać, ale po to, by zadbać o siebie - o bezpieczeństwo, o zdrowie psychiczne, o granice.

 

Nie musi Pani udowadniać nikomu, że ma prawo czuć się źle, że coś jest dla Pani trudne, że potrzebuje Pani wsparcia. To są prawa, które przysługują każdej osobie. I choć trudno jest mówić o tak osobistych rzeczach, być może warto rozważyć rozmowę z psychologiem - nie dlatego, że „coś jest z Panią nie tak”, tylko dlatego, że ma Pani prawo być wysłuchana, zrozumiana i zaopiekowana.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Bejmert 

Psycholog

4 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Dzień dobry,
o co Pani opisuje, nie świadczy o żadnej „nienormalności”, to reakcje osoby, która doświadcza silnego stresu, emocjonalnego przeciążenia i braku wsparcia w relacji. Pani lęk o psa, trudne decyzje związane z ciążą, utrata pracy, samotność i potrzeba bliskości są całkowicie ludzkie i zrozumiałe. To, że Pani odczuwa emocje i próbuje je wyrażać, nie czyni Pani „chorą”, lecz pokazuje, że potrzebuje Pani przestrzeni, bezpieczeństwa i empatii. Natomiast zachowanie Pani partnera: wyzwiska, przemoc fizyczna, ograniczanie możliwości rozmowy, obwinianie Pani za jego emocje  to sygnały alarmowe. To nie jest zdrowa relacja. Nikt nie ma prawa Pani poniżać, zastraszać ani odbierać prawa do mówienia o tym, co Pani przeżywa. Przemoc, nawet jeśli nie doszło do uderzenia, jest poważnym zagrożeniem zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Proszę potraktować to poważnie. Warto skontaktować się z psychologiem, który pomoże Pani uporządkować emocje i ocenić, jak zadbać o swoje bezpieczeństwo. 

Pozdrawiam serdecznie
Martyna Jarosz
psycholog

4 miesiące temu
Justyna Orlik

Justyna Orlik

Dzień dobry,

to, co przeżywasz nosi wyraźne znamiona przemocy emocjonalnej i fizycznej. Nie jest objawem choroby psychicznej, a reakcją na trudną i bolesną sytuację, w której ktoś, kto powinien Cię wspierać i być blisko, umniejsza Twoje emocje i potrzeby.

To, że martwisz się o psa, przeżywasz stratę ciąży, stres w pracy, samotność, a jednocześnie potrzebujesz być wysłuchana przez partnera, jest naturalne. Nie jest to dowód Twojej „nienormalności”. Rozmaite emocje mają swoje funkcje. Smutek czy złość pozwala się z czymś ważnym dla nas spotkać i to nazwać. Jeśli Twój partner nie potrafi tego przyjąć, przy jednoczesnej próbie dewaluacji Twoich uczuć, to może być znak, że prawdopodobnie nie umie zaakceptować Cię w całości. Może również przeżywać trudności związane z własną emocjonalnością i jej ekspresją, ale to nie daje mu żadnego prawa, żeby Cię umniejszać.

Jeśli nie możesz mówić w domu o niczym, co jest dla Ciebie ważne, a Twoje emocje są wyśmiewane albo wykorzystywane przeciwko Tobie, to masz pełne prawo nie czuć się z tym dobrze i bezpiecznie. 

To, że partner Cię fizycznie zastraszył, złapał za nadgarstki, przycisnął do ściany i powiedział, że ma ochotę Cię uderzyć, to już przemoc fizyczna.

Spróbuj zobaczyć, że to sytuacja, w której się znalazłaś, jest trudna, a ktoś, kto jest najbliżej Ciebie, przekracza stale Twoje granice. Masz prawo czuć się z tym tak, jak się czujesz i szukać dla siebie wsparcia.


Pozdrawiam,
Justyna Orlik,
psychoterapeutka Gestalt i interwentka kryzysowa

4 miesiące temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jak uratować związek?

Witam, chciałbym uratować swój związek przed rozpadem, nie wiem co robić?

