Left ArrowWstecz

Jak dbać o swoje zdrowie psychiczne?

Jak dbać o swoje zdrowie psychiczne?

User Forum

Mateusz

4 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Mateuszu,

 

podaję kilka szalenie ważnych rzeczy i spraw, by chronić i wzmacniać swoje zdrowie psychiczne:

 

1. Śpij pomiędzy 7 a 9 godzin dziennie, ponieważ sen to regeneracja ciała, mózgu i hormonów.

2. Spaceruj codziennie - dobrą motywacją do wyjść jest np. pies, on kocha spacery ;)

3. Nie bądź przyklejony do telefonu - pilnuj tego, aby zaraz po przebudzeniu czy tuż przed snem nie spędzać czasu wraz ze smartfonem. Ograniczaj korzystanie z niego w ciągu dnia.

4. Pij wodę.

5. Bądź blisko natury - to bezpłatny i najzdrowszy relaks dla ciała i duszy (np. leżenie na trawie, patrzenie w niebo).

 

Odpoczynek to nie lenistwo. To forma leczenia :)

P.s. I koniecznie robienie badań z krwi raz w roku!

 

Pozdrawiam,

Katarzyna Kania-Bzdyl

4 miesiące temu
Małgorzata Plata

Małgorzata Plata

Szanowny Panie Mateuszu, dbałość o dobrostan emocjonalny a tym samym o zdrowie psychiczne obejmuje szereg działań, aktywności - zależnych od nas. Postaram się w kilku zdaniach wypunktować to, co kluczowe.

1. Rozwijaj się i dawaj sobie sens

Cele, marzenia, rozwój osobisty – to buduje poczucie wartości i daje sens życia.

2. Ogranicz używki i uzależnienia behawioralne

Nadmierne scrollowanie social mediów, alkohol, narkotyki, kompulsywne zakupy itp. mogą maskować emocje, ale pogarszają stan psychiczny.

3. Dbaj o równowagę między pracą a życiem prywatnym

Znajduj czas na odpoczynek, pasje, relaks i regenerację.

Unikaj wypalenia zawodowego.

4. Jedz zdrowo i regularnie

Unikaj nadmiaru cukru, alkoholu, kofeiny.

Jedz produkty wspierające mózg: orzechy, tłuste ryby, warzywa, pełnoziarniste zboża.

5. Ruszaj się regularnie

Ruch fizyczny (nawet spacer) poprawia nastrój, redukuje stres, wpływa na neurochemię mózgu (np. zwiększa poziom serotoniny i dopaminy).

6. Zadbaj o higienę snu

Śpij regularnie (7–9 godzin dziennie).

Kładź się i wstawaj o tej samej porze.

Ogranicz ekran przed snem (światło niebieskie wpływa na melatoninę).

7. Dbaj o relacje

Otaczaj się wspierającymi ludźmi.

Rozmawiaj, dziel się uczuciami — kontakt emocjonalny reguluje układ nerwowy.

8. Ustal granice

Mów "nie", gdy czegoś nie chcesz.

Ogranicz kontakt z osobami toksycznymi.

Szanuj swój czas i energię.

9. Ćwicz uważność i akceptację

Medytacja, ćwiczenia oddechowe, techniki mindfulness pomagają zarządzać stresem i trudnymi emocjami.

10. Szukaj pomocy, gdy jej potrzebujesz

Skorzystanie z pomocy psychologa, psychoterapeuty, terapeuty nie jest przejawem słabości, tylko siły i świadomości siebie.

Nie czekaj, aż będzie bardzo źle — warto działać wcześnie.

Oto najważniejsze wskazówki, dzięki którym można zadbać o swoje zdrowie psychiczne. 

Pozdrawiam serdecznie.

4 miesiące temu
Dorota Barańska

Dorota Barańska

Witam,

Temat dbania o zdrowie psychiczne jest ważny i wpływa na nasze życie. 

By móc dbać o nie, dobrze jest znać siebie, być świadomym swoich potrzeb i słuchać ciała, które sygnalizuje, gdy coś jest nie tak albo jesteśmy przeciążeni. Każdy z nas ma inne potrzeby i będzie inaczej dbał o swoje zdrowie psychiczne. Poniżej podaję kilka przykładów dbania o zdrowie psychiczne:

* dobry sen i relaks

* zwracanie uwagi na to, czym się odżywiam (czyli, co jem, oglądam, czytam, z kim się spotykam etc.)

* aktywność fizyczna (regularny rodzaj ruchu, który lubisz i dodaje Ci energii- np. jazda na rowerze, taniec, joga,  pływanie, etc.)

* praktykowanie uważności

* dbanie o relacje społeczne

* rozpoznawanie swoich potrzeb i reagowanie na nie

* bycie w kontakcie z emocjami, które są drogowskazem niezaspokojonych potrzeb

* rozwijanie swoich zainteresowań /hobby/ pasji 

* dbanie o ciało i jego potrzeby (masaż, kąpiel, ruch, etc.)

i wiele jeszcze innych...

