Czy wyjazd do pracy za granicą na 2 miesiące wpłynie na poczucie bezpieczeństwa moich dzieci?
Dzień dobry, aktualnie nie mam pracy.
Uczę się niemieckiego od 2,5 roku. Pomyślałam, aby wyjechać do pracy Austria na 2 miesiące. Podszlifuje niemiecki oraz zarobie trochę kasy. Ale męczy mnie to, że muszę zostawić dzieci z tatą. Syn ma 17 lat mieszka w tygodniu w internacie, bo trenuje piłkę a córka 12 lat. Uczęszcza do szkoły podstawowej i dodatkowej muzycznej. Jest bardzo samodzielna. Obawiam się, ze mój wyjazd wpłynie na ich poczucie bezpieczeństwa i odbije się na nich w jakikolwiek sposób. Siostra mieszka obok -zawsze mogę na nią liczyć. Boję się o dzieci, żeby za jakiś czas nie miały do mnie żalu, że je zostawiłam na 2 miesiące. Jak ich uspokoić i czy to dobry pomysł?
Anonimowo

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry,
Twój dylemat jest całkowicie zrozumiały – z jednej strony masz szansę na rozwój i zarobek, z drugiej obawiasz się wpływu swojej nieobecności na dzieci. To bardzo dojrzałe, że myślisz o ich emocjach i potencjalnych konsekwencjach. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi, ale jeśli Ty jesteś przekonana do wyjazdu i dobrze to zakomunikujesz dzieciom, nie powinno to wpłynąć negatywnie na ich poczucie bezpieczeństwa. Kluczowe jest zapewnienie im emocjonalnej stabilności – nie przez fizyczną obecność, ale przez kontakt, troskę i jasne zasady. Jeśli widzisz wartość w tym wyjeździe, nie rezygnuj z niego wyłącznie przez obawy. Dzieci uczą się przez obserwację – jeśli widzą, że mama dąży do rozwoju i podejmuje decyzje z głową, daje im to dobry przykład na przyszłość.
Trzymam kciuki za podjęcie decyzji w zgodzie ze sobą!
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Martyna Jarosz
Dzień dobry,
rozumiem, że decyzja o wyjeździe do Austrii jest dla Pani trudna, zwłaszcza z myślą o dzieciach.
To, co Pani opisuje, wygląda na dobrze przemyślaną decyzję. Uczenie się niemieckiego przez 2,5 roku to duży wysiłek, a wyjazd do pracy w Austrii może być świetną okazją, aby podszlifować język i zarobić trochę pieniędzy. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na Pani pytanie. Pani dzieci są już w wieku, w którym potrafią być samodzielne, a obecność taty i wsparcie siostry daje dodatkowe poczucie bezpieczeństwa.
Oto kilka pomysłów, jak uspokoić dzieci i przygotować je na Pani wyjazd:
- Wyjaśnienie dzieciom, dlaczego wyjazd jest ważny dla Pani i całej rodziny - warto podkreślić, że to tylko tymczasowe i, że będziecie w kontakcie telefonicznym i video
- Ustalcie stałe godziny, kiedy będziecie się kontaktować przez telefon lub wideo. To pomoże dzieciom czuć, że są nadal blisko Pani
- Warto upewnić się, że Pani siostra, zna Pani oczekiwania i jest gotowa wesprzeć dzieci podczas Pani nieobecności. To pomoże dzieciom poczuć, że mają wsparcie bliskiej osoby.
Trzymam kciuki!
Martyna Jarosz

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry
Czas, na jaki planuje pani wyjazd, nie jest długi. Jeśli mąż i siostra gotowi są na przejęcie pani obowiązków, to rozłąka nie powinna tu zaburzyć poczucia bezpieczeństwa u nikogo.
Szczególnie, że z dziećmi może mieć pani kontakt zdalny, co dodatkowo korzystnie może wpłynąć na relacje, dając inna przestrzeń do rozmów i troszczenia się o siebie.
Dzieci są także na takim etapie, że pewna doza samodzielności i odpowiedzialności może korzystnie wpłynąć na ich rozwój.
Wasz związek z mężem także może ulec ożywieniu, o ile wzajemnie będziecie doceniać swój trud i wspierać się na tym etapie.
Pozdrawiam
Beata Matys Wasilewska
psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Nie wiem, jak mam dozować zapewnienie sobie bezpieczeństwa z ambicjami - wyższymi celami. Często spotykają mnie niepowodzenia i wychodzi na znacznie gorzej, niż się początkowo spodziewałam. Chciałam wyprowadzić się za granicę, mieć pracę, uczyłam się obcego języka (angielski już bardzo dobrze znam) Wyszło na to, że nie tylko nie udał się ten plan, ale nawet w Polsce nie mogę znaleźć pracy.
