Dlaczego czuję potrzebę zmiany zachowania, gdy ktoś przychodzi?
Skąd może wynikać coś takiego jak. Leżę sobie, np. Odpoczywam, a jak ktoś przychodzi, to szybko wstaje i udaje, że robię coś innego ? Albo tak samo w sytuacji, gdy oglądam tv, jak ktoś przychodzi, to wyłączam?
Kasia

Olga Żuk
To, co opisujesz, może mieć kilka możliwych źródeł – i zwykle nie jest „jednoznaczne”, tylko wynika z doświadczeń, przekonań i stylu funkcjonowania psychicznego:
Możliwe przyczyny:
- Wewnętrzne przekonania dotyczące odpoczynku – jeśli w dzieciństwie lub później pojawiały się komunikaty, że „leniuchowanie” jest czymś złym, mogło się wytworzyć poczucie winy, gdy pozwalasz sobie na odpoczynek. To sprawia, że w obecności innych chcesz „usprawiedliwić” swój czas.
- Potrzeba kontroli tego, jak jesteś postrzegana – może być w tym lęk przed oceną („co ktoś sobie pomyśli, że nic nie robię?”), więc szybko starasz się pokazać się w lepszym świetle.
- Perfekcjonizm lub wysoka samokrytyka – wewnętrzny głos może podpowiadać: „powinnam coś robić, być produktywna”. Wtedy trudno dać sobie prawo do zwykłego „nicnierobienia” przy innych.
- Wzorce rodzinne – jeśli w domu rodzinnym odpoczynek nie był traktowany jako coś wartościowego (np. „najpierw obowiązki, potem przyjemności”), mogło zostać zinternalizowane, że trzeba coś robić, aby zasłużyć na akceptację.
- Podwyższony poziom czujności – niektórzy ludzie automatycznie napinają się i „przestawiają” na tryb działania, gdy w pobliżu pojawia się ktoś inny. To może być związane z nadmierną wrażliwością na otoczenie, niepokojem społecznym lub wcześniejszymi doświadczeniami.
Pozdrawiam,
Olga Żuk

Sylwia Harbacz-Mbengue
Dzień dobry Pani Kasiu,
takie zachowanie może wynikać z internalizacji (uwewnętrznienia) pewnych oczekiwań, którymi nasiąkamy w domu, szkole, czy w pracy. Być może w przeszłości słyszała Pani, że "nie wolno marnować czasu" albo "zawsze trzeba mieć coś do roboty". Te komunikaty, często nawet nieświadomie, mogą sprawić, że czuje Pani poczucie winy, gdy robi coś dla przyjemności.
Pozdrawiam
Sylwia Harbacz-Mbengue
Psycholog