 

Wierzę, że moja odpowiedź rozjaśniła nieco Pana pytanie.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Dorota Barańska

4 miesiące temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam, 

To znowu ja.

Nasze zdrowie psychiczne zależy w dużej mierze od nas samych. To my jesteśmy za nie odpowiedzialni i potrzebujemy ciągle o nie dbać. 
Ważna jest zbilansowana dieta, sen, ruch przynajmniej (150 minut w tygodniu), ale też ważny jest wątek socjalny oraz poczucie spełnienia w naszej edukacji czy życiu profesjonalnym. Jeżeli odczuwa pan jakieś dolegliwości z zakresu zdrowia psychicznego, proszę zgłosić się na terapię i porozmawiać o pana potrzebach z tego właśnie zakresu. 

K Rosenbajger

Psycholog

4 miesiące temu
Kamil Gołuszka

Kamil Gołuszka

Jest wiele czynników mogących wpłynąć na nasze zdrowie psychiczne i ogólne samopoczucie. Chcąc zadbać o swoje zdrowie psychiczne, warto zwrócić uwagę na jakość i trwałość relacji, troskę o zdrowy sen, własne nawyki, sposoby korzystania z wolnego czasu. Warto przede wszystkim rozmawiać z zaufanymi osobami. Dobrym też sposobem troski o zdrowie jest psychoterapia. 

4 miesiące temu
Fala Wsparcia

Fala Wsparcia

Dbając o zdrowie psychiczne, warto podejść do siebie z troską i uważnością w sposób holistyczny. Kluczowy jest regularny sen (7–9 godzin), zbilansowana dieta, ruch fizyczny i ograniczenie substancji psychoaktywnych, ponieważ ciało i umysł są ze sobą ściśle powiązane. Równie ważne jest dbanie o relacje – rozmowa z bliskimi, dzielenie się emocjami czy po prostu obecność drugiej osoby potrafią przynieść ogromną ulgę. Mogą być pomocne też techniki redukcji stresu, takie jak medytacja, ćwiczenia oddechowe, praktyka uważności (mindfulness) czy prowadzenie dziennika myśli i emocji. 

Obszary, które wpływają na zdrowie psychiczne to również, granice i odpoczynek. Pomocna jest umiejętność zdrowej asertywności, planowania czasu i znajdowania momentów na to, co sprawia Ci radość. 

Wsparcie psychologa, psychoterapeuty może być niezwykle cenne, aby przyjrzeć się wspólnie na sesji dbaniu o Twoje zdrowie psychiczne. 

Pozdrawiamy ciepło, 
Fala Wsparcia

4 miesiące temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

To bardzo ważne pytanie :) dbanie o zdrowie psychiczne to codzienna, świadoma troska o siebie. 
Oto najważniejsze obszary według mnie, na których warto się skupić: 

1. Dbaj o podstawy – sen, regularne posiłki, ruch i odpoczynek to fundamenty, które realnie wpływają na nastrój i odporność psychiczną.
2. Rozmawiaj o emocjach – zaufana osoba, dziennik, terapeuta – ważne, by nie tłumić, tylko nazywać to, co czujesz.
3. Ustal granice – ucz się mówić „nie”, odpoczywaj od ludzi, sytuacji czy ekranów, jeśli Cię to przeciąża.
4. Zadbaj o relacje – nawet krótki kontakt z kimś życzliwym daje wsparcie i poczucie przynależności.
5.  Daj sobie prawo do słabości – nie musisz zawsze działać na 100%. Odpuszczanie to też forma troski.
6. Szukaj pomocy, gdy potrzebujesz – psychoterapia, grupy wsparcia, konsultacja z lekarzem – to nie oznaka słabości, ale odwagi.

 

Małe codzienne kroki robią wielką różnicę. Zdrowie psychiczne to nie luksus – to Twój fundament. 💙

 

Anastazja Zawiślak

Psycholog

4 miesiące temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

Ważne jest, aby regularnie znajdował Pan czas na odpoczynek i regenerację. Pomocne jest zachowanie równowagi między obowiązkami zawodowymi a życiem osobistym. Warto zwracać uwagę na odpowiednią ilość snu, zdrową dietę oraz regularną aktywność fizyczną, gdyż wpływają one bezpośrednio na Pana samopoczucie i poziom stresu. Kluczowe jest również budowanie i pielęgnowanie bliskich relacji, otwarte wyrażanie swoich uczuć oraz rozmowa o trudnościach. Zachęcam poszukiwanie aktywności, które pozwalają się Panu odprężyć i wyciszyć, mogą to być na przykład medytacja, spacery na świeżym powietrzu, czy rozwijanie swoich pasji. Ważne jest także, aby traktował Pan siebie ze zrozumieniem i wyrozumiałością, unikając nadmiernego krytycyzmu wobec samego siebie. W przypadku, gdyby odczuwał Pan trudności, z którymi ciężko samodzielnie sobie poradzić, warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychologa lub terapeuty, ponieważ profesjonalne wsparcie może być niezwykle pomocne.

