Left ArrowWstecz
Czy to normalne że rodzina obraziła się że nie chce mieszkać z młodszą siostrą i jej utrzymywać, pomimo tego że rodziców stać na płacenie na jej utrzymanie? Ojciec zarzucił mi że powinnam oddać mu pieniądze za swoje studia i dopiero wtedy on zastanowi się nad płaceniem za moją najmłodszą siostrę.
Sławomir Stepa

Sławomir Stepa

Z prawnego punktu widzenia rodzice mają obowiązek utrzymywać swoje dzieci w trakcie ich edukacji, co tyczy się również osób pełnoletnich jeśli przez wzgląd na np. studia nie są w stanie podjąć się pracy zarobkowej. Z przedstawionego przez Państwa opisu wygląda to tak, jakby rodzice przynajmniej w pewnym stopniu pragnęli podzielić się odpowiedzialnością za młodszą siostrę i oczekiwali podporządkowania. Czy jest to normalne? Każda rodzina, każdy taki system funkcjonuje na swój sposób, więc trudno ocenić to jednoznacznie. Proszę mieć jednak na uwadze, że Państwa potrzeby i możliwości są tak samo ważne jak innych osób. Jeśli nie czujecie się Państwo gotowi opiekować się siostrą, nie macie wystarczających zasobów (ekonomicznych, psychologicznych) to jest to ważny i wystarczający powód do tego, by odmówić. Taka odmowa powinna spotkać się z szacunkiem i ze zrozumieniem. Pozdrawiam, Sławomir Stepa
2 lata temu
Danuta Pakosz

Danuta Pakosz

Dzień dobry. Relacje w Pani rodzinie nie opierają się na wolności do niezależnych decyzji i partnerstwie. Pani pytanie odzwierciedla bunt przeciwko takiemu traktowaniu Trudno jest w takiej atmosferze wyrażać swoje odczucia. Być może potrzebuje Pani wsparcia w budowaniu własnej autonomii. Przerzucanie obowiązków ekonomicznych na dzieci nie jest oczywiście normą w naszym społeczeństwie. Pozdrowienia, Danuta Pakosz
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Córka jeżdżąc do byłej partnerki trafia do przemocowej rodziny. Przy matce wydaje się być posłuszna, a przy mnie pokazuje zachowania wyuczone stamtąd.
Mam taką sytuację. Moja córka ma 4 lata. Do wieku 2.5 roku mieszkała u swojej mamy i 4 starszego rodzeństwa. Całą rodziną byłej partnerki i jej dzieci są w rodzinie przemocowej. W moim mniemaniu jest to rodzina narcystyczna. Nikt o nikogo się nie troszczy, tylko albo jest szantaż emocjonalny albo robienie sobie na złość. Wyzwiska i złośliwości. Od 1.5 roku córka jest przy mnie. Dostaje dużo miłości i troski. Zauważyłem, że wyjazdy co 2 tygodnie na weekend do mamy i rodzeństwa mocno jej nie służą. Córką zachowuje się bardzo manipulacyjne albo wymusza płaczem. A jak musi się dostosować obraża się albo wymusza krzykiem. Do mnie mówi, że nie chce jeździć do mamy, bo rodzeństwo ją bije. A gdy rozmawia z mamą na wideo rozmowie udaje jakby nie było żadnego problemu. Rozmowa jej mamy to raczej przesłuchanie. A nie normalna rozmowa. Córka, gdy ją widzi, jest jej bardzo posłuszna, z niczym nie protestuje. Pomyślałem, że córka dlatego się tak zachowuje, bo tam nie ma wybor,u musi się pod dostosować, inaczej poniesie tego konsekwecję. Za to gdy jest u mnie mocno nadużywa tego, że może decydować i wymusza na wszystkie sposoby. Ale ustępuje. Próbuje cały czas zobaczyć do jakiego stopnia może sobie pozwolić. Albo po prostu marudzi. Zastanawiam się do jakiego psychologa się udać z dzieckiem. Gdy byłem z córką kiedyś u psycholog dziecięcego powiedziała, że jest ok. Ale nie było zachowań przywiezionych od rodzeństwa i od mamy. Plucie przeklinanie, gdy ja tego nie widzę. Albo nagadywanie. Plucie.
Trudny okres w życiu - nie umiem sobie poradzić ze strachem
Teraz przechodzę trudny okres rozwód z mężem czuje ogromny stres i niepokoju jak to teraz będzie bo nigdy nie byłam sama ciągle płacze nie umiem sobie poradzić ze strachem przed tym co będzie i czy dam radę
Od jakiegoś czasu jestem krytykowana za wykonywane czynności domowe czy swoje wybory życiowe przez mamę i siostrę
dzień dobry mam 20 lat i od jakiegoś czasu jestem krytykowana za wykonywane czynności domowe czy swoje wybory życiowe przez mamę i siostrę. Po wykonanej czynności często słyszę, taki miałaś pomysł albo robisz to, aby się popisać. Od mamy słyszę, że mam o siebie zadbać. dlatego, że jestem kobietą, że za dużo jem, że za późno, że nie domyślam się, żeby w domu pomóc i można tak wymieniać. że nie potrzebuję w życiu miłości, chodzi tu o chłopaka, bo ona mojego tatę późno poznała. nie wiem. jak na to reagować i jak na takie coś odpowiadać.
Czy odrzucenie i brak taty w dzieciństwie, wpływa na relacje w moim dorosłym życiu? Bardzo boje się odrzucenia, przez co nie okazuje swoich emocji w stosunku do nowych partnerów, jestem chłodna (unikam dotyku, przytulania, całowania) mam wrażenie ze przez to kończy się każda moja rozpoczęta relacja, mimo iż chciałabym mieć partnera to każdy po czasie ze mnie rezygnuje. Bardzo ciężko jest mi się przed kimś otworzyć, co mogę z tym zrobić?
Przemocowa rodzina z pokolenia na pokolenie. Dziś mam 33 lata i dopiero staram się o tym mówić.

