Dzień dobry. Jestem w związku od 20 lat i mam 15-letnią córkę.
Sówka

Paulina Jarecka
Rozumiem, że jesteś w trudnej sytuacji możesz czuć zrezygnowanie, brak zrozumienia, bezsilność i brak wsparcia.
W trudnych sytuacjach często dużo łatwiej zapomnieć o własnych potrzebach. Ważne jest, abyś zadbała o swoje zdrowie psychiczne i dobrostan. Wbrew pozorom wiesz o sobie najwięcej- może uda znaleźć Ci się działania lub aktywności, które Cię uspokajają i relaksują. Znalezienie czasu dla siebie może pomóc Ci zregenerować siły oraz zbudować zasoby, by lepiej radzić sobie z trudnościami.
Może warto byłoby rozważyć rozmowę z bliskimi Ci przyjaciółmi, członkami rodziny oraz specjalistami, takimi jak psychiatra i terapeuta. Dzielenie się swoimi trudnościami, uczuciami i obawami może pomóc Ci zyskać nowe spojrzenie na sytuację i otrzymać wsparcie.
Jeśli czujesz się na siłach pomyśl, czego w obecnym czasie potrzebujesz w swoim życiu, ale też jakie widzisz obecnie perspektywy i jakie są Twoje potrzeby. Czasami konieczne jest podjęcie trudnych decyzji.
Twoja córka przechodzi przez okres dorastania, co może wpływać na jej zachowanie, relacje a dodatkowo również jest świadkiem trudnych emocji i sytuacji w systemie rodzinnym. Może uda się okazać jej zrozumienie, otwarcie z nią porozmawiać. Jednocześnie, ważne jest, abyś postawiła granice wobec niewłaściwego traktowania i dbała o swoje zdrowie.
Pamiętaj jednak, że te rady nie zastępują terapii, która jest indywidualnie „szyta na miarę”. Warto skonsultować się z psychoterapeutą, który pomoże dostosować indywidualny plan terapeutyczny.

Magdalena Chojnacka
Witaj Sówka, Przykro mi czytać o sytuacji w jakiej się znajdujesz. Z tego co piszesz twój mąż ignoruje Cię i obraża. Wyobrażam sobie ze u Was w domu jest dużo napięcia. Taka sytuacja jest bardzo trudna dla Ciebie i twojej córki, która też w takich warunkach nie ma spokoju na naukę i odpoczynek. Wasze konflikty wpływają na nią i dlatego namawiała Cię do rozstania. Na ogół wraz z problemem alkoholowym występuje współuzależnienie drugiego partnera (poczytaj może o współuzależnieniu i o syndromie DDA i DDD - jeśli nawet sama nie pochodziłaś z rodziny - gdzie był np. alkohol to możliwe ze były inny dysfunkcje, które wpłynęły na twoją obecną sytuację). Współuzależnionej osobie ciężko jest podjąć jakiekolwiek działanie do zmiany sytuacji- licząc ze wszystko jakoś się zmieni samo i tkwiąc nadal w niej. Niestety nie mamy dużego wpływu na uzależnienie innych, ale mamy wpływ na siebie. Dobrym krokiem jest pójście na własną terapię i uzyskanie profesjonalnego wsparcia, którego teraz bardzo potrzebujesz. Pozdrawiam, Magdalena Chojnacka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Cześć, mam 15 lat i co powiedzieć mamie, żeby wypisała mnie od psychiatry? Nie chce chodzić już do psychiatry, od dwóch tygodni czuje się lepiej i poprawiłam kontakt z rodziną, mam więcej siły i wychodzę z pokoju. Nie wierzy mi, że już jest lepiej.
Kilka dni temu rozmawiałam ze znajomą i opowiedziałam jej, że sama jestem w szoku, bo obudziłam się i odzyskałam motywację do życia, nagle odzyskałam perspektywy na swoją przyszłość, mam tyle energii, że nie śpię już od prawie 3 dni i trzymam się na kawie, powiedziałam jej też, że chce się wypisać od psychiatry, na co mi odpowiedziała, że możliwe, że to podwyższenie samopoczucia. Nie wiem, nie sądzę tak, bo dawno się nie czułam tak dobrze, czuje się naprawdę okropnie dobrze i w końcu widzę w sobie coś dobrego i jakiś potencjał, mam wrażenie, że ona mnie po prostu nie chce wesprzeć w tym, że czuje się lepiej i już nie potrzebuje pomocy lekarza ani leków. Z mamą tak samo.
Co mam zrobić, żeby przekonać mamę?
TW. Samookaleczanie
Mam duży problem.
Miałam pogadać z moją mamą o samookaleczaniu wczoraj i przy tym miała pomoc mi siostra. Niestety jak wróciłam ze szkoły mama dostała wyniki badań, które nie wyszły najlepiej, bo ma podejrzenie szpiczaka.
Nie wiem teraz, czy rzeczywiście powinnam o tym pogadać.