4 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam 17 lat i problem z nauką i robieniem notatek.
Mam 17 lat i problem z nauką i robieniem notatek. Po pierwsze czuję przymus przepisywania wszystkiego, bo myślę, że inaczej się nie nauczę (w sensie nie mogę uczyć się bezpośrednio z książki). Nawet jeśli coś już umiem, to muszę to zapisać. Kolejnym problemem jest robienie notatek lub nawet zadań z matematyki. Mam takie dziwne natręctwo, że wszystko musi być zapisane równo, na tych samych kartkach i tym samym długopisem. Potrafię przez 2 godziny siedzieć i zastanawiać się, czy lepiej pisać na kartce w kratkę, czy może na czystej białej. Tak samo nie mogę zdecydować się czy użyć zakreślacza, czy może nie, czy pisać od podpunktów, czy nie. Często zmieniam zdanie i wtedy muszę przepisać notatkę na nowo. Lub piszę coś w zeszycie i stwierdzam, że jednak lepiej mieć to na kartce wyrwanej więc muszę przepisać od nowa. Czasem gdy robiłam zadania na tablecie i po 10 stwierdziłam, że zmniejszenie grubość pisaka to przepisywałam od nowa te 10 zadań, aby było wszystko tak samo. Na tablecie też często potrafię od nowa pisać po 5 razy tę samą cyferkę, żeby w końcu mi się podobała. Gdy czasem się pomylę albo coś krzywo zapiszę, to też muszę przepisać wszystko od nowa. Bardzo mnie to męczy, bywa tak, że piszę to samo na 3 różnych kartkach, bo nie wiem, na której będzie lepiej. W trakcie nauki wręcz boję się, że coś krzywo zapiszę. Gdy uczę się np. biologi (którą rozszerzam) nie robię praktycznie żadnych rysunków, bo myślę, że i tak krzywo mi wyjdzie i pewnie robiłabym to 10 razy, zanim wyszłoby ładnie. Gdy nawet już zrobię jakąś notatkę, to od razu muszę ją włożyć do koszulki, żeby przypadkiem jej nie ubrudzić lub nie pogiąć. Ogólnie ciężko mi się uczy z tego co mam zanotowane w miarę ładnie, bo jakoś czuję niepokój, że to się zniszczy. Mam też trochę obsesję na punkcie porządku, muszę mieć wszystko poukładane, codziennie zamiatam i ścieram kurze. Jeszcze jedną dziwną rzeczą jest to, że gdy biorę cokolwiek w sklepie, to nie może być to pierwsza z brzegu rzecz. W sensie jak biorę, np. czekoladę z półki, to muszę wziąć tę dalej położoną. Albo w sklepie jak mój rozmiar jest na 1 wieszaku to i tak szukam swojego rozmiaru, który będzie dalej, najlepiej w środku nie z brzegu. Nawet do końca nie rozumiem przyczyny, może jakoś wydaje mi się, że ta rzecz w środku będzie taka nieskazitelna. Jest to irracjonalne, ale nie umiem sobie z tym poradzić Zaczęłam niedawno uczęszczać na terapię, ale nie umiem się przełamać, żeby o tym powiedzieć, bo nie znalazłam za wiele na ten temat w internecie i wstydzę się tego. Czy może być to nerwica natręctw, czy może coś innego?
Jak zwiększyć swoją motywację do nauki?

Jak zwiększyć swoją motywację do nauki?

Czy farmakologia może pomóc przy stresie i objawach somatycznych?
Dzień dobry. Czy farmakologicznie można pomóc, jeżeli stres powoduje spięcie mięśni -> spięcie mięśni powoduje większy stres -> przez co cały czas jestem zdenerwowany , czuję w sobie złość i wewnętrzne napięcie i nakręcanie samego siebie złością .... Chodzi oczywiście o uzupełnienie masaży, ruchu, relaksu spacerów itp. No i oczywiście coś łagodnego, aby tylko wspomóc się, a nie otępić.
Nie jestem z Polski, ale mam tutaj studia oraz pracę. Czuję się samotna, w swoim kraju mam rodzinę i przyjaciół, ale tutaj trzyma mnie edukacja i zarobki.
Dzień dobry. Jestem w takiej sytuacji, że chłopak po 5 latach zerwał ze mną. Ten związek był toksyczny i zostałam naprawdę bardzo zraniona. Problem jest taki, że mieszkam w Polsce, ale nie jestem z tego kraju. Mam jeszcze pół roku do ukończenia studiów i mam tutaj dobrą pracę. Jednak nie udało mi się tutaj nawiązać bliskich kontaktów i jedyną bliską osobą tutaj był mój były chłopak. Czuję się teraz strasznie zdezorientowana i samotna, ponieważ chcę być w swoim kraju ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, ale nie chcę opuszczać studiów, do których mi została tylko końcówka oraz pracy, bo wiem, że w moim kraju jest ciężko z pracą a pieniądze są potrzebne. Czuję tylko, że chcę być ze swoją rodziną i przyjaciółmi, bo myślę, że leczenie tych wszystkich problemów z toksycznego związku oraz ataki lęku i paniki mogą długo potrwać, bo jestem tutaj sama, ale też chcę ukończyć to, co zaczęłam.
Introwertyzm, zmęczenie i lęk przed relacjami - jak sobie radzić?

