Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z toksyczną atmosferą w domu i problemami wychowawczymi siostry?

Co zrobić w takiej sytuacji? Parę miesięcy temu siostra z mężem i dziećmi wprowadzili się do nas. Matka stwierdziła, że tak na pewien czas będzie lepiej. Siostry mąż wyjeżdża w trasy na tydzień, siostra nie będzie musiała zostawać z dziećmi sama. Po ich wprowadzce zaczęły się kłopoty. W naszym domu nie ma chwili spokoju – dosłownie. Ciągle tylko płacz, krzyki dzieci, trzaskanie, rzucanie o ściany wszystkim i tak wygląda każdy dzień. Siostra jest bardzo nerwowa, wybucha nerwami wręcz o każdy szczegół. Wrzeszczy na te dzieci nawet, gdy wyleją troszkę wody. Największe awantury toczą się z tymi dziećmi i matką wieczorami, gdy dzieci mają iść spać. Dzieci nie chcą iść się myć czy ubierać, matka dzieci wpada w szał, zaczyna się krzyk, ryk dziecka, wrzeszczenie. Mam wrażenie, że dzieci są zastraszone – rodzice o wszystko im się czepiają, robią awantury zamiast powiedzieć spokojnie. Ojciec, gdy wraca do domu, ciągle „ustawia” jakby syna. Ciągle coś mu nie pasuje. Syn ciągle zdenerwowany. Zaczął bić i kopać inne dzieci, również dorosłych. Mam wrażenie, że czasami nie mają cierpliwości do tego dziecka – ono siedzi spokojnie, robi coś przy nim, niepotrzebnie się wydrą mu nad głową i to dziecko wystraszone płacze pół godziny, gdzie jeszcze matka wszczyna przy tym awanturę. Dziś ojciec dziecka zaczął obwiniać mnie, że moją winą jest to, że matka dziecka jest nerwowa, ponieważ ja nie pomagam jej w obowiązkach domowych, co jest nieprawdą. Słyszałam ich rozmowę po prostu. Zaczęłam mieć do niego trochę obawy, ponieważ on jest też trochę wybuchowy. Mam wrażenie, że nastawi siostrę przeciwko mnie lub zaraz mi będą wszczynać takie awantury. Brakuje już na to wszystko sił. Na dodatek odbija się to na mojej chorobie przewlekłej. O wyprowadzce na razie nie ma mowy. Rozmowy nie pomagają – twierdzą, że oni dobrze ich wychowują i nic złego nie robią. To ich sprawa. Szkoda trochę tych dzieci. Widać, że się boją. Co zrobić w takiej sytuacji?

User Forum

Anonimowo

1 miesiąc temu
Eliza Borowiak

Eliza Borowiak

Dzień dobry. Rozumiem, że sytuacja nie jest łatwa. Uważam, że byłoby dobrze, aby Pani porozmawiała ze siostrą. Mam na myśli szczerą rozmowę o tym, co Pani zauważa w kontekście funkcjonowania Waszej rodziny, jak również o tym, co Pani czuje i jakie konkretne emocje Pani towarzyszą.  Myślę, że warto powiedzieć, że wybuchowość męża Pani  siostry wzbudza w Pani niepokój i obawy.  Czasami w życiu doświadczamy sytuacji, w których uczymy się  "stanąć za sobą" i postawić granice.  Może ta historia jest o tym ... Proszę zadbać o siebie, o swoje emocje i zdrowie, na miarę możliwości. Pozdrawiam ciepło. Eliza Borowiak

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Krzysztof Chojnacki

Krzysztof Chojnacki

Sytuacja, którą Pani opisuje, jest emocjonalnie obciążająca i mogłaby powodować poczucie bezsilności wobec chaosu, jaki panuje w domu. Długotrwałe napięcie i przebywanie w atmosferze krzyku mogą prowadzić do wyczerpania emocjonalnego, zwłaszcza gdy dotyczy to osób zmagających się z chorobą przewlekłą. Opisywane zachowania siostry i jej męża mogą wskazywać na brak umiejętności radzenia sobie ze stresem i emocjami, co odbija się na dzieciach. Warto chronić siebie – jasno określać granice, unikać wchodzenia w konflikty i w razie potrzeby wycofywać się z sytuacji eskalujących. Jeśli dostrzega Pani, że dzieci są krzywdzone lub stosuje się wobec nich przemoc psychiczną, sugeruję zgłoszenie sprawy do ośrodka pomocy społecznej. Takie działanie może im realnie pomóc. Dla Pani do rozważenia byłoby również skorzystanie z konsultacji psychologicznej, by odzyskać równowagę i znaleźć sposoby ochrony siebie w tej sytuacji. 
Pozdrawiam Krzysztof Chojnacki, psycholog.

