Witam, syn miał dziewczynę, miała ona problem z narkotykami, szkołą, do której nie chodziła
S.O

Małgorzata Jabłońska-Trautman
Dzień dobry. Pani obawy o syna są jak najbardziej uzasadnione. Obserwuje Pani zmianę w funkcjonowaniu dziecka i łączy ją z relacją, którą ma syn z dziewczyną.
Często nastolatkowie i ich pieresze miłości są brdzo impulsywne, silne, mają ogromne znaczenie dla rozumienia ich jako wspierających, troskliwych.
Może Pani porozmawiać z synem i powiedzieć o swoich obawach o niego. Może też Pani rozważyć wizytę u psychologa, który pomoże Pani poradzić sobie z odczuwaniem obaw i niepokoju.
Małgorzata Jabłońska-Trautman

Karolina Białajczuk
Rozumiem, że jesteś bardzo zaniepokojona sytuacją Twojego syna i jego dziewczyny. Toksyczne związki mogą być trudne i destrukcyjne dla wszystkich zaangażowanych stron. Oto kilka uwag.
Rozmawiaj z synem: Najważniejszym krokiem jest komunikacja z synem. Wyraź swoje obawy i uczucia, ale zrób to w sposób nieoceniający i empatyczny. Zapytaj go, dlaczego postanowił wrócić do związku i co go w nim przyciąga. Słuchaj uważnie jego odpowiedzi.
Podkreśl własne granice: Przypomnij synowi o jego własnych celach, potrzebach i granicach. Wyraź swoje obawy dotyczące tego, jak związek może wpływać na jego życie i przyszłość. Pomóż mu zrozumieć, że troska o siebie jest ważna.
Wsparcie psychologiczne: Jeśli sytuacja jest trudna i syn jest zaangażowany w toksyczny związek, wsparcie psychologiczne może być bardzo pomocne. Terapeuta może pomóc mu zrozumieć, dlaczego wrócił do związku i jakie są jego motywacje. Może również pomóc mu wypracować strategie radzenia sobie z trudnościami.
Edukacja na temat toksycznych związków: Zachęć syna do zrozumienia, czym są toksyczne związki i jakie mogą mieć negatywne skutki. Istnieje wiele materiałów i źródeł informacji na ten temat, które mogą pomóc w zrozumieniu dynamiki toksycznych związków.
Wsparcie od innych: Zachęć syna do spędzania czasu z przyjaciółmi i rodziną. Istnieją inne źródła wsparcia i towarzystwa poza związkiem, które mogą pomóc w złagodzeniu uczuć izolacji.
Ustal granice w rodzinie: Jeśli sytuacja jest bardzo trudna i zaczyna wpływać negatywnie na całą rodzinę, zastanówcie się, jakie granice i zasady są potrzebne w waszym domu, aby zapewnić zdrowe i bezpieczne środowisko dla wszystkich.
Pamiętaj, że Twojemu synowi można pomóc i wspierać, ale ostateczne decyzje dotyczące związku należą do niego. Ważne jest, aby wyrazić swoje obawy i uczucia, ale też respektować jego autonomię i dążyć do tego, aby podejmował mądre decyzje dla swojego dobra. Jeśli sytuacja wydaje się bardzo trudna, warto również skonsultować się z profesjonalistą, który może pomóc zarówno synowi, jak i całej rodzinie.
Pozdrawiam
Karolina Białajczuk, psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Poszukuję grupy wsparcia osób z chorobą dwubiegową online lub stacjonarnie na Śląsku.
Witam, mam nietypowe pytanie. Jestem osobą, która "nadmiernie" współczuje ludziom, przez co często wydaje zbyt dużo pieniędzy na akcje charytatywne - do tego stopnia, że mnie samej czasami brakuje pieniędzy. Co mogę z tym zrobić? Czy jest tu jakieś "kompromisowe" wyjście? Czy muszę "zmniejszyć" poziom empatii, żeby nie przesłaniał racjonalnego myślenia?
Witam serdecznie wszystkich.