Dzień dobry, Jestem introwertyczką, mam 42 lata. Ostatnimi czasy ciężko mi samej ze sobą. Jestem potwornie zmęczona, nic mnie nie cieszy, nic mi nie potrzeba, nic mi się nie chcę. Czuję wewnętrzny niepokój, ciągle wszystko analizuje i myślę o wszystkim, zadręczam się. Jestem singielką, nie potrafię być z kimś, boję się, że skrzywdzę kogoś swoją niedoskonałością, nie potrafię się otworzyć, jestem wycofana. Męczy mnie obecność innych osób, najchętniej zwolniłabym się z pracy i przeleżała całe dni w łóżku, w ciszy i spokoju. To jest bardzo męczące i ciężko mi z tym. Co mam z tym zrobić, co jest ze mną nie tak ?

Nie cierpię miejsca, w którym żyję, nie chcę mieszkać w Polsce, bo wszystko idzie nie tak, jak powinno.
Dzień dobry. Męczę się strasznie, ponieważ mieszkam w miejscu, którego nie znoszę. Od kilku lat wiedziałam, że nie chcę absolutnie mieszkać w Polsce, nie podoba mi się tutaj nic, po prostu tego nie czuję i nie czuję żadnej więzi z tym krajem. Czekałam cierpliwie, aż skończę studia, żyłam w pewnego rodzaju bańce, bo większość czasu spędzałam przed komputerem albo w książkach. Miałam mało kontaktu z ludźmi, pomimo, iż jestem osobą otwartą i kontaktową, to wielu ludzi z mojego pokolenia jest dziwnych, ciężko nawiązać z nimi głębszy kontakt. Marzyłam o przeprowadzce do Włoch i nawet rok temu udało mi się dostać na staż, więc byłam pewna, że uda mi się do tego kraju przeprowadzić. Jednak po skończeniu studiów w czerwcu zaczęłam szukać pracy w innym kraju, bo trochę wzbraniałam się przed tymi Włochami. Nie udało mi się jednak znaleźć pracy w Szwajcarii, a więc postanowiłam dać kolejną szansę Warszawie, której nie znosiłam, szukałam usilnie pracy przez kilka miesięcy i nic. Pomimo, iż ukończyłam studia prawnicze z dobrym wynikiem, znam biegle angielski, za mną staż za granicą... Nie mogłam w to uwierzyć, że w moim własnym kraju nie mogę dostać pracy. Czuję, że ja żyję za jakimś szkłem z dala od świata. Niedawno wybrałam się do Włoch na parę dni i poczułam się jak w domu. Nie wyobrażałam sobie powrotu do tej szarej rzeczywistości, którą mam tutaj. Nie wyobrażam sobie zostać w Polsce, nie jest to mój dom, pomimo iż jestem Polką to chcę mieć nic wspólnego z życiem tutaj. Ciężko to opisać, po prostu moja energia jest gdzie indziej, kocham Włochy. Nie mówię niestety biegle po włosku, więc to utrudnia sprawę w dostaniu pracy. Marzę o tym, żeby po prostu kupić bilet lotniczy, spakować się i wylecieć do Włoch. Obawiam się, że może być tak, że jedynym wyjściem będzie podjęcie się pracy fizycznej, bo taką raczej na pewno bym dostała. A przecież nie po to ukończyłam studia, czułabym się upokorzona musząc wykonywać taką pracę. Tutaj w Warszawie za to tylko marnuję czas, nie mam nawet za bardzo po co wychodzić z domu, poza zakupami. To, gdzie żyję, mieszkam, to kwestia najważniejsza, ponad wszystkim. Naprawdę mogę mieć gorszą pracę, byleby tylko czuć, że jestem naprawdę w domu.
Stres, niska samoocena i niechęć do pracy - jak sobie radzić z codziennymi trudnościami?

Witam. Od dłuższego czasu czuje stres, boli mnie brzuch z nerwów, nie potrafię się przez to na niczym skupić. Chcę mi płakać z byle powodu. Wszystkim się przejmuje i biorę do siebie. Bardzo wszystko przeżywam. Mam niska samoocenie i nie wierzę w moje możliwości. Nie lubię mojej pracy i nie mam najmniejszej ochoty do niej chodzić, jak się kończy weekend, czuje stres i chce mi się płakać. Każda mała sprzeczka z partnerem powodu u mniej również stres, nerwy i płacz.