1 miesiąc temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Brak emocji po śmierci bliskich, narcyzm czy coś innego? Problemy z rodziną i traumą

Gdy umierają moi znajomi lub ludzie z rodziny, to nic nie czuję. 

Nie chodzę nawet na ich pogrzeby. Czy powinnam mieć w sobie żal, rozpacz itp.? Czy to ten słynny narcyzm? Dodam, że nie lubię większości ciotek, kuzynów i powody mam do tego słuszne. Bardzo często wspominam kolegę, który umarł za czasów szkolnych i jest mi przykro. Albo gdy umarła Pani, która mi pomogła... Natomiast gdyby moi rodzice umarli, to z jednej strony na pewno byłoby mi ciężko, ale bardziej bym czuła ulgę i wolność. Z nimi kojarzy mi się tylko wstyd i pas. Podobnie mam z siostrą, która znęcała się nade mną od małego i zrujnowała psychikę. Mając 30 lat, potrafiła mnie bluzgać i wyśmiewać się. Wiele osób pozwalała sobie na takie traktowanie mnie, bo trochę niedomagań po wypadku. Ale jestem w pełni sprawna umysłowo. 

Gdy zaczęłam się mocniej rehabilitować sama i stawiać granice, to przestałam być workiem treningowym dla wszystkich i mam wrażenie, że przypisują mi swoje cechy! Wmawiają, że mam urojenia, że nikt mnie nie bił, że to ja jestem chamska, opryskliwa, źle się odnoszę.... A wręcz powinnam leczyć psychiatrycznie. Ludzie, którzy gnoili mnie latami, mają amnezję. 

Proszę tylko nie usprawiedliwiać przemocy, bo ja pochodzę z domu przemocowego i pomagam ludziom, nie obrażam nikogo.

Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka.
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka, mimo iż nie jesteśmy razem. Sto razy przekroczył granicę, dawałam szansę i boję się, że mogę to zrobić kiedyś jeszcze raz. Choć wiem, że nie powinnam. To jakaś nigdy niekończąca się historia, wieczne traumy. Mam dość, ale przecież tyle razy miałam już dość, tyle razy był definitywny koniec. I znów powtarzam błędy... Jak sobie pomóc? Czy psychoterapia jest w stanie coś zaradzić? Nie mam czasu, nie mam sił od nowa wałkować problemu samemu psychologowi, a bardziej może możliwości zostawiania małego dziecka (łącznie mam 3 dzieci). Sam psycholog, wysłuchiwanie problemów to za mało :( Jakie są szanse, że psychoterapia odmieni mnie? Jakich narzędzi można się spodziewać na psychoterapii, mam na myśli ćwiczenia czy coś, czym to się różni od wizyt u psychologa?
Jak poradzić sobie z toksycznym rodzinnym środowiskiem? Alkoholizm, konflikty i decyzje o wyprowadzce
Proszę o pomoc ? Słowa otuchy ? Żeby ktoś mną potrząsnął ? Moja matka jest alkoholiczką od ponad 20lat. Po alkoholu robi awantury. Była na leczeniu, nic to nie dało. straciła prawo jazdy, nie pracuje, oficjalnie jest na rencie z powodu depresji. Ale lekarz nie wie że pije. Usłyszałam z jej ust wiele przykrych słów, nie raz rzucała się na mnie za zabranie jej alkoholu. Naprawdę mnóstwo ciężkich historii. Ojciec jest nieobecny, wraca tylko na weekendy. Bardzo mi go szkoda. Kiedyś byliśmy blisko. Z jego powodu postanowiłam zostać po ślubie w rodzinnym domu. Żeby mu pomóc, żeby nie był tu sam z żoną alkoholiczką. Jest dobry człowiekiem. Ale nie potrafi wziąć na siebie odpowiedzialności. Wielokrotnie dał się nabrać matce i wierzył w jej przemianę, wracał na dzień-dwa kiedy ona się dobrze trzymała i wierzył że ona przestała pić. Kłócił się ze mną że nie mam racji, że źle ją traktujemy bo ona nie pija. Wyjeżdżał a matka dwa dni piła tak że nie wstawała z lodka. Czasem tata też wypije, wtedy kłócą się do nocy. Wtedy dokucza też mi i mojemu mężowi. Krytukuje nas, wytyka jakieś głupoty. Ma problem że nie remontujemy domu, że mieszkamy u niego i nie płacimy czynszu. Opłacamy rachunki po połowie, opiekujemy się domem gdy jego nie ma, sprzątamy, dbamy o ogród, wykonujemy drobne naprawy czy remonty. Ale nie chcemy pakować się w remont generalny bo dom nie jest nasz. Chcieliśmy mieszkać w tym domu na zawsze, tzn ja. Mąż nie protestowal, ale nie było to spełnienie jego marzeń. Dotąd jrodzice nie zapisali nam domu, mamy dać 100tys na remont. Kwota jest kosmiczna. Chcieliśmy się dogadać. Ale ostatnio tata pod wpływem alkoholu zwyzywał mojego męża od gnoja jebanego i śmiecia pierdolonego. Powiedział że jak nam się nie podoba to mamy się wynosić, że on nikogo nie potrzebuje, dom sprzeda. Następnego dnia tego nie pamiętał, ale nie przeprosił za swoje słowa. W nas cos pękło. Maz ma dosyć takiego traktowania, wyzywania. Ja chyba jestem przyzwyczajona i lepiej to znoszę. Ale w tym wszystkim jest też nasz 6letni syn. Który coraz więcej widzi i słyszy. Coraz więcej rozumie. Nie raz mówił mi że słyszał jak babcia kazała tacie spierdalac... Takie słowa z ust małego chłopca to straszna sprawa. Podjęliśmy decyzję, załatwiamy kredyt i szukamy domu. Poifnormowalam ojca że się wyprowadzimy. On teraz żałuje, jest mu przykro. A ja mam tak straszne wyrzuty sumienia. Płaczę na samą myśl że muszę go tu zostawić z matką. Że być może już nigdy się do mnie nie odezwie. Mam ściśnięty żołądek, dusi mnie w klatce, nie mogę wziąć oddechu. Ból głowy od którego chce się wymiotować. Wiem że dla własnego dobra, i dobra mojego męża i syna, powinnam się wyprowadzić. Ale czy będą szczęśliwa mają wyrzuty sumienia że zostawiłam ojca ? Mam rodzeństwo, wiem że możemy opiekować się tatą na zmianę. Ale nie wiem czy sobie poradzę jeśli tata będzie miał do mnie całe życie żal. Potrzebuje żeby ktoś spojrzał na problem z boku i powiedział mi co robić.
Jak pomóc dorosłemu synowi, który się okalecza i unika pracy?
Zauważyłam że mój dorosły syn 29 lat, żeby nie szukać pracy lub mieć powód żeby do pracy chodzić. Okaleczać sobie oczy, do tego stopnia że są opuchnięte, zaropiałe. Co mam robić, nie ma ubezpieczenia. Gdzie szukać pomocy
Jak pomóc ojcu zmanipulowanemu przez nową partnerkę po śmierci mamy? Prośba o rady