Czy nerwica natręctw jest uleczalna, czy jest to schorzenie na całe życie?
Mam córkę chorą i bardzo mi zależy, żeby ją z tego wyciągnąć. Ona nie chce żyć, jest tym wyczerpana. Bierze jakiś Asertin, dużą dawkę. Do tej pory jej partner trochę ją wspierał, ale też jest wymagający. Ona miała okresy, że nie brała leku, dopiero teraz o tym wiem. Zaniedbywała obowiązki domowe, spóźniała się notorycznie do pracy i w efekcie nigdzie nie może się dłużej utrzymać. Teraz też straciła pracę. Nie mam pojęcia, z jakim cierpieniem ona się mierzy. Nie znam tej choroby.
Czy są gdzieś ludzie, którzy mogą jej pomóc? Do tej pory musiała płacić za tą terapię. Pomóżcie, proszę.
Dzień dobry, Mam pytanie odnośnie do słów, które usłyszałam od terapeutki. Od razu zaznaczam, że nie jest już moją terapeutką i raczej nigdy już nie będzie. Na jednej z początkowych sesji usłyszałam od niej, że jej zdaniem nie będę w stanie stworzyć z nikim żadnej więzi, bo nie chcę tej więzi stworzyć z nią.
Generalnie po tych słowach było mi jeszcze trudniej otworzyć się przed nią i w efekcie zamknęłam się na terapię na wiele lat.
Chyba najgorsze jest dla mnie to, że uwierzyłam w jej słowa... chociaż czas pokazał, że jednak nie miała racji, bo z innymi ludźmi tę więź mimo wszystko stworzyłam.
Moje pytanie: czy waszym zdaniem to, co powiedziała, to było w porządku? Ja uważam, że nie było i że to było karygodne, że nigdy nie powinna mówić takich rzeczy szczególnie na samym początku. Ale ja nie jestem psychoterapeutką i może nie do końca rozumiem, dlaczego tak postąpiła. Bardzo proszę o opinię w tej sprawie - jest to dla mnie bardzo ważne.
Moja mama bije mnie i mówi mi bardzo przykre rzeczy. Kiedy miałam 19 lat, tuż po zakończeniu liceum rozpoczęłam związek, który trwa do tej pory. Moi rodzice bardzo go polubili, jednak przeszkadzało im to, ile czasu z nim spędzam. Mimo tego, że lubię spędzać czas z nim i jego rodziną (brak awantur, wytykiwania palcami, poniżania) w odpowiedzi na niezadowolenia rodziców przestałam spędzać z nimi tyle czasu. W tym momencie (mam 21 lat) studiuję dziennie, więc w tygodniu śpię w domu rodzinnym, w soboty pracuję cały dzień i wieczorem o 21 jadę do domu chłopaka, aby spędzić z nim całą niedzielę. W niedzielę wracam na noc do domu rodzinnego. Dzisiaj wracając z pracy (niedziela handlowa), zadzwoniłam do mamy z pytaniem, to czy mamy w domu jedzenie abun w razie potrzeby zdążyła kupić sobie coś. Mama twierdząco odpowiedziała, że jedzenie jest w domu. Po powrocie jednak okazało się, że jedzenia nie ma. Powiedziałam jej, że mogła chociaż sprawdzić, po czym dostałam klapsa (mam 21 lat) po licznych prośbach a zaprzestanie uderzania mnie zostałam popchnięta kolejne parę razy i zwyzywana. Stresują mnie bardzo takie sytuacje, bo gdy byłam mała, tata mnie bardzo bił, więc teraz nawet mały klaps przenosi mnie wspomnieniami do tego czasu. Zawsze staram się zapytać mamy, czemu tak reaguje. Główne argumenty mamy to, że wiecznie nie ma mnie w domu, mam wyjebane w rodzinę i jestem nienormalna. Zaczynam jej czasami wierzyć. Czy ze mną jest coś nie tak? Czy to moja mam jest w błędzie? Co mam robić w takiej sytuacji?