Left ArrowWstecz

Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?

Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Dzień dobry,

Trochę to jeszcze zależy, w jaki sposób Pan okazuje swoją zazdrość w takich sytuacjach?

Samo odczuwanie zazdrości w związku jest jak najbardziej naturalne. Jeśli Pan odbiera to jako sygnał, że nadal Panu na żonie zależy i jednocześnie daje Pan jej znać, że nie jest Panu obojętna, że wciąż bierze Pan ją pod uwagę w swoich planach, działaniach, to wszystko jest jak najbardziej normalne. Drobne ukłucia zazdrości każdemu się po prostu zdarzają. 

Pozdrawiam ciepło,

Psycholog Anna Białecka

2 lata temu
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

samo uczucie zazdrości jest jak najbardziej noturalne. Może wynikać z róznych przyczyn np. silnych uczuć czy własnej obniżonej samoocy i lęku przed utratą osoby ukochanej. Sama emocja pełni funkcję informacyjną, że coś dzieje sie z naszym otoczeniu. Ważne są nasze myśli (np. na pewno mnie zdradzi, bo kobiety takie są czy nie zasługuję na taką osobę) i zachowania z nimi związne (np. zakaz kontaktów z osobami płci przeciwnej czy “zamykanie” w domu z obawy przed domiemana zdradą, “monitorowanie” aktywności partnera w internecie); tego typu przykładowe zachowania czy myśli nie są już adaptacyjne ani dla osoby ich doświadczajacej ani dla związku. Wtedy oczywiście należałoby porozmawiać z partnerem ale też zasięgnąć porady specjalisty.

