Left ArrowWstecz

Mąż spotyka się z inną kobietą, ale nie chce rozwodu i mówi, że mnie kocha. Czy to ja jestem niedojrzała emocjonalnie?

Witam, nie dawno dowiedziałam się, że mąż spotyka się z inną kobietą. Przeczytałam wszystko, co do niej pisał, opowiadał o naszym życiu plus, że ją kocha. Stwierdził, że tak naprawdę nie może wytłumaczyć, co do niej czuje, na moje pytanie o rozwodzie zaczął płakać, że nie chce rozwodu, bo nas kocha mnie i córkę. Zaznaczę, że od tego dnia śpi u niej, jednocześnie pisząc do mnie Kocham cię. Po burzliwej wymianie zdań stwierdził, że jestem niedojrzała emocjonalnie by to wszystko zrozumieć. I naprawdę się zastanawiam czy ma rację.

User Forum

Alex

1 miesiąc temu
Klaudia Dynur

Klaudia Dynur

Dzień dobry,

 

bardzo mi przykro, że to Panią spotkało. Ma Pani prawo do swoich emocji oraz decyzji względem tej sytuacji i nie ma w nich nic niedojrzałego. Jeśli zależy Pani na odbudowaniu zaufania i relacji z mężem, warto byłoby udać się na terapię par, nawet jeśli miałaby zakończyć się rozstaniem. Terapeuta może pomóc Państwu w konstruktywnym rozwiązaniu emocji dotyczących tematu zdrady, dzięki czemu będą Państwo mogli podjąć świadomą decyzję co do dalszych losów Państwa związku.

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły

Klaudia Dynur

Psycholog

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Kamila Kłapińska-Mykhalchuk

Kamila Kłapińska-Mykhalchuk

Droga Pani Alex, przede wszystkim bardzo, ale to bardzo przykro mi czytając o tym, co Panią spotkało. Czytam w tej wiadomości wiele niepewności, smutku, niezrozumienia, żalu. To zrozumiałe, że czuje się Pani zagubiona i oszołomiona. I stąd pewnie to pytanie skierowane do psychologów na forum "Czy jestem niedojrzała emocjonalnie"? Odpisując na forum nikt nie jest w stanie ocenić Pani dojrzałości emocjonalnej, ale już samo to, że próbuje sobie Pani pomoc w tej sytuacji, że rozmawiała Pani z mężem żeby wyjaśnić to co między Wami jest wyrazem czegoś wręcz przeciwnego - dojrzałości i dbania o siebie. Burzliwa wymiana zdań w tak bolesnej sytuacji jest zrozumiała. Zapewne oboje Państwo mierzycie się z wieloma przeciwstawnymi uczuciami. Bardzo zachęcam Panią do poszukania indywidualnego wsparcia psychologicznego, aby przejść przez ten bardzo trudny moment życia a także, jeśli będziecie Państwo wyrażali chęć kontynuowania małżeństwa - do pójścia na terapię par. 

1 miesiąc temu
Halina Kaczyńska

Halina Kaczyńska

Rozumiem, jak bardzo bolesna i dezorientująca jest sytuacja, w której się znalazłaś. Opisujesz zdradę, poczucie odrzucenia i jednoczesne otrzymywanie sprzecznych sygnałów od męża. W takich okolicznościach naturalne jest, że możesz czuć się zraniona, zagubiona i wątpić w siebie. Reagowanie emocjonalnie (smutkiem, złością, poczuciem krzywdy) nie jest oznaką niedojrzałości, tylko normalną reakcją na sytuację, w której ktoś, kogo kochasz i z kim tworzysz rodzinę, łamie zasady i rani Twoje zaufanie. Intensywne emocje w takich chwilach są czymś naturalnym. Twój mąż wysyła sprzeczne komunikaty (deklaruje miłość, a jednocześnie jest z inną kobietą i nocuje u niej). Twoje emocje i reakcje nie świadczą o tym że Ty jesteś „niedojrzała”. To sytuacja jest chaotyczna, a zachowanie drugiej strony niekonsekwentne. To zupełnie normalne, że czujesz złość, ból, dezorientację.