Trauma po poprzedniej pracy, gdzie dawano mi poczucie bycia niewystarczającej, nieradzącej sobie. Teraz odczuwam lęk i objawy somatyczne. Nie sądzę, że zasługuję na pomoc psychologiczną.
Odczuwam ciągły stres związany z tym, że nie dam rady… Zmieniłam pracę, ponieważ w ostatniej doświadczałam okropnych rzeczy, wmawiano mi, że nic nie umiem, że nie nadaję się, wykonywałam obowiązki i nie dostając żadnego feedbacku na bieżąco, tylko wzywano mnie na poważne rozmowy (np. bo tytul maila zawierał słowa w innej kolejności niż chciał szef…) Gdy chciałam zadać pytanie dotyczące spraw na moim stanowisku, przełożony od pierwszego mojego tygodnia pracy z krzykiem mi oznajmiał, że powinnam już to wiedzieć i nie udzielał odpowiedzi.Obniżało to sukcesywnie mój nastrój i przywoływało wiele złych wspomnień z przeszłości, z dzieciństwa, które nie było sielankowe. Cały czas obwiniam się, bo mam szacunek do przełożonych i wiem, że to nie ja powinnam mieć rację. W nowym środowisku czuję, że gdy gdzieś się pomylę spadnie na mnie to samo… znów będę idiotką i kimś kto nie potrafi się niczego nauczyć… W pracy zakładam jakąś maskę i udaję, że ta odpowiedzialna osoba to ja. Gdy wracam odczuwam lęk. Niewygodnie mi z tym, ponieważ ma to objawy fizyczne: cały czas boli mnie głowa, brzuch, czasem kłucie w klatce piersiowej paraliżuje mi całe ciało… Z pomocy psychologicznej korzystają osoby w, nie wiem, żałobie, z jakimś problemem zweryfikowanym. Mam wrażenie, że nie zasługuję na to, ponieważ mi się tylko coś wydaje. Proszę wyrazić swoją opinię, bo mam dość. Czasem przypominam sobie jak ojczym tłukł moją głową o parapet z furią i moją myśl błagalną wtedy: żeby mu się udało.
Czy to normalne, że płaczę bądź mam chęć płaczu przy najmniejszych szczegółach?
Mam mnóstwo pytań. Czy to normalne, że płaczę bądź mam chęć płaczu przy najmniejszych szczegółach? Jest szansa, że minie z wiekiem? Czy to normalne, że muszę robić coś z rękoma? Że nie dokańczam nigdy niczego, co zacznę? (Prawie), robię tylko tą "fajną" część. Starałam się dowiedzieć co ze mną nie tak już mnóstwo razy, ale znalazłam jedynie internetową diagnozę ADHD. Często łapie freeza, jak korzystam z telefonu, nie mogę go wyrzucić, wstać, przez dłuższy czas nic nie mogę zrobić. Nie mogę znaleźć chłopaka ani dziewczyny, ale mam crusha praktycznie na każdym kto jest dla mnie miły. Pomocy. Mam dość. Wszystkiego. Niedługo może pójdę do psychologa, ale się boję.
Wszystko mnie denerwuje w pracy
Wszystko mnie denerwuje w pracy od przełożonego ciągły nacisk wykonuje swoją pracę bardzo dobrze a jemu zawsze coś nie pasuje dogryza mi poniża mnie przed częścią brygady....jestem rozdrażniona mam myśli co by było, gdyby mnie nie było kłócę się z partnerem jestem zmęczona najlepiej bym nie wychodziła spod kołdry czuje się jak nikt co mam robić? boje się stresuje byle małymi problemami trzęsą mi się ręce
Jak poradzić sobie z presją szefa na szybszą pracę kosztem jakości?

Bardzo proszę o wsparcie. Pracuję w czteroosobowym zespole, jestem najmłodsza pod względem stażu i doświadczenia. 

Mój szef jest co prawda bardzo miły, ale od jakiegoś czasu czepia się, że za wolno pracuję. Stworzył jakieś tabelki, w których zapisujemy godziny pracy. Jestem dokładna i czuję się odpowiedzialna za powierzone mi zadania, a poza tym nie mam jeszcze dużego doświadczenia (szef zleca mi sprawy z różnych dziedzin, które wymagają zapoznania się z tematem), dlatego potrzebuję czasu, by opracować koncepcję i przełożyć to później na papier. Niestety co tydzień słyszę, że pracuję za wolno, że szef by to zrobił szybciej, a ja tylko zaniżam im statystyki. 

Teraz zaczęłam skupiać się głównie na czasie, więc moje pisma są słabe merytorycznie. I teraz dodatkowo słyszę, że nie spełniam ich oczekiwań również co do jakości pracy. Może pracuję wolno, ale dzięki temu jestem dokładniejsza i spokojna o to, że wszystko zrobiłam tak, jak być powinno. Wyrabiam się ze wszystkimi terminami na czas, mimo że np. praca nad daną sprawą zajmuje mi 5 godzin, a nie np. 2 jak tego wymaga ode mnie szef. 

Czuję się niepotrzebna, bo ciągle słyszę, że jestem niewystarczająca. Bardzo proszę o podpowiedź, co mogę w takiej sytuacji zrobić? Rozmowa z Szefem nie pomaga, kończy się zawsze sformułowaniem, że mam pracować dokładnie, ale szybko. To bardzo mnie przytłacza.

