Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Czy psychoterapia pomaga w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych

Czy psychoterapia pomaga w leczeniu zaburzeń psychosomatycznych, które zostały spowodowane zaburzeniami lękowymi?
Teresa Łącka

Teresa Łącka

Dzień dobry, jak najbardziej psychoterapia pozwala dotrzeć do źródeł lęku i w konsekwencji poradzić sobie z zaburzeniami psychosomatycznymi. Oczywiście wymaga to zaangażowania pacjenta oraz dania sobie przestrzeni i czasu.
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi.
Dzień dobry, od dłuższego czasu borykam się z problemami psychicznymi. Nie czuję, by farmakologia i psychoterapia pomagały mi. W moim odczuciu jest to kręcenie się w kółko i niczego to nie wnosi... Po mimo tego, że leczę się ponad 8 lat, dalej nie mam postawionej diagnozy. Moje życie to ciągłe narastanie problemu, spadek formy, totalny dołek samopoczucia, a potem remisja (choć brzmi to jak choroba dwubiegunowa, to chyba na nią nie choruję). Moje problemy zaczynają się, kiedy w moim życiu dzieje się dobrze. Im lepiej mi się powodzi, tym psychicznie mam silniejsze ataki (natłok myśli samobójczych, chęci samookaleczenia i próby samobójcze), zaś kiedy mam problemy - włącza mi się tryb działanie i nie mam wtedy objawów chorobowych... Rozumiem, że w dobrych chwilach mamy więcej czasu na myślenie, ale zastanawiam się jak sobie z tym radzić? Pozdrawiam serdecznie Klara N.
od ok. roku miewam jakby epizody maniakalne. Głównie trwają około tygodnia, towarzyszą im różne silne emocje
Witam, od ok. roku miewam jakby epizody maniakalne. Głównie trwają około tygodnia, towarzyszą im różne silne emocje, czuję, że mogę przekroczyć wszystkie swoje granice i lęki, jestem wtedy bardzo pomysłowa, rozgadana, pewna siebie oraz w bardzo pozytywny nastroju. Po mniej więcej tygodniu to mija, a wtedy zaczynam czuć się wycofana społecznie, ciężko mi cokolwiek zrobić czy się przełamać, wtedy jestem bardzo niepewna siebie. Zbieram się, by iść do psychologa, ponieważ te stany są już męczące dla mnie i boję się, że w przypływie emocji mogłabym zrobić coś, czego bym żałowała. A to wszystko zaczęło się, gdy wyszłam z bardzo toksycznego związku. Przez długi czas po rozstaniu miałam ataki paniki.
Zwolnienie całoroczne z powodu zaburzeń lękowych i braku wsparcia/ zrozumienia/ akceptacji kadry pedagogicznej.
Dzień dobry, czy w moim przypadku zwolnienie całoroczne z przedmiotu mogłoby pomóc? W skrócie po wielu miesiącach przełamałam się i opowiedziałam nauczycielom o zaburzeniach lękowych, z którymi się zmagam; praktycznie zero zrozumienia, a zwłaszcza ze strony nauczycielki wfu, nie ćwiczyłam w poprzednim semestrze przez lęki i chce mnie nie klasyfikować. Jedyną osobą, która trochę to rozumie jest pedagog szkolna, ale chyba nie wpłynęła na nauczycieli w żadnym stopniu. Mam wrażenie, że mimo oświadczenia od terapeuty nie rozumieją i nawet nie chcą tego rozumieć. Tak samo jak moi rodzice tam chodzą, im też nie wierzą. Czuję się nieco samotna z tym problemem podczas lekcji, mam wsparcie od znajomych i rodziców, ale jednak to nie oni codziennie przy wyjściu dostają napadów derealizacji, bo do tego stopnia chcą uniknąć widzenia tych nauczycieli. Przez to wszystko bardzo mi źle w szkole, ale całkowita jej zmiana nie wchodzi raczej w grę, bo został mi ostatni rok, a poza tym będę tęsknić za znajomymi. Lecz zastanawiam się nad tym, czy takie zwolnienie nie pomogłoby mi jakoś, bo od początku tej sytuacji (zaczęło się przed majówką) non stop jestem w stresie, wystarczająco mam własnych stresów, a szkoła je spotęgowała i dodała nowe. Oczywiście dopytam też swojego terapeuty czy to się sprawdzi, z góry dziękuję za odpowiedź.
Lęki i ataki paniki po śmierci mamy - czy to nerwica lękowa? Brak badań medycznych

Witam, nie wiem, co się dzieje - zawsze bałam się ciemności, wracania do domu w nocy, lęki - od tego zaczęła się przygoda, potem śmierć mamy, zaczęłam brać tabletki, aby leczyć nerwicę lękową, boje się sama wychodzić z domu, chodzić do sklepu itp zaraz mi się robi słabo, wali mi serce, nogi z waty, mimo tego że biorę tabletki na ataki i tak się pojawiają biorę i biorę i niby lepiej troszkę jest, ale czuję cały czas, że to tylko dlatego, że biorę tabletkę. 
Drugie to, że denerwuje mnie, że wszytko zwalają na nerwicę lękowa ból głowy, ból w klatce, żołądka nie chce mi lekarz żadnych badań zrobić, aby mnie uspokoić, że to rzeczywiście od nerwicy - mam 35 lat. Moja mama zmarła na zator, moja siostra jest chora na dławicę piersiową i pytanie dlaczego nie mogą mi zrobić badań, żebym się uspokoiła, tylko zwalają wszystkie somaty na nerwicę lękową.

