Left ArrowWstecz

Jak sobie radzić z wycofaniem społecznym, brakiem motywacji i poczuciem wstydu?

Witam Od pewnego czasu , zaczęło się 3 lata zaczęłam mniej wychodzić z domu. Zaczęłam tracić chęci na cokolwiek. Powodem było moje bezrobocie, wstydziłam się tego. Nie pracowałam bo się bałam pracy, najbezpieczniej czułam się w domu,. Było mi głupio ,że mając trójkę dużych dzieci wciąż jestem na utrzymaniu męża. Tak zaczęłam powoli wycofywać się z życia społecznego. Mąż w pewnym momencie coraz bardziej zaczął naciskać na moją pracę, czy chociażby studia, cokolwiek, wolontariat. Byłam zawsze wycofana i nie przejawiałam żadnego zainteresowania , zaangażowania się w cokolwiek ani w pracę ani naukę. Wszystkiego się bałam(boje) a raczej wstydzę ludzi. Wstydzę się swojego wyglądu, swojego ciała, głosu, swojej mimiki, swoich ruchów. Koleżanka mi kiedyś powiedziała ,że jestem bez emocji. Były okresy ,że potrafiłam w coś bardzo się zaangażować, nie mogłam się od tego oderwać, np szycie na maszynie czy jazda motocyklem. Potrafiłam spędzać np przy szyciu całe dnie, Czytałam , oglądałam jak coś uszyć, zrobić wykrój itd. Tak samo z motocyklem. Czy grą na pianinie. Ze wszystkiego jednak zawsze po jakimś czasie rezygnowałam... Rok temu mąż z powodu mojego bezrobocia zostawił mnie z dziećmi, Po tym stałam się bardziej obojętna, Brakuje mi motywacji, nie mam celu, nic nie robię, leżę całymi dniami, nawet nie jestem w stanie obejrzeć żadnego filmu. Pracę jednak znalazłam. Ale mam ogromne problemy w kontaktach z ludźmi. Jako pracownik dobrze pracuje, ale nie potrafię odnaleźć się w grupie ludzi, wogole się nie odzywam jak wszyscy pijemy kawę, rozmawiam tylko jak jestem sam na sam z kimś. I widzę, że zaczynają dziwnie na to patrzeć . Mam wrażenie ,że jestem obgadywana i wyśmiewana. Pozatym nie lubię mojej pracy, nie tyle co nie lubię ale mam pracę w której trzeba być bardziej otwartym a ja jestem wycofana, nieśmiała, co mi bardzo utrudnia pracę. I przez to moja nieśmiałość zmuszam się żeby wogole tam iść. Mam wrażenie ,że robię wciąż z sobie idiotkę. Mam problemy ze snem. Rano po wypiciu kawy , wymiotuje ta kawę ale to tylko jak muszę iść do pracy. Obawiam się, że pewnego dnia nie wstanę rano i po prostu tam nie pójdę . Bo nie będę w stanie, Teraz rozsyłam CV i szukam czegoś innego, gdzie będzie mniejsza grupa ludzi, Mam coraz częściej myśli samobójcze, nie widzę sensu życia, wciąż chodzę spięta , całe moje ciało jest napięte, w pracy szczególnie, Wychodzę tylko na zakupy, czasami coś do ubrania kupię,w domu nie chce mi się sprzątać, gotować, (muszę się zmuszać żeby to zrobić) głównie leżę. Z dziećmi mam słaby kontakt, nie poswiecam im czasu, mało rozmawiam z nimi, nie mam siły ani chęci. I zawsze wszystko robie na ostatnią chwilę, wszytko odkładam na później. Przestałam dbać o higienę, myje się tylko przed wyjściem z domu. Wieczorem wogole się nie kąpie. Czy to depresja? Chory na depresję nie widzi podobno, że jest chory, nie wie co się z nim dzieje. Zaburzenia lękowe? Fobia społeczna,?? Pozdrawiam
User Forum

Anna

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Pani Anno,

To, co Pani opisuje, może wskazywać na fobię społeczną, depresję lub zaburzenia lękowe. W takiej sytuacji warto zawalczyć o siebie i swoje samopoczucie, zwracając się po pomoc do specjalisty – lekarza psychiatry oraz psychoterapeuty. Pojawiające się myśli samobójcze są poważnym sygnałem, którego nie można bagatelizować.