Pozdrawiam

2 lata temu
Anna Haczyk

Anna Haczyk

Podał Pan za mało danych. Zachęcam do odbycia konsultacji psychologicznej ze specjalistą i zweryfikowania swoich wątpliwości wraz z psychologiem, po przedstawieniu zagadnienia bardziej szczegółowo. 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Nie mam żadnych przyjaciół, kolegów pozbywam się, jak nie są już potrzebni
Nie mam żadnych przyjaciół, kolegów pozbywam się, jak nie są już potrzebni, nie utrzymuję na stałe z nikim kontaktów, większość ludzi uważam za śmieci, którzy niepotrzebnie oddychają, a jednocześnie lubię mieć kogoś koło siebie, z czasem zaczynam wierzyć w rzeczy lub zdarzenia, które sam kiedyś wymyśliłem, czasami mam problem z nazwaniem rzeczy codziennego użytku, a po jakimś czasie mi się przypomina (ostatnio miałem tak z marchewką), a... mam 41 lat... kiepskie relacje z żoną i 12-to letniego syna... którzy mieszkają w Polsce w przeciwieństwie do mnie. Pojawiam się raz na jakiś czas.... (nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia). Pytanie, czy mam problem i powinienem o tym z kimś porozmawiać? Całe życie słyszę, że powinienem.... ale czy ja wiem, czy coś ze mną nie tak?
Witam serdecznie, Mój mąż od 5 lat pracuje za granicą, ma miesiąc urlopu rocznie
Witam serdecznie, Mój mąż od 5 lat pracuje za granicą, ma miesiąc urlopu rocznie, który spędza w Polsce wiec wychodzi na to ze przez 5 lat był tylko 5 miesięcy z rodziną.Mamy synka, którego wychowuje zupełnie sama. Mąż dba o nas finansowo, ale nie poświęca nam uwagi, czasu, z tego powodu często się kłócimy, ponieważ jest praktycznie nieobecny w naszym życiu .Dodatkowo ostatnio odkryłam, że wszystkie nasze kłótnie nagrywa na tel.Kłótnie, które odsłuchałam były dosyć zmanipulowane - nie nagrywał siebie, co mówi, tylko mnie, ponadto znalazłam w telefonie jego rozmowy z kolegami, z których ewidentnie wynika, że mąż za granica nadużywa alkoholu i interesuje się pornografią.Miał też problemy z hazardem.Winą za kryzys w naszym małżeństwie obarcza mnie, ponieważ on uważa, że wszystko jest w porządku, a ja się tylko czepiam.Stał się bardziej agresywny, obraża mnie, następnie mówi, że nic takiego nie miało miejsca...gdy tylko próbuję z nim porozmawiać o naszych problemach , słyszę, że przesadzam, że jestem chora psychicznie etc.etc. Syn ostatnio mi powiedział, że w zasadzie to on taty nie zna, tak go rzadko widzi ...Mąż o wszystko obwinia mnie, pije przeze mnie ,syn się od niego oddala, mąż twierdzi, że to moja wina i tak w kółko.Na prośbę, abyśmy poszli na terapię małżeńską, powiedział, że to ja mam problem, nie on, więc na terapię małżeńską chodzić nie będzie. Wciąż jednak zapewnia mnie, że nas kocha ...tylko jedno z drugim wg mnie bardzo się kłóci...słowa inne czyny...czy jest jakaś szansa, żeby uratować to małżeństwo, jeśli tak to, co powinnam zrobić?
Depresja poporodowa czy nasilenie wcześniejszej depresji, pomimo leków?
Witam, leczę się na depresje z stanami lękowymi od 2 i pół roku . Między czasie urodziłam dziecko . Jestem na leku rexetin . W czasie ciąży zeszłam z leków z pomocą psychiatry. Pod koniec ciąży leki i depresja powróciły i musiałam wrócić do leków . Po porodzie przez 1.5 miesiąca było ok, a później strach, lęk i depresja wróciły, brak apetytu, napięte mięśnie, natrętne myśli, ścisk w żołądku. W nocy zasypiam dobrze, w dzień nie mogę się zrelaksować i zasnąć. Najgorzej wstać rano z łóżka i zająć się dzieckiem . Psychiatra dodał oprócz całej tabletki na noc rexetinu brać rano dutilox 30 . Biorę już drugi tydzień, na początku masakra objawy się nasiliły. Teraz jakby troszeczkę lepiej. Dodam, że jak się rozruszam, zmuszę wstać z łóżka, to z biegiem dnia jest lepiej i wieczorem już prawie ok, a nad ranem z powrotem to samo. Czy to depresja poporodowa czy nasilenie lęków i depresji, mimo brania lekow ??
Czy muszę akceptować nowy związek taty po zmarłej mamie? Nie przeżyłam żałoby, on nie zachowuje się w porządku.
Dzień dobry. 1,5 roku temu zmarła moja mama. Miała 70 lat. Chorowała na nowotwór. Opiekowałam się mamą do samego końca, zmarła w hospicjum na moich rękach. Mimo upływu czasu tęsknię i bardzo mi jej brakuje. Nie dałam sobie przyzwolenia na przeżycie żałoby, uśmiechałam się, mimo że serce rozbiło się na tysiące kawałków. Równocześnie kiedy mama była już w ciężkim stanie, mój tata lat 76 trafił do szpitala ( jest po chorobie nowotworowej) w stanie krytycznym. Sytuacja była na tyle poważna, że lekarze dawali mu tylko 10 % szans na przeżycie. Szczęśliwie tata wyzdrowiał. Mama poświęciła wiele dla taty, wspierała go w chorobie. Zawsze była po jego stronie, mimo że wiedziała, że ją zdradzał w młodości. Wiele mu wybaczyła. Mama będąc już w hospicjum poprosiła ojca o ślub kościelny (mieli tylko cywilny) a tata wyśmiał ten pomysł i się nie zgodził. Zawsze był egoistyczny i narcystyczny. Teraz po 1,5 roku mój tata spotyka się z jakąś kobietą. Dla mnie jest to za wcześnie. Tata chce być jeszcze szczęśliwy, ale dla mnie to brzmi jakby wcześniej z mamą szczęśliwy nie był i jej nie kochał. Toleruję ten związek, ale nie akceptuję. Dla mnie to za wcześnie. Nie wiem co o tym myśleć. Nie potrafię sobie z tym poradzić, tym bardziej, że mieliśmy dość dobry kontakt, a teraz tata nie ma czasu porozmawiać ze mną, nie pyta o wnuka. Dzwoni sporadycznie. (Dzieli nas 300 km) Jeździłam do taty co najmniej raz z miesiącu, teraz zupełnie nie mam na to ochoty. Drażni mnie, kiedy opowiada o tamtej kobiecie, zabiera ją do restauracji i kupuje kwiaty. Mamie nawet na dzień kobiet kwiatów nie kupował, bo uznawał, że to zbędne. Proszę o pomoc. Jak zrozumieć tę sytuację. Czy muszę akceptować nowy związek?
Jak pomóc dziecku radzić sobie ze stresem przed przeprowadzką?