Mama od urodzenia mówiła, mi żebym nie narzekał, bo ona mnie nie bije. A prababcia lała ją rózgą po nogach zawsze. A babcia jak wracała z pracy codziennie musiała ją zlać, jak coś było nie w porządku i normalnym było, że waliła jej głową o ścianę. I mama obiecała sobie, że nie będzie karać fizycznie, więc powinienem wiedzieć, że naprawdę nie mam co narzekać. Więc stosowała wobec mnie słowo :) 

Od 1 klasy podstawówki już słyszałem, że skończę na ulicy i zostanę bezdomnym, szybko dowiedziałem się, że się wstydzi, że ma takie dziecko i że tego się nie spodziewała , sam się biłem po głowie, bo było mi wstyd. 

Za to mój ojciec dostawał po robocie, często odgłosy uderzeń utrudniały niestety zasypianie. Oczywiście nie było tak codziennie. Czasem było super, a nawet zajebiście :) do 11 roku życia ojciec mieszkał, potem został wygnany. (Wszystko jest oczywiście znacznie bardziej obszerne i skomplikowane, czasem ). 

Dziś mam 33 lata. do dziś mam wykute , że Mój Honor to wierność, dosłownie w wieku 30 lat odważyłem się coś komuś powiedzieć, oczywiście nie na trzeźwo. Chciałbym wiedzieć czy mógłbym choćby to powiedzieć psychiatrze.

Rozpadł się mój związek z uwagi na przemoc psychiczną.
Rozpadł się mój związek z uwagi na przemoc psychiczną. Były partner ma kontakt z dziećmi i mamy wspólne mieszkanie. Kiedy nie dostaje ode mnie tego, co chce (wspólnych wycieczek, wspólnego czasu), znów jestem ta najgorszą i to wszystko przeze mnie. Chciałabym mieć normalną rodzinę, ale kiedy mnie wyzywa, zamykam się i nie potrafię się obronić. Czy jestem chora? I czy to moja wina, że nie potrafię się przełamać w stosunku do niego?
Jak radzić sobie z agresją i nadmiernym przeklinaniem po zmianach tożsamości?

Dzień dobry. Piszę, ponieważ mam problem z nadmiernym przeklinaniem. Nie robię tego przy obcych ani kolegach. Jednak problem się pojawia, gdy jestem z rodziną. Głownie mama i babcia. Wtedy, w co drugim słowie mówię słowo na k. I jeszcze nie jest to żartobliwe tylko z agresją. Problem zaczął się ok. dwa miesiące temu. Wcześniej też występował, ale nie aż tak. Zaczynając od początku, to chciałam być chłopakiem, czyli przejść zmianę płci. Już miałam zapisywać się na operację. Innymi słowy, zachowywałam się i czułam jak chłopak. Wszystko zmieniło się, odkąd obejrzałam serial. Nie wiem, co w nim zobaczyłam, ale już w trakcie poszłam do łazienki i ogoliłam całe ciało, aby nie było włosów i ubrałam się w damską piżamę. Normalnie magia jakaś. Czyli da się wyleczyć z tego dziadostwa zwanego transpłciowością. Poczułam wielką ulgę i od tej pory zabieram ubrania mamy, bo przecież ja mam same męskie. Ale wracając do tematu, zaczęłam tak przeklinać i tyle jest we mnie agresji, że potrafię wyzwać makaron w kuchni różnymi przekleństwami, bo mi się rozsypie. Podejrzewam, że gdy odkąd zaczęłam być kobietą, tak jak bóg przykazał, to zaczęłam dostrzegać, jak mama o siebie nie dba. Tak mnie denerwuje, że bym ją rozszarpała. Byłyśmy zgrane, jak chciałam być chłopcem, a się oddalam jako dziewczyna. Może jest coś, co mogę z tym zrobić?

Głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec.
Witam, mam 20 lat i choruje od około 3 lat na depresję. Zaczęłam znowu chodzić na terapię około 2 miesięcy temu po długim czasie "męczenia się" z moim stanem i po kilku miesiącach brania różnych leków. Mój stan ostatnio diametralnie się pogorszył i czasami nie wydaje mi się, żebym dała radę z tego wyjść. Ale głównym problemem, o którym tutaj chcę napisać, jest mój ojciec. Od dzieciństwa w domu towarzyszyły mi nieustannie kłótnie i sprzeczki, ale najwięcej z nich związanych było z moim ojcem. Nie zdawałam sobie sprawy, jak to na mnie wpłynęło aż do niedawna. Mój tata ma bardzo złe sposoby komunikacji i dyskusji. Stawia się wciąż w roli ofiary, często używa stwierdzenia "wam wszystko wolno a mi nic", wciąż unosi głos i emocjonuje się o nawet małe i na pozór nieistotne rzeczy. Podczas dyskusji lub kłótni bardzo często przeinacza on znaczenie wypowiedzi drugiej osoby i dodaje jakieś informacje, które pogrążają drugą osobę. I jest to wręcz nagminne w dyskusjach z nim, nawet gdy kilka razy próbuje mu powoli i na spokojnie to wytłumaczyć. Jestem świadoma, że to częściowo przez tą sytuację w domu i jego zachowania wykształciłam depresję, ponieważ jestem osobą wrażliwą emocjonalnie. Dzisiaj nastąpiła sytuacja, która przeważyła szalę i zaczął mi on wszystko wytykać, co zrobiłam czy powiedziałam źle względem niego w przeszłości. Czułam się wręcz obwiniana za moje uczucia i moją chorobę, że zwalam na niego winę za coś mojego i uważam, że ja jestem idealna. Bardzo mnie to dobiło, szczególnie ze względu na to, że on zdaje się nie zauważać jak destrukcyjny wpływ jego zachowania mają na moją (ale też np mamy) psychikę. Próbowałam go namówić na terapię, ale on uważa, że nie ma takiej potrzeby, bo terapia jest potrzebna tylko w skrajnych przypadkach. W jaki sposób mogę mu wytłumaczyć, że to, co robi bardzo mnie krzywdzi i że jeśli nie zrobi coś z tym, to nie widzę przyszłości w tej relacji? Bo wydaje mi się, że takie ultimatium jest jedynym wyjściem z tej sytuacji (myślałam też nad wyprowadzką, ale jestem od nich zbyt zależna, głównie finansowo).
Syn ma spektrum autyzmu, martwi mnie jego dystans i niechęć do spotkań towarzyskich, nawiązywania głębszych relacji.
Witam, mam syna Kubę, 15-letniego. Kubuś zawsze był cichy, milczący, trzymał się z boku. Ma Aspergera (chyba to lekki autyzm???). Na spotkaniach rodzinnych jest milczący, póki konkretnie ktoś o coś go nie zagada, nie zapyta. Taki za murem aspołeczny, zdystansowany, chłodny, ale zarazem jak już to sympatyczny. Małomówny. Nie ma kolegów i martwię się o niego. Nie umie nawiązywać bliższych relacji, jedynie pobieżnie powierzchowne, takie jednorazowe. Boję się, że będzie samotny i nawet przez rodzinę opuszczony w przyszłości. Jak sprawić, aby stał się towarzyski, umiał być tak czynnie aktywny na spotkaniach. Większość czasu spędza u siebie w pokoju, a ludzie mu nie są specjalnie potrzebni do szczęścia. Jestem zdołowana widząc, że tak żyje. Toż to uosobienie nieszczęścia, choć nie jest jako taki depresyjny, zdołowany, bo cieszą go wycieczki po lesie, po jurze skałkach, dopomina się kiedy znowu, w domu jest uśmiechnięty i spokojny, ale jego ekspresja zawsze jest raczej taka skromna. Uwielbia łamigłówki, ciekawostki popularnonaukowe i czarne dziury. Ale jak mówi lubi ludzi, ale jakoś nie bardzo umie z nimi być i też nie ma dużych potrzeb towarzyskich, ale nie, że całkiem do zera. Jakieś tam ma. Jednak mnie to bardzo martwi. Ta jego cichość... 😭😭😭CO MAM ZROBIĆ??
W lipcu tego roku poroniłam. Jest to już 3 raz. Od tamtego momentu nie czuje potrzeby uprawiania seksu.
Dzień dobry, W lipcu tego roku poroniłam. Jest to już 3 raz. Od tamtego momentu nie czuje potrzeby uprawiania seksu. Nie wiem jak się przełamać. Co zrobić żeby libido wróciło?
Jak radzić sobie z napiętym kontaktem z byłym partnerem i przemocą psychiczną?

