
Jednak teraz po tym wszystkim mam wrażenie, że penis naprawdę jest praktycznie niewidoczny w spoczynku, przez co nie mogę się przełamać, żeby pokazać się nago.
Mariusz40
Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry,
Rozumiem dyskomfort wynikający z poruszania tego tematu, jednak aby mógł Pan uzyskać profesjonalną pomoc w sprawie niezbędną jest indywidualna konsultacja ze specjalistą - seksuologiem - który zbierze dokładny wywiad i na tej podstawie przeanalizuje z Panem problem oraz możliwe rozwiązania. Radziłabym nie zwlekać z decyzją o zgłoszeniu się na taką konsultacje - lęk, poczucie wstydu i inne blokady mają to do siebie, że narastają w czasie, jeśli nie są zaopiekowane. Powodzenia Magdalena Bilińska Zakrzewicz

Zobacz podobne
Znowu od tygodnia nie mogę dać sobie ze sobą rady. Moja psycha sięgnęła dna . Chyba potrzebuję pilnej pomocy.
Mam problem z z sąsiadami, którzy mieszkają nade mną. Od wielu miesięcy z dobiegają z ich mieszkania bardzo duże hałasy. Początkowo starałem się nie zwracać na to uwagi, wiedząc, że mieszka tam rodzina z dwójką dzieci. Z czasem jednak sąsiedzi stawali się coraz bardziej agresywni, a hałasy zaczęły mieć miejsce każdego dnia, trwają przez wiele godzin i są bardzo niepokojące. Od kilku miesięcy sytuacja jeszcze się pogorszyła. Hałasy mają coraz bardziej agresywną formę i trwają niekiedy ponad pół nocy.
Dłużej nie mogę tego tolerować. W mieszkaniu regularnie dochodzi do awantur, a także do przemocy domowej. Przemoc ma formę słowną, a prawdopodobnie także fizyczną. Ofiarą przemocy jest prawdopodobnie około 10-letni chłopiec, który jest synem tych państwa. Chłopiec co kilka dni krzyczy wniebogłosy, wydając z siebie tak rozdzierający krzyk, jakby był obdzierany ze skóry. Jest przy tym bardzo agresywny i wydaje z siebie niemal zwierzęce odgłosy. Towarzyszą temu krzyki dorosłych, wśród których daje się rozróżnić takie zwroty jak "Ku*wa", "Ja pie*dolę" i "Przestań się drzeć".
Sąsiedzi nie reagują na żadne prośby o spokój. Poniżej zamieszczam link do nagrania, gdzie można posłuchać co się tam dzieje. Czy ci sąsiedzi są chorzy psychicznie i jaka to może być choroba? Kogo powinniśmy zawiadomić w tej sprawie? https://www.youtube.com/watch?v=_14HO7Gr6hk
Rozstanie po ciężkim związku… Miłość, gdzie myślałem, że na całe życie. Ja i ona, 40-latkowie po rozwodach, z dziećmi. Ja mam córeczkę 7 lat. Ona dwóch chłopców, 12 i 9 lat. Ja bardzo dobrze dogaduję się z byłą partnerką w sprawie dziecka. Ona nie dogaduje się wcale z ojcem chłopców. Ciągle sobie dogryzają, nie rozmawiają ze sobą, ciągle się wyzywają i ciągle chce jeden od drugiego pieniędzy. Ona zdradziła męża (z szefem, u którego dalej pracuje), była z nim 1,5 roku, po czym ją zostawił. Chciała wrócić do męża. Przeżyła to bardzo, zarówno rozwód (straciła mieszkanie na rzecz męża), została z niczym, wynajmuje mieszkanie, samochód i telefon służbowy. Kochanek ją zostawił i także to mocno przeżyła. Po dwóch latach samej poznała mnie. Ja własne mieszkanie, samochód, praca, praca z dziećmi. Uwielbiam