Tak więc muszę znacząco obniżyć oczekiwania co do życia i boli mnie to niezmiernie. Skąd mam wiedzieć, kiedy będę mogła myśleć o "czymś lepszym"? Boję się, że wtedy zostanę z niczym, albo co gorsza, z długami. Zauroczyłam się w mężczyźnie, który zniknął jak duch, tego też się nie spodziewałam. Przeraża mnie to, jak bardzo uzależniona jestem i wszyscy jesteśmy od drugiego człowieka. Jak niewolnicy.
Ktoś musi nas przyjąć do pracy. Zadzwonić do nas. Nie zwolnić nas. Odezwać się do nas. Wybrać nas. Zarówno w kontaktach prywatnych, zawodowych itp. Na co dzień ciężko mi jest, bo nigdy nie wiem, co w danej chwili powinnam robić, dokąd pojechać, ile czasu poświęcić na to, a na tamto. Jest tyle niewiadomych, że strasznie mnie to przytłacza.
Nieraz spędziłam godziny przed komputerem, wysyłając oferty pracy i nic z tego nie wyszło. Z kolei jak wychodzę z domu, to sama nie wiem, dokąd iść dosłownie i w przenośni, nawet nie wiem, o czym myśleć, na czym się skupić, skoro wszystko wychodzi na opak. Chyba niedługo oszaleję.
Witam, Mam obecnie 32 lata, męża i dwójkę synków 4l i prawie 1,5 roku. Jakieś 3 lata temu przeprowadziliśmy się do kupionego na kredyt domu około 30 min. samochodem od centrum miasta (oboje pochodzimy z miasta). Wybór taki padł ze względu na wysokie ceny w mieście.. Myślałam, że będę tutaj szczęśliwa, ale obecnie czuje, że jestem w najgorszym momencie moje życia bez celu.. Wcześniej przy jednym dziecku pracowałam jeszcze w mieście, zawoziłam do żłobka i ledwo zdążyłam do pracy.
Teraz po urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem zakończyłam pracę, bo nie miałam już do czego wracać.. Szukam pracy w naszych okolicach już od 4 miesięcy i popadam w załamanie. Niestety nie mam konkretnego wykształcenia, czego teraz bardzo żałuję, nigdy nie mogłam znaleźć, co chciałabym robić i kim być.. i dalej nie wiem, co mnie dodatkowo dobija. Przez to mam małe poczucie własnej wartości.. Dotychczasowe prace były z przypadku lub przez kogoś.. prace biurowe. Teraz czuję się totalnie uziemiona, mąż ma swoją działalność, więc pracuje od rana do wieczora, czasem wróci wcześniej, ale nigdy nie wiadomo jak będzie dzisiaj.. przez to nie mogę pracować na zmiany, Jestem ograniczona czasowo więc i nie mogę jechać dalej do pracy..nie mam niczyjego wsparcia, jedna babcia pracuje, druga mieszka 30 min od nas, ale nie ma prawa jazdy.. (nie dojedzie tu komunikacją). Już raz próbowaliśmy przenieść się do zupełnie innego miasta.. (do dalszej części mojej rodziny), wystawiliśmy dom na sprzedaż, ale krótko mówiąc, nie wypaliło. Praca męża się odwołała a dzieci nie miały pkoli. Ja się źle tam czułam. Wróciliśmy. Teraz znowu zaczynam mieć myśli, że chyba chciałabym sprzedać dom i przenieść się z powrotem do miasta.. np bliżej teściowej, żeby mieć chociaż wsparcie z dziecmi..łatwiej znaleźć pracę i być bardziej mobilna. Z nikim się nie widzę, bo nie ma kiedy i jak ani "za co". Jak już myślę, żeby szukać pracy w mieście i organizować się tak, żeby mąż rano ogarniał dzieci, to teraz za 2 msc ma dostać pracę za granicą wyjazdy na 2 tygodnie.. żeby zarobić na kredyt..I znowu nie mam żadnych możliwości.
Nie chce wegetować za to, żeby spłacić kredyt.. Z drugiej strony żal mi tego, co mamy tutaj. Chociaż dom ciągle nie wykończony, nie ma za co żyć i coś zrobić...to synek ma już kolegów z pkola i jednego z sąsiedztwa. Nie wiem już co robić.. nie chce być ciągle smuta, zła, uzależniona od męża, siedzieć w domu i nie mieć żadnego życia. Chciałabym moc wstać, coś zdecydować, wiedzieć co robić..