Moja córka przeżywa duży stres, bo niedługo się przeprowadzamy. To dla nas wszystkich duża zmiana, ale dla niej chyba największa. Jest bardzo przywiązana do obecnego domu, szkoły i przyjaciół, a myśl o zostawieniu tego wszystkiego sprawia, że jest wyraźnie przygnębiona i pełna obaw. Najbardziej boi się, że nie znajdzie nowych przyjaciół i nie odnajdzie się w nowej szkole.

Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie do końca wiem, jak to zrobić. Jak przygotować dziecko na taką zmianę, żeby nie czuło się zagubione? Jak pomóc jej zbudować pewność, że poradzi sobie w nowym miejscu? 

Zależy mi, żeby spojrzała inaczej, niż coś strasznego.

 

Dziękuję za pomoc!

Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego.
Moim problemem w wieku 26 lat jest samowykluczenie z życia społecznego. Nie mam przyjaciół, zawieranie jakichkolwiek znajomości jest niemożliwe, wieczny smutek, który 24 g na dobę czuje, załatwienie sprawy u lekarza, w urzędzie wiąże się z dużym stresem i paniką. Nieraz zrobiłem 30 km do specjalisty, np. jak wbiło mi się ciało obce w oko, to siedziałem w samochodzie i ryczałem takie emocje. Zawodowo nigdzie nie mogę się odnaleźć, staram się pracować obecnie Niemcy z rodziną, ale niestety 1 pokój na 3 osoby czuje się źle, nie mogę być sam nawet 1 g, czuje się źle. Wiem, że jak zrezygnuje z pracy, to nie mam dobrych relacji z mamą przeciwieństwa, zawsze byłem nierobem i nic nie pomagałem, nie pije alkoholu od 7 lat z powodu w sumie urodziny mojej siostry byłem bez pracy i rodzina no zaczęła mi docinać, że nic nie robię itp. parę przykrych słów które, nigdy się nie zakochałem, boje się nigdy mi nikt nie powiedział nawet mama, że mnie kocha, myślałem wielokrotnie o samobójstwie, ale się boję, mam w sobie tyle bólu, że mnie rozrywa psychicznie, jestem już zmęczony, nie mogę być sam minuty, telewizor radio na okrągło, a ja się modlę o spokój cisze.
Mąż choruje na depresję, ale obwinia mnie za wiele zachowań, krytykuje. Jest drażliwy, nie pomaga.
Mąż leczy się na depresję (jego psychiatra stwierdził, że zakańczają leczenie, ale on nadal twierdzi, że ją ma) poprosiłam dziś męża by poszedł do sklepu po chusteczki ,prosiłam go kilka razy ,spokojnie od rana do wieczora. Aż wieczorem się zdenerwowałam, a on odrazu, że ma depresję, więc gra z dzieckiem w gry. Z całej tej kłótni zaczęłam czuć się winna, później nagle przeszedł na swoją mamę, że jej nienawidzę, bo parę razy narzekałam, że często mnie poniża (haha spójrzcie na nią jak wygląda ciekawe ile przytyje jak urodzi 10 dzieci) i mimo tych słów nie nienawidzę jej a on mi to wmawia . Później mi mówi o jakiś chorobach psychicznych, żebym poczytała i co to za psychiatra, jak nie zdiagnozował u niego adhd i jeszcze jakiejś choroby, którą wyczytał w Internecie. Później miał pretensje, że jestem jak wiedźma ,że go zaczepiałam cały tydzień zbyt nachalnie (smyrałam go dla żartów po nodze a on uciekał ,próbowałam się do niego zbliżyć, bo już się nawet nie przytulamy a co dopiero mówiąc o seksie ) raz jestem zbyt obojętna ,innym razem zbyt nachalna ,za chwilę mówi, że nie