Widzę w Pani wiadomości wiele bólu i trudnych emocji, ale także cichy apel o wsparcie. I to bardzo dobrze, że Pani o tym pisze – to pierwszy krok ku zmianie. Warto pamiętać, że takie trudności nie są Pani winą i że można z nich wyjść z odpowiednią pomocą.

Mimo wszystko wciąż się Pani stara – zmusza się do pracy, szuka nowych możliwości. To pokazuje, że ma Pani w sobie siłę, choć teraz może być trudno ją dostrzec. Zachęcam do poszukania profesjonalnego wsparcia.

 

Z pozdrowieniami

Katarzyna Organ

psycholog, psychoterapeuta

w zeszłym miesiącu
Centrum Kreatywnego Rozwoju  Kamila Stefanik

Centrum Kreatywnego Rozwoju Kamila Stefanik

Witam serdecznie, z Pani opisu wynika, że doświadcza Pani cierpienia emocjonalnego. Jeśli chodzi o diagnozę, to najlepiej byłoby udać się do gabinetu psychoterapeutycznego i każdy specjalista będzie prowadził wywiad w celu ustalenia diagnozy. Jestem przekonana, że praca z terapeutą np. w podejściu poznawczo-behawioralnym nauczy Panią radzić sobie z napięciem, zdrowo regulować emocje, i przepracować negatywne przekonania kluczowe o sobie ("robię z siebie idiotkę"), które się aktywizują w trudnych dla Pani momentach na bardziej pożyteczne i pomocne. Proszę szukać terapeuty CBT

w zeszłym miesiącu
Tomasz Gromadka

Tomasz Gromadka

Dzień dobry Pani Anno, 

z tego, co czytam, doświadcza Pani silnego lęku związanego z pracą i kontaktami z ludźmi w pracy, lęk jest tak mocny, że powoduje dolegliwości psychosomatyczne (wymioty), doświadcza Pani też obniżonego poczucia własnej wartości i ma Pani myśli przeciwko życiu. Nie ma Pani energii na codzienne czynności i na relację z dziećmi. Pani sytuacja w moim poczuciu wymaga wizyty u specjalisty, prawdopodobnie doświadcza Pani depresji. 

To już od Pani zależy, jaki to będzie specjalista: czy psychoterapeuta, czy psychiatra a może psycholog. Polecam instytucje Centrów Zdrowia Psychicznego, można w nich uzyskać bezpłatną pomoc z zakresu zdrowia psychicznego: https://www.gov.pl/web/zdrowie/centra-zdrowia-psychicznego Gdyby myśli przeciwko życiu nasiliły się u Pani, proszę się zgłosić na Izbę Przyjęć najbliższego Pani Szpitala psychiatrycznego albo wezwać karetkę. Pani życie jest najważniejsze i najcenniejsze. Teraz jest Pani w dużym trudzie, ale może Pani zająć się swoim zdrowiem i samo zrobienie kroku ku zdrowiu może przynieść pewną ulgę. 

 

Życzę Pani wszystkiego dobrego. 

Tomasz Gromadka 

w zeszłym miesiącu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Dzień dobry Anno,

Dziękuję, że się podzieliłaś tym, co przeżywasz. 

To wymagało odwagi, zwłaszcza w takim stanie. Opisujesz wiele objawów, które mogą świadczyć o bardzo silnym przeciążeniu psychicznym – utrata motywacji, wycofanie z życia społecznego, poczucie winy i wstydu, napięcie, trudności ze snem, myśli samobójcze, a także problemy z codziennym funkcjonowaniem, higieną i relacjami.  