Martyna Jarosz
Dzień dobry
Opisana przez Panią reakcja może wynikać z wewnętrznego przekonania, że odpoczynek trzeba usprawiedliwiać, jakby był czymś niewłaściwym lub świadczył o lenistwie. Często takie mechanizmy mają swoje źródło w wychowaniu, gdzie promowano aktywność i obowiązkowość, a odpoczynek traktowano jako stratę czasu. Może to również wynikać z lęku przed oceną, że ktoś uzna Panią za nieproduktywną. W efekcie pojawia się potrzeba „udawania zajętości”, by uniknąć krytyki.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz
psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czasami wracam myślami do przeszłości, a wtedy ogarniają mnie silne emocje i niepokój. Mam podejrzenie, że mogłem przeżyć traumę, a objawy, które zauważam, mogą wskazywać na PTSD. Nocne koszmary to już właściwie codzienność, a za dnia męczą mnie natrętne myśli o tym, co się wydarzyło.
Czytałem o terapii EMDR i zastanawiam się, czy mogłaby mi pomóc. Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, jak dokładnie działa ta metoda? Słyszałem, że EMDR jest skuteczne dla tych, którzy zmagają się z traumą i PTSD.
Nie umiem sobie poradzić z toksycznością w mojej rodzinie.
Siostra pije, druga siostra ma tendencję do obgadywania moich życiowych decyzji z mamą, a mama nie rozumie, że mogę chcieć żyć inaczej niż ona.
Nie mieć dzieci, nie mieć obowiązku gotowania codziennie obiadu. Korzystam z życia z moim mężem, nie jestem udręczoną matką tak, jak moja mama i siostra. Mama powiedziała mi, że gdyby mogła cofnąć czas to zdecydowałaby się na jedno dziecko, nie trójkę, bo ma z nami już dorosłymi tylko udrękę.
Ciągle myślę o tym, że mama ma złe zdanie o sposobie, jakim żyje. Często też myślę o tym, że moja siostra woli żyć moim życiem, zamiast zająć się swoim.
Jestem bardzo rozgoryczona, rozżalona. Kiedyś bardzo lubiłam całymi dniami siedzieć w domu, mówiły "wyszła byś do ludzi, a nie w domu siedzisz". Teraz jak zaczęłam korzystać z życia z mężem też jest mi to wytykane, bo jak to tak można z życia korzystać. Mówiłam im o tym, że mam prawo żyć po swojemu i im nic do tego jak żyje. Mówiłam o swoich uczuciach. Strasznie się tym przejmuje, czuję niesprawiedliwość, że nie pozwalają mi żyć na moich zasadach. Nie śpię po nocach, bo analizuje każde ich przykre słowa. Podjęłam pracę nad sobą, wspomagam się materiałami terapeutycznymi. Chce przerwać schemat jakim przesiąkły moja mama czy siostra. Chce być inna. Myśleć pozytywnie, przepracować wszystkie trudne emocje które mam w sobie, dla siebie i mojego męża.
Witam. Mam takie głupie pytanie, czy można coś zrobić i o tym nie wiedzieć?
Jak nauczyć się nazywać i rozpoznawać, jaką mam w danym momencie emocje czy uczucia ? Ja wiem, że je mam.
Wiem, że są negatywne lub pozytywne, ale nie umiem ich nazwać ani opisać, aby pasowały do jakieś definicji.
Jestem w stanie wymienić listę emocji i uczuć, na myślę dwie kartki A4, ale co z tego, jak w praktyce nie umiem tego wykorzystać. To utrudnia komunikacje z innymi ludźmi.
Nie znam definicji tych słówek, a nawet jak już poznam, to nic mi to nie pomaga. Potrzebuje, aby ktoś nazwał to, co czuje na podstawie moich opowieści. To pozwala mi się zorientować mniej więcej jaka to emocja lub uczucie. Lubię, jak ktoś opowiada o swoich przeżyciach, wydarzeniach, sytuacjach, gdzie mówi, jak się czuje, nazywa to, bo dzięki temu zdobywam jakąś wiedze. Niestety nie mogę na ten temat liczyć na mojego terapeutę, ponieważ zostawił mnie z tym tematem ze zdaniem " wszystko rozumiem, więc się ich ucz i obserwuj, to ciekawe doświadczenie" i koniec. Zostałam z tym sama.
Pewnie nie zajęłabym się tym tematem, gdyby nie to, że sam wymaga ode mnie nazywania emocji, ale jak przychodzę i mówię, że nie potrafię, to się wycofuje i zostawia mnie z tym samą. Tutaj też nie wiem, jakie mam w związku z tym emocje. Zwyczajnie się rozpłakałam. No więc, czy mogłabym prosić o jakąś wskazówkę, jak się tego uczyć?
Skąd mam wiedzieć, że teraz jestem, powiedzmy zła, a teraz czuje, że mi przykro. A skąd, że to nie wiem - żal.
Nie wiem. Chyba czuje strach w sobie, ale nie wiem, czy to po prostu nie stres lub nerwy. A może jeszcze coś innego.
U innych ludzi również nie umiem zidentyfikować, co czują, nie umiem się domyślić. Jak już ktoś naciska, abym mówiła o tym, co czuje, to strzelam, bo nie wiem. Sama sobie z tym nie poradzę. Liczyłam na pomoc terapeuty, ale no przeliczyłam się. Jestem w trakcie szukania innego, ale chciałabym już teraz zdobyć jakąś wiedze, umiejętność, aby te sesje były bardziej praktyczne. Wtedy może nie będzie mnie zostawiał z problemem samą, jeśli zdobędę tę wiedzę, nie wiem z książek czy skądś. Myślałam, że terapia właśnie od tego jest, aby ktoś Ci w tym towarzyszył, pomógł się nauczyć, a tu wychodzi, że człowiek i tak zostaje ze wszystkim sam 😟.
Dzień dobry, od 3 tygodni przyjmuje jedną tabletkę sertraliny dziennie na OCD. Nie wiem, czy to jakaś duża dawka, ale efekty widzę. Czy jednym z nich może być chęć do wyjścia z domu, większa energia do tego i ogólne lepsze samopoczucie fizyczne, nie tylko psychiczne? Jakiś czas temu bardzo bałam się takich wyjść i starałam się ich unikać, a teraz myślę częściej o tym, że fajnie byłoby gdzieś pójść/ pojechać. Nie wiem, czy może tak być, słyszałam tylko o zwiększonej energii a nic o takich zwiększonych chęciach do robienia rzeczy, które zaprzestałam z powodu lęku.