Jestem bardzo wrażliwa, naiwna, łatwo mnie wykorzystać, ale też trzeba wiedzieć jak.
Jestem bardzo wrażliwa, naiwna, łatwo mnie wykorzystać, ale też trzeba wiedzieć jak. Bardzo dużo osób w tym moi najbliżsi, skrzywdzili mnie (szantaż emocjonalny,..., czy molestowanie (przez konkretną osobę)). To wszystko głównie działo się podczas pandemii. Pogorszyły mi się oceny, samopoczucie i ogl z takiej energicznej, optymistycznej, kreatywnej dziewczyny zmieniło się na takie pudełko bez dna. Nie wiem, jak inaczej to określić - bardzo często mylę rzeczywistość ze snem/moimi myślami/fikcyjnym światem, mam wrażenie często, że to, co się w danej chwili dzieje to nie jest prawdziwe, albo że czas inaczej płynie (zbyt wolno jak wejdę w taki jakiś stan, a kiedy z niego wyjdę, to mam wrażenie, że za szybko). Nieustanne poczucie pustki, nic dosłownie nic nie czuję. Często mam wrażenie, jakbym się zaczynała dusić (mam problem z oddychaniem czy przełykaniem, z niewiadomego powodu), albo jakby mnie coś przygniotło (czuję się strasznie ciężka), praktycznie cały czas mam wrażenie jakbym była na jakiś prochach (kręci mi się w głowie, jestem zmęczona nie zależnie jak długo lub krótko śpię, mdłości, bóle głowy, wszystko potrafi mi wirować przed oczami albo się po prostu rusza (odsuwa/przysuwa, zmniejsza/zwiększa)). Boli mnie bardzo często brzuch (ciśnie). Około 3 lata temu znienawidziłam siebie - wygląd, charakter, no wszystko. Cały czas zazdrościłam moim rówieśnikom dosłownie wszystkiego. Znienawidziłam się na tyle, że przyśniło mi się, jak umieram w bardzo bolesny i dość długi sposób (jakbym czuła, że właśnie na to jedynie zasługuje) i od tamtego czasu zasłaniam się (nie świadomie/automatycznie) lepszą wersją siebie, która nie istnieje i nie zaistnieje (mam całkowicie inny charakter, budowę ciała, głos, WSZYSTKO). Często też wyobrażam sobie śmierć, albo cierpienie moich bliskich (tak jakbym im tego życzyła, a ja często nie robię tego świadomie, po prostu myśli same mi się nasuwają) lub swoją. Nie potrafię się skupić i mam problemy z pamięcią (wszystko pamiętam jak przez mgłę), nie potrafię powiedzieć, co robiłam wczoraj, nawet godzinę temu (muszę się intensywnie zastanowić/skupić, żeby sobie przypomnieć, albo wszystko poukładać ). Nie lubię, jak ktoś zadaję mi dużo pytań, bo nie umiem się wysłowić/opisać, albo określić, o czym myślę. Gadam do siebie często (bardziej do głosu w swojej głowie, albo ludzi, których obok mnie nie ma, ale istnieją i nie mówię jedynie o wymyślaniu scenariuszy). Często mam wrażenie, że jestem obserwowana, nie czuję się bezpiecznie, codziennie mam takie mini ataki paniki - duszności, przyśpieszone tętno, potliwość, wspomniane wcześniej mdłości i zawroty głowy, drżenie (nie widać tego, ale ja czuję, jak się trzęsę w środku, czasem tak bardzo, że ciężko mi coś utrzymać w rękach), nie czuję się zrozumiana i mam wrażenie, że wszyscy są negatywnie do mnie nastawieni. W grudniu zaczęłam się se!f h@rmow@ć, przestałam, jak mama zobaczyła i minęły prawie dwa miesiące. Znalazłam parę godzin temu ostrze od temperówki, którym sobie robiłam krzywdę i nagle nabrałam giga ochoty znowu to zrobić, poddałam się pokusie i zrobiłam sobie trzy kreski, poczułam dziwną satysfakcję (nie jestem masochistką, bo nie przepadam za uczuciem bólu). Ja od zawsze tłumie w sobie emocję - złość, smutek, itd. ale zawsze trzymałam to w sobie, jak przestałam czuć cokolwiek to zaczęłam być bardziej obojętna, ale jednak bywały sytuację wywołujące u mnie stres, niepokój, itd. i choć nie okazywałam tego, albo nie czułam jakoś specjalnie, to jednak czułam, że to we mnie siedzi (czułam ciężar przygniatający mnie psychicznie). Nie płacze, często czuję, że potrzebuję, ale nie potrafię, jak mi się chcę płakać to albo zbiera mi się Jedynie do powieki, albo zaczynam się śmiać. Jakiś czas temu powróciły moje tiki nerwowe z czasów przedszkolnych/klas 1-3, albo po prostu jakieś moje takie dziwne zachowania (np. muszę przejść obok konkretnej strony słupa, albo muszę stać w odpowiedniej odległości czy z odpowiedniej strony kogoś, bo inaczej robię się nerwowa i czuję się zagrożona). Jestem wrażliwa na hałas (nie lubię, jak ktoś bardzo głośno mówi, bo mnie zaczynają boleć uszy i robi mi się słabo). Nie wiem, co jeszcze dopisać, to są takie najważniejsze rzeczy. Przepraszam za tak długi opis, nie chciałam opuścić czegoś ważnego.
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!