Moje rany są płytkie i nie powinna przez to się zamartwiać, ale nie jestem pewna, bo ostatnio robię to coraz częściej.
Nie wiem, ile mam poczekać z tą rozmową, bo wiem, że moja mama to bardzo przeżywa.
Mam trochę nietypową sprawę. Zauważyłam, że moja córka, choć jest jeszcze młoda, zaczyna martwić się tematem aborcji i praw kobiet. Nie wiem, skąd dokładnie wzięły się te obawy, ale widzę, że wpływa to na jej nastrój. Unika rozmów o ciąży, a jak tylko w mediach pojawiają się te tematy, robi się niespokojna albo szybko zmienia temat.
Nie chcę jej zbytnio naciskać, ale jednocześnie czuję, że powinnam jakoś zareagować, żeby jej pomóc. Zastanawiam się, czy rozmawiać z nią wprost o tych sprawach, czy może lepiej unikać tego tematu, żeby nie dokładać stresu. Może ktoś miał podobną sytuację? Czy to dobry moment, żeby wprowadzić takie tematy do naszych rozmów w rodzinie, czy raczej powinnam poczekać, aż sama będzie gotowa?
Myślałam też, czy nie porozmawiać o tym z psychologiem dziecięcym, żeby dowiedzieć się, jak to ugryźć i skąd mogą się brać takie lęki. Ale z drugiej strony boję się, że to może sprawić, że jeszcze bardziej zacznie się tym martwić. Co Państwo myślą? Jak mogę najlepiej wspierać córkę w takim momencie?
Witam. Około od roku czasu już nie jestem z byłym partnerem, jednak ze względu na dziecko oraz inne wiążące nas sprawy (kredyty), musimy mieć jakikolwiek kontakt. Kontakt jest rzadki. Rozwód był z winy obu stron. Czasem da się dogadać z byłym partnerem na spokojnie, a czasem czuję się atakowana. Pisze rzeczy typu, że ja mam się ogarnąć, że jestem nienormalna, że był moim sponsorem, wypomina mi rzeczy, które kupił, lub remont mieszkania, który zrobił, kiedy byliśmy razem. Dodam, że sama pracowałam, poza czasem w części ciąży i po ciąży.
Czuję się atakowana, czuję, że nie szanuje mnie jako człowieka, jako matkę jego dziecka, które wychowuje właściwie samodzielnie. Pozwala swojej aktualnej partnerce obrażać mnie i oskarżać na przykład o buntowanie syna przeciwko ojcu, a to wszystko zdarzyło się nawet na oczach mojego syna. Czuję się umniejszana jak podczas naszego związku, gdzie zawsze jego zdaniem miałam lekką pracę, a on ciężką. Nieważne czy to była praca za biurkiem, czy fizyczna, moja praca zawsze była łatwiejsza. Dodam, że w tamtym roku groził mi też przez kilka miesięcy wyjawieniem prywatnych naszych spraw mojej najbliższej rodzinie. Czułam się wtedy zastraszona. Mam taki problem, że gdy dochodzi do sytuacji, kiedy czuję się atakowana, bardzo emocjonalnie reaguje, zanoszę się płaczem, analizuje jego słowa, biorę je strasznie do siebie. Sytuacja taka zabiera mi od godziny do kilku następnych godzin z dnia, w którym się to wydarzyło. Zamraża mnie tak, że nie mogę nic zrobić. Szukam w sobie problemu i tłumaczę, że jestem wrażliwa i emocjonalna oraz że potrzebuje czasu, żeby zacząć to olewać. Dopiero wczoraj pomyślałam, czy czasem to nie podchodzi pod przemoc psychiczną. Męczą mnie takie sytuacje, a najgorsze, że nigdy nie wiem, kiedy to nadejdzie. Mam 7-letniego syna z diagnozą autyzmu. Muszę być dla niego w pełni zdrowa psychicznie, aby móc go wspierać na co dzień. A takie sytuacje z moim byłym partnerem zabierają mi bardzo dużo energii i podejrzewam, że zdrowia też. Nie wiem, co mam robić w takiej sytuacji. Marzę o tym, żebym nie musiała się z nim wgl kontaktować, ale to niemożliwe.
5-latek przywiązuje się do każdego przedmiotu, nawet śmieci, jak tylko coś mu się przestawi, wpada w szał - płacze, kopie mnie pluje. Spokojna rozmowa nie pomaga, wyznaczanie mocnym, stanowczym głosem, żeby się uspokoił, to porozmawiamy, nie działa. Dochodzi do tego, że nawet dostanie słabego klapsa i kare w koncie do czasu uspokojenia, też nie działa, bo wszystko nie jest tak, jak on chce tu i teraz. Zbiera wszystko karteczki, słomki, każdy obrazek itp.
Nie wiem, gdzie się udać czy czekać aż jego układ nerwowy bardziej dojrzeje ?