Witam. Około od roku czasu już nie jestem z byłym partnerem, jednak ze względu na dziecko oraz inne wiążące nas sprawy (kredyty), musimy mieć jakikolwiek kontakt. Kontakt jest rzadki. Rozwód był z winy obu stron. Czasem da się dogadać z byłym partnerem na spokojnie, a czasem czuję się atakowana. Pisze rzeczy typu, że ja mam się ogarnąć, że jestem nienormalna, że był moim sponsorem, wypomina mi rzeczy, które kupił, lub remont mieszkania, który zrobił, kiedy byliśmy razem. Dodam, że sama pracowałam, poza czasem w części ciąży i po ciąży. 

Czuję się atakowana, czuję, że nie szanuje mnie jako człowieka, jako matkę jego dziecka, które wychowuje właściwie samodzielnie. Pozwala swojej aktualnej partnerce obrażać mnie i oskarżać na przykład o buntowanie syna przeciwko ojcu, a to wszystko zdarzyło się nawet na oczach mojego syna. Czuję się umniejszana jak podczas naszego związku, gdzie zawsze jego zdaniem miałam lekką pracę, a on ciężką. Nieważne czy to była praca za biurkiem, czy fizyczna, moja praca zawsze była łatwiejsza. Dodam, że w tamtym roku groził mi też przez kilka miesięcy wyjawieniem prywatnych naszych spraw mojej najbliższej rodzinie. Czułam się wtedy zastraszona. Mam taki problem, że gdy dochodzi do sytuacji, kiedy czuję się atakowana, bardzo emocjonalnie reaguje, zanoszę się płaczem, analizuje jego słowa, biorę je strasznie do siebie. Sytuacja taka zabiera mi od godziny do kilku następnych godzin z dnia, w którym się to wydarzyło. Zamraża mnie tak, że nie mogę nic zrobić. Szukam w sobie problemu i tłumaczę, że jestem wrażliwa i emocjonalna oraz że potrzebuje czasu, żeby zacząć to olewać. Dopiero wczoraj pomyślałam, czy czasem to nie podchodzi pod przemoc psychiczną. Męczą mnie takie sytuacje, a najgorsze, że nigdy nie wiem, kiedy to nadejdzie. Mam 7-letniego syna z diagnozą autyzmu. Muszę być dla niego w pełni zdrowa psychicznie, aby móc go wspierać na co dzień. A takie sytuacje z moim byłym partnerem zabierają mi bardzo dużo energii i podejrzewam, że zdrowia też. Nie wiem, co mam robić w takiej sytuacji. Marzę o tym, żebym nie musiała się z nim wgl kontaktować, ale to niemożliwe.

Ostre reakcje żony na niechęć posiadania drugiego dziecka - nie wiem, co robić?
Dzień dobry, mój problemy polega na tym, że moją żoną koniecznie chce mieć drugiej dziecko. Nasze pierwszej ma 1,5 roku. Chcę je do tego stopnia l, że grozi rozwodem jeśli się nie zgodzę. Ja nie chcę już więcej dzieci, ponieważ po porodzie w żonie zaczęła wzbierać agresja. Wyzywała się na mnie słownie, histeryzowała że jest bardzo złą matką, a po chwili już było lepiej. Sytuację były różne, po przeżyciu tego wszystkiego uznałem, że nie mam ochoty znów tego przechodzić i więcej dzieci nie będzie. Od paru miesięcy żona ma wybuchu fury gdy się nie zgadzam na kolejne dziecko. Niszczy różne rzeczy i nie hamuję się nawet w obecności pierwszego dziecka. Nasza sytuacja też jest skomplikowana bo mieszkamy u teściowej, z którą jesteśmy skłóceni, jesteśmy w trakcie budowy domu, który zostaniesz wykończony może w przyszłym oku. Do tego prowadzimy własną firmę która ja musiałem ogarniać w czasie gdy żona była po porodzie. To wszystko nie jest łatwe. Już nie wiem jak z nią rozmawiać. Jej argumenty kończą się na tym, że albo się dogadamy co do drugiego dziecka albo rozwód. Proszę o poradę jak mam postępować w tej sytuacji, może zapisać nas na terapię ?
Dylemat macierzyństwa: co zrobić, gdy partner nie jest gotowy na dziecko?