Przede wszystkim zadbaj o siebie, może to będzie dla Ciebie pomocne:
- daj sobie prawo do emocji - masz prawo czuć się zraniona, zagubiona, wściekła.
- poszukaj wsparcia z zewnątrz - rozmowa z zaufaną osobą lub terapeutą pomoże nazwać uczucia i spojrzeć na sytuację z innej perspektywy.
- zadbaj o swoje granice - zastanów się, czego chcesz i jakie zasady są dla Ciebie ważne. Masz prawo powiedzieć „tak” lub „nie” różnym propozycjom, niezależnie od tego, co mówi mąż.

Jeśli masz wątpliwości, czy Twoje reakcje są „odpowiednie”, rozmowa z psychologiem lub psychoterapeutą może być dużym wsparciem. Pomoże Ci uporządkować myśli, nazwać emocje i odzyskać poczucie wpływu w sytuacji, w której ktoś inny wprowadza chaos.
Dbaj o siebie. 
Pozdrawiam, 
Halina Kaczyńska, Psycholog
www.halinakaczynska.pl

1 miesiąc temu
Adam Gruźlewski

Adam Gruźlewski

Szanowna Pani,

 

twierdzenie męża, że jest Pani niedojrzała emocjonalnie by zrozumieć jego sytuację jest manipulacją. Wygląda to sposób na przerzucenie winy i odpowiedzialności na Panią, zamiast zmierzenia się z własnymi czynami i ich konsekwencjami. Uważam, że Pani reakcja jest właśnie naturalna i dojrzała w tej sytuacji. Pytania które Pani zadała i emocje które Pani przeżywa są w pełni uzasadnione. To Pani mąż wydaje się być wplątany w niedojrzałą sieć kłamstw i niekonsekwentnych zachowań.

Proszę zadbać teraz o siebie. Ma Pani prawo czuć ból, złość i zagubienie. Warto nie podważać własnych uczuć pod wpływem manipulacji.

 

Pozdrawiam serdecznie

Adam Gruźlewski

psycholog, psychotraumatolog

1 miesiąc temu
Patrycja Jędraszko

Patrycja Jędraszko

Dzień dobry,

Opisywana przez Panią sytuacja może budzić chaos emocjonalny i na pewno jest dla Pani bardzo bolesna. To naturalne, że w takich kryzysowych momentach pojawiają się myśli "może to ze mną coś nie tak"; dzięki temu staramy się za wszelką cenę zrozumieć i wytłumaczyć sobie sytuację która nas spotkała. 

Z sytuacji którą Pani opisuje wynika, że mąż wysyła Pani sprzeczne sygnały - jednocześnie mówi, że Panią kocha i sypia z inną. Dojrzałość emocjonalna nie polega na tym, by akceptować zdradę partnera i tłumić swoje uczucia, tylko na tym, by umieć rozpoznać swoje emocje i potrzeby oraz stawiać granice, które w Pani przypadku zostały naruszone. Rozmowa z terapeutą mogłaby pomóc Pani uporządkować emocje oraz wesprzeć w podjęciu decyzji.

 

Z pozdrowieniami,

Patrycja Jędraszko

Psycholog

1 miesiąc temu
Joanna Nizińska

Joanna Nizińska

Alex,

To nie Twoja niedojrzałość, tylko sprzeczne i krzywdzące zachowania męża. Masz prawo do bólu i złości. On odpowiada za zdradę, nie Ty. Teraz ważne, byś skupiła się na sobie i wsparciu – psycholog, bliscy. Dopiero potem zdecydujesz, czy chcesz walczyć o ten związek, czy odejść.

1 miesiąc temu
Paulina Habuda

Paulina Habuda

Dzień dobry, 

 

Myślę sobie, że chociaż rzeczywiście czasami w życiu może zdarzyć się sytuacja, że nie jesteśmy pewni naszych uczuć - to jednak rzeczy trzeba nazywać po imieniu, a to czego dopuścił się Pani mąż, jest po prostu zdradą. I nie jest to kwestia dojrzałości czy nie dojrzałości - zdrada zawsze jest bolesna. Oczywiście każdy jest inny i inne są reakcję, ale myślę sobie, że całkowicie naturalne jest odczuwanie smutku, poczucie skrzywdzenia, tęsknota, stres - cokolwiek pojawia się w odpowiedzi na to trudne wydarzenie. 

Pani mąż powinien się zastanowić, w jakim miejscu jest i o czym decyduje. Jeżeli będą chcieli Państwo być ze sobą nadal i pracować nad związkiem, to tak jak już zostało wskazane - mogą Państwo zdecydować się na terapię dla par. 

