Eksperymentowanie z kobiecymi ubraniami i makijażem - transpłciowość, transwestytyzm czy kink?
A M

Justyna Orlik
Dziękuję Ci, że się tym podzieliłeś. To zawsze wymaga dużej odwagi i zaufania. W tym, co piszesz, zauważam, że jesteś w kontakcie ze sobą i swoimi potrzebami, choć czasem trudno Ci to unieść i nazwać.
Eksperymentowanie z makijażem, ubraniami czy fantazjami nie jest powodem do wstydu. W ten sposób wyrażasz i dajesz głos ważnej części Ciebie, która domaga się miejsca. Twój lęk o to, co by było, gdyby partnerka się dowiedziała, pokazuje, jak bardzo zależy Ci na tej relacji, ale też jak trudno Ci w niej być w pełni sobą. Może nie potrzebujesz dziś jasnej etykiety: "czy jestem trans?", "czy to kink?", ale większej przestrzeni, żeby poczuć, co to znaczy dla Ciebie.
Możliwe, że mieszka w Tobie więcej niż jedna prawda i to jest w porządku, nawet jeśli teraz nie wiesz, jak to ponazywać. Już sam fakt, że się temu przyglądasz, ma ogromną wartość.
Twoje pytania są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, że dajesz sobie prawo, żeby je zadawać. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i gratuluję Ci odwagi w sięganiu po swoje.
Pozdrawiam,
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt

Dorota Bubiak
Dzień dobry,
dziękuję, że zdecydował się Pan napisać o swoich doświadczeniach. To zrozumiałe, że może się Pan czuć zagubiony, szczególnie gdy nie było okazji wcześniej z nikim o tym porozmawiać.
Słyszę, że relacja z partnerką jest dla Pana ważna i jednocześnie, że coś powstrzymuje Pana przed byciem w pełni sobą. To wewnętrzne napięcie może być bardzo obciążające.
Eksperymentowanie z wyglądem, makijażem czy ubraniami nie musi od razu oznaczać, że jest się osobą transpłciową. Dla jednych to forma ekspresji, dla innych część seksualności, dla jeszcze innych sposób na kontakt z ważną częścią siebie. Odpowiedź na pytanie o tożsamość płciową często przychodzi z czasem-nie trzeba się spieszyć z nazywaniem tego.
Wyrzuty sumienia i lęk, które Pan opisuje, są zrozumiałe, zwłaszcza gdy pojawia się potrzeba ukrywania ważnej części siebie. To nie znaczy, że robi Pan coś niewłaściwego.
Jeśli czuje Pan, że ta sytuacja staje się zbyt trudna emocjonalnie, warto rozważyć rozmowę z psychoterapeutą, najlepiej takim, który zna się na tożsamości i ekspresji płci. Taka rozmowa może pomóc uporządkować emocje i spojrzeć na siebie z większym spokojem i zrozumieniem- bez ocen i presji.
To naturalne, że chce się zrozumieć siebie i móc być autentycznym, również w relacji.
Trzymam kciuki za dalsze odkrywanie siebie-w swoim tempie, z łagodnością.
Pozdrawiam serdecznie.
Dorota Bubiak

Ewa Konieczna
Dzień dobry,
dziękuję, że zdecydował się Pan napisać. W tym, co Pan opisuje, jest ogromna odwaga i szczerość wobec siebie. To ważny krok i bardzo ludzki próbować zrozumieć siebie, swoje potrzeby i to, co się w nas dzieje, nawet jeśli budzi to lęk, wstyd czy dezorientację.
Jako psycholog i seksuolog chciałabym powiedzieć przede wszystkim, że może Pan mieć te wszystkie emocje, pragnienia, fantazje i to jest w porządku, nawet jeśli nie pasują do sztywnych społecznych ról czy oczekiwań. To, co Pan przeżywa, nie musi być „złe” ani „nienormalne”. To może być po prostu wyraz Pana wewnętrznego świata, wrażliwości, potrzeby ekspresji, zabawy formą czy estetyką.
