Left ArrowWstecz

Czy psychoterapia pomaga w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych

Czy psychoterapia pomaga w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych, które zostały spowodowane zaburzeniami lękowymi?
Teresa Łącka

Teresa Łącka

Dzień dobry, jak najbardziej psychoterapia pozwala dotrzeć do źródeł lęku i w konsekwencji poradzić sobie z zaburzeniami psychosomatycznymi. Oczywiście wymaga to zaangażowania pacjenta oraz dania sobie przestrzeni i czasu.
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Zaburzenia nastroju, wykończenie psychiczne - jak sobie pomóc?
Co powinnam zrobić w momencie, kiedy opiekuję się osobą przewlekłe chorą (zaawansowane POChP - pomoc we wszystkich czynnościach), nie mogę liczyć na rodzinę (ataki w moją stronę), a sama choruje na c-ptsd i depresję i nie daję sobie już psychicznie rady?
Mama wrażenie, że nie potrafię kompletnie rozmawiać z ludźmi. Wyłączam się, stresuję, nie jestem w stanie ciągnąć rozmowy. Mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi.
Nie dam rady poznać nowych osób, boję się do kogoś zagadać, komuś odpowiedzieć. Chcę móc z kimś porozmawiać na jakieś tematy, spędzać czas. Osoby, z którymi obecnie mam kontakt, czyli 2 według mnie, nie wiem czy dobrze odczytuję, ale mają gdzieś moją osobę, narzucam się im. W towarzystwie więcej niż 1 osoby nie umiem z nikim rozmawiać, nie wiem nawet z kim, czuję się odepchnięta, nie wiem jak się wtedy zachować, bo każdy ma swoje tematy, a ja nawet nie mam pojęcia jak uczestniczyć w rozmowie. Potrafię również mieć po pół godzinie, czasem dłuższym czasie momenty, że się wyłączam, nie dam rady słuchać, orientować się co się dzieje dookoła wokół mnie, za dużo bodźców dociera do mnie, przez co czuję się otumaniona, dodatkowo lekkie problemy ze słuchem nie pozwalają wychwycić wszystkich słów, które ktoś do mnie kieruje i proszę nawet kilkukrotnie kogoś, by powtórzył co mówił, przez co mam wrażenie, że to kogoś wyprowadza z równowagi.
Ataki paniki, poczucie odrealnienia. Męczące myśli pełne lęku. Co robić, bym znów normalnie funkcjonowała?
Witam, przychodzę z dosyć męczącym problemem. Od początku października mam znaczne osłabienie, mimo dobrego stanu zdrowia. Wszystko zaczęło się od tego, że praktycznie zemdlałam 1 października i wtedy pojawił się u mnie ogromny lęk. Unikałam wychodzenia z domu, bo bałam się, że wtedy zemdleje. Po jakimś czasie nieco się poprawiło, ale potem znowu wróciło, gdy byłam przeziębiona. Miałam wtedy pierwszy "atak" myśli o tym, że to wszystko jest snem i nie jest prawdziwe, strasznie się wtedy trzęsłam i biło mi serce, więc zakładam, że mógł to być atak paniki. Tydzień po tym wydarzeniu wróciłam w miarę normalnie do codzienności i było okej. Lecz w nocy z 30 na 31 miałam sen z moją zmarłą babcią i potem samoistnie pojawiły mi się myśli na temat śmierci, chorób, odrealnienia itp. na tyle nasilone, że musiałam wrócić wcześniej do domu, bo nie mogłam tego w ogóle opanować. Dodam też, że kiedyś już miałam takie pojedyncze myśli na temat śmierci, bo bardzo się bałam, że umrę (to było jeszcze przed śmiercią mojej babci, więc wtedy to nie miało uzasadnienia bym o tym jakoś myślała). Ogólnie męczą mnie nie raz różne myśli do tego stopnia, że mam wrażenie, że zaraz całkowicie stracę kontrolę. I od czasu tego snu znowu jestem bardzo osłabiona, ciężko mi się myśli i ciągle muszę sprawdzać czy na pewno nie śpię. W sumie sen to teraz jedyny mój odpoczynek, bo nawet w weekend takie stany mnie atakują i przeszkadzają w dosłownie wszystkim. Bardzo liczę na jakąś pomoc, bo chciałabym cieszyć się życiem, które tak uwielbiam. :) Z góry dziękuję za odpowiedź <3