Czy myśli samobójcze były "tylko" natręctwem ? Aktualnie nie czuję sensu, nie widzę siebie nigdzie.
Kiedyś miałam myśli samobójcze przez dłuższy czas, ale wiedziałam, że i tak sobie nic nie zrobię,( bałam się bólu jaki by był przy samobójstwie i myślałam nawet jak to zrobić) l teraz już nie mam ich, no raz jakiś czas temu miałam, jak się pokłóciłam z mamą, czy to możliwe, że te myśli były po prostu jakimś natrętctwem? Teraz nie mam motywacji i dyscypliny takiej jak wcześniej, nie czuję sensu w życiu przez to, że nic z nim nie robię, jakbym się kręciła w kółko, nie lubię chyba przebywać z ludźmi, ale w dorosłym życiu jest to chyba niemożliwe. Nie umiem się określić ani znaleźć swojej drogi i nawet nie wiem czy mi się chce to robić i czy mam siłę . Boję się krytyki.
Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę.
Przez kilka lat mój partner znęcał się nade mną psychicznie, w trakcie tego związku urodziłam najpierw jedną córkę. Myślałam, że to coś zmieni. Po 2 latach zaszłam w drugą ciążę, było tak strasznie, że próbowałam dokonać samobójstwa w 4 miesiącu ciąży. Udało się nas odratować. Nigdy nie dostałam pomocy. Ale podniosłam się. W ósmym miesiącu ciąży udało mi się uciec do domu rodzinnego. Urodziłam i żyłam bezpiecznie. Po roku wrócił mój koszmar, stanął w drzwiach, po wymianie słów, rzucił się na mnie i skatował, pamiętam, że w głowie miałam tylko, żeby dziewczynki tego nie widziały. Później uciekłam dalej z moimi córkami. Po dwóch latach wróciłam do relacji sprzed lat, pokochałam na nowo. Obecnie jesteśmy po ślubie, mamy syna. Jest cudownym człowiekiem, kocha nas, dba o nas. Moje córki traktuje na równi z naszym wspólnym dzieckiem. Tylko ja w głowie mam tamten związek, wszystko porównuję, analizuję każde swoje zachowanie. Nie wiem, jak to w sobie stłumić, jak zapomnieć...
Brak zaangażowania ze strony chłopaka - jest przytwierdzony do pracy i rodziny, ja jestem poniżej tych priorytetów
Witam. Od dłuższego czasu mam problem ze swoim chłopakiem. Uważam, że nie poświęca mi on wystarczająco czasu oraz nie angażuje się w nasz związek tak, jak ja. Na codzień studiujemy w dwóch różnych miastach oddalonych o 200 km. Okazje do spotkań mamy od święta i w wakacje. Obecny letni czas chciałam wykorzystać maksymalnie na wspólne spotkania i rozmowy, bo wiem, że od października nie będzie takiej możliwości. Do tej pory zawsze myślałam w pierwszej kolejności o moim chłopaki i naszym związku, bardzo się zaangażowałam. Ale też rozczarowałam... U niego na pierwszym miejscu jest praca i pomoc dla rodziców. Ja jestem na końcu. Zdarzyła się taka sytuacja, że przez 4 dni się nie widzieliśmy, bo on pomagał tacie. A wcześniej obiecał, że będziemy się częściej widywać. Dwa razy przeprowadziłam z nim także rozmowę i jasno zasygnalizowałam, że chciałabym spędzić z nim więcej czasu (ogólnie i sam na sam - nie w domu z rodzicami czy rodzeństwem tylko gdzieś indziej). Chciałabym, żeby to on wyszedł z jakąś inicjatywą - np. zaprosił mnie na spacer, do kina czy na rowery, nawet dwie godzinki na łonie natury by mi nie przeszkadzały. Chciałabym, żeby się zaangażował. Dotychczas to ja coś proponowałam albo uzgadnialiśmy wspólnie. Brakuje mi jego spontanicznej propozycji czy decyzji o jakiejś wspólnej aktywności. Czy ja za dużo od niego wymagam? Czy mam prawo oczekiwać czegoś od niego? Nie sądziłam, że aż tak bardzo się rozczaruję i stracę motywację do starania się, żeby nasz związek przetrwał. Co powinnam zrobić w tej sytuacji? A może to ze mną coś jest nie tak?
Nie mam bliskich, a partner mnie zostawił - jak sobie poradzić?
Miesiąc temu zostawił mnie partner. Byliśmy razem 7 lat, przez ostatni rok mieszkaliśmy razem. On jeszcze przed rozstaniem zaczął spotykać się z inną kobietą, a teraz oficjalnie są razem. Nie mogę w to uwierzyć, nie mieści mi się to w głowie. Nie mam żadnych znajomych, żadnej bliskiej osoby. Jak sobie poradzić?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!