Jak odnaleźć sens życia i ustalić cel zawodowy w wieku 30 lat?
Od lat męczy mnie codziennie, dosłownie codziennie jedna myśl. Co robić w życiu? Do czego się nadaje? Mam 30 lat. Nie mam dzieci ani męża. Mam partnera. Niestety tak potoczyło mi sie życie ,choć chciałabym mieć pełna, normalna rodzinę. Do tego mieszkamy za granicą i mam kiepska prace, nie dość, ze fizyczna to jeszcze kiepsko płatna. Czuję, że mogę więcej. W Polsce cale życie pracowałam w biurze, mam wyższe wykształcenie. Niestety sytuacje życiowe z partnerem doprowadziły mnie do takiego miejsca, ze niewiele mnie cieszy. Czuję się, jakbym utknęła. Zawsze miałam tak, ze nie wiedziałam, co chce robić. Od samego skończenia szkoły średniej, czyli już ponad 10 lat męczą mnie myśli ze cięgle nie wiem, co robić. Mam wiele zainteresowań, za wiele. Chciałam być dentysta, dietetykiem, kosmetologiem, psychologiem, stylistka rzęs, stylistka paznokci itp. Mnóstwo pomysłów, a na końcu nic nie wyszło i skończyłam w pracy fizycznej, która jest ponad moje siły. Zawsze się na czymś zafiksuje, a potem mi mija i znowu czas zobojętnienia i braku motywacji i pomysłu na siebie.. Dlaczego tak jest? Jak w końcu sie określić czego chce i do tego dążyć. Jestem konsekwentna, ale tylko wtedy gdy mam jasno wyznaczony cel. A teraz się motam i czuje, ze tracę czas i życie. Czuję się, jakbym była za stara na zrobienie jeszcze czegoś w życiu, choć mam dopiero 30 lat... I męczy mnie to wszystko do tego stopnia, ze czuje się czasem jakbym już wariowała od tych myśli. Ciągle tez mam strach, ze jak coś wybiorę, to zle wybiorę i nie będę się do tego nadawać. Nie mam pojecia co robic, jak poradzić sobie z tymi obsesyjnymi myślami.
Karolina

Anastazja Zawiślak
To, co Pani opisuje, to bardzo powszechne doświadczenie – uczucie zagubienia, nadmiaru myśli i lęku przed podjęciem złej decyzji. Często wynika to z przeciążenia psychicznego, perfekcjonizmu i braku jasności co do własnych potrzeb. Warto rozważyć terapię (np. ACT lub terapię schematów), która pomoże uporządkować myśli i oswoić lęk. Zacząć od małych kroków – nie musi Pani od razu znać „celu życia”. Wystarczy drobna zmiana, np. eksploracja jednego zainteresowania bez presji. Proszę pamiętać, że 30 lat to nie jest „za późno” – to dobry moment, by zacząć coś na nowo, z większą samoświadomością. Pracować nad lękiem przed wyborem – często nie chodzi o złą decyzję, tylko o brak odwagi do działania mimo wątpliwości.
Nie musi Pani przechodzić przez to sama – pomoc specjalisty może być ogromnym wsparciem w odzyskaniu kierunku i nadziei.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Marta Lewandowska-Orzoł
To, co Pani opisuje, brzmi naprawdę trudno – codzienne napięcie, gonitwa myśli, poczucie utknięcia i ciągła presja, że trzeba coś wybrać… a jednocześnie brak pewności, czy cokolwiek z tego „zadziała”. Można się w tym bardzo zmęczyć.
To często efekt przeciążenia – wyborami, oczekiwaniami, porównywaniem się z innymi, lękiem przed pomyłką. Paradoksalnie – im więcej mamy możliwości, tym trudniej wybrać, bo każda decyzja wydaje się zamykać inne drzwi.
Może warto zacząć od małych kroków? Podam kilka przykładów – być może coś z tego okaże się dla Pani możliwe już teraz:
Zatrzymanie się przy kilku pytaniach:
– Czy jest coś, co naprawdę mnie zaciekawia – nawet jeśli tylko trochę?
– Które z moich zainteresowań wracają co jakiś czas?
