
Jak uratować 36-letnie małżeństwo, gdy mąż twierdzi, że już nie kocha - poradnik bez terapii par
Joanna

Arkadiusz Czyżowski
Joanno,
rozumiem, że obawa przed stratą męża przyczyniła się do zmiany Twojej perspektywy na związek. Ważne jest jednak to, z jakiego powodu pojawił się wcześniej Twój dystans i jak to się stało, że tak mocno oddaliliście się od siebie. Myślę, że jeśli nie ma możliwości wspólnej terapii, to na pewno warto jest, byś zadbała o siebie i skorzystała ze wsparcia w tym trudnym czasie.
Niestety, nie możemy zmusić osób partnerskich do trwania w relacji. Tak jak jest potrzebna zgoda osób partnerskich, by relację stworzyć, tak samo potrzebna jest ich zgoda, by ją kontynuować.
Możesz jednak próbować rozmawiać z mężem, żeby dowiedzieć się, co musiałoby się stać, by podjął ponowną próbę relacji. Ważne jest też, by zrozumieć, co ma mąż na myśli poprzez "klęskę w Waszej relacji". Być może czas Waszych wakacji będzie dobrym momentem na przemyślenia, zarówno razem, jak i osobno.
Powtórzę się, ale zachęcam Cię do tego, byś szczególnie zadbała w tym czasie o swój dobrostan i wsparcie psychologiczne - niezależnie od decyzji męża.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Arkadiusz Czyżowski
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Justyna Bejmert
Pani Joanno,
Dziękuję za podzielenie się tak osobistą historią. W Pani słowach widać dużo bólu, ale też głęboką troskę o relację. Po 36 latach wspólnego życia kryzys nie musi oznaczać końca – może być początkiem czegoś nowego, bardziej świadomego.
To, że oboje odczuwacie samotność i mimo trudności chcecie ratować związek, to ogromnie ważny fundament. Choć mąż mówi, że nie kocha, to jego łzy, wspólne wakacje, a nawet to, że nie odcina się całkowicie – świadczą o tym, że ta relacja nadal jest dla niego istotna. On jednak czuje się zraniony i nieufny, a Pani – odrzucona i bezradna. W takim napięciu trudno się do siebie zbliżyć.
Bliskość, którą próbuje Pani odbudować przez czułość, może być przez niego odczytywana jako nienaturalna, bo przez lata funkcjonowaliście inaczej. On potrzebuje czasu i dowodów na to, że Pani zmiana nie jest tylko reakcją na kryzys, ale prawdziwym otwarciem. Z kolei Pani potrzebuje wiedzieć, czy to w ogóle ma sens, czy jest jeszcze miejsce na miłość.
W takiej sytuacji warto działać delikatnie, ale konsekwentnie. Zamiast próbować go przekonać gestami, proszę skupić się na rozmowach – nie o uczuciach od razu, ale o wspomnieniach, wartościach, codzienności. Bliskość często rodzi się nie z dotyku, a z poczucia, że jesteśmy słuchani i rozumiani. Wspólny wyjazd może pomóc, jeśli nie będzie próbą „naprawienia wszystkiego”, a spokojnym byciem razem – nawet w milczeniu.
Choć mąż nie chce terapii par, Pani może skorzystać z indywidualnego wsparcia. To pomoże lepiej zrozumieć swoje emocje, zadbać o siebie i znaleźć siłę w tym trudnym czasie. Czasem zmiana jednej osoby wpływa na całą relację.
Nie chodzi teraz o wielkie deklaracje, ale o małe, codzienne sygnały: że Pani jest, słucha, rozumie i nie naciska. Wzajemna samotność może stać się punktem, od którego zaczniecie się odbudowywać – powoli, w swoim tempie.
Pozdrawiam ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog

Martyna Jarosz
To bardzo poruszająca sytuacja -36 wspólnych lat to ogromny kapitał emocjonalny, który wciąż może być źródłem siły. Choć mąż nie wierzy w terapię, warto próbować odbudowywać bliskość małymi, codziennymi gestami, bez presji: przez rozmowy, wspólne chwile czy dzielenie się emocjami w spokojnej atmosferze. Może Pani także pracować indywidualnie z terapeutą, by zyskać wsparcie i nowe spojrzenie. Czasem szczera, spokojna rozmowa o wzajemnych potrzebach, bez prób przekonywania, może być początkiem zmiany. Wyjazd razem może stworzyć przestrzeń do odbudowy więzi, jeśli skupi się Pani na obecności, a nie naprawianiu. To, że oboje czujecie się samotni, może być początkiem drogi do ponownego spotkania się w tej relacji. Nie wszystko stracone.
Trzymam mocno kciuki!
Martyna Jarosz

Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
Choć obecna sytuacja jest bolesna, już sam fakt, że oboje Państwo chcecie ratować ten związek, pokazuje, że coś ważnego między Wami wciąż istnieje. Pisze Pani, że mąż nie wierzy w terapię, a więc terapia par w tej chwili nie wchodzi w grę, ponieważ do terapii par potrzebna jest dobrowolna zgoda i gotowość obu stron. Mimo to może Pani sama rozważyć wsparcie indywidualne dla siebie, nie po to, by naprawić związek samodzielnie, ale by lepiej zrozumieć własne emocje, potrzeby, wzorce relacyjne i sposób komunikacji. Wewnętrzna zmiana wpływa często na to, co dzieje się wokół nas. Proszę jednak pamiętać, że nie to powinno być główną motywacją do podjęcia procesu, a raczej chęć zadbania o siebie i odzyskania wewnętrznej równowagi.
Z opisu wynika, że Pani sposób wyrażania uczuć był bardziej praktyczny, poprzez troskę i obowiązki, podczas gdy mąż potrzebował wyraźniejszych sygnałów bliskości fizycznej i emocjonalnej. To bardzo częsty schemat - obie strony kochają, ale wyrażają to inaczej i w konsekwencji nie czują się wzajemnie rozumiane. Dziś, kiedy mąż czuje się emocjonalnie zraniony, może reagować nieufnie na bliskość, nawet jeśli sam jej potrzebuje. Dobrze, że to Pani dostrzega bo to pierwszy krok, by coś powoli odbudować.
W takiej sytuacji warto dawać małe, naturalne sygnały obecności i troski, bez presji i bez przekonywania. Pokazywać, że Pani intencje są szczere, ale też rozumieć jego wahania. Słowa typu: „Chcę być blisko, ale rozumiem, że potrzebujesz czasu” mogą działać lepiej niż zapewnienia, które brzmią dla niego dziś jak obrona czy próba naprawy. Mąż może teraz potrzebować przestrzeni i jednocześnie mieć nadzieję, że coś się zmieni. To trudny stan wewnętrznego rozdarcia. Wspólny wyjazd do Rzymu może być dobrym momentem na odbudowywanie spokojnej obecności, bez oczekiwania przełomu, ale z życzliwością i autentycznością. Czas spędzony osobno również może pomóc, jeśli potraktujecie to Państwo jako chwilę refleksji i oddechu, a nie oddalenie.
Na koniec: proszę pamiętać, że nie wszystko musi wydarzyć się od razu. Relacja po tylu latach nie kończy się z dnia na dzień - często przechodzi przez trudne, ale ważne etapy przeobrażania się. Dbałość o siebie, cierpliwość i małe kroki mogą z czasem otworzyć nowe możliwości, nawet jeśli teraz wszystko wydaje się kruche i niepewne.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska
psycholog

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry Joasiu,
może warto usiąść wspólnie na spokojnie w zaciszu domowym, wziąć kartkę dla każdej z osób i zapisać:
- co przeszkadza mi w moim małżeństwie?
- czego mi brakuje w moim małżeństwie?
Jeśli obydwoje czujecie się źle w związku z rozpadem Waszej relacji to być może to będzie Waszym motorem napędowym do próby odratowania Waszego małżeństwa. Uczciwie spróbujcie wypełnić kartki i dzień po dniu je realizować. Nie działaj ani gwałtownie, ani spontanicznie. Jeśli mąż potrzebuje przestrzeni - daj mu ją. Nie bądź natarczywa. W momentach kiedy On potrzebuje spokoju, a Ty bliskości sięgnij po zeszyt i zapisuj tam wszystkie swoje myśli (smutki, tęsknoty, złości). Dajcie sobie czas.
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
Mam problem z uzależnieniem emocjonalnym od znacznie starszej koleżanki. Dała mi matczyne uczucia i wsparcie, których od matki nie dostałam. Gdy długo się nie odzywa albo nie lajkuje mi relacji na fb czuję strach, że na mnie obrażona albo, że kontakt właśnie się zrywa, gdy odpisuje lakonicznie również jest mi cięzko. W trudnych momentach kontakt jest intensywny np problemy w pracy czy pobyt w szpitalu, czasem na siłę wymyślam problem byle tylko mieć ją blisko. Był moment gdy chyba za mocno ją przytłoczyłam i trochę mi swojego powiedziała, co mnie zraniło, niemniej jednak dalej obie strony chciały kontynuować znajomość. Gdy się nie odzywa czuję smutek, bóle głowy, nawet zaburzenia snu, bardzo cierpię. Chcę się z nią spotkać na mieście na kawie, ale nie wiem jak zareaguje i czy sie nie pogniewa, więc wole sie nie wychylać z tym, czekam na jej ruch...Aczkolwiek nieraz podkreślała, że na jej wsparcie zawsze mogę liczyć, tylko wiadomo, nie chcę tego nadużywać. Nie umiem sobie z tym poradzić, relacja dla mnie ważna a jednocześnie pełna napięcia.