Nie jestem w stanie stawiać diagnoz i nie robię tego przez internet ze względu na etykę pracy, ale to, czego doświadczasz, według mnie może wskazywać na objawy depresji i/lub zaburzeń lękowych, w tym elementów fobii społecznej. Z całą pewnością to nie są „wymysły” czy „lenistwo” – to realne cierpienie psychiczne, które wymaga uwagi i wsparcia. W tym miejscu chcę, żeby wybrzmiało, że warto byłoby udać się na diagnozę do psychiatry, który na spotkaniu z Tobą będzie mógł dokładnie przeanalizować trudności, objawy i to z czym się zmagasz, by Ci pomóc. 

To bardzo ważne, że mimo tego wszystkiego udało Ci się znaleźć pracę i próbujesz szukać innej, bardziej dopasowanej. 

To znak, że jest w Tobie siła, nawet jeśli teraz wydaje się przytłumiona. 

W tej sytuacji bardzo ważne jest, byś nie zostawała z tym sama. Dlatego jeszcze raz wspomnę, że warto jak najszybciej skontaktować się z lekarzem psychiatrą – to pierwszy krok, który może przynieść ulgę. Psychiatra pomoże dobrać odpowiednie leczenie, a równolegle warto rozpocząć psychoterapię – najlepiej z terapeutą, który pracuje z osobami w kryzysie. 

Możesz też zgłosić się do najbliższej poradni zdrowia psychicznego, gdzie pomoc psychiatry i psychologa jest bezpłatna w ramach NFZ. Jeśli masz trudność z czekaniem na wizytę, są też ośrodki interwencji kryzysowej (np. Centrum Interwencji Kryzysowej), gdzie można uzyskać wsparcie szybciej, czasem nawet bez skierowania.  

To, że dostrzegasz swoje objawy i chcesz zrozumieć, co się z Tobą dzieje, jest bardzo ważne. 

Masz prawo do pomocy. Nie musisz być silna dla wszystkich, nie musisz robić wszystkiego sama. Wystarczy, że zrobisz jeden krok – umówisz się na wizytę. Od tego można zacząć odzyskiwać siebie. I proszę – jeśli myśli samobójcze będą się nasilać, nie zwlekaj – zadzwoń po pomoc już dziś:  
📞 *116 123 – linia wsparcia emocjonalnego dla dorosłych (czynna codziennie, anonimowo)
📞 *112 lub 997 – w sytuacji nagłego zagrożenia życia

 

Jest możliwe, że poczujesz się lepiej – ale najpierw potrzebujesz wsparcia. Jesteś ważna i zasługujesz na pomoc. 💙

Anastazja Zawiślak

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry,

To, co opisujesz, wskazuje na bardzo poważny kryzys psychiczny. Nie jestem w stanie postawić diagnozy, ale wiele z Twoich objawów wycofanie społeczne, brak motywacji, lęk przed ludźmi, trudności w codziennym funkcjonowaniu, a także myśli samobójcze może wskazywać na depresję, zaburzenia lękowe, a być może także fobię społeczną. To, że dostrzegasz problem i szukasz odpowiedzi, jest bardzo ważne oraz stanowi dobry zwiastun, bo szukasz pomocy. Osoby w głębokiej depresji często nie mają nawet tej świadomości, a Ty ją masz. To już pierwszy krok ku zmianie. Jednak to, co teraz przeżywasz, nie jest czymś, z czym powinnaś radzić sobie sama. Potrzebujesz wsparcia specjalisty psychologa, terapeuty, a być może także psychiatry. Twoje ciało również daje Ci sygnały; napięcie, wymioty, zmęczenie, bezsenność. To pokazuje, jak duży stres i lęk odczuwasz każdego dnia. Wiem, że wyjście po pomoc może być trudne, zwłaszcza jeśli masz problem z kontaktami społecznymi, ale spróbuj pomyśleć o tym jak o pierwszym kroku do odzyskania siebie. Może warto zacząć od rozmowy ze specjalistą w dziedzinie zdrowia psychicznego. Nie musisz radzić sobie sama. Wiem, że teraz wszystko wydaje się ciemne i beznadziejne, ale depresja potrafi zniekształcać myślenie i percepcję poznawczą, podpowiada, że nie ma nadziei, że nic się nie zmieni. Nie jest to prawdą. Możesz się z tego wydostać. Małymi krokami, z pomocą innych. Masz w sobie więcej siły, niż teraz myślisz. Życzę dużo zdrowia i sił, pozdrawiam ciepło 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

w zeszłym miesiącu
Maria Sobol

Maria Sobol

Dzień dobry, Pani Anno! 