umiem go uwodzić, że ciągle tylko prezenty, gdy coś opowiada co by chciał, jedzenie ,śniadania,kolacje, że mogłabym wymyślić coś innego skoro to na niego nie działa. To depresja czy manipulacja ? Napomknę tylko, że nad mężem ojciec się znęcał (nie wpuszczał do domu zimą ,wyrzucał z auta, gdy wymiotował przez chorobę lokomocyjną ,chlapał karcherem po oczach, gdy nie był posłuszny )z opowieści teściowej jego ojciec był maminsynkiem, więc ona traktuje swoich synów ozięble ( zostawcie mi dzieci a wy idźcie stąd ,was tu nie chce -mąż twierdzi, że nie rozumiem żartu i nie mam dystansu ).
Mój syn nie chce chodzić do przedszkola przez obecność tam wielu osób. Powinienem pójść do psychologa?
Mój 5letni syn nie chce chodzić do przedszkola. Jak twierdzi "jest tam dużo ludzi" . Czy to jakaś fobia? Czy powinienem iść z nim do psychologa?
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka, w głowie raczej na 11 lat. Konflikt z ojcem, ignoruje go, często powtarza, że nienawidzi. Z premedytacją robi mu na złość. Często straszy mnie, że zrobi sobie krzywdę. Gdzie się udać po pomoc, co robić, jak z nią rozmawiać?
Jak pomóc wnuczce, która się samookalecza?
Moja wnuczka....pocięła sobie rękę.. to zdarzyło się już drugi raz ( pierwszy raz to zdarzyło się jakieś pół roku temu, wtedy dwie rece ,)Serce mi pęka bo w sumie zajmowałam się nią jak się urodziła(pomagałam synowi i synowej).Tosia ma teraz 13 lat.Jeszcze mam druga wnuczkę Lile która ma 5 lat i ostatni Henio ,3 latek. Wnuki bardzo mnie kochają, niestety synowa ma do mnie takie podejście...np. na dzień mamy usłyszałam że to nie mój dzień bo jestem teściowa.,Tosia bardzo by chciała zamieszkać ze mną ,staram się nie wtrącać w życie syna... ale nie pojmuje podejścia do dziecka które ma 10-11 lat ...że już jest dorosłe!!!. Całe skupienie zostało skierowane na młodsze rodzenstwo...a Tosia...cały czas z słuchawkami na uszach,przy komputerze....zauroczona trendem EMO...chce się upodobnić . Kocham ją nad życie i nie wiem jak mogę jej pomóc??? Pierwszym razem rodzice byli z nią u psychologa...mówiła mi że było bardzo fajnie,że mogła szczerze rozmawiać...do następnej wizyty nie doszło...ponoć z powodów finansowych...choć cały czas pomagam i mówiłam że z nią pojadę...to prywatne wizyty,ale wyczułam "ścianę". Teraz syn powiedział mi że drugi raz się pocięła...nie dowiedziałam się nic więcej no po prostu..zakończył rozmowę wyłączając się. Jak jestem u nich to maluchy mnie oblegają,a Tosia sama tkwi w pokoju....wtula się we nie jak mama (synowa) tego nie widzi. Bardzo proszę o jakieś wskazówki....serce mi pęknie!!!!😢😢😢
Moje dziecko jest cały czas obrażone. Nie potrafię sprawić mu szczęścia.

Moje dziecko jest wiecznie niezadowolone i obrażone.

Czego byś nie zrobił ciężko wywołać u niego radość, szczęście, jak się zdarzy to trwa minimalna chwilę i nadal ta sfochowana mina ?! Tragedia jest to dla mnie, aż mi się odechciewa czegokolwiek, bo nie dogodzisz.

Poza tym te same dziecko nie umie siedzieć na miejscu, jest głośne, niecierpliwe ?! Nie wiem co to może być, ale strasznie mi ta ciąży jako dla rodzica.

