
Czy mój partner mnie zdradza? Jak radzić sobie z podejrzeniami w związku
Cześć, potrzebuję się wygadać i zapytać o zdanie. Jestem w związku od 8 lat. Mój partner twierdzi, że przechodzi kryzys, ale od dłuższego czasu spotyka się z dziewczyną, z którą współpracuje. Spędzają razem dużo czasu, a ja odkryłam, że ma jej zdjęcia na swoim dysku – także intymne. Doszło do tego, że znalazłam u niego jej leki i książki, które jej zamawia, a jego samego praktycznie nie ma w domu całymi dniami. Kiedy pytam, co się dzieje, słyszę, że to przeze mnie – bo „nie dawałam mu wsparcia i atencji”. Mówi też, że mam problem, bo wszystkiego się boję, że nawet mebli nie kupiliśmy razem na pół, bo się bałam. Wmawia mi, że jestem nienormalna. Zapomniałam wspomnieć, że przez cały nasz związek on praktycznie nie rozstaje się z telefonem, ciągle szuka atencji u innych kobiet – polubienia, nowe koleżanki, nowe kontakty, Instagram. Ja już nie wiem, jak mam się czuć. Czy naprawdę to ze mną jest coś nie tak? Czy jestem nienormalna, że boję się, że się nie odnajdę sama i że ciągle próbuję to wszystko ratować?
KK

Albert Polak
Dzień dobry,
To, co Pani opisuje, brzmi bardzo boleśnie i może zostawiać wrażenie, jakby grunt usuwał się spod nóg. Łatwo w takiej sytuacji zacząć wierzyć w słowa partnera, że to „Pani wina” albo że jest Pani „nienormalna”. A przecież sama Pani opowieść pokazuje coś innego – pokazuje, że od dawna to on kieruje uwagę i energię poza Wasz związek, a teraz dodatkowo próbuje obciążyć Panią odpowiedzialnością za swoje decyzje.
To naturalne, że rodzi się w Pani lęk przed samotnością i ogromne napięcie między pragnieniem ratowania związku a poczuciem, że coś się w nim rozpadło. Ten lęk nie świadczy o nienormalności – przeciwnie, pokazuje, jak bardzo potrzebuje Pani bliskości i oparcia, a jednocześnie jak bardzo boli, gdy tej bliskości brakuje.
Ma Pani w sobie ważną część, która nie daje się zagłuszyć – właśnie dlatego Pani napisała, że już nie wie, co myśleć. To znak, że nie chce się Pani pogodzić z rolą „tej winnej”. I to jest zdrowa reakcja.
Myślę, że mogłoby być dla Pani pomocne, by w bezpiecznej rozmowie przyjrzeć się swoim uczuciom i zobaczyć, jak można zadbać o siebie, niezależnie od tego, co wybierze partner.
To nie musi być decyzja „na zawsze” – czasem wystarczy jedno spotkanie, by poczuć, że wreszcie można mówić bez lęku, że ktoś obróci to przeciwko nam.
Serdecznie pozdrawiam,
Albert Polak
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Brożyna
Droga KK
Nie, nie jest Pani nienormalna. To, co Pani opisuje, faktycznie może budzić uzasadniony niepokój. Z jakiegoś jednak powodu, mimo zdrady (na podstawie opisanych dowodów) emocjonalnej, chce Pani wszystko ratować.
Proszę się zastanowić, co ten związek Pani daje? Jakie potrzeby spełnia? A potem może Pani przemyśleć kwestię tego, czy istnieje szansa, że te potrzeby mogą być zaspokojone poza związkiem.
Może ta refleksja, zbliży Pani do odpowiedzi, których Pani szuka.
Pozdrawiam
Katarzyna Brożyna
Psycholog