Nie musi Pan tego nazywać czy etykietować teraz, dzisiaj. Czasem to nie „coś” z nami jest nie tak, tylko świat nie daje nam przestrzeni, by spokojnie odkrywać, kim jesteśmy. Może to nie „problem do rozwiązania”, ale właśnie część Pana, którą warto poczuć, oswoić i przyjąć z czułością.
To, co Pan opisuje, może mieć różne źródła i znaczenia. Może właśnie wspólne rozpoznawanie tego w bezpiecznej przestrzeni (np. w rozmowie z seksuologiem) może pomóc w zrozumieniu siebie.
To, że Pan ukrywa tę część siebie, nie czyni Pana złym człowiekiem. To reakcja obronna na możliwy brak akceptacji, brak przestrzeni, gdzie można być sobą bez lęku. Jednocześnie rozumiem, że ukrywanie tego przed partnerką może rodzić napięcie i poczucie winy.
Być może ważnym krokiem będzie przyjrzenie się, czego Pan dziś najbardziej potrzebuje, czy zrozumienia siebie, akceptacji, swobody, czy możliwości porozmawiania z kimś bez oceny? Warto dać sobie na to czas i nie zmuszać się do jednoznacznych odpowiedzi z dnia na dzień.
Pozdrawiam serdecznie,
mgr Ewa Konieczna
Psycholog, seksuolog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Na początek dodam, że posiadam zespół aspergera i piszę coś takiego pierwszy raz. Mam nadzieję, że to pytanie nie jest dziwne. Jestem kobietą i mam 24 lata. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać nad swoją orientacją seksualną. Podobają mi się mężczyźni i wiem, że jestem heteroseksualna. Wiem, że to może być trochę dziwne, ale mimo swojego wieku nadal oglądam bajki, kreskówki oraz animowane produkcje dla dorosłych.
Coraz częściej w tych produkcjach pojawiają się osoby o różnych orientacjach. Jestem heteroseksualna, ale strasznie próbuję sobie udowodnić, że jestem inna. Zakochiwałam się już wcześniej, lecz nigdy nie byłam w związku. Do tego przez wszystkie animowane produkcje, które oglądam (i w, których pojawiały się postaci o innej orientacji niż sama posiadam) zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdybym sama była na miejscu tej postaci i znów na siłę próbuję udowodnić sobie, że nie jestem heteroseksualna.
Czy jestem dziwna? Zadaję tutaj to pytanie, ponieważ internet nie jest mi w stanie podać wątku, który odpowiedziałby na moje nurtujące mnie pytanie.
Cześć, mam 17 lat i byłam w toksycznej relacji z "koleżanką" (nazwijmy ją Ania) – znamy się od 1 klasy technikum (2022). Mieliśmy dosyć skomplikowaną relację, trochę koleżeńską, a jednak "kręciliśmy". Chciałabym zaznaczyć, że praktycznie nigdy nie rozmawiałyśmy, tylko pisałyśmy, a jesteśmy w jednej klasie. Problem w tym, że przez całą znajomość ona wielokrotnie zostawiała mnie dla innych, przekraczała moje granice, dotykała bez mojej świadomej zgody, biła, drapała do krwi, wymuszała na mnie nagie zdjęcia, czułam się manipulowana. Gdy prosiła mnie o zdjęcie, a ja odmawiałam, stawała się chłodna i pisała coś w stylu: "Tak powinna wyglądać miłość, skoro mnie kochasz", "Kochaś mnie? To dlaczego nie możesz zrobić tego, o co proszę?", "Okej, widzę, że po prostu nie czujesz się komfortowo przy mnie" itp. W tej samej konwersacji potem przepraszała, mówiąc, że pewnie mi przykro przez nią, a gdy ja stawałam się zdystansowana i zraniona, ona znowu zaczynała. Zazwyczaj było tak, że gdy byłam mega miła, ona była wredna, a gdy stawałam się