W każdej pracy czuję się tragicznie, cierpię i ciężko mi się funkcjonuje. Dlaczego tak jest, nie wiem co się dzieje?
Witam, proszę o jakąś poradę/pomoc, gdyż nie rozumiem co się dzieje, otóż mam problem z podjęciem jakiejkolwiek pracy, nie z powodu lenistwa, tylko emocjonalnego stanu, problem polega na tym, że jakiejkolwiek pracy bym się nie podjął to zaczynam się czuć strasznie, jest mi smutno, chce mi się płakać, czuję się normalnie jakbym chciał się do kogoś przytulić i leżeć cały dzień w łóżku. Dodam, że psychiatra, u którego bywam stwierdził, że mam depresje ze stanami lękowymi (fobia społeczna), leczyłem się 3 miesiące, z mojej winy nie odnowiłem recepty i chciałem podjąć się pracy...była super, cieszyłem się po 1 dniu, jak wróciłem do domu- żyć mi się nie chciało i płakałem. Z innymi pracami było to samo, w przeszłości tak samo się czułem i po kilku dniach max nie dawałem rady psychicznie i rzucałem je bez słowa. Dlaczego tak się dzieje? Jak to leczyć? jak mówię o tym znajomym to patrzą na mnie jak na debila, a ja sam nie potrafię tego wytłumaczyć, wiem, że muszę zacząć pracować albo nigdy z domu nie wyjdę, ale czegokolwiek się nie podejmę, czuję się tak strasznie, źle, gorzej niż jak nic nie robię i siedzę w domu, że po prostu nie daje rady. Są na to jakieś leki? wiem że psycholog/terapia byłaby wskazana, ale ja naprawdę nie mam czasu na miesięczne "leczenie", ja potrzebuje jak najszybciej iść do pracy i zacząć zarabiać na siebie, mam chęci, chcę pracować, no ale nie daję rady przez ten mój psychiczny stan, co to jest? Oczywiście powiem o tym mojemu psychiatrze, ale to dopiero za 2-3 tygodnie na spotkaniu, a chciałbym się dowiedzieć już teraz co to jest, jak to leczyć i czy leki pomogą, jeśli tak, to jakiego typu?
Jestem studentem medycyny na 2 roku i ilość terminów i obowiązków mnie przytłacza.
Jestem studentem medycyny. Wiem, że chcę skończyć te studia i nie mogę doczekać się przyszłej pracy, ale chwilowo jestem na 2 roku i ilość terminów i obowiązków mnie przytłacza. Niezależnie od tego, ile pracuję, wychodzi tylko coraz gorzej, a pracownicy uczelni utwierdzają nas (studentów) w przekonaniu, jak beznadziejni jesteśmy. Wydawało mi się, że umiem ignorować te uwagi, ale od miesiąca sama myśl o studiach, zaliczeniach i poprawach wywołuje kłucie w klatce piersiowej, przyspieszone bicie serca i ostatnio silne drżenie mięśni, zwłaszcza ud, które ustępuje dopiero po ok. godzinie. Potrzebuję pełni koncentracji, a nie mogę zasnąć mimo silnego zmęczenia. Kiedy już zasnę, śnią mi się slajdy z prezentacji, z której mam zaliczenie albo koszmary, więc i tak wstaję zmęczony. Jak dojść z tym wszystkim do ładu? Czy jest skuteczny sposób na uspokojenie, poza farmakologią?
Jak sobie radzić z niską pewnością siebie po doświadczeniach z narcystycznym szefem?

Witam, od jakiegoś pół roku moje życie wywróciło się do góry nogami (a przynajmniej w kwestii zawodowej). Są momenty, w których czuję, że tracę kontrolę nad tokiem wydarzeń. Myślałam, że nowa praca zmieni tę perspektywę, ale ponownie utknęłam w złym środowisku. Czuję, że moja pewność siebie się mocno obniżyła na skutek kilku wydarzeń (miałam - jak się później okazało - narcystycznego szefa, który potrafił obniżyć moje kompetencje przy zespole, którym kierowałam i zmieniać procedury, na które wcześniej się zgodził, aby pokazać swoją wyższość, między słowami również pokazał, że niszczył mój wizerunek na spotkaniach z innymi - zespołem lub znajomymi z innych firm). Postanowiłam stamtąd odejść, chociaż czuję, że nie była to pewna decyzja, a powinna taka być w tej sytuacji. Dodatkowo: Zastanawiam się, czy moja ścieżka kariery jest nadal "moja", czy nie jestem wypalona. Mimo że wcześniej praca, którą wykonuje sprawiała mi dużą satysfakcję i spełnienie, teraz czuję się mocno "oddalona" od niej i pogubiona - czy to jest to i co jest "moje". Co prawda zmieniłam firmę ze względu na narcystycznego szefa w poprzedniej, który przekraczał już wszystkie granice mobbingu, więc i moje obowiązki się zmieniły i poziom odpowiedzialności (na mniejszy, co też obniżyło moje poczucie pewności siebie). Próbuję różnych rzeczy, ale chyba nie umiem wybrać ścieżki. Zastanawiam się, czy da się jednocześnie pracować nad przeszłymi kwestiami i rozwijać te, na których teraz mi zależy.