Dziękuję Pani za odwagę i zaufanie, że napisała Pani to wszystko. I to już pierwszy krok. To, co Pani opisuje, jest bardzo poruszające. 

Z opisu Pani wynika, że strasznie Pani cierpi. Brak energii, objawy psychosomatyczne, negatywne myśli, poczucie beznadziei i brak odczuwania radości mogą być objawami depresji. Żeby była Pani w stanie poradzić sobie z tą sytuacją, rekomenduje zgłosić się do psychoterapeuty lub psychiatry celem ustalenia diagnozy i leczenia. Specjalista zbada występowanie i nasilenie objawów depresyjnych i lękowych. Nie musi Pani radzić sobie sama. Proszenie o pomoc jest oznaką siły.

Gdyby nasiliły się myśli o odebraniu sobie życia, należy zwrócić się do najbliższego szpitala psychiatrycznego lub zadzwonić po karetkę.

Proszę też poszukać wsparcia w osobach najbliższych.

 

Życie wszystkiego dobrego. 

Pozdrawiam

Psychoterapeuta Maria Sobol

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam. Od ponad pół roku czuje bezsens w tym, co robię.
Witam. Od ponad pół roku czuje bezsens w tym, co robię. Wszystko wydaje się być nijakie, wcześniej potrafiłem wychodzić ze znajomymi czy to na bilarda, kręgle, zwykłe spotkanie, rzeczy takie jak gry wideo, filmy sprawiało mi to radość. Teraz najchętniej przy porannym budziku nawet bym się nie budził tylko spał dalej, praca mnie frustruje. Potrafię zepsuć czynności, które wykonywałem już wielokrotnie. Chodzę rozkojarzony, mam duży natłok myśli, z rana jestem bardzo agresywny, nie mam ochoty nawet się odzywać, rozmowa przychodzi z trudem, załatwianie spraw odkładam na później, przez co narastają kolejne problemy. Wydaje mi się, że z tygodnia na tydzień sytuacja się stale pogarsza, mimo że dni wolne poprawiają trochę mój nastrój to powrót po weekendzie do pracy to istny koszmar. Nie wiem, co mam dalej zrobić. Boję się, że porzucę prace przez to, że już nie ma siły. Zdarza się, że nocami patrzę się w sufit i rozmyślam o tym wszystkim, zaniedbując sen. Proszę o pomoc, rady, co zrobić..
Od długiego czasu czuję w sobie straszny lęk, brak chęci do spotkań z ludźmi, brak radości z czegokolwiek.
Dzień dobry. Od długiego czasu czuję w sobie straszny lęk, brak chęci do spotkań z ludźmi, brak radości z czegokolwiek. Przeszkadza mi wszystko najbardziej hałas, nawet bawiące się dzieci są wielkim problemem, gdy się bawią głośno, bardzo mocno się denerwuje. Jakiś czas temu miałam myśli samobójcze, na tę chwilę ich nie mam. W pracy staram się być kontaktowa (3gdz dziennie) po powrocie do domu wszystko się zmienia. Mam problem ze sprzątaniem, robieniem posiłków z prawie każdą codzienną czynnością, nic mnie nie cieszy. Trwa to bardzo długo, nie byłam nigdy na żadnej poradzie, mam problem, żeby rozmawiać na ciężkie tematy. Bardzo proszę o poradę.
Wypalenie zawodowe przez poczucie wstydu, alienacji, lęku. Jak poradzić sobie z bezrobociem, które z tego wynika?
Mam 48 lat. Toksyczny wstyd zabił mnie zawodowo. Nie umiem wyjść z bezrobocia. Lęk uogólniony, bezsenność, lęk przed totalnym społecznym wykluczeniem. Mam rodzinę,ale chcę z tym poradzić sobie sama. Od czego zacząć?