Proszę jednak pamiętać, że do Pani również należy decyzja. Proszę się zastanowić, czego Pani potrzebuje, jakie Pani uczucia zostały zranione. Rozmowa z kimś bliskim lub ze specjalistą może pomóc. 

 

Pozdrawiam

Paulina Habuda

Psycholog

1 miesiąc temu
Weronika Babiec

Weronika Babiec

Dzień dobry,

To, co Pani przeżywa, to ogromny ból i chaos emocjonalny. Odkrycie niewierności partnera to jedno z najbardziej traumatycznych doświadczeń w związku, które wywraca życie do góry nogami.
 

Przede wszystkim proszę pamiętać, że nie jest Pani niedojrzała emocjonalnie. Naturalne jest, że ma Pani trudności ze "zrozumieniem" sytuacji, w której mąż jednocześnie śpi u innej kobiety, a Pani pisze, że Panią kocha i nie chce rozwodu. To niespójne zachowanie, które może wprowadzać w zakłopotanie każdą osobę. Reakcje, które u siebie Pani obserwuje, tj. ból, złość, dezorientacja, to całkowicie normalne odpowiedzi na tak trudną sytuację. Każdy w Pani miejscu miałby problem z pogodzeniem tych sprzecznych sygnałów i zachowań.
 

Jeśli rzeczywiście chcecie Państwo pracować nad związkiem, będzie to wymagało jasnych granic i konsekwentnych działań z obu stron. Praca nad związkiem po zdradzie to bardzo trudny proces, który wymaga całkowitego zakończenia romansu, transparentności i zazwyczaj profesjonalnego wsparcia w postaci terapii par. Nie można budować związku, gdy jedna osoba pozostaje w dwóch relacjach jednocześnie.
 

W tej trudnej sytuacji najważniejsze jest jednak zadbanie o siebie i córkę. Bardzo zachęcam do skontaktowania się z psychologiem, który pomoże Pani przejść przez ten trudny okres i podjąć decyzje zgodne z Pani wartościami.
 
Życzę dużo siły,
Weronika Babiec,

Psycholożka, Terapeutka ACT

1 miesiąc temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jestem zmęczony i znudzony swoim życiem - dom i praca, która nie jest związana z moim zawodem. Potrzebuję kontaktu z innymi osobami - czy mam na to szansę?
Dzień dobry, mam 26 lat. Skończyłem dobre liceum i potem poszedłem do medycznej szkoły policealnej. Aktualnie kończę licencjat. Problem polega na tym, że po dzień dzisiejszy nie mogę znaleźć pracy w zawodzie i ciągle muszę pracować fizycznie za najniższą krajową. Ogólnie uważam, że ciągle robię to, czego nie chcę, nie mogę się odnaleźć. Nie mam też zbytnio znajomych i to jest jeszcze większy problem, bo nie mam się z kim spotykać. Zawsze było mi trudno o złapanie dobrego kontaktu z kimś, a w obecnym momencie tym bardziej, ponieważ sporo osób wyprowadziło się do innych miast albo mają jakieś swoje sprawy. Moje życie to tylko dom i praca. Mam już dosyć tej ciągłej rutyny i chciałbym, żeby coś się zaczęło zmieniać, aczkolwiek nie wiem jak mam sobie pomóc. Dodam że od 5 lat mam też dziwne problemy zdrowotno-alergiczne. Nie wiem co jest tego przyczyną. Byłem u kilku specjalistów, ale żaden nie powiedział mi niczego konkretnego. Ciągle jestem zmęczony i nie mam chęci do życia, do tego problemy z układem trawiennym. Od czego mam zacząć ? Czy mam jeszcze w życiu szanse by kogoś poznać ?
Jak poradzić sobie z wyrzutami sumienia po naruszeniu prywatności partnerki?

Dzień dobry, Jakiś czas temu wydarzyła się sytuacja, która nie daje mi spokoju. Otóż, gdy moja dziewczyna spała, jej spodenki podwinęły się, w sposób ukazujący pośladki, a ja chcąc mieć "pikantne" zdjęcie swojej kobiety, zrobiłem bez jej wiedzy zdjęcie jej pośladków. Jeszcze tego samego dnia zdałem sobie sprawę, że moje zachowanie było niedopuszczalne i wspomniane wyżej zdjęcie natychmiast skasowałem. Jednak cały czas nie mogę sobie poradzić z tą sytuacją, dręczą mnie okropne wyrzuty sumienia, bo potraktowałem osobę, na której mi zależy bardzo przedmiotowo. Czuję się jak śmieć i mam do siebie wielki żal, że tak ohydnie potraktowałem swoją połówkę, nadwyrężyłem zaufanie, bo jak teraz ma się ona czuć przy mnie bezpiecznie, kiedy bez jej wiedzy posuwam się do takich rzeczy. 