Boję się podejmowania decyzji, boję się przyszłości. Rzutuje to na moje szczęście, na lęk przed rzuceniem pracy.
Dzień dobry, Czuję się zagubiona i mam duże problemy w podejmowaniu decyzji. Wszystkiego się boję, przyszłości. W tym roku skończyłam mgr. Mam bardzo fajną pracę w zawodzie, ale jestem w mieście ponad 250 km od rodziny totalnie sama bez znajomych, tylko praca. Do końca lutego mam umowę najmu i zastanawiam się, czy się nie zwolnić i nie poszukać nowej pracy bliżej bliskich, ale boję się, że z niej nie będę zadowolona, że będę mniej zarabiać, że wcale nie będę tam szczęśliwsza. Ogólnie miałam w planach już po skończeniu studiów się wyprowadzić, tylko że jest już listopad, a ja od lipca boję się rozczarować szefową, która jest zawsze ze mnie zadowolona. Nie wiem, co mam zrobić ze swoim życiem. Zaczęły do mnie dochodzić myśli, że to nie problem w miejscu, ale we mnie, że nie jestem szczęśliwa, chociaż mam wszystko, co potrzebne. Lepiej, żeby mnie nie było, skoro nie umiem podjąć głupiej decyzji.
Jak przełamać lęk przed spotkaniem z promotorem po krytyce od dziekan?

Dzień dobry, Od czerwca nie mogę przełamać się i pojechać na konsultacje do pani dziekan. W czerwcu skrytykowała mnie, mówiąc, że źle postąpiłam, pisząc prośbę o pomoc do pełnomocnika ds studentów dodam tylko, ze do niej tez napisałam, opisując mój problem. Niedługo czeka mnie spotkanie z nią, bo jest moim promotorem. Jak się przełamać