dzieciaki. Pierwsze 7 miesięcy super, spotkania, kiedy mieliśmy czas, wówczas nakładały się nam weekendy z dziećmi. Potem poznaliśmy swoje dzieciaki i wówczas zrobiło się poważnie. Super święta, czas po świętach aż do czerwca, gdzie zabrałem ją na wakacje. Po wakacjach rozmowa o kupnie domu. Ja nie mogę sprzedać mieszkania ani wynająć, bo mam córeczkę blisko szkoły, plus była partnerka jest w dokumentach mieszkania. Do siebie mamy odległość ok. 30 km. Ona oddała mężowi mieszkanie, jest w kredycie tego mieszkania, plus opieka naprzemienna dzieciaków. Nie stać jej na duży kredyt. Wówczas po tej rozmowie pierwszy raz słyszę „brak chemii”, nic z tego nie będzie. Porozmawialiśmy na ten temat, że warto walczyć, i od września razem zamieszkaliśmy. Koniec listopada i koniec związku. Znowu „brak chemii”, nie mogę dać Ci miłości takiej, co Ty mi dajesz, nie umiem tak kochać, bo kiedyś zostałam zraniona i nie jestem w stanie się mocniej zaangażować. Warto tutaj dodać sytuację z jej dziećmi. Kiedy mieliśmy wspólne weekendy, raz dzieci, a raz wspólny wolny czas, wówczas było fajnie. Ten rok już taki nie był i już problem, bo nie ma wolnego czasu dla siebie. Ja lubię spędzać czas z jej dziećmi, ona z moją córką też, ale nie ostatnie tygodnie. Co do dzieci: jej chłopcy są dla niej straszni. Przeklinają, biją się ciągle, popychają ją, słyszałem, jak starszy powiedział do niej „suko”. Nie sprzątają po sobie, rozwalają ubrania, nie chcą się kąpać, myć zębów. Starszy uzależniony od telefonu, zabrać mu telefon – to się wścieka. Ona nie ma czasu dla nich, aby przeleciał tydzień i koniec. Widać, że nie wychowuje dzieci, a je chowa. Relacja między matką a dzieckiem jest słaba. Ja złapałem super relację z młodszym. Spędzał ze mną dużo czasu, wspólne chwile, wyjazdy, dużo się przytulał, widział we mnie oparcie. Ona, ładna, wysportowana, pasja – siłownia, lubi dobrze wyglądać (botoks w twarz co jakiś czas, zrobione piersi kilka lat temu), widać, że ma na swoim punkcie manię, aby dobrze wyglądać. Markowe ciuchy, perfumy, dużo zakupów… Dba o dzieci w ten sam sposób, ale materialnie; jeżeli chodzi o wychowanie, to jest problem. Nie mają szacunku do matki. Rozstaliśmy się w zgodzie. Ona ciągle powtarzała, że nie ma chemii, zaangażowania. Ciągle ja dawałem z siebie wszystko, a ona prawie nic. Relacja z jej szefem bardziej otwarta. Uważam, że ciągle coś do niego czuje i ma nadzieję, że będą znowu razem. On ma dzieci i partnerkę. Ona zawdzięcza mu pracę i stanowisko, ale chyba zapomniała, że on ją skrzywdził, ale dalej w to brnie… Dawałem miłość, zaangażowanie, bezpieczeństwo, opiekę nad dziećmi, a dostałem kopa w tyłek, bo brakuje chemii… która, uważam, przeniosła na szefa, który nie tak dawno ją skrzywdził… Czemu tak to wygląda, dobra materialne są ważniejsze od miłości… Mam mega ciężki okres, od paru dni mało śpię, mało jem. Ciągle o niej myślę i na odchodne mówiłem, że zawsze jej pomogę i cokolwiek się wydarzy – ja będę… W każdej chwili jestem w stanie, jeżeli coś się stanie, nawet w środku nocy jechać do niej…