– W jakim środowisku (z jakimi ludźmi, w jakim rytmie pracy) czuję się dobrze – niezależnie od zawodu?
Zastanowienie się, czy i kiedy mogłaby Pani zapisać się na kurs, szkolenie, studia podyplomowe – a może zacząć od książek, podcastów lub uczenia się „na sobie” (np. w tematach beauty, dietetyki)?
Przetestowanie czegoś w praktyce – np. poprzez wolontariat albo rozmowę z kimś, kto już działa w interesującej Panią branży. Nawet jedna godzina w tygodniu może pokazać, czy „to moje”.
Być może nie trzeba od razu rzucać pracy i zaczynać wielkiego projektu – czasem wystarczy mały krok w jednym kierunku, żeby zobaczyć, czy daje to satysfakcję. Ważne, by działać choć trochę, a nie tylko analizować w głowie.
To zupełnie naturalne, że bez celu trudno o motywację. Ale cel nie musi być wielki – może być mały i tymczasowy:
„Zacznę gotować zdrowo tylko dla siebie.”
„Przeczytam jedną książkę o rozwoju człowieka.”
Takie małe ruchy mogą pomóc rozbudzić to, co dziś wydaje się przygaszone.
Ma Pani prawo czuć się zmęczona. Ma Pani prawo nie wiedzieć. I – co ważne – ma Pani czas. 30 lat to nie jest za późno. To dla wielu osób moment, w którym zaczynają żyć bardziej po swojemu.
Jeśli te myśli są bardzo natrętne i zaczynają wpływać na codzienne funkcjonowanie, warto rozważyć wsparcie terapeutyczne – nie po to, by natychmiast odnaleźć „swój zawód”, ale by uspokoić ten wewnętrzny chaos i poczuć, że nie trzeba być w tym wszystkim samemu.
Warto postawić na siebie – i w tym wszystkim jasno komunikować, że liczy Pani również na wsparcie partnera, którego – jak można wnioskować z Pani słów – Pani sama wspiera w różnych sytuacjach.
Łączę pozdrowienia,
Marta Lewandowska-Orzoł
Psycholog

Natalia Orlecka
Z Twojej wiadomości bije ogrom zagubienia, zmęczenia, ale też potrzeba zmiany i sensu. To, że zadajesz sobie pytanie „co robić w życiu?”, nie oznacza, że coś z Tobą nie tak – to bardzo ludzkie pytanie, zwłaszcza gdy czujemy, że nasze życie nie wygląda tak, jak byśmy chcieli.
Piszesz, że masz wiele zainteresowań, ale trudno Ci coś wybrać. To cecha wielu osób, które są kreatywne, wrażliwe i ciekawe świata. Problem nie leży w braku ambicji, tylko w przeciążeniu wyborem i lęku przed złą decyzją. W dodatku czujesz, że utknęłaś – mieszkasz za granicą, wykonujesz pracę, która Cię nie satysfakcjonuje, i nie masz poczucia wpływu. To bardzo obciążające psychicznie.
Z Twoich słów wynika, że bardzo potrzebujesz jasnego celu, ale zanim on się pojawi, warto zadbać o coś podstawowego: regenerację, przestrzeń na myślenie, przywrócenie kontaktu ze sobą. Nie chodzi o wielką decyzję na całe życie – czasem wystarczy mały krok: spróbować nowej rzeczy, zrobić mikroeksperyment, dać sobie zgodę na testowanie zamiast natychmiastowej pewności. Masz 30 lat – to nie za późno. Dla wielu osób, to właśnie czas przebudzenia i odkrywania siebie na nowo, tym razem bardziej świadomie.
Nie musisz wiedzieć wszystkiego teraz. Wystarczy, że zrobisz pierwszy mały krok.

Krzysztof Skalski
To, co Pani czuje to częsty efekt przeciążenia i życia bez wewnętrznego oparcia. Pani nie jest za późno na zmiany, tylko przytłoczona wyborem i lękiem przed błędem. Warto porozmawiać z psychoterapeutą, by uporządkować myśli. Zamiast szukać jednej idealnej ścieżki, proszę zacząć od prostego pytania: co dziś dałoby mi choć trochę ulgi lub satysfakcji. Mały krok, bez presji. Pani wrażliwość to siła- wystarczy jej nie oceniać, tylko wsłuchać się w nią z troską.