Jak znaleźć pomoc i wynająć mieszkanie, żyjąc w toksycznym środowisku z rodzicami?
Gdzie szukac pomocy ? zyje na barłogu z 2 rodzicami ktore mnie tylko ponizają. Nie pracuje ale mam pieniadze. Szukam osoby ktora pomoze wynajac mieszkanie. Gdzie szukac pomocy w takiej sytuacji.
Jak radzić sobie z zawodowym kontaktem z przyjacielem, który nie odbiera telefonów?
Mam przyjaciela, któremu umożliwiam dorobić do pensji. Z tego powodu muszę mieć z nim stały kontakt. Bardzo mi pomaga, przez co mogę brać więcej zleceń. Czasem nie odbiera telefonów ode mnie, gdy zadzwonię w zawodowych sprawach. Czasami w trakcie rozmowy nt. zawodowy mówi mi, że musi kończyć i że oddzwoni. Nie oddzwania. Po paru godzinach sam muszę oddzwaniać i kontynuować rozmowę. Kiedyś (2 lata temu) mu to wytknąłem w sposób spokojny i poprosiłem, żeby tak nie robił. Zareagował agresją. Szkoda mi zrywać tą znajomość. Co mam robić?
Przez limit nieobecności na studiach bardzo boję się zachorować. Często łapię infekcje.
Witam! Mam na imię Maja, mam 22 lata i aktualnie kończę III rok studiów na kierunku lekarskim. Nigdy wcześniej nie miałam takiego podejścia, ale od momentu, kiedy pod koniec zeszłego roku przeszłam półpasiec, boję się poważniej zachorować. Kiedy chodziłam do szkoły logiczne dla mnie było, że skoro zachorowałam no to trudno - zostaję w domu i się kuruję. U mnie na studiach niestety liczba nieobecności jest bardzo ograniczona, a przekroczenie tego limitu nierzadko może skutkować po prostu niezaliczeniem przedmiotu (potem wszystko zależy od humoru i dobrej woli kierownika kliki/katedry/zakładu) - myślę, że stąd moje obawy przed poważniejszą chorobą i dłuższą nieobecnością. Niestety sprawia mi to kłopot, bo często sama stawiam sobie też diagnozy gorsze niż jest w rzeczywistości - np. miałam zwykłą infekcję i potem kaszel poinfekcyjny, który po dwóch tygodniach przeszedł - obawiałam się, że to krztusiec, a kiedy zauważę nawet najzwyklejszą krostę na ciele - bacznie ją potem obserwuję. Faktem jednak jest, że ostatnio miewam obniżoną odporność - co prawda moja lekarka rodzinna to trochę ignoruje, że jestem u niej co miesiąc max. dwa z jakąś infekcją, ale zamierzam to skonsultować z innym z lekarzem, choć co prawda pani doktor luźno wskazała, że może być to spowodowane stresem. Prawda jest taka, że miałam rok temu poprawkę dość poważnego i ciężkiego przedmiotu - biochemii, więc w zasadzie nic nie odpoczęłam (miałam wolnego w sumie 3 tygodnie tylko, ale i tak się już myślało o kolejnym roku). Czy warto mój problem skonsultować z psychologiem, czy po jakimś czasie i wypoczynku psychicznym samo przejdzie? Dziękuję z góry za wszystkie odpowiedzi :D
Mam pytanie odnośnie koleżanki. Jak poradzić sobie ze współpracą?
Witam serdecznie, Mam pytanie odnośnie koleżanki. Jak poradzić sobie ze współpracą? W podstawówce razem chodziłyśmy przez rok do jednej klasy (wyprowadziliśmy się potem i zmieniłam szkołę) stąd ją znam... Następnie po latach natrafiłam na nią na studiach (onecnie) i nie wiem, jak to ująć, aby nie być źle odebraną. Koleżanka odkąd pamiętam, była dziwna, (chociaż tak w pierwszych chwilach ogólnie nie rzuca się nic dziwnego w oczy) aspołeczna i w zasadzie prawie z nikim nie rozmawiała. Teraz na studiach mając inne przedmioty na 2 semestrze mamy razem z dwóch przedmiotów laboratoria i razem z nią jestem (przydzielona) w parze na jednych z nich. I dopiero teraz ja poznaję (o ile tak można to nazwać - ze względu na to, że jesteśmy na siebie skazane). W bezpośrednim kontakcie jest nawet kontaktowa, choć mówi minimalistycznie, konkretnie i jest miła, ale tyle, co trzeba powie i koniec, zapytana zawsze odpowie, jest spokojna.... Jednak w rozmowie bardzo często nie patrzy w oczy, a jak tylko nie musi być w towarzystwie, to ulatnia się od ludzi i gdzieś znika. Denerwuje mnie to coraz bardziej, bo teraz zetknęłyśmy się po latach na studiach co gorsze i choć nie wiele, ale jesteśmy razem na zajęciach i trafiło się ze w parze na jednych. A ona w sumie to jest bardzo niedostępna w kontaktach. JAK MAM Z NIĄ PRACOWAĆ, SKORO U NIEJ KOMUNIKATYWNOŚĆ JEST PRAWIE ZEROWA? Z nikim poza mną teraz (bo musiała) nie wymieniła nawet kilku zdań, powie tylko hej, bo wypada. Wiecznie milcząca i wydająca się kompletnie niezainteresowana, ale to dokumentnie interakcjami społecznymi. Jest bardzo inteligentna, jak się okazuje, robi swoje i idzie. Nie, że geniusz, ale zaskakująco inteligentna. Nawet wygłasza swoje seminarium, ale NIGDY, ale to nigdy nie popatrzyła na żadną z nas trzech osób na sali - patrzy gdzieś gdziekolwiek indziej. A jak jest z ludźmi to jak przed egzekucją byle wytrwać, choć tak na pierwszy rzut oka nie wygląda na zestresowaną bardzo tylko taka odcięta od innych..... ONA MNIE TAK DENERWUJE. Nieuchwytna taka za murem, jak mam zaliczać ćwiczenia laboratoria, a potem dogadywać się z pisaniem sprawozdań z wykonywaniem ćwiczeń na zajęciach z kimś takim ? Ja się dziwnie już przy niej czuje...BARDZO PROSZĘ O PORADĘ I O SPOSÓB NA KOLEŻANKĘ, ABY BYŁO LEPIEJ DLA NAS OBU. Chociaż trochę. Jak ją "rozkręcić? Dodam jeszcze tylko, że ona nienawidzi dotykania, odkryłam to, jak chciałam jej okazać serdeczność, aby zachęcić do siebie, aby właśnie lepiej nam się pracowało i mnie polubiła, zaufała i tak przywitać się takim gestem lekkim uściskiem małym tulasem ... i chciałam ja jedną ręką tak troszkę objąć, tak za ramie przyjacielsko, to odepchnęła mnie i tyle po kontakcie było w tym dniu - a co najdziwniejsze jeszcze tego samego dnia oddała sprawozdanie za nas dwie bez najmniejszego problemu i bardzo jej dziękowałam a ona "ok nie ma problemu". Ona sama napisała, a ja prezentacje wygłaszałam za nas dwie (TU SIĘ W JEDNYM od razu dogadałysmy - ze ja wygłaszam i robię slajdy, a ona pisze sprawozdania - tak zaproponowałam na początku, bo ja nie mam problemu z wygłaszaniem a ona z pisaniem - od razu powiedziała krótko : "OK" ). I naprawdę niby nie jest bardzo dziwna, ale jednak, niekontaktowa i mnie to do szału doprowadza. Ja zawsze mówiłam, że mam nie wiele znajomych, że samotnik, bo mam tylko 6 osobową ekipkę od lat i chodzimy jeździmy koncerty itd..... ale chyba jednak patrząc na koleżankę, to mam dobre życie towarzyskie. Z JEDNEJ STRONY MNIE DENERWUJE ONA, Z DRUGIEJ JEST MI JEJ BARDZO ŻAL. Po prostu żal w taki sposób, że chciałabym jej pomóc. BARDZO PROSZĘ O PORADĘ JAK Z NIĄ PRACOWAĆ I PRZY OKAZJI POMÓC ? Przepraszam, że się rozpisałam, ale mnie to zaczyna stresować.