Cześć, piszę tutaj, bo nie wiem już, co robić. Czuję się, jakbym straciła oboje rodziców. Po śmierci mamy ojciec związał się z dużo młodszą kobietą. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Jego partnerka kontroluje go na każdym kroku – nie możemy z siostrą spokojnie z nim porozmawiać, bo ona zawsze jest obok, wtrąca się, słucha, a potem ma do niego pretensje. Ojciec twierdzi, że „nie może” jej wyrzucić, choć mówi, że ma jej dość. Wiemy, że się jej boi. Słyszałyśmy też, że ma na niego jakieś „haki”. Powiedziała wprost, że „ustawi nas tak, jak jego” – czyli chce przejąć kontrolę nad całą rodziną. Ojciec przestał mieć swoje życie – kiedyś w weekendy odpoczywał, relaksował się. Teraz robi tylko to, co ona chce: zakupy, wyjazdy do jej rodziny, do ludzi, których kiedyś unikał. Nie może sam decydować o niczym – nie wychodzi nigdzie sam: ani do kolegów, ani nawet do swojej siostry czy szwagra. Wszystko musi być „z nią” lub za jej zgodą. Każdy weekend wygląda tak, jakby specjalnie organizowała mu czas, żeby tylko nie był z nami i nie miał okazji pomyśleć po swojemu. Wciąż mieszkam w rodzinnym domu, ale nie mogę się w nim czuć swobodnie. Nic nie jest już moje, wszystko podporządkowane jest jej. To boli. Próbuję z nim rozmawiać, wysyłałam wiadomości, delikatnie pytam, czy jest szczęśliwy, ale unika odpowiedzi. Boję się, że sytuacja się pogorszy, że całkiem się od nas odetnie, a ona będzie miała nad nim pełną władzę. Jeśli ktoś z Was był w podobnej sytuacji – bardzo proszę o rady. Jak rozmawiać z osobą, która jest zmanipulowana? Czy można jakoś ochronić go (i nas) przed taką toksyczną osobą? Nie chcę się poddać, ale czuję, że grunt osuwa mi się spod nóg. Dziękuję każdemu, kto przeczyta i odpowie.

problemy wychowawcze

Problemy wychowawcze - jak je rozpoznawać i skutecznie rozwiązywać?

Problemy wychowawcze to powszechne wyzwanie dla rodziców. Zrozumienie ich przyczyn i skutecznych metod rozwiązywania jest kluczowe dla rozwoju dziecka. Oto praktyczne wskazówki pomagające radzić sobie z trudnościami wychowawczymi.