
Jak delikatnie stawiać granice w rodzinie i radzić sobie z poczuciem winy?
Dzień dobry. Ja mam taką sytuację. Moja siostra wczoraj napisała do mnie wieczorem, z pytaniem, czy będzie mogła przyjechać do mnie. Ja poczułam się zirytowana. Bo ostatnio już była u nas z koleżankami. Później też miała przyjechać, ale my z mężem postawiliśmy granice, przede wszystkim ja postawiłam granice, że tym razem pod koniec miesiąca będzie mogła przyjechać I właśnie wczoraj napisała...zapytała się, czy może przyjechać 29 sierpnia z koleżanką na noc, ja powiedziałam, że my możemy mieć plany...a później ona napisała, że okropna jestem, że obiecałam... No i ja później spokojnie wytłumaczyłam, że ja wcale jej nie odmówiłam tylko, ze damy znać później 28 sierpnia...jednak ona napisała, że jej koleżanka nie może tyle czekać czy coś takiego. No i ja jej później tłumaczyłam, że ja jej wcale nie odmawiam tylko, ze musimy przemyśleć. Nie powiem, ale słowa ,,jestem okropna'' długo siedziały w mojej głowie, powodując, że może ja rzeczywiście taka jestem... Bezwartościowa. Obrażalska. Długo to później we mnie siedziało. Ja naprawdę starałam się delikatnie postawić granice, ponieważ zawsze było tak, ze zgadzałam się na jej przyjazd... Dlaczego czuję się tak jakbym zrobiła coś złego
Kasia

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
rozumiem, że to, co się wydarzyło, jest dla Pani trudne. Wygląda na to, że siostra nie była w stanie w spokojny sposób przyjąć postawionej przez Panią granicy. To zupełnie naturalne, że słysząc słowa "jesteś okropna" mogła poczuć się Pani winna, nawet jeśli nie zrobiła Pani nic złego. Pojawiające się poczucie winy w takich sytuacjach może być wynikiem przekonania, że muszę być zawsze "miła", muszę dostosowywać się do innych i nie mogę odmawiać. Ma Pani prawo stawiać granice i nie musi Pani dopasowywać się do planów siostry, jeśli nie są one Pani na rękę.
Serdecznie pozdrawiam,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Świdzińska
Przykro mi, że spotkała Panią taką sytuacja. Takie słowa, szczególnie kierowane ze strony kogoś bliskiego, potrafią boleć i to zrozumiałe, że poczuła się Pani źle po usłyszeniu ich. Nawet, jeśli w Pani odczuciu nie zrobiła "nic złego", to ta negatywność pozostaje z tyłu głowy. To prawdopodobnie oznacza, że mimo wszystko troszczy się Pani o siostrę.
Bardzo dobrze, że stawia Pani granice i ich pilnuje. Nie ma Pani w obowiązku zgadzać się na takie ani żadne inne żądania, nawet jeśli wychodzą one od rodziny. To Pani dom, Pani przestrzeń, Pani czas. Asertywność to cenna cecha.

Maria Sobol
Pani Kasiu,
to, co Pani opisuje, jest bardzo ludzkim doświadczeniem - stawia Pani granicę, a potem pojawia się poczucie winy i myśl, że może zrobiła Pani coś złego. Tymczasem to, że ktoś zareagował złością czy oskarżeniem, nie oznacza, że Pani postąpiła niewłaściwie. Każdy z nas ma prawo decydować o swojej przestrzeni i czasie, nawet wobec najbliższych.
To, że siostra napisała „okropna jesteś”, mówi więcej o jej rozczarowaniu czy potrzebach, niż o Pani wartości. Zrozumiałe, że te słowa zabolały - szczególnie gdy w relacji często zgadzała się Pani kosztem siebie. Teraz próbuje Pani coś zmienić, a to zawsze budzi emocje po obu stronach. Granice na początku bywają trudne, ale to nie znaczy, że są złe.
Może Pani spróbować za każdym razem, gdy wracają te raniące słowa, przypomnieć sobie: „postawiłam granicę spokojnie i z szacunkiem, mam do tego prawo”. To zdanie może być takim małym „kotwiczeniem” w trudnych chwilach.
Nie jest Pani okropna ani bezwartościowa. Wręcz przeciwnie, Pani próba bycia szczera i dbania o siebie jest oznaką dojrzałości. To wymaga odwagi.
Z ciepłym pozdrowieniem,
Psychoterapeutka integracyjna
Maria Sobol

