
Jak radzić sobie po rozstaniu i depresji po odejściu żony?
Dzień dobry. Mam ogromny problem ze sobą, rozstaliśmy sie żoną - to ona odeszła, jesteśmy ze sobą w małżeństwie pół roku a w związku 3 lata i koniec, a ja ją cały czas kocham..nie mogę o niej zapomnieć, a minęło 2 miesiące od rozstania. Oglądam zdjęcia, płacze, przeszukuje ja w mediach społecznościowych i aż płacze jak ją widzę jedynie tylko na zdjęciach. Byłem u psychiatry, biorę leki na depresję, ale czuję, że to mi nie pomaga ...co mam robić, jak mam dalej żyć? Proszę o poradę
Łukasz

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Bardzo mi przykro, że przechodzisz przez tak bolesny czas. Rozstanie – zwłaszcza z kimś, kogo nadal kochasz – może być emocjonalnym wstrząsem, który zostawia człowieka rozbitym i zagubionym. To, co opisujesz – tęsknota, płacz, potrzeba sprawdzania, niemożność odcięcia się – jest ludzką reakcją na stratę, nie oznacza, że jesteś słaby czy że coś z Tobą „nie tak”.
Leki pomagają złagodzić objawy, ale nie zastąpią rozmowy i przeżycia żałoby po rozstaniu. Dlatego bardzo ważne jest, byś rozważył rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą. Samo przejście przez emocje, bez ich wypierania czy oceniania siebie, to pierwszy krok do odzyskiwania siły.
Pamiętaj też: to, że teraz boli, nie znaczy, że będzie bolało zawsze. To trudny moment, ale nie jest końcem Twojej historii. Masz prawo tęsknić, ale masz też prawo i szansę na nowy początek – nawet jeśli dziś w to trudno uwierzyć.
Przesyłam Ci dużo siły,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Olga Siedlanowska-Chałuda
Dzień dobry,
To przez co Pan obecnie przechodzi, jest bardzo trudne, ale też naturalne. Jeśli to był dla Pana ważny związek, to jest naturalnym, że rozstanie wiąże się z dużym cierpieniem.
Dobrze, że sięgnął Pan po pomoc i bierze leki na depresje. W zaistniałej sytuacji rekomendowałabym umówienie się na rozmowę z psychologiem, który może udzielić wsparcia w kryzysie bądź rozważyć spotkanie z psychoterapeutą, aby pracować nad depresją. Terapią rekomendowaną w zaburzeniach nastroju jest terapia poznawczo-behawioralna (CBT). Ważne, aby rozpocząć ją na wczesnym etapie zaburzenia, wtedy potrzeba o wiele mniej czasu, aby wywołać efekt i objawy ustąpiły.
Powodzenia!

Marcin Łazarski
Może warto rozważyć konsultacje u psychoterapeuty, aby zrozumieć emocje i co się dzieje. Często emocje po rozstaniu są bardzo silne, wręcz traumatyczne. Pytanie, czy coś w tej sytuacji jeszcze można zrobić, czy warto się godzić z tą sytuacją i próbować przeżyć żałobę po związku.
psychoterapeuta Marcin Łazarski, życzę powodzenia!

Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
To, co Pan przeżywa, jest bardzo bolesnym doświadczeniem i trudno się dziwić, że po takim rozstaniu odczuwa Pan ogromny smutek i tęsknotę. Zakończenie związku, zwłaszcza gdy uczucie wciąż jest silne, to silny wstrząs emocjonalny - potrzeba czasu, by przeżyć stratę i zacząć się z niej stopniowo podnosić.
To, że Pan płacze, tęskni, wraca do zdjęć, to naturalne reakcje. Serce często nie nadąża za faktami. Leki przeciwdepresyjne mogą pomóc złagodzić objawy, ale same nie wystarczą - bardzo ważne jest także wsparcie emocjonalne i rozmowa. Zachęcam, by oprócz leczenia farmakologicznego rozważył Pan spotkania z psychologiem. Nie musi Pan przez to przechodzić sam.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska

Zobacz podobne
Dzień dobry, piszę bo już sobie nie radzę... Mam 44 lata, dwójkę dzieci i męża. Niedawno przeprowadziliśmy sie w nowe miejsce, nasz wymarzony dom. Od momentu przeprowadzki czuje smutek, nawet rozpacz. Nie jestem w stanie funkcjonować normalnie. Budzę się codziennie o 4 i nie jestem w stanie spać. Wcześniej mieszkaliśmy w domu z moimi rodzicami, mnie nie było źle, ale nowy dom to też była moja decyzja... mimo że mieszkamy blisko - 10 minut od rodzinnej miejscowości, ja czuję się jakbym przeprowadziła się na inną planetę. Mam wszędzie daleko, między pracą a zajęciami dzieci jestem w domu rodzinnym, bo nie ma sensu tu wracać. Tracę czas na ciągłe dojazdy, no i kwestia kredytu, który nam zjada jedną pensję. Mąż jest tutaj szczęśliwy, ja chciałabym wrócić na stare śmieci i żyć bez stresu. Przechodzimy straszny kryzys. Mówi mi, że to co czuje nie jest normalne, ze wszyscy sobie jakoś radzą... a ja czuję tak ogromną pustkę i samotność, że ryczę codziennie w aucie... czuje się więźniem tego domu. Moje życie zostało w rodzinnej miejscowości, dzieci tam chodzą do szkoły a ja pracuję. Tam są moi rodzice i znajomi. Za płotem chciałabym widzieć moich rodziców, a nie obcych ludzi. Czy to nienormalne? Wiem, że to moja decyzja, ale 5 lat temu nie myślałam o tym w ten sposób... Chcialabym wrócić, ale nie wiem czy jest to możliwe.... teraz czuję, że nie mam domu. Ani tutaj, ani w rodzinnej miejscowości. Sama się tak załatwiłam i nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Dziękuję za możliwość napisania tych słów.