Pasierb bierze narkotyki, pije, pali, wagaruje. Ma 15 lat.
Pasierb bierze narkotyki, pije, pali, wagaruje. Ma 15 lat. Ma dziewczynę, która mieszka 300 km od nas. Życzy sobie aby go tam wozić co weekend. Pasierb nie ma do nas szacunku, wyzywa nas, przeklina i ogólnie robi co chce. W domu nie pomaga nic. Nie wynosi naczyń, nie pomaga na podwórku, nawet ubrań do prania nie wynosi. Już raz zatrzymała go policja z narkotykami. Pytanie jest takie, czy możemy zabronić mu wyjazdów do dziewczyny?
Mąż pracoholik zaniedbuje rodzinę. Brak bliskości i wspólnego czasu

Partner ciągle pracuje, bez wolnego, jedynie niedziela, o ile nie jest handlowa. Nie potrafi być może i nie chce ustawić z kierownictwem grafiku, tak, by móc mieć wolne max dwa dni dla mnie i naszych dzieci. Dzieci ciągle narzekają, że nigdzie czy nawet w wakacje nie wychodzimy, czy kino, basem itp. bo ojciec tylko praca i na niej się bazuje. Mi tylko nie wiem, czy chwali się czy zali, że zarobi 6 tys. Kiedy tłumaczę, że ma też kobietę, dom, on, że nic na to nie może poradzić, bo nie ma ludzi do pracy. Ciągle jestem sama od 8.00 do 18.00 bądź 21.00. Nie mam męża. Wracamy zawsze razem, bo chce, bym przyjeżdżała po niego do pracy, co mnie już męczy. Nie mam znajomych, dzięki mężowi, co tylko mam przynieś, podaj, pozamiataj i nie mam prawa mówić mu o pragnieniach, uczuciach itp. bo zaraz mówi, że jego się czepiam, ryje mu głowę i mówię, co ma robić. Owszem mi mówi przez telefon, że bardzo za mną tęskni za każdym razem, że chce przytulić się, ma ochotę na sex...ok co do czego jest po prostu tempo, bo oczywiście zaraz wymówki, że coś go boli, że niby marudzę, że jest mi czegoś mało, za mało. 

Nie dociera, że brakuje mi bliskości i jego obecności po każdym dniu bycia po prostu samej i gadaniu do psa. Mówię nie raz, aby rozpalił namiętność w łóżku, zaczepiał itp.,robi to owszem, ale jak można to ująć raz, dwa i idzie spać. Mówi, abym zaczepiała go do sexu w nocy, robię to i za każdym razem dostaje kosza, bo on śpi, bo jest zmęczony. Jednym słowem męża mam na noc, do spania, rannego picia wspólnie kawy, zero wyjść gdziekolwiek jedynie naokoło bloku z psem i puste zdjęcia robi, wstawia na fb posty, że miło czas z żoną itp. Jaki czas???? Kwiaty niespodzianki ot, tak mogę pomarzyć tylko na okazje. Nie wiem, co mam robić mecze się w takim związku, co w sumie co to za związek???? Uważa mąż, że mam znaleźć innego skoro mi nie pasuje, takie ma podejście. Co mam zrobić??? Jestem zniesmaczona. Nawet powiedziałam mężowi, że jest pracoholikiem. Nic Nie dociera, on jego praca kasa to życie a reszta na potem