Zazdrość o związek przyjaciela, ponieważ sam nie pogodziłem się z odrzuceniem. Doprowadza mnie to do myśli samobójczych.
Witam. Mam 23 lata. Mój problem to zazdrość o przyjaciela (homoseksualny), który wszedł w związek. Kiedy rozmowa z nim schodzi na jego chłopaka i ich relacje, zaczynam się cały trząść, ogólne samopoczucie jest straszne i bardzo często doprowadza to nawet do myśli samobójczych. Dobija mnie samo wyobrażenie ich. Nie potrafię szukać swojego związku, bo nadal nie pogodziłem się z odrzuceniem przez chłopaka 5 lat temu i ciągle myślę, że mu się spodobam, kiedy zmienię swój wygląd, przez co sporo ćwiczę. Żyję ludźmi, zamiast sobą. Nie potrafię odpuszczać i nie wiem jak to zmienić. Nic sobie nie zrobię bo wiem, że nie potrafię, ale bardzo chcę przestać się tak czuć. Pracy nie mam, przez co nie jestem ubezpieczony. Wysyłam sporo CV, lecz bez żadnych rezultatów. Chodziłem wcześniej do psychologów, ale był to niezbyt dobry traf. Miałem wrażenie, że nie skupiają sie na moim problemie. Nie wiem co mam teraz zrobić. Czy potrzebuję leków, żeby to wszystko zrozumieć i odpuścić? Z góry dziękuję za wszelkie rady.
Mam 27 lat i fobię społeczną. Trudne dzieciństwo. Fobia nasiliła się po urlopie wychowawczym.
Witam, mam 27 lat i fobię społeczną. Od czasów szkoły średniej zaczęłam zamykać się w sobie, bo czułam niechęć ze strony rówieśników, nie chcieli się ze mną kolegować itd. Byłam w toksycznym związku i po jego zakończeniu odżyłam i w tym okresie poznałam męża, lecz mój problem nie zniknął. Wyszłam z domu z brakiem poczucia własnej wartości, bo nie było tam ani grama szacunku i miłości, a zamiast tego przemoc psychiczna i bardziej nienawiść. Teraz od około 3 lat, odkąd wróciłam do "życia społecznego" po urlopie wychowawczym, wręcz boję się ludzi. Unikam nawet wychodzenia do sklepu i wysyłam meża, bo traktuję to jako niepotrzebny stres. Stresują mnie wszystkie sytuacje społeczne, nawet kontakty z rodziną, z czym wcześnej nie miałam problemu. Nie potrafię się już w ogóle uśmiechać, unikam kontaktu wzrokowego, gdy jestem wśród ludzi mam ochotę zapaść się pod ziemię. Powtarzam sobie w głowie, że jeśli chcę, aby ludzie odbierali mnie normalnie, to muszę zachowywać się normalnie, ale to rzecz jasna nie pomaga. Nie potrafię wyrażać emocji, nie śmieje się, mam nawet duży problem z tym, żeby głośniej coś powiedzieć. Stresuję się tak, że widać to na twarzy, cały czas mam poważny, a nawet skwaszony wyraz twarzy, a myślę, że wyglądam normalnie i nie potrafię nad tym zapanować. Chciałabym w końcu coś z tym zrobić, bo czuję się coraz gorzej. Coraz częściej myślę, że lepiej byłoby z tym wszystkim skończyć, tylko nie wiem czy powstrzymuje mnie to, że mam dziecko czy jakaś "nadzieja". Nie wiem czy powinnam udać się do psychiatry, bo nie wiem czy leki rozwiążą mój problem, a z kolei psychoterapia jest kosztowna i po prostu nie wiem czy mogłabym sobie na nią pozwolić. Proszę o rady.
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!