Dzień dobry, zwracam się z ogromną prośbą o obiektywną opinię o mojej aktualnej sytuacji życiowej i jak dalej żyć. 

Jestem ze swoim partnerem (już mężem) od liceum. 

Aktualnie mamy po 33 lata. Od początku znajomości komunikowałam, że moim celem życiowym w życiu rodzinnym jest bycie matką. Mąż deklarował również chęć posiadania jednego dziecka w przyszłości. Uzgodniliśmy orientacyjnie, że będziemy to realizować ok. 30 r.ż. Co jakiś czas przy różnych okazjach kontynuowaliśmy te zapewnienia (wybór imion, pojawienie się dziecka w rodzinie). Przez pandemię, moje zawirowania w pracy, temat potomstwa trochę się przesunął, ale mając 30 lat (październik 2022), zaczęłam się badać pod tym kątem i wróciłam do naszych zapewnień i, że czas się przygotować do realizacji naszych planów (wspomnę też, że mieliśmy oboje stabilne i dobrze płatne prace na umowy na czas nieokreślony i własne komfortowe mieszkanie z niskim kredytem). 

Mąż zaczął unikać tematu. Ja co jakiś czas do niego wracałam, tłumaczyłam, że może nie pójść tak łatwo (mam chorą tarczycę i inne problemy hormonalne) i że nie możemy już tego odwlekać, bo będzie tylko gorzej fizycznie. Ostatecznie w czerwcu/lipcu 2023, gdy znowu to ja zaczęłam ten temat i oczekiwałam jakiś deklaracji z jego strony to powiedział, że chciałby dziecko, ale jeszcze nie jest gotowy i żeby dać mu ok. rok czasu. Było to dla mnie duże opóźnienie, biorąc pod uwagę też inne aspekty mojego życia, ale chciałam, żeby też był gotowy i przekonany więc tak uzgodniliśmy. W tym czasie ten temat pojawiał się z obu stron np. przy zmianie samochodu to, żeby wózek się zmieścił, plany przemeblowania sypialni z uwzględnieniem łóżeczka itd. 

Na początku 2024 r. zaczęłam się przygotowywać, znowu robić badania i w czerwcu 2024 dostałam od lekarzy zielone światło, wręcz mówili, żeby dalej nie zwlekać. Męża na bieżąco informowałam co do moich wizyt i wyników. Zbliżał się nasz urlop nad morzem we dwoje w lipcu 2024 więc idealna okazja na odstawienie tabletek. Powiedział, że jeszcze potrzebuje miesiąc. Powiedział coś w stylu, że „nie chce, żeby ten urlop mi się z tym kojarzył”. U mnie już się zaczynały pojawiać jakieś dziwne stany emocjonalne z tym związane i zaczęłam być momentami niemiła dla męża i opryskliwa. Miałam poczucie, że mnie oszukuje. 

Miałam też wymagającą i stresującą pracę, ze zmianą, której zwlekałam z uwagi na nasze plany, co dodatkowo mnie dobijało. Minął miesiąc, mąż dalej unikał tematu i jak ja o tym zagadałam, to usłyszałam, że o jakim dziecku ja mówię, że nam się nie układa i że nasz związek to jest tylko „ciągnięcie wózka”. 

Ja w szoku, bo generalnie dobrze nam się układa od lat i mąż też to podkreśla. Co jakiś czas mamy jakieś gorsze dni/ tygodnie to fakt, ale nigdy tak wcześniej nie powiedział i nie dał mi tego w taki sposób odczuć. Wiem, że są aspekty w naszym życiu, które bardzo chciałby zmienić (częstotliwość współżycia, moje nadprogramowe kilogramy), ale wiemy oboje i to okazujemy, że się bardzo kochamy, lubimy, szanujemy i jesteśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Wiemy też oboje, że ma ogromny problem z podejmowaniem decyzji. On nadal unikał tematu, a moja frustracja rosła. Od tego czasu zacząłem się dziwnie czuć emocjonalnie. We wrześniu 2024 pojawił się z mojej strony temat rozwodu (rozpisałam konkretne kroki do rozstania się itd.), ale mąż poważniej zachorował i skupiłam się na opiece nad nim. Proponowałam również wspólną terapie, ale nie chciał. 