zdystansowana, to ona "udawała" jakąś zranioną, nie wiem dokładnie. Były też sytuacje w szkole, gdzie dotykała mnie po udach i w innych miejscach. Niby nie mówiłam jej, że mam coś przeciwko, ale czułam się źle. Dziś odczuwam obrzydzenie i nawet gdy dotknie mnie moja dziewczyna, przypomina mi się tylko to i czuję jej ręce na sobie i ten wzrok. W klasie, przy wszystkich, biła mnie nagle i śmiała się, drapała mnie po całej twarzy do krwi – do tej pory mam blizny, czułam się jak popychadło. Wcześniej spędziliśmy dużo czasu razem, wszyscy – ja, moja była przyjaciółka i moja dziewczyna – wraz z tą "koleżanką". Wiem, że podobałam się jej od pierwszej klasy. Moja przyjaciółka też była dość toksyczna, np. chwaliła się swoimi ranami, ale w taki sposób, że dawała mi rękę przed twarzą i pokazywała je, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć, itp. Ale nie o niej chcę dziś rozmawiać. Razem z tą przyjaciółką nie raz zostawiły mnie dla innych osób. Ta koleżanka, "Ania", zawsze była do mnie niemiła, ale gdy potrzebowała pomocy, pisałam jej długie rozprawki, byle tylko było jej lepiej. Jednak, gdy to robiłam, pisała nagle o jakimś jej znajomym za każdym razem, albo mówiła, że ona wie, jak to jest, bo to przeżyła tyle razy, gdy mówiłam jej, jak się czuję. Ja sama przyznaję, że popełniłam masę błędów, do których się przyznaję – wiem, że byłam okropna, sama robiłam złe i niewybaczalne rzeczy, ale sama nie wiem, czy to przez to, jak mnie traktowała, czy co. Nie chcę się tłumaczyć, bo i tak nie ma to znaczenia. Staram się ograniczać z nią kontakt. Od początku 3 klasy (września) stałam się dość wredna, niemiła i zlękniona, bo wtedy też zostawiła mnie moja przyjaciółka. Od 30 kwietnia ją zablokowałam, jednak wczoraj pisała do mojej dziewczyny, że mam oddać jej jakieś 150 zł. Napisałam do niej, że nie jestem zadowolona, bo odkąd z nią nie piszę, czuję się spokojniej. Ciągle piszemy, kłócąc się, gdy mówię, co mi zrobiła (np. o tym dotykaniu), wypiera się, że niby się zgadzałam, i że nigdy by tego nie zrobiła, bo ona wie, jak to jest. Ciągle zrzuca winę na mnie, ciągle mówi, że ja jestem najgorsza. Czasem już wątpię w to, co wierzę – czy ja sobie to wymyślam? Nie wiem. Czuję, że znowu mną manipuluje. Mówi, że mam ją przepraszać, mówi, że obie byłyśmy nieletnie, więc to nie jest molestowanie, tłumaczy, że gdybym jej nic nie zrobiła, to nie musiałaby iść do psychologa itp. Mówiła nie raz, że stawia mnie ponad siebie, ale nigdy tego nie czułam. Ciągle wypiera, że mnie nie dotykała w ten sposób bez zgody, że nie zrobiłaby tego osobie, którą kocha. Nie raz, gdy byłam smutna, nie było mojej dziewczyny, to nagle dała mi buziaka albo coś, przytulała mnie, a w innych sytuacjach, gdy byłam na lekcji, po prostu odsuwała moje spodenki, dotykała ręką i pod koszulką. Pamiętam, że nie raz odsuwałam jej rękę, ale ona mówi, że tak nie było, więc nie wiem już, w co wierzyć. Nie potrafię przestać z nią pisać, bo wkurza mnie to, że dalej nie wie, że robiła źle. Wkurza mnie to bardzo, że wczoraj pierwszy raz od roku popłakałam się z jej powodu. Naprawdę mam dużo do dodania, ale wiem, że to już dużo pisania. Chciałabym, żeby ktoś ocenił tę sytuację, bo ja sama nie wiem, czy to ja sobie to wymyślam, czy przesadzam – sama już nie wiem.