Sylwia Harbacz-Mbengue
Dzień dobry,
rozumiem, ze to, przez co Pani przechodzi, jest trudne i bolesne. Niemniej wygląda to na typowe przerzucanie na Panią poczucia winy. Proponuję więcej uwagi poświęcić sobie, swoim potrzebom, emocjom. Pani odczucia nie świadczą o byciu "nienormalną", są adekwatne i prawdziwe.
Może pomocne byłoby porozmawianie z kimś na temat własnych potrzeb, potrzeb związanych z relacjami, prawdziwości przekonań nt. radzenia sobie bez partnera.
Serdeczności
Sylwia Harbacz-Mbemgue
Psycholog

Piotr Karpiński
Najpierw: nie, nie jesteś nienormalna. To, że boisz się zostać sama, że próbujesz ratować związek – to ludzkie. Każdy z nas tęskni za więzią, każdy boi się odrzucenia. To normalna reakcja na sytuację, w której partner, któremu zaufałaś, kieruje swoją uwagę i bliskość gdzie indziej.
Ale zobacz też wyraźnie, co się dzieje: on spotyka się z inną kobietą, ukrywa to, a jednocześnie wmawia Ci, że to Twoja wina. To klasyczny mechanizm: zamiast brać odpowiedzialność za swoje wybory, zrzuca ją na Ciebie. Kiedy mówi Ci: ‘to przez Ciebie, bo nie dawałaś wsparcia’, odwraca uwagę od faktu, że przekroczył granice lojalności.
Tu trzeba odwagi, żeby spojrzeć w oczy prawdzie: to, co on robi, to nie jest kryzys związku, tylko jego zdrada – emocjonalna, a może i fizyczna.
Zatrzymaj się. On gra na Twoim poczuciu winy. I jeśli pozwolisz, będzie Ci to robił dalej. Musisz stanąć twardo i zapytać siebie: czy naprawdę chcesz być w relacji, w której nie ma szacunku i lojalności? Masz prawo powiedzieć „nie”. Masz prawo odejść. A jeśli zostaniesz – to tylko wtedy, kiedy on weźmie odpowiedzialność, a nie będzie wmawiał Ci, że to wszystko Twoja wina.

Karolina Walczyk
To, co opisujesz, brzmi jak przykład odwracania winy tzw. gaslighting i unikania odpowiedzialności. To nie Ty jesteś „nienormalna” – Twoje poczucie niepokoju i lęku jest naturalną reakcją w tej sytuacji. Masz prawo czuć się skrzywdzona i zagubiona, masz też prawo stawiać granice i decydować, czy taka relacja Ci służy. To, że boisz się odejścia czy samotności, nie czyni Cię słabszą – pokazuje tylko, jak bardzo jesteś związana i jak trudno Ci zmierzyć się z tą sytuacją. Warto, żebyś skupiła się teraz na sobie, swoim dobrostanie i wsparciu np. u psychoterapeuty lub bliskich. Pamiętaj, nie jesteś winna jego zdradom ani jego wyborom.

Karolina Walczyk
To, co opisujesz, brzmi jak przykład odwracania winy tzw. gaslighting i unikania odpowiedzialności. To nie Ty jesteś „nienormalna” – Twoje poczucie niepokoju i lęku jest naturalną reakcją w tej sytuacji. Masz prawo czuć się skrzywdzona i zagubiona, masz też prawo stawiać granice i decydować, czy taka relacja Ci służy. To, że boisz się odejścia czy samotności, nie czyni Cię słabszą – pokazuje tylko, jak bardzo jesteś związana i jak trudno Ci zmierzyć się z tą sytuacją. Warto, żebyś skupiła się teraz na sobie, swoim dobrostanie i wsparciu np. u psychoterapeuty lub bliskich. Pamiętaj, nie jesteś winna jego zdradom ani jego wyborom.

Martyna Jarosz
Dzień dobry,
warto zadać sobie pytanie: czy to, co Pani próbuje ratować, naprawdę Pani służy? Czy nie ratuje Pani czegoś, co od dawna nie daje wsparcia, bezpieczeństwa ani szacunku?
Nie jest Pani nienormalna, jest Pani zraniona, zmęczona i wciąż pełna nadziei. Zasługuje Pani na relację, w której nie trzeba walczyć o uwagę, godność i prawdę.
Trzymam mocno kciuki!
Martyna Jarosz
psycholog