Nie chciałam rozmawiać o naszej sytuacji z nikim bliskim, więc miałam sama kilka konsultacji z terapeutą, jak tę sytuację rozwiązać. Mieliśmy z mężem kilka rozmów przeze mnie zainicjowanych, żeby omówić, co go blokuje, jaki jest problem. 

Jak już mieliśmy dosyć, podczas jednej rozmowy, to uzgadnialiśmy wspólnie termin kolejnej rozmowy, żeby nie uciekło (moja inicjatywa). W tym czasie mówił, że jego zdaniem dziecko wpłynie negatywnie na naszą relację, że jest nam przecież dobrze i on nie chce niczego zmieniać, że lubi nasze życie we dwójkę, że boi się, że dziecko będzie na 1 miejscu u mnie, że może nie będzie dobrym ojcem, że generalnie nie czuje aktualnie potrzeby. Staraliśmy się każdy aspekt przegadać. Też podzieliłam się swoim odczuciami i wątpliwościami. Przez to wszystko mi się posypały wyniki badań, ale konsensus rozmów był w październiku 2024 taki, że on nie jest pewien dalej czy chce dziecko, ale nie chce mnie stracić, więc spróbujmy jak znów dostane od lekarzy zielone światło. Więc jak dalej biegałam po lekarzach i badaniach i dostałam w styczniu zielone światło wiec zgodnie z rozmowami, odstawiłam tabletki, poinformowałam męża i od tego czasu unika zbliżeń. Wie o tym, że zaraz po odstawieniu tabletek mogę mieć większe szanse na zajście w ciąże przy moich schorzeniach i że plan był taki, żeby z tego czasu skorzystać. Minęły 2 tygodnie i wczoraj po kilku dniach, gdy nie reagował na moje inicjatywy intymne, znowu ja musiałam rozpocząć rozmowę, że o co chodzi. Powiedział, że ma jakąś blokadę, ale w sumie mu dziecka nie brakuje i nie ma takiej potrzeby, nadal nie wie, czy w ogóle je chce mieć, że dalej się źle czuje itd. Jest mu dobrze jak jest i jest szczęśliwy ze mną i nie chce zmian. Ja dalej jestem przekonana, że chce mieć dziecko, być matką, a przynajmniej się o to postarać. Czuję się aktualnie oszukana, że to wszystko było grą na czas, mówi, że nie że za każdym razem był ze mną szczery. Jednocześnie wiem, że psychicznie nie chce być dalej w tej sytuacji niepewności, mój zegar biologiczny leci nieubłaganie i albo zaakceptuje fakt, że nie będę mieć dziecka, ale będę z nim (nadal mam poczucie, że to jest mój najlepszy człowiek i ukochany mąż) albo odejść, zanim frustracja weźmie górę i zniszczę to, co nas łączy, bo myśl o dziecku mi towarzyszy od zawsze i myślę, że nie będę się w stanie pogodzić z tą stratą. 

Mam też takie myśli, że moja intuicja podpowiadała mi od kilku lat, że on nie zdecyduje się na dziecko ze mną, ale zawsze się łudziłam i ją uspokajałam i miałam nadzieję, że tylko potrzebuje więcej czasu. Aktualnie jestem w rozsypce i myślę, co dalej zrobić. Czuję, że powinnam odejść, równocześnie mając myśli ile to zmian i że miałabym opuścić swoją ukochaną osobę dla swojego marzenia/wizji, które może się nigdy nie zrealizować. I że to z partnerem się żyje i dziecko jest uzupełnieniem tej relacji, a ja nie chce tworzyć innej póki co, niż z nim. Nie wiem, co dalej robić tzn. mózg wie (odejść), ale serce dalej się łudzi, że jakoś to będzie i jest dobrze.