Krzysztof Chojnacki
Rozumiem Pani poczucie frustracji i wyczerpania wynikające z codziennej myśli "co robić w życiu?". W wieku 30 lat, z wyższym wykształceniem, świadomość bycia w pracy poniżej swoich kwalifikacji, do tego za granicą i z niezaspokojonymi pragnieniami osobistymi, jest naturalnym źródłem cierpienia.
Pani wiele zainteresowań i trudność w podjęciu decyzji to normalne zjawisko psychologiczne. Często zamiast nadmiar opcji paraliżuje, a lęk przed podjęciem "złej" decyzji blokuje przed działaniem. To, że "zawsze się na czymś zafiksuje, a potem mija" i pojawia się brak motywacji, może świadczyć o tym, że poszukuje Pani idealnego rozwiązania, które niekoniecznie istnieje, albo że początkowy zapał ustępuje w zderzeniu z realiami. Obawa, że jest Pani "za stara" na zmiany w wieku 30 lat jest zupełnie nieuzasadniona – to wciąż bardzo młody wiek z mnóstwem możliwości.
Zamiast szukać jednego, idealnego celu, może Pani pomyśleć o małych krokach i eksperymentach. Może to być krótki kurs online, wolontariat, rozmowa z osobami z branż, które Panią interesują. To pozwoli zebrać realne informacje bez konieczności podejmowania drastycznych decyzji.
Obecna sytuacja życiowa i partnerstwo, które "niewiele cieszy", z pewnością obciąża Panią emocjonalnie. Czasem, aby zająć się przyszłością, trzeba najpierw zadbać o bieżące trudności. Pani konsekwencja w dążeniu do celów, gdy są jasno wyznaczone, jest Pani mocną stroną – warto ją wykorzystać.
W obliczu tak intensywnych i obsesyjnych myśli, wsparcie psychologa może być pomocne. Specjalista pomoże Pani uporządkować te myśli, poradzić sobie z lękiem przed podjęciem decyzji i wspólnie poszukać konstruktywnych rozwiązań.
Życzę pomyślności

Agnieszka Hatton-Jones
Dziękuję Ci za ten list – widać w nim ogromne zagubienie, ale też potrzebę zmiany i poszukiwania sensu. To bardzo ludzka, prawdziwa tęsknota, z którą zmaga się wiele osób – i to nie znaczy, że coś z Tobą nie tak. Masz 30 lat i wciąż wiele możliwości przed sobą, choć teraz może się wydawać, że utknęłaś. To, co opisujesz – ciągłe rozważania, co wybrać, nadmiar zainteresowań, lęk przed podjęciem złej decyzji i przed tym, że życie ucieka – może być wynikiem silnego wewnętrznego napięcia i perfekcjonizmu, który zamiast pomagać, paraliżuje. Z Twoich słów przebija duża wrażliwość, ambicja i chęć życia w zgodzie ze sobą – tylko że gdzieś po drodze mogłaś się zgubić w cudzych oczekiwaniach, porównaniach, schematach. To nie znaczy, że nie możesz tego odnaleźć na nowo. W takich momentach bardzo pomaga rozmowa – najlepiej w terapii, gdzie można bez oceniania przyjrzeć się swoim lękom, wartościom i prawdziwym pragnieniom. To nieprawda, że jest już za późno – wręcz przeciwnie, masz teraz doświadczenie, świadomość siebie i pytania, które mogą być początkiem bardzo ważnej drogi. Nie musisz od razu wiedzieć, kim chcesz być – wystarczy, że pozwolisz sobie powoli sprawdzać, co jest dla Ciebie żywe i prawdziwe. Nie jesteś sama. I to, co czujesz, ma sens.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam problem z przywiązywaniem się do ludzi. Nie chodzi tylko o relacje miłosne, ale przede wszystkim o te przyjacielskie. Zauważyłam, że kiedy ktokolwiek poświęca mi uwagę, to od razu się przywiązuje. Kiedy zaczynam z kimś pisać i nawet jeszcze się nie spotkamy, to zaczyna zależeć mi na tej osobie i kiedy ta osoba np. mnie wystawi albo po prostu przestanie okazywać mi tyle samo zainteresowania co na początku, jestem załamana i nie wiem, co zrobić. Moi rodzice są po rozwodzie i w zasadzie wychowywała mnie zawsze mama, a z tatą miałam małą ilość kontaktu. Może mieć to na to jakiś wpływ?