Chłopak twierdzi, że jestem toksykiem, ponieważ się o nią martwię
Dzień dobry moja córka wyjechała do Niemiec z chłopakiem. Nie byłoby to dziwne, bo ma 20 lat, tylko zna go 3 dni. Poza tym leczy się na depresję, stan jest jej bardzo stabilny. Chłopak twierdzi, że jestem toksykioem, ponieważ o nią się martwię i z tym chomiku nie za bardzo mam dobry kontakt czy to możliwe bym była toksyczna, bo się martwię o córkę, mam koszmary, wymyślam sobie najgorsze scenariusze, ona dzwoni raz dziennie lub pisze, lecz te rozmowy są takie krótkie. Po drugie jest tam bez pieniędzy, to całkiem mnie przeraża.
Nie radzę sobie z pewną sytuacją i może ktoś z Was mógłby spojrzeć na to obiektywnie?
Cześć. Nie radzę sobie z pewną sytuacją i może ktoś z Was mógłby spojrzeć na to obiektywnie? Z obecnym partnerem jesteśmy razem 6 miesięcy, świeża sprawa, ale na tyle poważna, że poznaliśmy swoje dzieci i innych członków rodziny i spędzamy wszyscy razem wspólne weekendy. Poznaliśmy się, gdy partner był w trakcie rozwodu. Już była żona zdradzała go, do tego ma problem z alkoholem (dwukrotnie była na prywatnym odwyku, niestety bezskutecznie). Partner wyprowadził się i złożył pozew w momencie, jak dowiedział się o kolejnym romansie ex- małżonki, która już następnego dnia po tym fakcie zamieszkała z kochankiem. Ich sielanka trwała pół roku. Okazało się bowiem, że kochanek zdradzał ją i dlatego się rozstali. Problem w tym, że ta kobieta teraz miesza w głowie i mojemu partnerowi i mi. Do niego ciągle dzwoni, szuka drogi do powrotu, grozi, że znowu zacznie pić i manipuluje ich dziećmi tak, by nie chciały widywać się z tatą. Do mnie wypisuje z kont swoich córek, że mnie nie lubią, że nie chcą, abyśmy byli razem i że tata i tak kocha mamę. Partner martwi się teraz praktycznie o wszystko: o dzieci, o byłą żonę i o nasz związek. Ja z kolei martwię się, że go stracę z powodu tych wszystkich gierek. Jak rozmawiać z partnerem? Jak w ogóle odnieść się do całej tej sytuacji? Czy konfrontacja naszej trójki to dobry pomysł? Czy może to partner powinien wyjaśniać wszystko z ex? Po raz pierwszy od mojego rozwodu (5 lat temu) czułam się naprawdę spokojna, szczęśliwa i kochana. A teraz mam wrażenie, jakby wszystko miało runąć... Skąd we mnie ta niepewność? Czemu wątpię w partnera, chociaż tych wątpliwości wcześniej nie miałam? Czy jestem podatna na manipulacje ex małżonki, czy też intuicja karze o sobie pamiętać? Na samą myśl o tej całej sytuacji mam mdłości, nie mogę jeść, czuję mrowienie z tyłu głowy, trzęsą mi się ręce a w oczach pojawiają się łzy...
Moja rodzina nie wierzy w moją traumę-wykorzystywanie seksualne, przemoc w domu. Oprawcę uwielbiają, mnie wytykają palcami, nie rozumiem-jak można nie mieć wyrzutów sumienia?
Minęło kilkadziesiąt lat. A ja pamiętam, jak osoba z rodziny łapała mnie za piersi, żebym zeszła z komputera albo z fotela przed tv. Gdy nie chciałam - od tyłu było macanie i wtedy uciekałam. Ta osoba potrafiła wytrzeć o mnie ręce trzymane w tyłku (przepraszam za wyrażenie), zawsze kłamała i wyzywała mnie, nazywała kupą albo wyciągała smarki i o mnie wycierała. Było to wg niej zabawne, a rodzice nie chcieli słuchać moich skarg. Co najwyżej ja dostałam za "marudzenie" albo był krzyk, że mam się uspokoić. Sprawa przedawniona, wielu osób już nie ma w moim życiu. A ja to pamiętam. Przerobiłam ten temat, choć narzuca mi się jedno pytanie - dlaczego rodzice nie wierzą? Zerwałam kontakt z tą osobą kilka lat temu i pokrewnymi, poczułam ulgę. Jakby ktoś mi zrzucił tonę kg z moich barków! Ale cała rodzina uważa za dziwaka, samoluba. Dziś jest 1.11, a rodzina obgaduje, że jestem najgorsza. Mój oprawca jest uwielbiany, a to we mnie widzą problem. Gdy wspomniałam komuś, co działo się kilkadziesiąt lat temu, to ludzie się śmieją, nie wierzą, mówią, że mam coś z głową. Nie mam nic z głową. Nigdy nie miałam. Nawet mój oprawca żyje jakby był nieświadomy i nie widzi nic złego, że torturował mnie psychicznie połowę życia. Jak reagować na rodzinę? Nie chce do tego wracać, nie chcę też być na językach. Dlaczego ktoś nie ma wyrzutów sumienia i jeszcze uważa mnie za złą osobę, chociaż na widok tej osoby przez całe życie mdliło mnie. Teraz mam spokój. Ale na 1.11 nie chodzę na cmentarze i nie chcę nikogo tam spotkać! I przez to też jestem wytykana...
Niepokoi mnie zachowanie męża, jednocześnie jest agresywny, nieszanujący, zły, a zarazem normalnie pracuje, ma dobre relacje. Czy to psychopatia?
Dzień dobry, Mam przypuszczenia, że z moim mężem coś jest nie tak. Jego rodzice bardzo bagatelizują wszystkie zachowania i to co mówi, udają, że nie słyszą, kiedy mówi tak w ich towarzystwie, ale ja się martwię, że te zachowania mają związek z psychopatią lub jakimś zaburzeniem. Bardzo temperowałam męża, stawiając mu warunki, ponieważ potrafił powiedzieć do naszych małych dzieci "debile", kiedy syn wziął jego kanapkę, potrafił zrobić taką awanturę, krzycząc " chciałeś to żryj" , kiedy z łazienki zaczęłam krzyczeć co się dzieje, powiedział, że mam zamknąć mordę.. gdy kazałam mu wyjść z domu, podniósł na mnie i dziecko krzesło waląc nim w końcu w fotel obok nas. Po wielu kłótniach jego agresywne zachowania ustąpiły, ale czasem zupełnie bez powodu w zwykłej rozmowie padało wiele dziwnych słów o nas, jako rodzinie, gdy razem spędzamy czas z dziećmi w święta, "pierdolnięta rodzinka spędzi razem czas", gdy mówię , że to co mówi jest nienormalne, on znów zaczyna, że się czepiam, że mówił to w żartach, gdy nasz trzyletni syn schował się pod stołem, bawiąc się w chowanego, powiedział do niego, że " tak się schowałeś, że nawet twojego ciała tu nie znajdą". Takich zwrotów jest pełno. Między nami sytuacja nie jest najlepsza, gdy np. jestem o coś zła na męża, on odpowiada " jestem przecież kochanym misiem.." i to też każe mi uznać za normalne. Ten sam człowiek, czyta książkę naszemu dziecku, potrafi być uroczy, radzi sobie w pracy, gdzie ma dobre relacje. Proszę o pomoc..
Dorosłą córkę wyśmiewają, robią jej zdjęcia.