Jestem przewlekle zmęczona, nie wychodzę, chciałabym spać. Mam dwójkę dzieci, z mężem się kłócę. Jak przedstawić to, co czuję u psychologa?
Witam. Mam 32 lata. Dwójkę dzieci i męża. Kiedyś byłam bardzo aktywną osobą. Wszysko co zamierzałam zrobić robiłam od razu,często i chętnie wychodziłam z domu,nawet jak miałam już pierwsze dziecko. Dziś unikam wychodzenia,jak nie muszę to nie idę. Często zostawiam sobie na następny dzień różne rzeczy,bo stwierdzam nie chce mi się nic się nie stanie jak zrobię później. Dużo częściej przyłapuję się na tym,że nie chce mi się rano wstać-choć nie siedzę do późna albo popołudniu kombinuję, żeby położyć się i spać. Z mężem głównie się kłócę. Nie mam prawdziwego czasu dla siebie albo dom albo dzieci i tak w kółko. Czasem jak już nerwowo nie daje rady to poprostu płaczę, wtedy wystarczy błacha rzecz i łzy płyną aż nie skończą. Kilka lat temu zmarli moi rodzice na raka,ciężko to przeżyłam. Od jakiegoś czasu chodzę boję się,że też mam tą chorobę,co stanie się z dziećmi jak je zostawię,bo same sobie nie poradzą,a głównie ja się nimi zajmuję i jesteśmy bardzo związani. Czy powinnam zgłosić się na wizytę u psychologa? Jak przedstawić to co czuje,co mnie gnębi?
Bardzo się boję, nie mam motywacji ani siły na nic, dopada mnie mgła mózgowa. Chcę coś robić, ale to jest silniejsze ode mnie.
Witam, co jest ze mną nie tak, co mi dolega? Nie mam za grosz motywacji, nie mogę nic zacząć nawet, gdy się jakimś cudem zabiorę do czegoś, to się w ułamku sekundy rozpraszam i myślę o innych zajęciach. Tak, że nie mogę zacząć zadania, o ile w ogóle uda mi się zmotywować, często siedzę po prostu i się patrzę w ściany, nie chcę się ruszać i bardzo się boję, często serce mi wali i strasznie się boję nawet nie wiem czego. Gdy przytrafi mi się nawet jakaś drobna porażka, od razu popadam w obłęd, dopada mnie mgła mózgowa i do końca dnia nic nie mogę zrobić, jestem jakby nieczynny i do tego ten ucisk w klatce piersiowej. Nie umiem się zrelaksować, jestem praktycznie cały czas w chronicznym stresie, byle błahostka potrafi mnie unieruchomić na cały dzień, nie wiem co mi jest, ale strasznie cierpię - byłem ambitny, miałem plany, chciałbym je realizować, ale naprawdę nie mogę - to jest dużo silniejsze ode mnie. Co mi jest? Jak to leczyć? I czy w ogóle da się?
Zaburzenia nastroju, brak chęci do najmniejszych zadań. Mieszkam w rodzinie zastępczej, próbowałam dokonać samobójstwa.
Jak poradzić sobie z zaburzeniami nastroju, z brakiem chęci do wykonywania najprostszych zadań. Po prostu brakiem chęci do życia. Mieszkam w rodzinie zastępczej, próbowałam już popełnić samobójstwo, ale nie udało mi się. Dołują mnie najmniejsze rzeczy i nie wiem jak sobie z tym radzić. Mam już wszystkiego dość. W ciągu dnia mogę się śmiać, a po chwili momentami zaczynam płakać i czasami nawet płacz jest bez powodu. Boję się iść i porozmawiać z psychologiem w mojej szkole, ponieważ boję się, że psycholog powie komuś o naszej rozmowie. Naprawdę nie wiem już co robić, a wiem, że jak będę dłużej to lekceważyła to w końcu mój stan się pogorszy.
Brak motywacji, poczucie bezsensu życia – gdzie szukać pomocy?