Moja dziewczyna o wszystkim się dowiedziała, opisała moje zachowanie, jako chore, po czym wyprowadziła się do rodziców. Rozumiem jej zachowanie, bo również i u mnie takie zachowanie budzi wstręt, ale chciałbym poszukać pomocy, gdyż sam nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego posunąłem się do takich rzeczy.

Po nagłym rozstaniu, gdzie wspólnie stworzyliśmy dom i musiałam się wyprowadzić, nie potrafię poradzić sobie z myślą, że muszę zacząć żyć od nowa.
Dzień dobry ! Piszę w nietypowej może sprawie . Rozstałam sie z partnerem po 5 latach bycia razem, w tym 2 lata zaręczyn ,wyremontowaliśmy dom, w którym mieszkaliśmy razem rok ,wszystko co w nim jest wybraliśmy razem od okien po meble ,mieliśmy kota, którego musiałam zostawić . On ze mną zerwał z dnia na dzień twierdząc, że i tak nic z tego nie wyjdzie i nie będziemy razem szczęśliwi ,kłóciliśmy się często ,głównie przez jego mamę (jest jedynakiem ) mieszkała obok nas i lubiła się wtrącać, a ja nie ukrywałam niechęci do tego faktu ,nie ufałam mu za bardzo, bo wiele razy zawiódł moje zaufanie. Jednak bardzo go kochałam, był moją pierwszą największą miłością i nie mogę poradzić sobie z tym , jak człowiek, którego kochałam tak mocno i tyle razem stworzyliśmy dla naszej przyszłości, mógł tak prawie z dnia na dzień porzucić to wszystko ,z jednej strony rozumiem, że postąpił tak, bo się dużo kłóciliśmy, ale ja nigdy z niego bym nie zrezygnowała chyba, żeby mnie zdradził, ale starałabym się naprawić naszą relację do końca, a on nawet nie chciał dać nam ostatniej szansy, tylko zaczął mnie unikać ,nie odbierał telefonów i nie odpisywał ,mówił, że mam spać na kanapie, bo nie chce razem, oddalił się ode mnie tak mocno, że musiałam się wyprowadzić z powrotem do rodziców . Jest mi ciężko zrozumieć, że to jest już naprawdę koniec , zastanawiam się czy on naprawdę mnie kochał i mu zależało, skoro tak zrobił . Było wiele zgrzytów między nami, ale nigdy nie porzuciłabym go , nigdy. Chciałabym żyć już dalej i nie rozmyślać o tym, ale nie mam pojęcia jak mam to zrobić i jak sobie poradzić z tym całym bólem, który w sobie noszę ,wiedząc, że to co zbudowaliśmy razem dla naszej przyszłości już nie wróci i muszę zacząć od nowa . Proszę o poradę .
Sytuacja między mną, mężem oraz jego byłą żoną. Przekroczenie granic osobistych
Szanowni Państwo, Nie wiem już co myśleć, mam mętlik w głowie. Mam 39 lat. Wyszłam za mąż po kilku latach narzeczeństwa. Mąż jest rozwodnikiem z dwójką dzieci. Mówiąc w skrócie: na ślub przyszła jego była żona, która nie była zaproszona. Ze względu na nagłą sytuację zobowiązała się podwieźć dzieci męża na ślub (starsze dziecko wtedy miało 16 lat i już samo akurat miesiąc wcześniej leciało za granicę, tylko z kolegą rówieśnikiem). Jak mąż ją o to poprosił - bez ustalenia ze mną, ale sytuacja była nagła, więc dla mnie ok - to powiedziałam, że ok, skoro tak trzeba, ale by przypadkiem nie przyszła na ślub. Mąż mi na to, że mówił trzy razy synowi starszemu, że odwieziemy ich po uroczystości, że mają transport. I że więc żona nie przyjdzie. Że przecież nie może jej wprost powiedzieć, że nie ma przychodzić, ale że trzy razy podkreślał, że transport synów z powrotem zapewniony. No ale ona jednak przyszła. Niezaproszona. Rozmawiała z wszystkimi jak zaproszony gość. Spokojna, wyważona, uśmiechnięta. Ze względu na nagłość to był tylko ślub w urzędzie, bez wesela, żadnego nawet obiadu, tylko mały poczęstunek, w holu urzędu, eks żona wiedziała o tym, że przychodząc uczestniczy