Left ArrowWstecz

Niska samoocena - jak sobie pomóc?

Jak poradzić sobie z niską samooceną?
Piotr Furman

Piotr Furman

Dzień dobry!

 

Niska samoocena, czyli postrzeganie własnej osoby czesto jako niewystarczajaco dobrej, odstającej od ogół  społeczeństwa pod różnymi aspektami to złożony problem. Może on wynikać z różnych czynników, np.wzorca relacji z ważnymi osobami. Samoocena wpływa na różne obszary życia, np.poczucie własnej skuteczności w pracy czy też odczuwany poziom stresu. Najlepszą formą pracy nd poprawą samooceny jest psychoterapia. Samoocena to złożony problem, myśle, że do pracy nad nią mógłbym polecić np. nurt psychodynamiczny lub TFP czyli tzw. Terapię Skoncentrowaną na Przeniesieniu. Pozdrawiam, Piotr Furman

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Małgorzata Korba-Sobczyk

Małgorzata Korba-Sobczyk

Witaj 

Przy pracy nad niską samooceną  pamiętaj o paru  rzeczach: praktykuj wdzięczność: zaczynaj dzień od zapisania 3 rzeczy za które jesteś wdzięczna ( pogoda, smak kawy czy obecność przyjaciela ) to pomoże Ci skupić się na pozytywach; ustalaj małe cele , które będziesz w stanie zrealizować; nie krytykuj siebie: jeśli coś się nie uda powiedz to było bardzo trudne ale następnym razem poradzę sobie; rozwijaj nowe umiejętności i bądź aktywna , aktywność fizyczna i zdrowa dieta  mają bardzo duży wpływ na nasze samopoczucie . 

Praca z terapeutą pomoże  w osiągnięciu zamierzonego celu. 

 Pozdrawiam 

 

 Małgorzata Korba-Sobczyk 

 psycholog, 

 

2 lata temu
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

dzień dobry,

pierwszym krokiem do zmiany jest uświadomienie sobie, że coś nam przeszkadza, źle się z tym czujemy. Masz to już za sobą, sugeruję konsultację z psychologiem/psychoterapeutą, co może pomóc znleźć przyczyny takiego stanu a przede wszystkim polepszy funkcjonowanie.

Pozdrawiam

2 lata temu
kryzys

Czy doświadczasz kryzysu psychicznego?

Zobacz podobne

Jak naprawić relacje małżeńskie po latach konfliktów i odzyskać radość życia?

Dzień dobry, Jestem z mężem od 18 lat w tym 15 lat po ślubie. Mamy trójkę dzieci. Zawsze byliśmy uważani za świetną parę i nam było ze sobą dobrze. Mój mąż był moim najlepszym przyjacielem. Kilka lat temu zaczęło się między nami psuć. Byłam z dziećmi w domu, mąż pracował. On był wiecznie niezadowolony, bo w pracy miał dużo obowiązków, ja byłam zmęczona ciągłą opieką nad dziećmi i brakiem pomocy (Mąż ciągle był w pracy, a dziadkowie z różnych przyczyn odmawiali pomocy). Zaczęliśmy się kłócić. Zarzucał mi brak wsparcia, ja jemu nieobecność. Poszedł na zwolnienie lekarskie, żeby mu udowodnić, że go wspieram, napisałam mu wypowiedzenie. Zostaliśmy bez pracy i środków do życia. W międzyczasie pojawił się konflikt z moimi rodzicami. Mój tato jest trudnym człowiekiem i lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Niepotrzebnie weszliśmy z nim w układ, pomógł nam spłacać kredyt, robił nam meble do domu, a w zamian za to oczekiwała pełnej swobody i wtrącał się w nasze życie. Na tym polu też było wiele kłótni. W końcu mój mąż zwolnił się z pracy i zaczął mówić o przeprowadzce do swoich rodziców. Miałam duże wątpliwości. Snuliśmy wcześniej marzenia, że na starość przeprowadzimy się tam i zbudujemy mały domek. Na początku co jakiś czas pojawiał się temat możliwej przeprowadzki. Że odetniemy się od moich rodziców, że będą większe możliwości, że będziemy mieć chociaż jednych dziadków na miejscu. W końcu i na tym punkcie pojawiły się kłótnie. Mój mąż był zdecydowany, ja miałam wątpliwości. W końcu uległam i wyprowadziliśmy się. Przekonała mnie bliskość dziadków i to, że będziemy mieć swój wymarzony dom. Minęło 3 lata. Mieszkamy w starym domu po dziadkach mojego męża. Początkowo bez łazienki bez ogrzewania. Przez ten czas mój mąż nadal nie pracuje i tylko obiecuje, że zrobi remont, że tym się zajmie czy tamtym. Wróciłam do pracy, żeby było z czego żyć i żeby on będąc w domu, mógł zająć się budową domu i ogarnięciem naszego obecnego lokum. Nic się nie dzieje. Ustalamy coś jednego dnia, na drugi dzień wracam z pracy i tylko słyszę, że dzieci mu nie dały zrobić, że pogoda była nie taka, albo że musiał zająć się czymś innym. Rozumiem, że może się coś wydarzyć, co uniemożliwia realizację planów, ale codziennie? Wiem, że ja też nie jestem łatwym do życia człowiekiem. Czasami myślę sobie, że jestem toksyczna. Wydaje mi się też, że żeby było dobrze, obie strony muszą chcieć. Mój mąż się tłumaczy brakiem motywacji, kiepska kondycja psychiczna. Ale nie szuka nigdzie pomocy. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Mam wrażenie, że nie mam innego wyjścia. Albo zaakceptować, albo odejść. Nie umiem już z nim rozmawiać. Ale też pamiętam, jak nam kiedyś było dobrze razem i pamiętam to, że w każdej sytuacji kiedyś mogłam na nim polegać. Szkoda mi dzieci, szkoda mi tych wspólnych lat. Z drugiej strony jestem już tak zmęczona tą ciągłą walką. Poczuciem, że wszystko jest na mojej głowie, a zamiast trójkę dzieci i wsparcia męża mam czwórkę dzieci i zero wsparcia. Może ja to wszystko źle odbieram i tak naprawdę to ja robię coś złego i przez to jest, jak jest. Co mogę zrobić? Jak to wszystko naprawić? Czasu nie cofnę, błędów nie cofnę. Jest w nas tyle żalu i tyle frustracji. Jak się tego pozbyć jak odzyskać chęć życia i radość?