Moja córka ma problem, nie wiem jak jej pomóc.

Jej sąsiadka ma na mieście gabinet kosmetyczny, gdy córka idzie ulicą z dzieckiem to się śmieją z niej, robią jej zdjęcia. Obgaduje ją przed swoimi klientkami, córka jest już wykończona psychicznie. Gdzie się udać z tym?

Jak radzić sobie z manipulacjami męża w trakcie rozstania? Zaburza on poczucie bezpieczeństwa u dzieci

Mąż nie godzi się na rozstanie. Postanowiłam rozstać się z mężem. Nie układało nam się od dawna. 

Nasze 8-letnie małżeństwo trwało w dużej mierze w milczeniu. Nie było między nami komunikacji. Rzadko ze sobą szczerze rozmawialiśmy. Pojawił się u mnie ktoś, kto wyznał mi miłość. Mąż wszystko wiedział. Prosiłam go, żebyśmy poszli do psychologa, na terapię, on twierdził, że nikomu nie będzie się zwierzał. Cały czas przy tym ze mną nie rozmawiał, tylko wymagał zerwania kontaktu z kolegą. Kiedy oznajmiłam mu, że się zakochałam, on nagle zaczął ciągnąć mnie do psychologa. Odwiedziliśmy kilku. Tylko że ja już nie chciałam walczyć. 

Kilka miesięcy trwały nasze "rozmowy". Mąż nastawił przeciwko mnie rodzinę, przywiązał do siebie dzieci. Ja nie mogłam na niego patrzeć, chciałam, żeby się wyprowadził. 

