Czy zakończyć związek po 14 latach? Problemy z komunikacją i zaspokajaniem potrzeb emocjonalnych
Ks

Justyna Papurzyńska-Parab
Dzień dobry,
Z tego, co Pani pisze, wydaje się, że potrafi Pani wskazać na rzeczy, które Panią ranią, są problematyczne w związku, zdaje sobie Pani też sprawę ze swoich potrzeb i wymagań. Myślę, że to dobry punkt odniesienia i duży wkład w potencjalną rozmowę. Ma też Pani opracowany plan działania na najbliższą przyszłość. Myślę, że robi Pani naprawdę dużo, żeby ze swojej strony dojść do porozumienia i wniosków z partnerem.
Zwróciła bym tylko uwagę na jedną ważną kwestię, mianowicie na Pani i partnera długofalowe plany na przyszłość - małżeństwo i posiadanie dzieci i to, że różnicie się pod tym względem. Jest to bardzo ważny aspekt naszych planów i nadziei związanych ze związkiem, niejednokrotnie rzutujący na poczucie sensu bycia w takiej relacji. Myślę, że zanim dojdzie do prób porozumienia się pod względem wzajemnych oczekiwań i potrzeb, warto porządnie przyjrzeć się tej różnicy między Panią i partnerem, poznać wzajemne powody takich decyzji i zastanowić się, czy jest przestrzeń do porozumienia pod tym względem.
Szczera rozmowa i wspólne wnioski to tak naprawdę wszystko, co można sobie i swojemu związkowi dać- czy to z intencją naprawy go, czy decydując o rozstaniu. Warto byłoby też ustalić, co się tak naprawdę stało, że 1,5 roku temu doszło do takiego oddalenia się w wcześniej dobrze funkcjonującym związku. Może warto to wyjaśnić, poznać wzajemną perspektywę i na jej podstawie prześledzić raz jeszcze te wszystkie rzeczy, które się między Panią a partnerem wydarzyły?
Życzę powodzenia w szczerej rozmowie i dojścia do konstruktywnych wniosków.
Pozdrawiam,
Justyna Papurzyńska-Parab

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry!
Dziękuję za podzielenie się swoją historią i za zaufanie. To, co pani opisuje, jest bardzo trudną sytuacją. Z pani opisu wynika, że czuje się pani emocjonalnie zaniedbana, a także niespełniona w relacji. Jeśli partner nie chce małżeństwa ani dzieci, a pani tego pragnie, może to być nierozwiązywalny konflikt wartości, który trudno będzie pogodzić. Warto pamiętać, że naprawa związku nie może odbywać się kosztem Pani zdrowia emocjonalnego. Jeśli pani czuje, że tylko pani wkłada wysiłek, a partner pozostaje bierny lub obojętny, to może być sygnał, że czas się rozstać. Brak inicjatywy partnera i trudności z otwarciem się na dialog mogą sugerować, że nie jest gotowy do pracy nad związkiem. To, że chce pani spróbować wszystkiego, zanim dokona pani decyzji, świadczy o pani dojrzałości i odpowiedzialności. Pani czas i emocje są cenne, i każdy zasługuje na relację, która daje radość i wsparcie. A jeżeli nadal pani będzie miała wątpliwości i czuła, że potrzebuje pani wsparcia to zachęcam skorzystać z profesjonalnej pomocy.
Trzymam kciuki za podjęcie decyzji w zgodzie ze sobą!
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Dorota Żurek
Obecna sytuacja na pewno jest dla Pani bardzo trudna i nie ma się co dziwić, że po siedmiu latach związku ciężko jest podjąć decyzję o rozstaniu. Zrobiła Pani wszystko, co mogła, jednak nie da się zmienić drugiego człowieka, mamy wpływ tylko na swoje decyzje i emocje. Ważne, że partner powiedział Pani wprost, że nie chce zakładać rodziny i ma do tego pełne prawo, natomiast Pani ma prawo do posiadania dzieci, ślubu i spełniania swoich pragnień, które są zupełnie inne.