Poczucie winy i lęk przed odejściem od partnera uzależnionego. Dlaczego czuję wyrzuty sumienia? Jak sobie poradzić?
Co mam zrobić, by przestać czuć się winna tego, że chcę odejść od partnera, który jest uzależniony od alkoholu, hazardu i narkotyków? Chce ratować siebie i dzieci. Nie chce dłużej tak żyć, bo dzieci są małe jest ich 2 i za chwilę rodzi się 3. On nie pracuje. Nie dba o dzieci, nie dba o mnie nawet podczas mego pobytu w szpitalu. Mimo to ciągle mam poczucie winy, że chcę wychodząc ze szpitala odejść i niego wraz z dziećmi. Czuję jakbym go zostawiła ma pastwę losu, bo wiem, że zostanie bez dachu nad głową. Jak wyleczyć te poczucie winy, dlaczego czuję strach i boję się, że popełniam błąd. Wiem, że nie, ale tak bardzo boję się samotności, boje się, że pęknie mi serce jeśli okaże się, że szybko znalazł inną kobietę. Dlaczego się wgl tym przejmuję? Jak mam z tym walczyć?
13 lat, nadużywam alkoholu. W głowie mam wrażenie, że są dwie osoby, z czego jedna jest odrębna ode mnie.
Dzień dobry- mam pytanie, mam problem, nadużywam alkoholu, tak dla jasności mam 13 lat. Oprócz tego mam wrażenie, że przez to zacząłem się kłócić z samym sobą w głowie, ale w specyficzny sposób, ponieważ przybiera to rozmowę między dwiema różnymi osobami. Ta druga osoba, z którą rozmawiam, zdaje się być dla mnie bardzo niemiła, często mnie obraża i mnie odsuwa od pomysłu, aby o tym komuś powiedzieć. Te rozmowy nie pojawiają tylko po alkoholu, na trzeźwo też to mam. Mam stwierdzoną depresję oraz zespół aspergera. Niezależnie od mojego samopoczucia tak samo często się to pojawia i często on komentuje moje działania, myśli, myśli samobójcze, picie alkoholu, w zasadzie wszystko. Moje pytanie brzmi co zrobić i co to może być ?
Już 8 razy nie zdałam prawa jazdy, bardzo mnie to przytłoczyło.
Już 8 razy nie zdałam prawa jazdy, bardzo mnie to przytłoczyło. Jeździłam w dwóch szkołach jazdy i tak nie zdałam. Strasznie spadła mi samoocena. W szkole zawsze dawałam sobie radę,byłam wzorową uczennicą a tutaj nie mogę zdać egzaminu praktycznego na prawo jazdy. Teorię zdałam za pierwszym razem.
TW: samookaleczenie. Dlaczego mój mózg planuje blizny samookaleczania z wyprzedzeniem? Czy to normalne?

TW: samookaleczenie

 

Czemu mój mózg musi mieć zaplanowane wcześniej, gdzie będą blizny po samookaleczaniu na rękach. Planuje, gdzie dokładnie mają być, na ileś ran do przodu. Nie mam pojęcia czemu i czy to jest chore i o co mi chodzi, ale chorobliwie na to patrze

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!