Dlaczego ciągle rezygnuję, wycofuję się i unikam trudności? Cztery razy zmieniałam szkołę średnią, a dwa razy studia. Próbowałam podejmować różne aktywności, na przykład zajęcia sportowe, ale po pierwszym razie szybko rezygnowałam. Chodziłam kiedyś przez kilka miesięcy na terapię, jednak również ją przerwałam. 

Nie udało mi się utrzymać żadnej pracy, chociaż dobrze sobie radziłam. Powody rezygnacji były różne, na przykład nieżyczliwy współpracownik czy zbyt dużo obowiązków. 

Nie miałam odwagi osobiście poinformować, że chcę odejść – zamiast tego brałam zwolnienie lekarskie i już nie wracałam. Zawsze żałowałam tych decyzji, ale w kolejnej pracy powtarzałam ten sam schemat.

Od kilku miesięcy szukam nowej pracy, jednak pracodawcy niechętnie patrzą na moje częste zmiany zatrudnienia. 

Od miesiąca nie mam ochoty wychodzić z domu, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Wstaję z łóżka dopiero po południu, a zdarza się, że przesypiam cały dzień. Brakuje mi stałego planu dnia i rutyny. Nie widzę sensu w swoim życiu i czuję się jak osoba, która niczego nie potrafi osiągnąć. 

Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym wszystko, aby nie stracić pracy.

Nie mam rodziny ani znajomych. Wstydzę się tego, kim jestem. Czasem pojawiają się u mnie myśli samobójcze. 

Od wielu lat przyjmuję antydepresanty, ale wiem, że same leki nie zmienią mojego życia. Zastanawiam się, czy powinnam zgłosić się do szpitala psychiatrycznego albo, czy istnieją jakieś ośrodki, które mogłyby mi pomóc.

Zmęczony mąż, praca w firmie i brak wsparcia w domu - jak sobie radzić?

Dzień dobry. Niepokoi mnie, a właściwie również męczy zachowanie męża. Mamy własną firmę, mąż bardzo dużo pracuje i jest notorycznie zmęczony. W domu nie robi kompletnie nic. Jak już jest, to telefon nie wychodzi mu z ręki - sporo pracujemy telefonem (prowadzimy firmę transportową) no ale tik tok jest na porządku dziennym. 

Uwagi zwrócić nie można, bo on się odstresowuje. 

Ja również pracuję, robię w naszej firmie wszystko oprócz jazdy i szeroko pojętego planowania. Dodatkowo zajmuje się dziećmi, domem, psami, mężem. On uważa, że głównie to on pracuje. Teksty - ja będę gotował obiadki (bo w tej dziedzinie chyba mnie tylko widzi) a Ty jedz w trasę, przygotuj mnie na wyjazd (chodzi o proste rzeczy jak nawet wyjęcie jedzenia z lodówki - tylko że to mam zrobić ja) zrób mi zakupy, wypierz mi czapkę, potrafi zrobić awanturę, że sprzątam łazienkę i czuć chemią, gdzie to ja głównie w tej chemii siedzę. 

Awantura o brak pasty do zębów (używa 2 na zmianę - muszą być dwie zawsze) o brak nitki, kulki pod pachę, skarpet (ma jakieś sto par, ale zawsze jest awantura o skarpety), że mało, zawsze mało. Takie absurdy mogę mnożyć. Teraz nawet jak to piszę, jest mi wstyd. Chyba bardziej siebie, że w tym trwam. Jestem wykształconą, Zaradną kobietą a pozwoliłam się tak poniżyć. Od wielu lat nie dostałam od męża nic- bo on uważa, że skoro mam wolny dostęp do konta, to on nie musi się starać, bo zakupy go stresują. Dzieci są już nastolatkami, ale wiedzą, że liczyć mogą tylko na mnie. Dodatkowo wiecznie robi z siebie biednego, zmęczonego, chorego. Dziś, kiedy źle się czuł, najpierw kazał zrobić sobie herbatę, potem zrobił awanturę, że za słodka a na koniec wyszedł obrażony, że źle się czuje i musi jechać do pracy. Po kłótni nie odbiera tel. Potrafi go wyłączyć kiedy, wie, że ja nie mam pojęcia jak pokierować pracą ludzi. Ostatnio było tak już dwa razy. To był dla mnie tak duży stres, że dostałam ataku paniki. Nigdy nie przeprasza, bo on uważa, że wszystko jest zawsze moją winą. Zastanawiam się, czy to, co on robi to egoizm, narcyzm, czy jakieś zaburzenie. 