Mąż nie szanuje mnie, nie szanował małżeństwa, zostawił mnie samą, uciekł w trakcie mojej ciąży. Co on robi?
Witam, mam ok 40 lat jestem na etapie rozwodu z mężem po 4 latach małżeństwa, z którego mam 3letnie dziecko. Trudno mi zrozumieć postępowanie męża, który nie podjął walki o te małżeństwo, choć wydawałoby się, że była to wyjątkowa miłość i coś więcej co nas połączyło. Po 10 dnia po ślubie zaszłam w ciążę i mam wrażenie, że to wszystko zmieniło pomiędzy nami, przestał mnie adorować dotykać w dodatku obowiązki spadły na nas jak grom z nieba, zero wyrozumiałości szerzące się pretensje tylko pogrążały pojawiający się konflikt w dodatku kontrola mojej osoby w każdym aspekcje życia. W dodatku wrracanie się tesciow we wszystko co robiłam szczególnie w wychowanie i pielęgnację synka. Czuję, że chyba nie darzył mnie takim samym uczucie, tylko uciekł od wszystkiego gdy zrobiło się bardzo gorąco. Nawet powiedział, że nie zrezygnuje z rodziców. Dla niego i rodziny poświęciłam wszystko i obecnie zostałam bez pracy, mieszkania i środkow do życia, w dodatku cały czas wykorzystuje dziecko do swoich celów aby mi jeszcze bardziej dołożyć, sam złożył pozew a roznosi plotki obwiniajac mnie o wszystko,manipulujac małym, przekupiujac jego uczucia. który już ma problemy z emocjami i zaczyna się gubić. Najgorsze w tym jest fakt, że mi szkoda dziecka i aby mu zaoszczędzić stresu i całej tej paranoi byłam gotowa nawet do powrotu, jednak mąż zaproponował mi przychodzenie do nich w dni jego opieki i mojej po pracy u panie go i wyjście, stwierdził także że możemy żyć bez ślubu tak żeby każde miało otwarte drzwi. Tylko ja wiem, że nie szanował mnie w małżeństwie, a co będzie bez niego. Proszę mi pomóc to wszystko zrozumieć, czemu złożył pozew i nęka mnie w smsach, bym zgodziła się tak żyć dla dobra dziecka
Mam potrzebę zmniejszenia zależności emocjonalnej od kontrolującej i ściągającej mnie w dół mamy.
Mam problem z kontrolującą matką - jest wiele sytuacji, które można wymieniać. Jestem dorosła, mam 25 lat, a ona nadal w wielu kwestiach próbuje mi mówić, co mam robić. Nie mieszkam z nią, jednak poszukuję teraz pracy i niestety jestem od rodziców jeszcze zależna finansowo. Wczoraj, gdy byłam u niej w domu, wieczorem chciałam jechać samochodem do sklepu po coś słodkiego, a ona krzyczała, że przecież mogłam jechać w ciągu dnia i że po co w ogóle jadę o tej godzinie ( samochodem sklep jest ok. 7 min. od domu). Gdy spytała, czy chłopak, który mi się spodobał, się odezwał (nie odezwał się od kilku dni i mieszka w innym kraju) powiedziała, że to dobrze, bo jej zdaniem to bez sensu, bo on nie mieszka w PL. Powiedziałam jej, że nie może sobie nawet wyobrażać, że ma prawo prawić mi tego typu komentarze. Gdy byłam w wakacje sama we Francji nad morzem na kilka dni to zadzwoniła z krzykiem, że dlaczego się tak mało odzywam, że to nie jest normalne, brzmiała agresywnie. Do wielu rzeczy mnie zniechęca, jak proponuję jej wyjście z domu to komentuje "a po co, bez sensu, szkoda marnować czas na dojazd" i woli siedzieć w domu. Generalnie szybko się zniechęca do wszystkiego i męczy mnie jej energia, zauważyłam już dawno, że moja lepsza wersja siebie nie pasuje do niej kompletnie i nie chcę mieć z nią do czynienia. Po prostu, gdy zaczynam podejmować albo planować w głowie kroki, które są odważne, inne, to od razu ona mi się przypomina w głowie i ściąga mnie to w dół, zabiera energię. Nie wiem, jak się od niej skutecznie odseparować emocjonalnie i nawykowo i jak jej wytłumaczyć, że chcę mieć z nią zdecydowanie mniejszy kontakt. Wiem, że z jej strony skończy się to atakiem złości. Są też kwestie, w których mnie wspiera, jednak nie zmienia to faktu, że ma w sobie duży ładunek negatywny i odbija się to kosztem mnie.
Jak rozmawiać z dzieckiem po burzliwym rozstaniu z toksycznym partnerem?

Dzień dobry. 

Rozstałam się z partnerem w maju 2023 roku w sposób burzliwy, zostałam pobita i wyrzucona z domu razem z dzieckiem. Do dzisiaj nie oddał mi rzeczy prywatnych po 16 latach związku. Mamy 3 sprawy, w tym o widzenie. 