w CAŁEJ uroczystości, bo później już nic nie ma. Widziała że jest jedną z kilku gości. Jak weszła do sali to mnie nie zatkało i nic nie zrobiłam. Nic. Jak wariatka. Jakbym była ułomna dosłownie. Mąż też żadnej rekacji. Dopiero na następny dzień do mnie doszło, co się wydarzyło - plułam sobie w brodę, że jak weszła, to nie powiedziałam „dziękujemy za podwiezienie chłopców, do widzenia”. A ona została, rozsiadła się i jak ryba w wodzie. Trzeba dodać, że było bardzo mało gości, w tym ich dzieci i najbliższa rodzina męża, której prawie nie znam, a jego eks znała przez 16 lat ich małżeństwa, bo mieszkali blisko. Na koniec mój mąż powiedział, jak eks wychodziła z synami „udali nam się ci synowie”. Dodam, że w tym czasie już byliśmy w trakcie leczenia niepłodności, po ciężkich sytuacjach ido tej pory nie mamy dzieci. Mi powiedziała „milo było poznać”. Mąż nic nie zrobił po jej wejściu i do końca poczęstunku. PZrozumiałaby, że go zatkało jak mnie. Bo zaskoczenie. Bo nagła sytuacja. Ale najgorsze następnego dnia. Jak do mnie doszło, to zaraz powiedziałam, że strasznie mnie to zabolało, że wyszło na to, że uczucia i potrzeby jego eks przed moimi (nawet jeśli to nie była jego intencja, ale tak to wyszło). Dl mnie to było wręcz upokorzenie. A on na to, że nie widzi problemu, „kocham cię, mamy ślub, nie widzę problemu”, „to ‚miło poznać’ to było szczere z jej strony” ogólnie bardzo nerwowo rozmawialiśmy. Czyli na w miarę już chlodno - nie jak dzień wcześniej, gdy wszystko się działo nagle i podbramkowe - kontynuował to samo. Jakby w ogóle nie miał do mnie szacunku i nie brał pod uwagę moich uczuć, które rozrywały minserce (miałam aż myśli samobójcze). Na dodatek, szczegół ale znaczący, tego samego dnia wieczor przez przypadek widziałam jego SMS do eks żony, część miłej korespondencji, ten SMS akurat z buźkami płaczącymi ze śmiechu. Czyli w tym trudnym dniu, dzień po ślubie jak mówiłam o tej sytuacji on pisał do eks ,jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nie wprosiła się na ślub nijak gdyby ja nie płakałabym z tego powodu następnego dnia. Później było kilka sytuacji męża wobec eks, w których czułam się strasznie źle. Za każdym razem, jak poruszałam temat po takiej sytuacji, mąż to samo, czyli właściwie niecnie mówił, tylko „dla mnie ważne, że jesteśmy razem i Cię kocham”, „wolę myśleć o nadchodzącej wizycie u lekarza [dot. leczenia niepłodności, bo to teraz ważniejsze” itp. Ja na to, że to wszystko rozumiem, przecież oczywiste, zresztą ja przecież też „wolę”, tylko poza tym są jeszcze rzeczy, które też są tematem i wazne dla naszego związku i właśnie je poruszam. Ja ciagle mam ranę, czuję, że te sytuacje tak na mnie wpłynęły, że rana się nie zabliźnią. Dziś poruszyłam ten temat z mężem, jego stosunku do mnie i do eks żony. I w ogóle jego stosunku do mnie. Że na przykład raz mnie już okłamał (na dodatek w sytuacji dotyczącej eks żony). Że ostatnio pierwszy raz na mnie spojrzał z pogardą (w sytuacji gdy mówiłam o odpowiedzialności, wzajemnym szacunku, dotrzymywania naszych wspólnych ustaleń), jak na dosłownie, przepraszam za określenie ale jest adekwatne, cuchnące ścierwo - a ja widziałam przez przypadek jego spojrzenie. Że w tej sytuacji ze ślubem, i kolejnych kilku, które są żywą raną w moim sercu, które wobec niego zawsze mam na dłoni chodzi mi nie o robienie wyrzutów tylko o to, że dla mnie te sytuacje świadczą o jego stosunku do mnie, który mnie rani i jest dla mnie nieakceptowalny jako stosunek między kochającymi