Patrzę na niego i zastanawiam się jak mężczyzna może siedzieć na kanapie z tel w ręku, kiedy ja noszę kamień na ogrodzie z dziećmi, kosze trawę, robię po prostu wszystko.

Poczucie zagubienia i brak wsparcia po przeprowadzce poza miasto - jak odnaleźć sens życia?

Witam, Mam obecnie 32 lata, męża i dwójkę synków 4l i prawie 1,5 roku. Jakieś 3 lata temu przeprowadziliśmy się do kupionego na kredyt domu około 30 min. samochodem od centrum miasta (oboje pochodzimy z miasta). Wybór taki padł ze względu na wysokie ceny w mieście.. Myślałam, że będę tutaj szczęśliwa, ale obecnie czuje, że jestem w najgorszym momencie moje życia bez celu.. Wcześniej przy jednym dziecku pracowałam jeszcze w mieście, zawoziłam do żłobka i ledwo zdążyłam do pracy. 

Teraz po urlopie macierzyńskim z drugim dzieckiem zakończyłam pracę, bo nie miałam już do czego wracać.. Szukam pracy w naszych okolicach już od 4 miesięcy i popadam w załamanie. Niestety nie mam konkretnego wykształcenia, czego teraz bardzo żałuję, nigdy nie mogłam znaleźć, co chciałabym robić i kim być.. i dalej nie wiem, co mnie dodatkowo dobija. Przez to mam małe poczucie własnej wartości.. Dotychczasowe prace były z przypadku lub przez kogoś.. prace biurowe. Teraz czuję się totalnie uziemiona, mąż ma swoją działalność, więc pracuje od rana do wieczora, czasem wróci wcześniej, ale nigdy nie wiadomo jak będzie dzisiaj.. przez to nie mogę pracować na zmiany, Jestem ograniczona czasowo więc i nie mogę jechać dalej do pracy..nie mam niczyjego wsparcia, jedna babcia pracuje, druga mieszka 30 min od nas, ale nie ma prawa jazdy.. (nie dojedzie tu komunikacją). Już raz próbowaliśmy przenieść się do zupełnie innego miasta.. (do dalszej części mojej rodziny), wystawiliśmy dom na sprzedaż, ale krótko mówiąc, nie wypaliło. Praca męża się odwołała a dzieci nie miały pkoli. Ja się źle tam czułam. Wróciliśmy. Teraz znowu zaczynam mieć myśli, że chyba chciałabym sprzedać dom i przenieść się z powrotem do miasta.. np bliżej teściowej, żeby mieć chociaż wsparcie z dziecmi..łatwiej znaleźć pracę i być bardziej mobilna. Z nikim się nie widzę, bo nie ma kiedy i jak ani "za co". Jak już myślę, żeby szukać pracy w mieście i organizować się tak, żeby mąż rano ogarniał dzieci, to teraz za 2 msc ma dostać pracę za granicą wyjazdy na 2 tygodnie.. żeby zarobić na kredyt..I znowu nie mam żadnych możliwości. 

Nie chce wegetować za to, żeby spłacić kredyt.. Z drugiej strony żal mi tego, co mamy tutaj. Chociaż dom ciągle nie wykończony, nie ma za co żyć i coś zrobić...to synek ma już kolegów z pkola i jednego z sąsiedztwa. Nie wiem już co robić.. nie chce być ciągle smuta, zła, uzależniona od męża, siedzieć w domu i nie mieć żadnego życia. Chciałabym moc wstać, coś zdecydować, wiedzieć co robić..