Teraz proszę zadbać o siebie i swoje emocje. Zasługuje Pani na szczęśliwy związek, oparty na miłości, wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Jeśli czuje Pani taką potrzebę, to zachęcam do skorzystania z profesjonalnego wsparcia psychologa, czy terapeuty. Czasem nawet kilka spotkań może się okazać przydatnych, by porozmawiać o swoich przeżyciach, zastanowić się nad dalszymi decyzjami i odbudowaniem poczucia własnej wartości, po ostatnich wydarzeniach.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry jestem w związku z partnerką prawie 21 lat a 16 po ślubie, mamy dwójkę dzieci 9 i 15 lat.
Przechodzimy przez kryzys w związku, jakiego nigdy jeszcze nie było. Zaczne od początku w skrócie,mam 39 lat żona 46 lat ,ona jest spokojna wycofana ,wstydliwa ,ma problem z otwartą rozmową i mówieniem o uczuciach a ja jestem osobą bardziej energiczną, pewną siebie i bezpośrednią oraz szczerą . Czasami przy kłótniach potrafiłem jak to żona mowi wbić szpile ,nie mogła mnie przegadać itd.
Od 5 lat leczę się na depresje ,nie podjąłem terapii, tylko byłem na tabletkach ,miałem duży mobbing w pracy ,w końcu stamtąd odeszłem, zacząłem pracę w nowym zawodzie i wszystko zaczęło się układać, niestety między nami zaczął się chłód, przestaliśmy ze sobą spędzać czas ,włączyła się rutyna ,dzieci itd ,coraz mniej seksu ,bliskości, wychodzenia razem.
Ostatnie 3 lata skupiliśmy się na wykończeniu domu, więc żadnych urlopów za granicą, bo każdy grosz szedł w dom . Niestety przez moją depresje zmieniłem się z zachowania, zacząłem się wycofywać z życia rodzinnego ,czułem się odrzucony przez moją żonę i dzieci ,szły do kina ja byłem sam ze sobą i nawet juz nie pytała czy chce iść z nimi ,próbowałem rozmawiać z żoną co się dzieje, ale zawsze mówiła, że to moje wymysły i że jest wszystko ok .
Niestety ostatnio miesiąc temu doszło do dużej kłótni między nami ,ja z tej irytacji i przez tą sytuację w domu dużo rzeczy powiedziałem żonie, ale nigdy jej nie wyzwałem itp ,bardziej, że się spakuje i zabiorę w pi.... bardzo to wszystko ją zraniło, na drugi dzień żona pierwszy raz w życiu zaczęła na mnie krzyczeć, też wygarnęła mi dużo rzeczy m.in, że nie wie co do mnie czuje , nie widzi przyszłości ze mną itp ,po czym zakończyła rozmowę i przez dwa tygodnie trzymała mnie za murem bez jakiejkolwiek możliwości komunikacji, co strasznie wykończyło mnie psychicznie ,w tym czasie miałem dużo czasu na przemyślenie swojej sytuacji i zachowania.
Podjąłem terapię u Psychologa i do teraz kontynuuję, zacząłem biegać ,schudłem 10 kg zacząłem walczyć o siebie . Z żoną rozmawialiśmy później na spokojnie na spacerze ,popłakała się i stwierdziła, że mnie nie kocha i że to koniec ,miałem się wyprowadzić, ale zdecydowałem, że tego nie zrobię ,bo też mam prawo być z dziećmi. Minęło 4 tygodnie , pogodziłem się po części sytuacją i skupiałem się dalej na sobie ,przestałem szukać kontaktu z żoną, nie rozmawiałem na nasz temat , poukładałem sobie dużo w głowie, stwierdziłem, że zaczynam życie układać pod siebie jako singiel .