Prosiłam. On uparcie twierdził, że jak się wyprowadzi, nie będzie miał już powrotu. Po wielu miesiącach, już pod koniec samych kłótni, odszedł. Teraz przyjeżdża do dzieci bez uprzedzenia mnie, spełnia ich zachcianki, a ja słyszę od niego tylko teksty: przysięgałaś przed Bogiem, zniszczyłaś rodzinę, a marzenia dzieci legły w gruzach. W weekend zrobił coś najgorszego. Po mojej spokojnej z nimi rozmowie, gdzie wytłumaczyłam, że musimy się rozstać, bo czasem tak bywa, ale oni zawsze będą dla nas najważniejsi (dzieci przyjęły to z dużym spokojem), mój mąż zabrał dzieci na kolejne spotkanie, na którym szlochał i mówił: mama zrobiła coś złego, mama wyrzuciła tatę z domu, nie przeprowadzimy się do nowego domu, bo mama podjęła taką decyzję itd. 

Dzieci wróciły bardzo rozstrojone. Musiałam je "przekonać" do siebie z powrotem, zdobywam ich zaufanie na nowo. 

Do tej pory, przez rok tej naszej szarpaniny, nigdy nic mnie tak nie dotknęło. Skąd takie jego zachowanie w stosunku do dzieci? Uparcie twierdzi, że kocha je nad życie. Więc po co burzy ich poczucie bezpieczeństwa? Nie potrafię tego pojąć.

Córka zmaga się z depresją i zaburzeniami lękowymi, ma skłonności do samookaleczeń. Zbliża się jej upragniona możliwość wyjazdu do USA, jednak nie uważam, żeby było to zdrowe i słuszne. Czy zrobić wbrew jej woli?
Witam, Jestem mamą 16 latki i szukam porady czy też podpowiedzi, co powinnam zrobić w sytuacji, w której się znalazłam/znalazłyśmy.  Córka ma zdiagnozowaną przez lekarza psychiatrę depresję i od trzech miesięcy przyjmuje leki antydepresyjne. Udało się nam również do tej pory skorzystać z kilku konsultacji psychologicznych i obecnie oczekujemy na termin rozpoczęcia psychoterapii. Objawy i dyskomfort córki wiąże się m.in. z utrzymującymi się stanami lękowymi i dyskomfortem przebywania wśród ludzi, lękiem przed odrzuceniem, niską samooceną i wiarą we własne możliwości, skłonnościami do samokaleczania przy niepowodzeniach, które akurat wyszły na jaw przypadkiem, bo córka je ukrywała . Z relacji córki wynika, że nie odczuwa poprawy mimo przyjmowanych leków, nie wierzy w poprawę. Równoległą sytuacją jest rozpoczęcie przed postawioną diagnozą aplikacji córki do rocznej wymiany licealnej do USA. Córka od rozpoczęcia liceum marzyła o wyjeździe za granicę. Obecna aplikacja daje duże prawdopodobieństwo kwalifikacji i możliwości wyjazdu w sierpniu br. Mimo choroby i trudności które nie ustępują córka nie przyjmuje rezygnacji z wyjazdu czy odroczenia wyjazdu. Upatruje w wyjeździe szanse na nowy start i początek. Wiem, jak wiele znaczy dla niej wyjazd i że takie zmiany są czy mogą być bardzo rozwojowe, ale też bardzo trudne, bo to ogromna zmiana. Wiem też, że depresja i trudności córki są poważne i znacząco wpływają na jej funkcjonowanie wśród ludzi.  Moje rozważania skłaniają mnie do tego, żeby zrezygnować z wymiany i wyjazdu wbrew wyrażanej woli przez córkę. Czy w tej sytuacji jestem w stanie odnaleźć potwierdzenie, że decyzja, do której się skłaniam jest słuszna? Że aktualny stan córki mimo wyrażanej woli wyjazdu i braku zgody na rezygnację, jest zbyt ryzykowny dla jej zdrowia? Czy tą decyzją nie spowoduję wyłącznie pogorszenia jej stanu zdrowia? Serdecznie dziękuję za informację zwrotną