Sąd wyznaczył 2 widzenia w miesiącu i 2 razy w tygodniu telefon. Partner nadużywał alkoholu, poniżał mnie, wg mnie jest narcyzem i osobowością toksyczna. 

Chodziłam na terapię i dopiero teraz to do mnie dochodzi, były jasne sygnale, ale ja byłam ślepa. Aktualnie Córka ma 5 lat, a ja nie daje sobie rady z jej napadami i złością. 

Czuję, że cierpi, ale wg mnie i wielu osób, ex partner nie nadaje się do opieki nad dzieckiem. Podczas spotkania krytykuje Ją i prawi same uwagi na przykład ,,dlaczego nie umiesz wierszyka'' ,,dlaczego nie umiesz liczyć po angielsku'', ,,będziesz pracować w sklepie''!! Kupił Jej kostkę drewnianą do składania i nie pomógł Jej złożyć, tylko patrzył, jak się męczy. 

Poszłam z Nią do toalety, to ze łzami w oczach poprosiła, abym Jej pomogła ją złożyć. Nie wiem, jak mam Jej tłumaczyć tę sytuację, przecież nie powiem, że tata mnie pobił i się Go boję, że pije i nie jest odpowiadaniem człowiekiem do Jej wychowania.

Chodzę do ośrodka, bezpłatnie, ale chyba nie do końca wszystko dobrze robię. Jestem załamana, w takich momentach, gdy Córka krzyczy ,,nie lubię Cię, chce do taty''. 

Biegnie wtedy po misia, którego dostała od ojca i go przytula, a mi serce pęka. Dodam, że misia dostała wraz ze słowami "pamiętaj, jak będzie Ci źle, to rozmawiaj z misiem i go przytulają a ja usłyszę". Nie wiem, czy ja przewrażliwiona jestem, ale wg mnie nie należy tak mówić do dziecka. Potrzebuje pomocy, jak rozmawiać i tłumaczyć obecną sytuację.

Chętnie pójdę po poradę w okolicach Piaseczno, Grójec, Warszawa.

Życzono mi śmierci, rodzina moja wcale nie zareagowała, gdy ich o tym poinformowałem. Jak to wyjaśnić?
Dzień dobry. Życzono mi śmierci, jedna ważna mi osoba powiedziała, abym ze sobą skończył, bo nie mam przyszłości. Rodzina moja wcale nie zareagowała, gdy ich o tym poinformowałem. Jak to wyjaśnić? Według mnie podświadomie się zgadzają, a tę osobę np. moja siostra upewnia w tym, bo podarowała jej prezent świąteczny. Powiedziałem mojej siostrze, że nie sprzeciwiając się, podświadomie się zgadza. Wyśmiała mnie. Nawet jeśli nie mam racji, to nie powinna tak zareagować wyśmiewając mnie, brat mi życzył jeszcze więcej bólu. To wszystko boli, czuję się totalnie jak persona non grata.
Do kogo udać się po pomoc przy podejrzeniu ADHD i/lub spektrum autyzmu?
Od zawsze czuję się inna. Mój synek został zdiagnozowany jako Autysta. Rozumiemy się bez słów. Przy nim i przez jego diagnozę wiem, że ja też jestem i podejrzewam też ADHD. Gdzie, jako dorosła, czy raczej u kogo mogę się zdiagnozować i dostanę pomoc. Mam stany lękowe, bólowe. Wahania nastroju itd.
Jak poradzić sobie z faktem, że w ciąży było się bez wsparcia ojca
Jak poradzić sobie z faktem, że w ciąży było się bez wsparcia ojca, a także podczas porodu jak i po porodzie, a nagle po 2 latach się budzi i względem uczuć do mnie jak i do dziecka. Czy taki mężczyzna mógłby być odpowiednim człowiekiem do związku mimo wielu krzywd wyrządzonych słowem również? Kolejne pytanie - jak poradzić sobie z sytuacją która wynikła na zebraniu rodziców, gdzie 3 osoby nie dając dojść do słowa, naskakiwały na moją osobę, mimo to że nic z tego nie było prawdą. Mam na to dowody że dana sytuacja była zupełnie inna. Mam wrażenie że te 3 osoby były w zmowie aby tak właśnie postępować nie dać dojść mi do jakiegokolwiek słowa...
Jak opanować wybuchy nerwowe, które kończą się kłótnią z bliskimi mi osobami?
Witam, jak opanować wybuchy nerwowe, które kończą się kłótnią z bliskimi mi osobami?