Nagle żona zaczęła robić podchody, być miła ,szukała kontaktu ,pisała , doszło do tego, że mogliśmy normalnie i na spokojnie rozmawiać, podczas rozmowy telefonicznej zaczęła mnie przepraszać,mówić, że dużo błędów sama popełniła i dużo rzeczy powiedziała, żeby mnie zranić, między innymi to, że mnie nie kocha ,(powiedziała to, żebym dał jej spokój.) Wykazałem się empatią i wyciągnąłem rękę, liczyłem, że jest szansa dla nas ,po przemyśleniu stwierdziłem, że chce jeszcze o to zawalczyć, umówiliśmy się na rozmowę po pracy ,żona przyszła już na luzie pewna siebie ,rozmowa wyglądała całkiem inaczej, aniżeli przez telefon ,już stawiała warunki itp ,powiedziałem, że przez te 4 tygodnie miałem dużo czasu aby sobie w głowie poukładać i że widzę w końcu, że mogę żyć sobie sam ,wcześniej nie wyobrażałem sobie tego ,że mam plany, zmiana pracy itp ,ale żonie się chyba to nie spodobało ,na drugi dzień już się zmieniła o 180 stopni ,przestała się starać, powiedziała, że nic ode mnie nie oczekiwała i od tamtej pory nic się nie zmieniła, znów jest zimna obojętna, bez uczuć , nie zależy jej na kontakcie ze mną.
Wyjechałem teraz w poniedziałek do Polski na kilka dni ,przed wyjazdem w niedziele w nocy przyszedłem do niej, obudziłem ją, powiedziałem, że chce porozmawiać ,przyszliśmy do drugiego pokoju ,chciałem jej pokazać, że ją nadal kocham ,zagrałem vabanque,kochaliśmy się i nie odrzuciła mnie, podczas zbliżenia na początku czułe, że też tego chciała ,później bylo to juz jednostronne :( Spaliśmy razem kilka godzin i rozmawialiśmy do rana ,po czym uciekła do drugiego pokoju .
Ja się spakowałem i tego dnia wyjechałem, podczas podróży zapytałem czy tego żałuje, powiedziała, że nie, ale ze za szybko się to potoczyło. Przez tydzień do wczoraj się nie kontaktowaliśmy, wróciłem do domu, miała czas, żeby sobie przemyśleć, niestety nic się nie zmieniło, dalej twierdzi, że jest na początku tej sytuacji, że nie wie co do mnie czuje itp ,ale nie jest tak, że mnie nie kocha ,dalej jest zimna ,obojętna, nie szuka kontaktu.
Ja już mam dosyć tej całej sytuacji i nie daje więcej rady , mimo że ją kocham i chciałem się starać, nie potrafię więcej tego znieść, tej zabawy moimi uczuciami , mam wrażenie, że momentami się już poniżam, okazuje znów uczucia i jest to jednostronne. Chcę się wyprowadzić i rozwieść, było mi łatwiej jak powiedziała, że nie kocha ,teraz znów daje nadzieję, a jednocześnie ją odbiera ,nie wiem co się z moją żoną dzieje ,że się zamknęła tak w sobie, nie wie czy chce się starać o nasz związek ,nie wie czy będzie potrafiła itp., tak mi powiedziała ... a ja już jestem tym zmęczony, trwa to już drugi miesiąc, już nie daje rady ,ostatnie co mi zostało to zrobienie terminu na rozmowę wspólną z psychologiem i zrobiłem termin ,nie widzę już nadziei.
Czy może mi ktoś wytłumaczyć czy żona przez te kłótnie ostatnio mogła faktycznie tak się zamknąć sama w sobie ? i z dnia na dzień stać się taka niedostępna? czy przyczyna leży w osobie trzeciej, bo już jest zaangażowana uczuciami gdzieś indziej .... choć uważa, że nigdy by mnie nie zdradziła. Co mogę jeszcze zrobić, aby do niej dotrzeć? Czy po prostu mam zakończyć nasze małżeństwo i 20 wspólnych lat . Dziekuje za Odpowiedź pozdrawiam.