się osobami. Mąż na to, że mu przykro, ale zaraz dodał, że wymyślam świat, którego nie ma ( czyli kwestia z jego eks), że „kocham cię i jesteśmy razem”, żenie rozumie, o co mi chodzi, i powinnam zapisać sie do psychologa (to była kopia mojego zdania, bo dziś rano mu tak powiedziałam, ale rzeczywiście tak myśląc, jak moim zdaniem bardzo intensywnie zareagował na sytuację, interpretując że coś zrobiłam przeciw niemu na oczach innych, tzn. jak w obecności kasjera na kasie, więc powiedziałam, że biorę pod uwagę, co mi powiedział, ale to była reakcja jak na „normalne” standardy bardzo nieadekwatna do mojego „przestępstwa”, poza tym zareagowałam na nagła sytuację - to tak jak z jego reakcją na ślubie, że nagłą reakcje można zrozumieć, ale już nie jak się coś robi zaraz następnego dnia i to samo się kontynuuje). I niepowiedział, żebym mu powiedziała, kiedy znów wrócę do tematu, czy tak będę zawsze wracała, do końca naszego małżeństwa. I zaczęłam coś od początku jeszcze raz tłumaczyć, starałam sie spokojnie, ale denerwowałam się bardzo, w końcu, ze względu na jego odpowiedzi jak wyżej zacytowałam, obojętność, jakby patrzył na obcą osobę, zaczęłam mówić szybko i podniesionym głosem, a on od razu, spokojnym tonem, jakby nie miał uczuć, że nie mam krzyczeć i że nie widzi problemu w tym swoim zachowaniu co do jego eks żony. Na dodatek patrzał w niebo, bo siedział na leżaku, spytałam czemu nie patrzy na mnie jak rozmawiamy, a on że go słońce razi, to sie przemieściłam, to sie uśmiechnął, a ja na to, dlaczego tak się śmieje w takiej sytuacji, a on na to, że sie cieszy, że mnie widzi - dla mnie to była ironia. Było mi od tego wszystkiego tak strasznie w środku, serce miało mi wyskoczyć, chciałam odejść (rozmawialiśmy w parku), ale odejście nie jest wyjściem. Więc powiedziałam uspokoiwszy sie, że się czuję jakby rozmawiała z jakimś katem, który z kamienną twarzą kijem trąca swoją umierającą ofiarę - bo mąż wszystko mówił takimspokojnym głosem, zero emocji na twarzy. A przecież z tego co mowil, można wnioskować, że wcale nie jest mu przykro, że mnie zranił i rani, bo jednocześnie powiedział, że sobie wymyślam. Powiedziałam, że nie rozmawia, że się czuję jak wariatka co robi wykład, a on nic na to, zero rozmowy. Że jego odpowiedzi - jak go już „zmuszę” by cokolwiek powiedział - w stylu „conchcesz, żebyśmy się rozwiedli i wzięli ślub jeszcze raz” albo „wiem tyle, że cię kocham i jesteśmy razem”, „przykro mi, że cię zraniłem, ale dla mnie samego nie ma problemu”, „powiedzmy teraz pięć minut trzymając sie za rękę” nie są rozmową, że w tym kontekście są jako wytrychy i nic nie znaczą, że to puste słowa. Bo ważne są też czyny. I bycie razem prawdziwie. Ja sie staram zrozumieć jak mogę, w rozmowę wkładam całą siebie. A dziś kolejny raz znów miałam wrażenie, naprawdę, jakbym starała się przekonać swojego kata, że jestem czegoś warta i by zobaczył we mnie człowieka. Dodam że mąż pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej i też w innych kwestiach czasem trudno nam sie komunikować w zdrowy sposób, na przyklad mąż często ucieka od omówienia problemu, woli zamieść pod dywan, ma też silną relację ze swoją siostrą (konsekwencja dzieciństwa, trzymali sie razem, mnie sie wydaje, że ta relacja zbyt wpływa na nasze życie jako pary, poza tym rozumiem, że mąż co dzień rano pisze SMS „dobrego dnia” do synów, ale do siostry pisze to samo, czasem przed powiedzeniem dzien dobry mi, swojej żonie, poza tym prawie codziennie rozmawiają przez telefon, czasem