Wiele razy także byłam zostawiana w relacjach przyjacielskich, ze względu na to, że pojawiał się ktoś inny.
TW: samookaleczenie
Czemu mój mózg musi mieć zaplanowane wcześniej, gdzie będą blizny po samookaleczaniu na rękach. Planuje, gdzie dokładnie mają być, na ileś ran do przodu. Nie mam pojęcia czemu i czy to jest chore i o co mi chodzi, ale chorobliwie na to patrze
Jak radzić sobie z lękiem, atakami paniki po usłyszeniu diagnozy: nowotwór złośliwy!
Dzień dobry,
zwracam się w sumie z paroma drobnymi problemami.
Od ponad roku próbuje leczyć zaburzenia lękowe i jakoś to idzie. Niestety, ale chodzę jeszcze do szkoły, w której jestem przez to oceniana przez nauczycieli przez ich wizję na temat tego wszystkiego. Przez ostatni miesiąc było spokojnie, a teraz wyszło to z jakąś zdwojoną siłą, jestem krytykowana za to, że nie umiem czasami wytrzymać na lekcji.
Jest mi ciężko wytrzymać w szkole, często objawy psychosomatyczne próbują zrobić wszystko, bym tam nie poszła, właśnie od czasu tych afer z praktycznie wyzywaniem mnie przez niektórych nauczycieli…
Chodzę na terapie, ale czuję się ostatnio z tym źle.
Chciałabym już wyzdrowieć, czuję się chora, jak tam chodzę. Podczas ostatniej sesji dodatkowo jakoś pokonywanie danej trudności, o której wspomniał terapeuta, wywołało u mnie dziwne uczucie, naprawdę jest ze mną aż tak źle, że mam ćwiczyć proste rzeczy? Wiem, że jest mi to potrzebne, ale ciężko się przełamać. Bardzo się boję, że wyszedł wtedy pomiędzy nami jakiś kwas, obecnie boję się tam iść i omówić te wszystkie obawy, boję się opowiadać o takich odczuciach, bo nie chce kończyć tej terapii, moja poprzednia zakończyła się takim kwasem. Mam wrażenie, że teraz tam nie powinnam przychodzić, bo może zadziało się coś złego z mojej winy, chciałabym, by nie było żadnych problemów i niestety mam wrażenie, że złym pomysłem było pójście tam w stresującym dla mnie czasie, oczywiście, że nieraz chodziłam tam z negatywnymi emocjami, ale nigdy jakoś tak coś we mnie nie uderzyło, ciężko opisać, co odczuwam, ale wolałbym cofnąć czas by nie czuć takich dziwnych emocji.
Mam wrażenie, że ostatnio ciężko mi się cieszyć.
Próbuje wygrzebać się z tego lęku, ale z drugiej strony nie chce. Chciałabym wymazać sobie pamięć i cofnąć się do dnia, gdy to wszystko się zaczęło i nie dopuścić do tego.
Chce być i czuć się jak zdrowa osoba.
Nie wiem, co robić. Wiem, że takie rzeczy pewnie trzeba konsultować ze swoim terapeutą, ale ja nie umiem, czuję się winna, że odczuwam takie emocje i w sumie nawet nie umiem ich opisać, po prostu jakby na następnym spotkaniu ten cały proces miał się zakończyć. Jestem pewna, że to wszystko przez tę sytuację w szkole, ale nie mam co teraz z tym zrobić. Zaczęłam teraz znikąd obawiać się terapii i ogólnie tych wszystkich spraw związanych z zaburzeniami lękowymi, chce tylko zapomnieć.