Sylwia Harbacz-Mbengue
Dzień dobry Pani Kasiu,
to, co pani czuje, jest zupełnie naturalne, a to, że słowa siostry tak mocno na panią wpłynęły, świadczy o tym, jak bardzo zależy pani na tej relacji. Taki emocjonalny rollercoaster jest spowodowany dwiema nakładającymi się potrzebami- z jednej strony chęcią dbania o swoje granice, z drugiej strony bycia dobrą siostrą. Taka reakcja jest bardzo typowa, zwłaszcza kiedy w przeszłości trudno było pani odmawiać.
Dobrze jest trochę znormalizować te uczucia i przyznać, że to normalne, że tak czuje się Pani w tej sytuacji.
Serdeczności
Sylwia Harbacz-Mbengue

Katarzyna Brożyna
Pani Kasiu,
Odpowiadając w skrócie: to, że czuje się Pani „winna” albo „okropna”, jest naturalne, jeśli do tej pory często zgadzała się Pani bez stawiania granic. Pani umysł dopiero uczy się, że odmowa albo odłożenie decyzji nie oznacza bycia złą osobą, tylko zdrową troskę o siebie.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości
Katarzyna Brożyna
Psycholog

Zobacz podobne
Jestem z moim partnerem ponad rok, nie mieliśmy łatwego początku, gdyż on spotykał się z moją przyjaciółką ja z jego przyjacielem. Fakt było to przelotne, ale myślałam, że przez to przejdziemy. Przyjaźniliśmy się długo .. około roku .. wiedzieliśmy o sobie dużo, rozmawialiśmy godzinami o wszystkim … po około roku nie wiem, kiedy zakochaliśmy się w sobie … na początku było pięknie, był czuły, kochany, szarmancki, dawał mi tyle czułości i miłości jak nikt dotąd. Zauważyłam jednak, że ma problemy z alkoholem a za każdym razem, gdy wypił, byłam jego największym wrogiem … wyzywał mnie od kurew, szmat, później doszło kilkakrotnie do rękoczynów …i wieczne wypominanie przeszłości, byłaś kur..a, ciągle mnie wypytywał o sex z bylymi partnerami, czy było mi lepiej, szczegóły, które mnie aż obrzydzały. Taki temat potrafił ciągnąć dwa dni / w zależności od tego ile trwał tzw. melanż. Potrafiłam nie spać dwa dni, bo wypytywał mnie o wszystko, nie dało się nie odpowiedzieć, nie dało się go uspokoić, gdy próbowałam to zrobić, było Jeszcze gorzej. Później przychodził na kolanach i błagał o wybaczenie, mówił, że to alkohol. I znowu był najkochańszy, szarmancki. A ja wierzyłam, że go wyleczę :( postawiłam warunek .. zaszycie się .. 8 miesiącu był zaszyty, był w miarę spokój, chociaż były ataki agresji , wyłonienie przeszłości , partnerów , ale nie tak agresywnie jak po alkoholu . Po 8 miesiącach pojechaliśmy do wakacje , wzięłam ze sobą swojego syna nastolatka . I zaczął się koszmar , codziennie picie , nie skłamię jak powiem że 20 drinków dziennie to normalka . Codziennie jazda , wyzywanie mnie przy synie , wyzywanie jego , wyrzucanie nas z pokoju , mówienie że twoja matka to kurwa ,nie no ogólnie dramat. Ja rozstrój żołądka a wakacje stały się koszmarem . Szkoda mi mojego syna tak bardzo . Nie da się go uspokoić , załagodzić , jak inny człowiek , potwór , psychopata bez empatii traktujący mnie jak największego wroga . Najlepsze jest to że na tych wakacjach kupił pierścionek zaręczynowy i się oświadczył, a na drugi dzień mi go wyrwał z palca. Codziennie wyzyska , szarpanie , wymyślanie sytuacji, które nie miały miejsca, bo warto zaczyna,c że po alkoholu ma urojenia i wymyśla sobie sytuacje . Jak można kogoś kochać niby ogromną miłością - i tak kogoś traktować , jeden dzień cię kocha drugiego dnia traktuje jak największego wroga . Nie wiem jak z tego wyjść .
Nie wiem, od czego zacząć . Doszło do mnie że jestem z psychopata i okropnie się go boję . Jest mściwy i zdolny do wszystkiego . Nie chce odejść na ścieżce wojennej . Ale nie wiem jak to zrobić . Mam rozwalona psychikę , i nie wiem dlaczego jest dla mnie taki agresywny . Co się stało z człowiekiem, w którym się zakochałam , dla którego byłam oczkiem w głowie , który taktował mnie jak księżniczkę a teraz jak zwykła szmatę ….