częściej niż raz, rozmawiają też poza tym smsach, a mówię mężowi, że oczywiście sie cieszę z ich bliskiej relacji i niech jąnpielegnuje, ale że czasem trzeba sie też zająć małżeństwem, sprawami domowymi i może nie ma możliwości, by tyle sie kontaktował, w sensie że czasem mam wrażenie, że mąż ma więcej czasu i zwłaszcza uwagi dla siostry niż dla mnie). Staram się jak mogę rozmawiać, by między nami nie było ran i niedopowiedzeń, ale spotykam się jakby z murem, co mnie rani dogłębnie. Nie widzę dla nas przyszłości, jeśli tak miałoby pozostać. Mur. Pustka tylko. I już nie wiem, co powinnam myśleć. Może to ze mną na prawdę coś jest nie tak i wymyślam, że tak na prawdę „nie ma problemu”, a ja się fiksuję na tych różnych zdarzeniach. Że nie ma problemu pt. stosunek męża do mnie, stosunek męża do jego eks żony w kontekście tego, że obecnie ma mnie za żonę. Choć jednak w sercu czuję wielki ból, gardło mi ściska. Więc chyba jednak to je jest zmyślone. Dojmująca bezradność. Nie wiem, co dalej. Jakby obuchem w głowę. Dodam, że z synami męża mam relacje bardzo dobre. Nie ingeruję w ich życie, jestem życzliwa, jak trzeba to pomogę, ale się nie narzucam. Synowie mnie lubią, tak samo jak moją rodzinę, która ich serdecznie przyjeła (nie spotykają się często, ale to wynika z oddalenia w przestrzeni). Oczywiście też rozumiem, że każda sytuacja w relacji to dwie osoby. W tym co napisałam i o co mi chodzi, nie szukam winnego, nie wytykam nic, tylko opisałam coś, co chciałabym zrozumieć, żeby coś się zmieniło, bo obecnie czuję się jak pod murem na rozstrzelanie. Byłabym ogromnie wdzięczna za Państwa ocenę sytuacji - spojrzenie z zewnątrz. Przepraszam za ten chaos i długość listu, ale nie wiem, jak to inaczej przekazać, nie umiem. Z góry bardzo dziękuję. ML
Wiele lat temu wyszłam za mąż za sporo starszego ode mnie mężczyznę
Wiele lat temu wyszłam za mąż za sporo starszego ode mnie mężczyznę, nigdy nie poznałam chłopca w swoim wieku, kiedy patrzę wstecz, wydaje mi się, że się starłam chodziłam na imprezy, jeździłam na klasowe wycieczki, wypady w czasie studiów itp - po prostu się nie udało.... . Poznałam wtedy swojego przyszłego męża, był już wiele lat po rozwodzie, z dorosłą córką, był niechętny ślubowi, ale jak podpisałam intercyzę, wzięliśmy ślub cywilny. Nie mogliśmy mieć wspólnych dzieci (moja onkologiczna operacja), żyjemy zgodnie, i do tej pory sporo jeździliśmy po świecie jednak choroba moja i męża oraz jego wiek zastopowała naszą wspólną pasję. Od pewnego czasu widzę, że tak naprawdę nie mamy nic wspólnego zarówno materialnie, jak i psychicznie, żadnych planów na przyszłość. Mieszkam w jego domu, ale wiem, że po jego śmierci będę musiała go opuścić i zostawić córce, wracając do domu rodziców, którzy również są chorzy onkologicznie. Nie mam totalnie nic swojego oprócz pracy zawodowej i 53 lat na karku. W tym momencie uciekam w pracę, która daje mi poczucie stabilności, że gdzieś należę, że jestem częścią normalnej społeczności, ale to nic nie rozwiązuje, coraz bardziej się boję, jestem bezsilna, jakbym tonęła. Wiem, że sama jestem winna, będąc młodą osobą (wtedy 26 lat) nie przewidziałam, że tak potoczy się moje życie, a teraz nie widzę żadnej drogi....
komunikacja

Umiejętności komunikacyjne – klucz do skutecznej komunikacji

Skuteczna komunikacja to klucz do sukcesu w życiu osobistym i zawodowym. W tym artykule przyjrzymy się bliżej temu, czym są umiejętności komunikacyjne, jaką rolę odgrywają w naszym życiu i jak możemy je rozwijać.